2017-06-09.
szanowny ludwiku turko, drogi autorze,
apel do wymienionych z imienia i nazwiska sześciorga sędziów TK, a ściślej instytucji, z której ocalała tylko fasada, przeczytałem z ogromnym zainteresowaniem.
by uniknąć nieporozumień — nie mam zastrzeżeń co do zaprezentowanego tutaj stanowiska. trudno też nie zgodzić się z argumentami, przytoczonymi dla podbudowania rozumowania autora:
(… obecna instytucja, zwana Trybunałem Konstytucyjnym, nie spełnia przewidzianych norm konstytucyjnych ani w zakresie poprawności składów orzekających, ani w zakresie jej kierownictwa. Mówiąc inaczej – tak zwany Trybunał Konstytucyjny jest obecnie atrapą swego konstytucyjnego wzorca. Wydaje on wyroki, które mogą być uznawane za nieistniejące z uwagi na zasiadanie w składach orzekających osób, które nie spełniają wymogów konstytucyjnych – co zostało stwierdzone w swoim czasie prawomocnymi orzeczeniami Trybunału Konstytucyjnego.
Uczestniczenie w tej grze pozorów sędziów Trybunału, którzy wydawali orzeczenia o nieprawności działań doprowadzających do obecnego stanu rzeczy, może być interpretowane jako oportunistyczne wyrzeczenie się swego zdania i uwiarygodnianie skutków bezprawnych działań.
Uczestniczenie w owych pozorach rozpraw i zadowalanie się ewentualnym składaniem zdań odrębnych jest tylko samooszukiwaniem się. Jest niczym zgodzenie się do pełnienia roli krupiera w kasynie wiedząc, że rozdawane karty są znaczone, kości do gry sfałszowane, a koło ruletki „podrasowane”. Nie ma tu innego wyjścia poza rezygnacją z współuczestniczenia w tym oszukańczym procederze – nawet mając świadomość, że kierownictwo kasyna swych praktyk nie zmieni.)
zgadzam się z autorem do tego stopnia, że w pierwszym odruchu po przeczytaniu tekstu, gotów byłem entuzjastycznie podpisać się pod każdym słowem. chwila refleksji nadeszła po ochłonięciu i uważniejszym przestudiowaniu wywodu. przyszło mi wówczas na myśl, że mimo niezaprzeczalnej słuszności rozumowania, punkt wyjścia został niefortunnie wybrany. pouczanie sędziów, że winni poda się do dymisji, trąci pychą, lub co najmniej nadmierną zapalczywością. jakie bowiem mamy moralne prawo, by uczyć innych ludzi jak mają postępować?
to przecież ci, którzy zniszczyli trybunał konstytucyjny, jak każda autorytarna władza, uważają narzucanie obywatelom wzorów myślenia i reguł postępowania za swoją misję. czy mamy ich w tym naśladować?
sprawa ta ma jeszcze jeden aspekt. polska staje się na naszych oczach państwem coraz bardziej autorytarnym, zwłaszcza gdy chodzi o sferę publiczną, a skoro tak, to taka manifestacyjna dymisja miałaby cechy bohaterstwa. można też przyjąć że krok taki byłby objawem głupoty, bo rządzący tylko czekają na taki gest sześciorga sędziów.
jeżeli jednak przyjmiemy, że dymisja sędziów byłaby bardziej bohaterstwem aniżeli głupotą, to musiałaby to być ich suwerenna decyzja. domaganie się od kogoś heroizmu jest głęboko nieludzkie. nie wyobrażam sobie nawet, by coś podobnego mogło być świadomą intencją autora.
pamiętam, że w burzliwych dniach marca ’68 spotkałem na krakowskim przedmieściu mego byłego dziekana, jana halperna. mieliśmy długą rozmowę w „telimenie”. opowiadałem dziekanowi jakim niesmakiem napełniają mnie ludzie, podpisujący obrzydliwe deklaracje lojalności, w przekonaniu, że zrobienie czegoś takiego ocali ich od prześladowań.
— najgorsze jest to, że nie mam sił, by ich potępiać, bo przecież żądanie od kogoś bohaterstwa byłoby czymś nieludzkim.
— oczywiście, panie natanie. z największym trudem domagałbym się czegoś takiego od samego siebie.
wymienieni przez ciebie, autorze, sędziowie nie podpisują żadnych lojalek. jeżeli zatem pozostaniemy przy heroicznym umotywowaniu dymisji, to takie rzeczy występują jedynie w romantycznych opowieściach. w prawdziwym życiu nie da się pobudzić bohaterstwa na gwizdek.
do czegoś takiego trzeba przynajmniej półtora gwizdka…
natan gurfinkiel
Masz absolutną rację, choć złośliwa pamięć zwykle przywodzi na myśl tych, którzy nie zdobywszy się na bohaterstwo kiedyś, stają się bohaterami natychmiast kiedy tylko niebezpieczeństwo minie. Sam znam takich na pęczki. Potraktuj więc wezwanie p. Turko może nie dosłownie, ale jako rodzaj “sprawdzania przedwstępnego”. Ot, tak aby kiedyś któreś z tych nazwisk nie błysnęło jako obrońca prawa i demokracji. Wiem, że to nie do końca fair, ale sami takie warunki sobie zbudowaliśmy.
Natanie, gdyby publicystyczne komentarze miały moc sprawczą to świat byłby nie do zniesienia. Mogę sobie spokojnie gwizdać, bo mecz i tak rozgrywa się na niedostępnym mi boisku 🙂 Wracając zaś do sędziów – to jest dopiero pierwsza odsłona. Sprawy nabierają głębi i dodatkowych wymiarów. W drodze jest mój kolejny tekst – “Sędziowie czasu zarazy”
ludwiku, o pierwszym sędzi czasu zarazy usłyszałem przez RWE. w odpowiedzi na dekret o stanie wojennym wybuchały strajki. po sstłumieniu ich przez ZOMO uczestnicy, a zwlaszcza orgsnizatorzy stawali przed sądem i byli skazywani na kilkuletnie więzienie.
jedną z pierwszych takich rozpraw był proces uczestników strajku w ursusie.
byłem pod wrażeniem ustnego uzadadnienia wyroku, wygłoszonego przez przewodniczącego składu sędziowskiego. cytuję z pamięci·
zadaniem sądu jest egzekwowanie istniejącego prawa, a prawodawców niech osądzi historia…
najmniej ze wszystkiego spodziewałem się że po obaleniu komunizmu nadejdzie czas, kiedy słowa te staną się tak przerażająco aktualne.
erratum:
przepraszam za brzydką literówkę: byłem pod wrażeniem ustnego uzadadnienia wyroku – uzasadnienia, oczywiście
P.S.
już po tym walnięciu się w piersi odkryłem jeszcze jedną literówkę: uczestnicy, a zwlaszcza orgsnizatorzy …
a zatem nie erratum,lecz errata
Dura lex sed lex.
Tak mnie nauczono na lekcjach łaciny.
Jeśli łamiesz istniejące prawo bądź świadom konsekwencji z tego wynikających.
Jeśli istniejące prawo ci nie odpowiada, zmień je działając rozumem albo siłą.
Żadne prawo nie jest constans za wyjątkiem udowodnionych praw wszechświata, które też ulegają przemianom w ramach zdobywanej wiedzy.
Jeśli jesteś w klasie rządzącej żadne prawo cię nie dotyczy.
Żaden twój polityczny czy ekonomiczny błąd nie podlega karze nawet jeśli prawo stanowi inaczej.
Należy ustanawiać takie prawa aby bunt nie wystąpił a rokosz karać śmiercią jeśli przywódca tegoż nie jest z władzą skoligacony.
Prawo pisze się wyłącznie dla proles i odpuszcza się im czasem łamanie tego prawa jeśli nie dotyczy to buntu przeciwko panującej władzy.
Męczy mnie pytanie, czy to co obserwujemy zmienić należy rozumem czy siłą.
A może siłą popartą rozumem?
@MAGOG – 20 lat temu ująłem to krócej: prawo nie nadąża za rzeczywistością. Dlatego zupełnie się go nie boją ci całkiem z przodu.
Nathan: Domicella (od 6.05. ma 90) powiedziała do mnie w listopadzie ’70 : “…to już zwyczajny faszyzm, tylko że jeszcze do nas nie strzelają.” No i zaraz był Gdańsk. Teraz jestem czujny. Jak ona skręca w tę stronę, natychmiast ją zawracam: “ty już lepiej nic nie mów !”