2016-12-26. Cezary Bryka pisywał w “Studiu Opinii” kilka lat świetne, skrzące się erudycja i złośliwościami felietony. Dziś przyszła smutna wiadomość o Jego odejściu; a właściwie o Jej odejściu, bo pod tym pseudonimem kryła się Joanna Jurandot-Nawrocka, córka satyryczki, felietonistki i aktorki Stefanii Grodzieńskiej i poety — i również satyryka — Jerzego Jurandota, osoba niezwykłej inteligencji i wrażliwości, człowiek lewicy, kobieta piękna i wyzwolona, żyjąca pełnym życiem – bez przesądów i zahamowań, pełna dowcipu i poczucia humoru. Czarująca.
Nie miała łatwego życia. Odnotujmy to bez szczegółów.
Z wykształcenia była… baletnicą. Tak, taką prawdziwą, klasyczną. Ale całe dojrzałe życie spędziła w Telewizji Polskiej — jako asystentka wielu najwybitniejszych twórców Teatru Telewizji i realizatorka. Zaangażowana społecznie w życie związkowe — także już po przejściu na emeryturze — szału dostawała na działania władz “firmy” jeszcze zanim nastała tam obecna “dobra zmiana”, która tylko dokończyła proces upadku i ostatecznej degradacji medium z ulicy Woronicza, zapoczątkowany absurdalną komercjalizacją z lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku.
Niestety.
Redakcja
Żal serce ściska, ale rodzimy się, żyjemy i umieramy.
Tak było, jest i będzie.
Smutno. Lubiłem czytać teksty Pana Cezarego, czyli Pani Joanny. Szkoda, ze nie będzie następnego.
Świetne pióro. Smutno.
Strata. Ale nasze drzwi tutaj, otwarte. Może ktoś z Nowych Jej dorówna. Choć nie zastąpi Człowieka, co odszedł i zabrał ze sobą odziedziczony po obojgu rodzicach talent i “własnoręczną” erudycję. Coś tak, jak z Alikiem Wieczorkowskim.
***
Koleżanki z mojej klasy biegały przed maturą na Nowy Swiat do tego “Foto Dorysa”, żeby zrobić sobie zdjęcie. Anno ’57. Też mam jedno, moje.
***
Zapalmy sobie, dla Jej pamięci, jakiś ogieniek. Była Ktoś-em. Wrodzona nieśmiałość zawsze cofała mnie przed forsowaniem znajomości osobistej z takimi osobami. Nieraz tego żałowałem. Tak i teraz.
Kiedy odkryłem SO jej teksty jeszcze były. I wabiły.
Niby człowiek wie, że to nieuniknione, a i tak smutno.
Też lubiłem czytać rozbrykanego Cezarego. Nigdy bym nie wpadł, że to była Joanna…
Przeklęty rok. Mam go dość.
@Wejszyc. Masz rację, ja też. Szwarcy jur !