- Strategiczne zmiany społeczne będą opracowywane przez rząd w konsultacjach z obywatelami w ramach długoterminowych projektów rządowych. Pozwoli to na odzyskanie kontroli nad rozwojem Polski, a także wprowadzanie tylko stabilnych i przemyślanych rozwiązań.
Próbuję sobie wyobrazić konsultacje społeczne dotyczące potrojenia ilości matematyki i fizyki w szkołach. Konsultujemy z naukowcami z politechnik – są za. Konsultujemy z nauczycielami matematyki i fizyki — są za. Konsultujemy z prawdziwymi humanistami — są za. Konsultujemy z pseudo-humanistami – są przeciw. Konsultujemy z durnymi rodzicami – są przeciw. Czy będziemy potrafili przekonać tych, co są przeciw (90% Polaków!), aby byli za? Naprawdę wielka praca czeka Członków Nowoczesnej, żeby ludzi przekonać, że matma i fiza nie są po to, aby dręczyć dzieci, tylko po to, aby w roku 2040 były szczęśliwe, a nie na zasiłku dla ludzi zbędnych.
- Powołamy publiczne Centrum Studiów Strategicznych, które będzie opracowywało projekty zmian ustaw, przygotowywało analizy, scenariusze i badania dotyczące projektów zmian legislacyjnych. Poprawi to jakość państwa i prawa.
Nie mam nic przeciwko think-tankom, ale weźmy taki przykład: w ostatnich 10 latach wydano kupę kasy europejskiej na różne parki technologiczne i nowe wspaniałe laboratoria. Czasem wydano kasę z sensem, ale czasem nie, mimo różnych gremiów doradczych. Dlatego uważam, że najważniejsza sprawa to wybór osób, które będą wydawać naprawdę mądre ekspertyzy. Jak tych ludzi wybrać? Nie wiem, ale myślę, że .N powinna ich na gwałt już teraz szukać. Jak dojdzie do władzy za 3 lata, to już będzie za późno.
- Ograniczymy możliwość wprowadzania do Sejmu projektów ustaw niepopartych wyliczeniami i symulacjami oraz oceną skutków regulacji. Poprawienie jakości procesu legislacji w rządzie i parlamencie zmniejszy liczbę złych aktów prawnych.
No comment, bo jest to punkt z cyklu „Lepiej być mądrym, pięknym i zdrowym, niż głupim, brzydkim i chorym”.
- Wzmocnimy mechanizmy gwarantujące Trybunałowi Konstytucyjnemu należne miejsce w systemie władzy, a wyrokom Trybunału – to, że są ostateczne i powszechnie obowiązujące.
Ale konkretnie, czy planowane jest odkręcenie nieprawnych zmian wprowadzonych w TK przez PiS? Pani Prezes TK została wybrana legalnie, czy nie? Wiem, że sprawa TK została potwornie zabagniona, ale trzeba mieć jakąś strategię, aby przywrócić TK normalność. Jak to zrobić, nie wiem. Wiem jedynie, że nie powinniśmy pozostawać na poziomie ogólników.
- Zmienimy przepisy dotyczące Trybunału Stanu, by możliwe było realne pociąganie do odpowiedzialności karnej polityków i urzędników naruszających porządek konstytucyjny i prawny.
Wydaje mi się, że i w obecnym porządku prawnym niewydrukowanie orzeczenia TK jest przestępstwem. Także oszustwa smoleńskie powinny się dać podciągnąć pod odpowiedni paragraf KK.
- Ograniczymy liczbę kadencji posłów do dwóch. Także prezydenci miast, burmistrzowie i wójtowie będą mogli sprawować funkcję przez maksimum dwie kadencje, ale wydłużone, pięcioletnie (dziś trwają cztery lata). Wprowadzimy wybór starostów powiatów i marszałków województw w wyborach powszechnych, także na dwie pięcioletnie kadencje. W ten sposób zapewnimy dobre zarządzanie i dopływ nowych pomysłów na wszystkich szczeblach w państwie. Zlikwidujemy urząd wojewody, bo tworzy przerost struktur zarządzania państwem.
Nareszcie konkret. Zgadzam się z tym punktem w pełni, ale pod warunkiem, że przepisy wchodzą w życie dopiero od kolejnych wyborów. Zastanowiłbym się też, czy przypadkiem nie zezwolić na ponowne kandydowanie po dwóch kadencjach i jednej czteroletniej (lub pięcioletniej) przerwie. Taka przerwa na ponowne zapoznanie się z codziennym życiem wraz z doświadczeniem mogłaby być pożyteczna.
Pamiętam, jak przed paroma miesiącami żartowałem, że popularność w sondażach .N wzrosła do 25% po tym, jak dołączyłem do tej Partii. Teraz spotykam się z zarzutem, że opublikowanie na SO pierwszej części Programu spowodowało spadek popularności do 9%. Myślę, że to nie tylko moja wina- Dziennikarze z TVN24, czy TokFM, nagle zaczęli o Nowoczesnej wyrażać się z lekceważeniem. Pytanie do tych Dziennikarzy, co wpłynęło na zmianę Ich opinii — jeżeli jest to tylko wyjazd Ryszarda Petru na kilka dni wakacji, to marna argumentacja.
Hazelhard


– Ogólnie:
„Ograniczymy”, „wzmocnimy mechanizmy”, „zmienimy” – jestem za. Byłoby miło jednak zobaczyć propozycje – co konkretnie zmienić w poszczególnych ustawach żeby nie było dowolności? Takie konkrety zachęciłyby wyborców do głosowania na N.
– Ad.4.
— Czy partia ma jakieś konkretne propozycje zmian społecznych? Bo zmiany chcą wprowadzać wszyscy, ale jakoś nie mówią jakie, poza tym że na lepsze.
— (Do uwag Autora)
Kiedyś wicepremier Henryk Goryszewski określił jasno program polityczny: Nie jest ważne czy w Polsce będzie kapitalizm, wolność słowa, czy w Polsce będzie dobrobyt. Najważniejsze, żeby Polska była katolicka.
Ten program obowiązuje i jest konsekwentnie realizowany.
Proponuję, aby do zmian w nauczaniu przygotowywać rodziców i Kościół stopniowo. W tej chwili w szkolnictwie przeznacza się na religię w sumie 860 godzin, a tylko po 160 godzin na takie łatwe przedmioty jak biologia, fizyka czy chemia. Może na początek da się wytargować chociaż po 300 godzin na te gorsze przedmioty? Tylko z czego zrezygnować, bo przecież nie z religii? A jeszcze dojdzie może wzmocnione przysposobienie wojskowe i patriotyczne.
A może Nowoczesna i sam Autor ma konkretne propozycje?
Albo liczmy na cud: lekcje religii przenosimy do kościołów. Czy taka opcja jest za odważna dla N?
(Istnieje też pogląd, że matma i fiza SĄ po to żeby dręczyć dzieci. Będą one szczęśliwe może wcześniej niż w 2040 roku, jeśli zapomną o męczarniach szkolnych)
PIRSie, O religii będziej za parę tygodni, i… będziesz mile zaskoczony!!! Masz rację co do ogólników. Powinny zniknąć. Po to przedstawiam ten program, żeby następna wersja była lepsza. Problem jednak w tym, że łatwo napisać ogólnik „Będziemy konsultować”, a bardzo trudno go sprecyzować w jednym-dwóch zdaniach. Ale musimy, my w .N, próbować.
Ad.4. Na tyle słabo rozumiem pojęcie „strategiczne zmiany społeczne”, że wypada mi się wstrzymać od komentarza.
Podejrzewałbym, że stosowane przez polityków rozwiązania są zwykle przemyślane, przez nich. Cywilizacja istotnie wydaje się mieć pewną słabość do rozwoju techniki jednak nie przesadzałbym z tą fizą, znam nawet profesorów fizyki, którzy mają dość ograniczone pojęcie (specjalizacja czyni cuda); wprowadzałbym także inne zajęcia publiczne dla młodzieży, np. czytanie wierszy na rynkach w dniach niehandlowych, a może już wprowadzono ?
Ad.5. Jeżeli „publiczne” oznaczałoby ponadpartyjne pkt. byłby zbieżny z moim poprzednim komentarzem do pkt. 3. Centralizacja nie zawsze bywa najlepszym rozwiązaniem. Jak to nie wiesz gdzie szukać ? wśród mądrych.
Ad.6. Projekty są przygotowywane w komisjach sejmowych, które właśnie mają się tym zajmować. Jest ich 29 włączając Komisję Ustawodawczą, do jej zakresu obowiązków należy m.in.współdziałanie w organizowaniu i zapewnieniu prawidłowości procesu ustawodawczego (poprawienie jakości procesu zwykle prowadzi do poprawienia jakości produktu..). Jako osoba przez ciebie zdefiniowana jako zbędna, czyli przebywająca na zasiłku, miałbym nadzieje, że komisje pracują, przecież im za to płacą.
Ad. 7. To także deklaracja powstrzymywania siebie oraz innych partii politycznych od prób ograniczania niezależności Trybunału. Może nie tyle „mechanizmy” co gwarancje prawne.
Ad.8. Niezrozumiały punkt. Immunitet materialny posła i senatora nie zwalnia od naruszenia praw innych osób (np. dóbr materialnych w przemówieniu sejmowym). Wprawdzie niektórym wydaje się, że istnieje precedens poprzez orzeczenie SN (sygn. I CSK 140/09): ” w razie naruszenia prawa osoby trzeciej, brak zgody Sejmu na pociągnięcie posła do cywilnej odpowiedzialności sądowej w sprawie wchodzącej w zakres sprawowania mandatu stanowi przeszkodę procesową skutkującą odrzuceniem pozwu” jednak podstawowe znaczenie ma w nim określenie „sprawa wchodząca w zakres sprawowania mandatu”. Uchylenie immunitetu formalnego (tzw. osobistego) następuje zawsze w określonej sprawie.
Ad.9. Ograniczanie liczby kadencji poselskich i administracji lokalnej nie jest zasadne. Brak ograniczenia kadencji to nie brak konieczności wyborów, a więc to zapis jedynie sugerujący demokratyzację. Doświadczeni parlamentarzyści, np. senator Harry Reid przez trzydzieści lat sprawujący różne funkcje w amerykańskim senacie, wygrywają kadencje dlatego, że ufają im wyborcy. Marszałek wybierany jest przez radnych podczas sesji sejmiku, natomiast nie musi być radnym i to wartałoby zmienić. Starosta wybierany jest przez radę powiatu, podobnie jak inni członkowie zarządu spośród radnych, którzy mogą także odwołać starostę. Rola ciał kolegialnych jest w demokracji wyższa i powinno tak pozostać. Demokraci proponują ograniczenie roli wojewody do uprawnień kontrolnych i nadzorczych zwracając uwagę na podział środków – środki na tzw. działania zlecone np. oświatę, zobowiązane są zapewniać samorządy, takie działania proponują wtedy określać kontraktem regionalnym pomiędzy samorządem i państwem, który określa odpowiedzialność stron w trakcie kontraktu – rola kontrolna wojewody jako strony współfinansującej ze strony rządu.
Wyjazd Petru był przecież prywatny, co to ma do rzeczy ? znowu wścibstwo, odnoszę wrażenie, że wścibstwo to jakaś polska jednostka chorobowa.
Nie upieram się co do kadencyjności. Natomiast wyjaśnię, co rozumiem przez matma i fiza. Matma to nauka logicznego myślenia poprzez grę, np., w szachy, i rozwiązywanie zagadek typu Einsteina o tym, kto hoduje rybki. Fiza zaś to nauka o kocie Schroedingera, o globalnym ociepleniu, o tym, jak działa telewizor,komputer, czy zwykła żarówka. To też nauka, jak funkcjonuje organizm ludzki, jak tlen rozpuszcza się we krwi, i jak na drodze ewolucji powstały różne zwierzaki. Nie ma w moim programie chemii i biologii, bo to też jest fizyka!!! Można taki przedmiot nazwać „nauki przyrodnicze”, ale one się bardziej kojarzą z agrikulturą.
zgoda, przeglądałem kiedyś program fizyki w gimnazjach dla klas ukierunkowanych humanistycznie, był rozsądny jeżeli przyjąć, że ze względu na podział godzin fizyki nie da się uczyć więcej, ten podział wynikał z bardziej eksploracyjnego podejścia w innych przedmiotach i chyba przede wszystkim o podział godzin tu chodzi, piszesz o bardzo ważnej kwestii aby zachować interdyscyplinarność i spójność logiczną, tym bardziej, że podstawową trudnością jest uboga siatka godzin dla tych przedmiotów. Nie wiem tylko dlaczego podstawy mechaniki kwantowej uważasz za ważne w szkole, która ma często kłopoty z zasadą zachowania pędu (chyba, że nadzieja w zasadzie nieoznaczoności..). Z takimi podstawami jest zresztą chyba tak, że co najwyżej nauczy się ich wtedy na sposób, że jest tak bo tak.
„Ad.9. Ograniczanie liczby kadencji poselskich i administracji lokalnej nie jest zasadne.” >PK.
Nie tylko, że jest zasadne, ale jest warunkiem podstawowym odspawania większości doop sejmowych od synekur. Jak również odświeżenia krwi, bo to co jest teraz to chów wsobny, patologia genów parlamentu. I proszę tu nie wspominać o tzw. demokracji, której nie było i nie ma – chyba, że przyjmiemy tezę jednego pisiorka, iż jesteśmy w oku demokracji ponieważ władza nie strzela do protestujących. Jeśli mężusie stanu w rodzaju R. Czarneckiego przechodzą sobie spacerkiem od frakcji do frakcji, zachowując przy tym swój mandat to co to jest? Demokracja? Taką demokracją nawet się nie da butów wyczyścić. Jeśli system parlamentarny, w którym tkwimy od lat, został zabetonowany przez beneficjentów post-solidarnościowych,
pan proponuje dalej utrwalać i dalej patrzeć w telewizorni na wielce uprzykrzone już gęby „elit”, to czego Pan oczekuje od wyborcy? Mam zagłosować na coś, na co już głosowałem? Mam zawierzyć komu? Obietnicom bez pokrycia, jak zawierzyłem? Nie, drogi Panie! Następnego razu już nie będzie. Pewne układy trzeba zwalczyć siłą! Pięknoduchostwo wyrządziło o wiele więcej zła, niż zło z którym chciało się układać. Jest stare powiedzenie: Nie możesz ugryźć, nie pokazuj zębów. Próba przemawiania do rozsądku chama z tęgą pałą kończy się rozbitą czaszką! Dlatego to wilk ma przewagę nad stadem owiec,
ponieważ owce się go boją, a on z nich będzie co jakiś czas chrupał jedną z nich na obiad, a owieczki będą tylko umiały zbijać się w kupę i meeeeczeć. Proszę meeeeczeć dalej.
tzn. że owce to wyborcy ? chyba więc tym się różnimy, że ja zakładam świadomy wybór. rozumiałbym jednak, że chodzi panu o zasadę głosowania na listę i wtedy przechodzenie tzw. jedynki niejako z automatu ? taki jest interes partii, które układają listy tak aby z jednej strony jak najwięcej ich zwolenników na nie zagłosowało a z drugiej aby wprowadzić kandydatów na których im zależy, ja sobie z tego zdaję sprawę i jeżeli takie nazwiska mi nie odpowiadają głosuję na inną partię, która sądzę, że miałaby szanse na rozsądną koalicję. Czyli pański dylemat to dylemat zwolennika partii zawiedzionego jej listą, to jest raczej kwestia zasad ordynacji wyborczej. Dla mnie ograniczenie kadencji doprowadziłoby przede wszystkim do uniemożliwienia startu tym, którzy dobrze w parlamencie pracowali i zyskali doświadczenie.
Zdaje się, że Pan mnie nie zrozumiał. Pan pisze o jakichś „wyborach”, które mamy,
a ja piszę o tym, że jedyny wybór jaki mamy to (przepraszam za hardkorowe porównanie, ale to konieczność) możliwość uczestnictwa w uczcie gdzie głównym daniem są wymiociny okraszone gdzieniegdzie świeżym rodzynkiem. Ludzie zasiedziali w Polskim parlamencie skompromitowali się ( wszystkie opcje bez wyjątku) doszczętnie. Chyba nie muszę co do tego Pana przekonywać. Ponoć nadzieja umiera ostatnia, moja umarła już dość dawno temu czego Panu nie życzę. Augiasz nie bawił się w próby ograniczenia kup końskich. Zapewne było tam wielu „którzy dobrze ….. pracowali i zyskali doświadczenie.”
Zdaje się, że Pan mnie nie zrozumiał. Pan pisze o jakichś „wyborach”, które mamy,
a ja piszę o tym, że jedyny wybór jaki mamy to (przepraszam za hardkorowe porównanie, ale to konieczność) możliwość uczestnictwa w uczcie gdzie głównym daniem są wymiociny okraszone gdzieniegdzie świeżym rodzynkiem. Ludzie zasiedziali w Polskim parlamencie skompromitowali się ( wszystkie opcje bez wyjątku) doszczętnie. Chyba nie muszę co do tego Pana przekonywać. Ponoć nadzieja umiera ostatnia, moja umarła już dość dawno temu czego Panu nie życzę. Augiasz nie bawił się w próby ograniczenia kup końskich. Zapewne było tam wielu „którzy dobrze ….. pracowali i zyskali doświadczenie.”
elpi
@ elpi: wielokrotnie byłem rozczarowany, tyle
Popieram bezwzględnie podniesienie poziomu mat-fiz. w nauczaniu.
Dla mnie nie jest człowiekiem współczesnym ktoś kto myśli, że (dla przykładu) „różniczka to wyniczek odejmowanka”, „całka to dwie półki” albo „zimno wpadło do pokoju przez otwarte okno”.
Nawet jeśli jest wybitnym autorytetem z dziedziny zwanej nie wiadomo dlaczego „humanistyczną” a wtedy tym bardziej.
Nie mówiąc już profesorach, którzy twierdzą, że Wszechświat liczy sobie coś tak około 6 tysięcy lat i powstał w jednorazowym akcie stworzenia…
A są tacy „naukowcy” także w Polsce, zwłaszcza pewien dendrolog…
O religii nie będę się wypowiadał, bo… bo nie!
Bo taka „nauka” nie istnieje i w żadnym razie nie powinna być dopuszczona do szkół w cywilizowanym państwie.
Ad. matka i fizyka.
Wystarczy wprowadzić obowiązkowe egzaminy na studia z matmy i fizyki i poczekać. Po miesiącu rodzice sami będą błagać o podwyższenie poziomu nauczania tych przedmiotów w szkołach… nawet kosztem religii.
Ad. dwie kadencje.
Nie wiem jaki cel – zdaniem .N – ma wprowadzenie dwóch kadencji w samorządach. Mam nadzieję, że nie taki sam jaki deklaruje PIS czyli układy, mafie itp. Osobiście jestem przeciw a najbardziej w tej kwestii podoba mi się pomysł JLuka.
Dwie kadencji w sejmie – jestem za i nie przekonuje mnie to co dzieje się w USA. My jeszcze do tego nie dorośliśmy. Dwie kadencje w sejmie ograniczałyby w jakiś sposób rolę szefa partii (wstawianie na 1 na liście lub w ogóle na listę), poseł byłby bardziej samodzielny.
Ad.9. Kadencyjność w samorządach to bzdura do kwadratu, a na dodatek uderzenie w prawa obywatela. Jeszcze w tak zwanej Nowoczesnej nikt się nie połapał? Ograniczenie kadencji posłów – tak.
Jaka różnica? Ano taka, że w wyborach do samorządu wybieram konkretnego człowieka z imienia i nazwiska i mam wpływ na to kto zostanie wybrany.
W wyborach do parlamentu wybieram listę, a człowiek wejdzie ten, którego partyjny bonza wyznaczy w swej łaskawości.
Jest mi wstyd, ale niestety w wyborach samorządowych jeszcze mniej znam kandydatów niż w wyborach parlamentarnych. Głosuję więc partyjnie. Dlatego nie widzę wielkiej różnicy między wyborami parlamentarnymi a samorządowymi. Mój pomysł, żeby po dwóch kadencjach trzeba było robić przerwę wynika tylko z tego powodu, żeby rządzący nie odrywali się od rzeczywistości. Ale nie jestem w tej materii dogmatyczny… Zresztą trzeba byłoby zmieniać konstytucję, a to w legalny sposób będzie trudno zrobić.
No oczywiście, że nie każdy zna kandydatów, nie każdy się nimi interesuje. Ale oni prowadzą kampanię, organizują spotkania, możesz iść i zobaczyć kto zacz, pogadać. Ja tak robiłem. Na liście partyjnej tego nie masz. Głosy są liczone w taki sposób, że masz niewielki wpływ na wybór.
Co do oderwania to już kiedyś pisałem, to nie zadziała, bo wystarczy, że zmieni się jedno nazwisko, a ekipa zostaje (dawałem przykład Gdyni, gdzie mamy kilka osób mogących zastąpić Szczurka, a ekipa będzie ta sama).
Tak więc nie ma rzeczywistych argumentów za kadencyjnością oprócz zwykłego populizmu, bo to się wyborcom spodoba.
jeżeli kandyduje przedsiębiorca, który wypracował swój program w oparciu o pomysły ze swojego środowiska zawodowego, to dla mnie znaczy że ma takie doświadczenie, konfrontuje je z „rzeczywistością” sejmu, jeżeli sprawdził się w pracy w sejmie to dlaczego nie ma kandydować powtórnie; jeżeli kandyduje ekonomista, który okazuje się w sejmie wystarczająco odporny np. na proponowane mu niedobre kompromisy to dlaczego nie miałby kandydować powtórnie; nie rozumiem.
Dlatego, że go pan nie wybiera. Wystarczy, że partyjny bonza ustawi go na dole listy i po problemie. W wyborach parlamentarnych głosuje pan na listę partyjną, nie na człowieka, wbrew pozorom.
I jaki poseł „wypracował swój program”? Program jest partyjny i albo przedsiębiorca go potulnie akceptuje, albo wylatuje z listy.
Chyba, że zna pan jakiś odwrotny przykład.
wyżej napisałem uwagę dotyczącą ordynacji wyborczej, to prawda lecz rozmawiamy o różnych sprawach, ja wierząc w dobro świata chciałbym zachować możliwość aby w parlamencie mogli pracować najlepsi a pan znając świat pisze czym to się kończy; zdaję sobie wprawdzie już sprawę, że się na świecie nie znam dalej jednak wierzę, wracając do kwestii alternatywna możliwość byłaby taka, że na pierwsze miejsca list trafialiby i nowi i głupsi, chyba że znowu czegoś nie rozumiem. Można dyskutować o ordynacji wyborczej, wtedy jednak każda partia musiałaby zrezygnować przynajmniej z części swojej maszynki do lepienia posłusznych, każda.
No właśnie, każda. A która zrezygnuje? Jeśli mamy prywatne partie typu „Costamcośtam Zbigniewa Ziobro”, czy „Cośtamcośtam Ryszarda Petru” to czego należy się spodziewać?
Dlatego kadencyjność posłów jest na razie jedynym mechanizmem obronnym. Nie twierdzę, że doskonałym.
W wyborach samorządowych nie głosuję na listę partyjną. Tam się głosuje na konkretne nazwisko i do niego dolicza się oddane głosy. To zupełnie inna jakość. Partia jest zmuszona wystawić najlepszych (jeśli ich ma) chcąc uzyskać dobry wynik.
Nie jest tajemnicą, że nawet geniusz, który wstąpi do jakiejś partii ma przed sobą długą drogę, zanim zostanie zaakceptowany przez partyjną wierchuszkę na tyle, by go wystawiła na listy. Tymczasem miejsce na nich znajdują natychmiast wszelcy przechrzczeńcy i odpady z innych partii. To nie jest mechanizm, który zapewni nam dobrych polityków w sejmie. Dlatego tak upieram się przy kadencyjności w wyborach parlamentarnych, ponieważ jakość nie jest w nich na pierwszym miejscu, niestety.
Przedstawiam Program .N, który był napisany jakiś czas temu, ma sformułowania zbyt ogólne, wiele punktów jest kontrowersyjnych. Pojawił się jednak punkt programu, za którym jestem w 100%, i który jest najważniejszy:
https://dorzeczy.pl/kraj/21569/Petru-wejscie-do-strefy-euro-zwieksza-bezpieczenstwo-finansowe-Polski.html
nie jest to dla mnie w tej chwili takie oczywiste, NBP ma zdaje się dość duże rezerwy finansowe, prawdopodobnie niewiele spadłoby oprocentowanie polskich obligacji, zwiększyłaby się stopa zysku wielu przedsiębiorstw ze względu na zmiany sposobu rozliczeń, podlegalibyśmy bezpośrednio unijnej polityce określania ceny pieniądza, współtworzyli rezerwy EBC itd., równanie ma wiele zmiennych; polska gospodarka podlega cykliczności globalnych rynków ma jednak także własną presję proinflacyjną i potencjał inwestycyjny. To jest business, jeżeli mowa o bezpieczeństwie trzeba by przede wszystkim analizować zagrożenia, wtedy różne sposoby ich uniknięcia, wtedy koszty i zyski alternatywne. W każdym razie nie traktowałbym takiej możliwości politycznie.
W Polityce jest artykuł o Petru. Ta sama sprawa, co Kijowski. „chciałem zmieniać Polskę. Przestałem się łudzić, że z Ryszardem może się to udać. On gra tylko na siebie. […] nie udźwignął konsekwencji sylwestrowego wypadu z partyjną koleżanką do Portugalii – a przede wszystkim, że nie przeprosił.” To mógłby być opis postępowania lidera KODu. Widocznie taki jest polski gen: Ja z synowcem na czele, i jakoś to będzie. Problem tylko w tym, ze to jest droga do klęski. A program partii? Co pomoże program, jeśli kadry są drugiej świeżości.
http://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/kraj/1694064,1,roszady-i-uklady-w-partii-ryszarda-petru.read
Czytałem ten artykuł. Myślę, że polskim przekleństwem jest to, że nie umiemy współpracować. Jednak, jak poznałem Ludzi z .N, to obecne kłopoty tylko umożliwią nam lepsze zorganizowanie się wokół problemów do rozwiązania, a nie wokół osobistych animozji.
Guzik zrobicie. Dopóki będzie to prywatna partia (a taką jest choćby z nazwy) będziecie znosić dąsy i fochy jednego pana i na tym się skończy „aktywność partii”.
To pisałem ja, wyborca Nowoczesnej.
Luku, możesz mi wierzyć, albo nie, ale problem nie leży w „jednym Panu”, jak piszesz, powtarzając dane medialne. Problem jest jednak w dużej mierze pieniężny. Jak nie ma kasy, to bardzo trudno napędzić ludzi do pracy.
potrzebna byłaby jakaś idea.. coś co ich porwie.. żeby szli jak w dym, co by tu wymyśleć..
https://www.youtube.com/watch?v=qwJPBdBkPng
Ja tylko zwracam uwagę, że prywatne partie nie mają przyszłości. Są tylko emanacją megalomanii polityka. Niczego nie powtarzam, chyba siebie samego. Naprawdę nikt nie rozumie, że tak nazwać partię to obciach i zapowiedź klęski w burzy śmiechu? Wyobraź sobie, że pan Petru zostaje przewodniczącym jakiejś struktury wojewódzkiej, a kierownictwo krajowe obejmuje ktoś inny. Sytuacja co najmniej niezręczna, prawda? takie ziarnko piasku, które prędzej czy później nadwyręży tryby.
Ale ok, nie moje zmartwienie.
Nie rozumiem. Co jest obciachowego w nazwie .Nowoczesna, poza tym oczywiście, ze ta partia jest dosyć staroświecka?
Nie Nowoczesna, tylko Nowoczesna Ryszarda Petru. Taka jest pełna nazwa partii.
Nazywanie partii nazwiskiem (Palikot, Kukiz, czy Petru) jest idiotyzmem, ale … działającym, przynajmniej przez pewien czas. Kukiz15 pewnie do Parlamentu by się nie dostał, gdyby się nazwali Polska Partia Prawdziwych Polaków (PPPP- w nawiązaniu do Polskiej Partii Przyjaciół Piwa). Myślę, że Nowoczesna Ryszarda Petru powinna zmienić nazwę, ale nie wiem, czy będąc w Sejmie, jest to takie proste. W odróżnieniu jednak od Kukiz15, mało kto wie (nawet Wojtek nie wiedział!), że Nowoczesna ma jeszcze w nazwie imię i nazwisko Założyciela.
Dlatego bardziej mi chodzi o stosunki wewnątrzpartyjne, które powoduje taka nazwa. Na zewnątrz masz rację, niewielu zwraca na to uwagę.
Ale już to, że np. (hipotetycznie) Myszka Agresorka jest przewodniczącą Nowoczesnej Ryszarda Petru brzmi nieco dziwnie 🙂
A że ktoś jest członkiem Nowoczesnego Ryszarda Petru brzmi lepiej? 🙂
Mogę nie odpowiadać? 🙂 🙂
Powoli zaczyna wychodzić na to, ze najsprawniejszą partią w najnowszej historii Polski była PZPR.
Jeżeli za sprawność partii uznać dostępność papieru toaletowego, to PZPR jest klasyfikowana jako ostatnia.
Ale nikt tak nie troszczył się o to czy starczy sznura do snopowiązałek
Kochany Autorze! Mam nadzieje, że nie przerażają Cię nasze krytyczne głosy. Tak naprawdę uważam Nowoczesną za jedyną naszą nadzieję w dającej się przewidzieć przyszłości. Panie z Nowoczesnej – p. Scheuring, Schmidt czy pani Pihowicz to inna jakość w polskiej polityce. Z działalności przedparlamentarnej znam tylko tę pierwszą i mam o niej jak najlepsze zdanie.
Natomiast o kształt programu awanturować się należy zawsze i wszędzie. Tylko ciągła dyskusja daje gwarancję, ze partia nie „zaśnie”.
Mam nadzieję, że uda Ci się to i owo z tej dyskusji na SO przemycić 🙂
Panie Marsza,…, tzn., Panie Jerzy kochany, Jak może już zauważyłeś, największym przerażeniem napełnia mnie sytuacja, gdy ktoś ma takie samo zdanie, co ja. Wtedy nie ma co dyskutować. 🙂 . W Nowoczesnej jest bardzo wielu super-ludzi: bardzo lubię się z Nimi spotykać, ale to nie jest tak, że wiemy, jak pokonać PiS, jak posprzątać po syfie, jaki jest teraz tworzony, i jak później nasze życie w Polsce zorganizować. Mamy dwa lata, żeby stworzyć taki program, ale to wcale nie jest takie łatwe. Weźmy pierwszy z brzegu przykład: 500+. Jest to program rozdawnictwa pieniędzy, które mamy z zaciągania długu, co może się fatalnie dla nas skończyć. Ale przecież żadna partia teraz nie powie, że ten program skasuje, bo wyborów wtedy nie wygra. Takich łamigłówek intelektualnych jest kilkaset. Dlatego dyskusja na SO jest bardzo cenna i za nią bardzo dziękuję, i… za parę dni będzie następny odcinek :-).
Wszelkie radykalne działania na temat 500+ lepiej odłożyć przynajmniej do końca tego roku. W pierwszym etapie trzeba odłożyć politykę na bok i przeprowadzić dokładne, bardzo rzetelne wyliczenia uwzględniając wszystkie aspekty. Do czasu następnych wyborów może okazać się, że zakończenie 500+ spowoduje więcej złego niż dobrego – w sensie ekonomicznym – ponieważ negatywne skutki zostaną skonsumowane w ciągu 2-3 lat a potem zostaną już tylko pozytywy lub negatywy ale mniej dotkliwe niż te, które wynikły by z likwidacji programu.
Z punktu widzenia polityki zapowiedź likwidacji programu wygląda jak usiłowanie samobójstwa.
Jeszcze tak ogólnie o programie. Wydaje mi się, mam takie przeczucie nie poparte żadnymi badaniami, ze na następne wybory powinien powstać specjalny („jednorazowy”) program uwzględniający przede wszystkim kwestie ustrojowe czyli naprawę tego wszystkiego co zostało i zostanie popsute oraz – co chyba ważniejsze – sposoby zabezpieczenia na przyszłość.
Dzisiaj w GW są wyniki sondażu, że rząd p. Szydło ma coraz więcej zwolenników: 49% zadowolonych, 37% niezadowolonych. Jest to paranoja, biorąc pod uwagę to, co mamy, ale tak to wygląda.
Nowoczesna, jest kilka interesujacyh osob, zwiedza, obyciem.. ale to niewszystko aby pociagnac narod, lud..
bo im brakuje wizji na wiek XXI, ba nawet programu!
ot, taka PO wersji „avangardowej”.
Poczytuje ten program Nowoczesnej wraz z komentarzami i mam nieodparte wrażenie surrealizmu sytuacji. Oczywiście odbieram rzeczywistość przez własny ogląd i to determinuje wrażenie. Oto na moich oczach sypie się świat który wydawał się jako tako poukładany. Widać wyraźnie symptomy upadku prawa, konstytucji, wolności obywatelskich, a my rozmawiamy o programie partii żywcem wyjętej z przeszłości do ktorej to przeszłości nie widać powrotu.
W moim odczuciu program partii w dzisiejszych czasach powinien luźno nawiązywać do idei a szczegółowo akcentować walkę. Dywagacje czy przyjąć system prezydencki czy kanclerski w sytuacji kiedy zaczynamy mieć dyktaturę a wszystko wskazuje że za chwilę konstytucja straci resztę autorytetu są akademicką dyskusją oderwaną od rzeczywistości. Myślę że program partii mającej aspiracje do rządzenia krajem powinien zawierać mapę drogową przejęcia władzy i ofertę zawierającą działania naprawcze kraju. Powoływanie gremiów specjalistów w pierwszej kolejności powinno rozliczać i karać osoby dziś łamiące prawo. To powinien być program który będziemy czytać z gorącymi uszami a nie zlepek niewiele mówiących i nikogo dziś nie interesujących dogmatów.
Nowoczesna ma tą przewage nad wieloma partiami że jest grupą nową. Ma tego pecha że pewnie lepiej czuła by się przejmując władzę w normalnych warunkach, ale tak nie jest i nie będzie jeśli dojdzecie kiedyś do władzy. Będziecie mieli pełne ręce roboty. I najważniejszą częścią powinna być zmiana konstytucji dająca moźliwość rozliczenia poprzedników i wprowadzenia bezpieczników.
Czyli konstytucja. Napiszcie ją od nowa
Tylko jeśli się chce walczyć o władzę, to po co? Dla samej władzy? Dla rozliczenia kaczystów? I już?
O to walczył JarKacz, mamy iść jego śladem?
Jeśli Nowoczesna chce walczyć o władzę to musi mieć nie tylko „program naprawczy” choć ma pan rację, że to jest konieczne. Oczywista oczywistość, jak mówi klasyk.
Proszę zauważyć, że obecna władza ma duże i coraz większe poparcie w narodzie, nieważne dlaczego. W tym momencie akcentowanie przede wszystkim wizji rozliczeń nie znajdzie posłuchu u suwerena. Wręcz przeciwnie, on może poczuć się zagrożony tak długo jak będzie widział swój interes w popieraniu dobrej zmiany. A na razie widzi i nikt i nic tego nie zmieni.
Strategię walki o władzę można i trzeba dostosowywać do chwili bieżącej, w zależności od tego co akurat się dzieje, ale wizję tego co będzie w przyszłości trzeba mieć gotową już teraz. Dywagacje o konstytucji, na które pan narzeka są właśnie częścią takiej wizji, a także działaniem naprawczym, o który pan się upomina.
ważne dlaczego; partie, które chcą przekonać elektorat powinny przedstawić pozytywny program i potrafić do niego przekonać, wtedy dopiero zyskują elektorat, sama „walka o władzę” to jest proszę pana niedojrzałość a nie program, i skończy się smutno tak jak wiele rzeczy się już smutno skończyło. Jakkolwiek przykro to powiedzieć kwestia TK nie ma pierwszorzędnego znaczenia w odbiorze społecznym, jest wpisywana w polski krajobraz polityczny, który przez ostatnie lata się dewaluował. „Na domiar złego” jak powiedzieliby niektórzy, w gospodarce wcale nie dzieje się tak źle. Ludzie nie są głupi, proszę to łaskawie wziąć pod uwagę.
Jeśli to „ważne dlaczego” jest pod moim adresem, to sorry, nie wyszedł mi „skrót myślowy” 🙂
Napisałem „nieważne dlaczego” w tym sensie, że to osobny temat i nie będę go teraz rozwijał. Wyszło ciut niezręcznie.
Co do reszty, to oczywiście, że tak jest, tu myślimy podobnie.
@ J.LUK to ja przepraszam za skrót myślowy
Ten program jest sprzed pół roku. Jak sobie wyobrażam, program jest dla tych, co czytają programy. Natomiast są miliony Polaków, którzy nie głosują na Tuska, bo ma dziadka w Wehrmachcie. Nowoczesna takiego dziadka powinna wymyślić, ale to nie ja :-). A nawet jak to będę ja, to się o tym nie dowiecie! 🙂
Ale możecie wpisać do programu, że jak już zwyciężycie to Misiewicz nie dostanie u Was żadnej posady, chyba że w międzyczasie zdobędzie zawód i doświadczenie i wygra w uczciwym konkursie. Jeszcze żadna partia nie zdobyła się na to, raczej mówi się o członkach zgłodniałych posad, którym po zwycięstwie te posady trzeba zapewnić. Jest szansa że odróżnicie się od innych.
Uderzyły mnie tu dwie sprawy, głównie w dyskusji. Pierwsze, lekkość autora @Hazelharda do akceptacji upartyjnienia samorządów: nie interesuje Go władza lokalna ani jej przedstawiciele. To wielki błąd. Stąd zapewne jego akceptacja dla ograniczania kadencji w samorządach. samorządy powinny opierać się na lokalnych działaczach, których (tych najlepszych) z natury rzeczy jest niewielu. I jeśli wstawi się tu oartyjny klucz, wyleje się dziecko z kąpielą. Samorządy należy odpolitycznić i odpartyjnić w pierwszym szeregu. I dobrze by było, aby młoda-stara paetia pana Petru miała to na uwadze w swoim programie.
Druga sprawa może sprzyjać nie ograniczaniu kadencji poselskich czy senatorskich w Sejmie. To szeroko dyskutowana powyżej sprawa list partyjnych. Może najwyższy czas aby z listami skończyć. I tu pytanie, jak tego dokonać.
Może zrobić taką rewolucję, że w wyborach do sejmu robi się listy posłów alfabetycznie niezależnie od opcji politycznej, którą reprezentują, ale oczywiście podając nazwę partii czy brak zrzeszenia przy nazwisku. Wtedy wybory osłabiłyby wpływ partii, a proces samego głosowania odbywałby się na wybrane osoby posłów.
Przeczytaj następną część. Piszę tam, że nie rozumiem jak samorządowe władze są zorganizowane. Jak tego nie rozumiem, to trudno, żebym mógł coś mądrego napisać o ordynacji wyborczej. Co do wyborów parlamentarnych, to bym w ogóle skasował nazwiska, tylko głosowanie na dany program. Ale to tylko moja prywatna opinia.