Zbigniew Szczypiński: 31 sierpnia 37 lat później7 min czytania

2017-09-01.

Zakończyły się obchody 37 rocznicy podpisania Porozumień Sierpniowych w Stoczni Gdańskiej im. Lenina.

Tej samej, w której 14 sierpnia 1980 roku rozpoczął się strajk, spowodowany bezprawnym zwolnieniem z pracy Anny Walentynowicz. Zasłużonej pracownicy, byłego przodownika pracy socjalistycznej, pracującej początkowo jako spawacz, a po utracie zdolności do tej pracy ze względów zdrowotnych – jako suwnicowa. Zwolnienie Anny Walentynowicz, działaczki Wolnych Związków Zawodowych, miało charakter wyraźnie polityczny. Mogło się stać – i stało się – przyczyną strajku w Stoczni Gdańskiej. Kolejnego strajku, jakie w tamtych letnich miesiącach 1980 roku szły przez kraj.

Strajk stoczniowy zakończył się po trzech dniach pełnym zwycięstwem strajkujących. Przywrócono do pracy Annę Walentynowicz i Lecha Wałęsę – przywódcę tego strajku, byłego pracownika Stoczni Gdańskiej, zwolnionego w latach 70. Uzyskano żądane podwyżki płac i wiele innych. Lech Wałęsa ogłosił powrót do pracy.

Wychodzących stoczniowców próbowały zatrzymać w stoczni przede wszystkim kobiety, przejęte tym, co władza może zrobić ze strajkującymi w innych zakładach pracy w Gdańsku, gdzie podjęto strajki solidarnościowe. Udało się zatrzymać około 800 pracowników spośród blisko 17 tysięcy zatrudnionych.

Od poniedziałku 18 sierpnia w Stoczni Gdańskiej im Lenina rozpoczął się nowy strajk, do którego dołączały kolejne zakłady pracy z Gdańska, Gdyni, Elbląga, Szczecina i reszty kraju. To było nowe zjawisko tamtego lata.

Po pierwszych niepowodzeniach negocjacyjnych, w drugim podejściu rządowej delegacji pod przewodnictwem wicepremiera Jagielskiego, w niedzielę 31 sierpnia, w Sali BHP, Lech Wałęsa podpisał nowe porozumienie, podkreślając, że rozmawiano jak Polak z Polakiem, że uzyskano to, co najważniejsze – zgodę na Wolne, Niezależne i Samorządne Związki Zawodowe oraz prawo do strajku i zapowiedział, że inne prawa zostaną wywalczone w najbliższej przyszłości. Po 17 dniach strajku okupacyjnego przyszło zwycięstwo. Otwarła się nowa karta w historii Polski – a, jak później się okazało, i w historii Europy.

Pamiętam tamten dzień. Uczestniczyłem w tych obu strajkach od pierwszego do ostatniego dnia. Wychodziłem ze Stoczni później niż wszyscy; był już wieczór i to, co wtedy czułem, to było uczucie ulgi, że się już skończyło. Oraz napięcie i stres. No i ciekawość: co będzie dalej, co będzie się działo w najbliższych dniach, tygodniach…

Działo się, wiele, bardzo wiele… Dzieje się nadal!

37 lat – to trochę więcej niż socjologiczne pokolenie. Po 37 latach od tamtych wydarzeń ich aktywni uczestnicy są już w większości ludźmi starymi, albo blisko tej kategorii. Zegar biologiczny jest niezależny od zmiennych układów politycznych.

31 sierpnia tego roku pod dawną Stocznią Gdańską im Lenina, której już nie ma, na terenach postoczniowych, gdzie wznosi się dziś budynek Europejskiego Centrum Solidarności, odbył się całodniowy piknik. Ciąg zdarzeń obejmował pięć paneli dyskusyjnych na ważne dla życia obywateli tematy, pokazy filmów, wiec dla uczczenia 37 rocznicy podpisania Porozumień Sierpniowych i koncert  zespołów muzycznych.

Organizatorem był pomorski oddział KOD-u, który umożliwił partiom politycznym, stowarzyszeniom i organizacjom pozarządowym budowę Miasteczka Obywatelskiego, gdzie ich przedstawiciele i działacze mogli prezentować swoje programy i materiały.

Było fajnie – jak to na pikniku. Piękna, ciepła pogoda, pełne słońce, doskonały nastrój i humory. Ludzie z małymi dziećmi, z psami. Naprawdę – było miło.

W wielkim namiocie zorganizowano – jak mówiłem –  pięć paneli dyskusyjnych, w trakcie których dyskutowano takie oto tematy:

  • Jak przetrwać „reformę” oświaty ? I co po niej?
  • Wolność i Demokracja – czym są, i czy warto ich bronić?
  • Puszcza Białowieska.
  • Przyszłość polityczna polski – debata liderów partii politycznych.
  • Prawa kobiet – prawa człowieka.

Do rozmowy zaproszono poważnych ludzi; dyskusje, wprawdzie trochę w atmosferze wiecowej, pozwoliły uczestnikom poznać różne punkty widzenia. Uczestniczyłem jako obserwator we wszystkich. Średnia liczba uczestników wynosiła ok. 150 osób. Jak na te warunki – piękna pogoda, wysoka temperatura panująca pod dachem namiotu – to dużo.

Krytyczna uwaga dotyczy moderatorów; a zwłaszcza moderatora panelu politycznego. Prowadząc dyskusję, w której wzięli udział liderzy partii politycznych: PO, Nowoczesnej, PSL, Unii Europejskich Demokratów, Partii Razem, SLD, Inicjatywy Polskiej, Inicjatywy Feministycznej – zmusił uczestników do recenzowania wielkiego nieobecnego w tej debacie, rządzącej formacji, PiS- u.

Jeżeli uczestnicy tego panelu mieli odpowiadać na postawione przez prowadzącego takie pytania, jak na przykład: dlaczego – mimo tylu wpadek i ewidentnych błędów w rządzeniu – Prawo i Sprawiedliwość nadal ma ponad 40 procent poparcia, to dyskusje te przypominały znane mi badania, wykorzystujące grupy fokusowe, gdzie kilka osób dyskutuje na zadane tematy, a potem badacze mają materiał do analizy. Naprawdę wyglądało to tak, że PiS może mieć za darmo materiał do analiz, prowadzonych przez ich ośrodki planowania działań politycznych.

W takich debatach trudno liczyć na pogłębione analizy przyczyn i skutków, przeważają raczej argumenty emocjonalne niż racjonalne, ale dobór tematu do rozmowy mógłby być też lepiej przemyślany.

Panele dyskusyjne – to był tylko jeden z wątków całodniowego wydarzenia. W małych namiotach ustawionych przed frontem budynku ECS prezentowały się wszystkie organizacje i stowarzyszenia, partie polityczne. Byli obecni ważni, rozpoznawalni medialnie politycy. Były bezpośrednie rozmowy, wspólne zdjęcia, pełen luz.

Jednocześnie przed historyczną bramą numer 2 Stoczni Gdańskiej im. Lenina, na Placu Solidarności, którego centralnym punktem jest Pomnik Poległych Stoczniowców, szpaler ubranych w białe kamizelki z napisem Solidarność młodych ludzi… odgradzał swobodny dostęp. Bardzo aktywna był ekipa Telewizji Trwam, nagrywająca wypowiedzi różnych starszych kobiet, które naprawdę nie wyglądały na znawczynie tematu… Przechodząc mimo słyszałem, że miały za to bardzo jednoznaczne zdanie na temat Wałęsy. Jako zdrajcy.

Po przybyciu uczestników mszy, jaka tradycyjnie odbyła się w kościele św. Brygidy, na Placu Solidarności był wiec z udziałem kilkuset osób. Był hymn, race, przemówienia.

Uczestnicząc w zgromadzeniu organizowanym przez pomorski oddział KOD, słuchając przemówień prezydenta Adamowicza, Bogdana Borusewicza, Krzysztofa Łozińskiego czy marszałek Krzyżanowskiej, miałem wrażenie pełnej schizofrenii. Te same co oficjalne słowa rządzących – a znaki przeciwne.

To jest już nie do sklejenia, nie do pogodzenia: im więcej symboli religijnych, tym mniej chrześcijańskich treści, a więcej zapiekłości i zaciętości.

Do charakterystyki oficjalnych obchodów rocznicy Porozumień Sierpniowych dodam jeszcze jeden przymiotnik – to były obchody prowincjonalne.

To przecież w tej Sali BHP, w tej Stoczni, 37 lat temu podpisano te porozumienia, to tu narodziła się Solidarność, ruch społeczny, związek zawodowy… Co tam chcecie. A gdzie w tym roku postanowiono urządzić główne obchody? Dokąd pojechał Andrzej Duda, prezydent RP?  Gdzie był  Piotr Duda, przewodniczący związku? Pojechali do Lubina, na uroczystości… jakie? Podpisania Porozumień Sierpniowych?

Tragiczne i smutne wydarzenia w Lubinie – to nie Porozumienia Sierpniowe. To dramat zabitych ludzi, demonstrujących przeciw władzy stanu wojennego. To zupełnie inna sprawa.

Tegoroczne obchody 37 rocznicy podpisania Porozumień Sierpniowych zakłóciły świadome i celowe – moim zdaniem – działania działaczy noszącego historyczną nazwę związku zawodowego, roszczących sobie prawo własności do znaku-symbolu związku, który stał się dziś zwykłą przybudówką partii rządzącej.

Nawiązując do słów wypowiedzianych przez Olgę Krzyżanowską, wicemarszałek Sejmu II kadencji – mojej kadencji – chciałbym się z nią w pełni zgodzić, gdy mówiła gorzko, że dziś, na tej rocznicy widoczne są duże masy policji, że gdyby nie ich obecność, to być może… pobilibyśmy się. W sporze o to, kto ma większe prawo do tamtej solidarności…

Zamęt w głowie robi się jeszcze większy, gdy uprzytomnimy sobie, że stoczniowcy w kamizelkach z napisem Solidarność pracują nie w Stoczni Gdańskiej (bo jej już nie ma), ale co najwyżej w Stoczni Gdańsk SA. Należącej od ukraińskiego oligarchy.

A Krzysztof Łoziński – szef KOD, to opozycjonista i zasłużony działacz tamtej Solidarności, zaś Piotr Duda, szef dzisiejszego związku zawodowego o nazwie Solidarność – w tamtych historycznych wydarzeniach brał udział (być może nie z własnej woli, ale jednak) jako żołnierz ochraniający budynki rządowe. Chichot historii…

A jaka będzie 38 rocznica podpisania Porozumień Sierpniowych? Wie ktoś, jaka ona będzie ?

Ja wiem. Ale nie chcę powiedzieć. Jedno pewne: będzie bolało…

Zbigniew Szczypiński

Gdańsk

 

Print Friendly, PDF & Email
 

One Response

  1. j.Luk 02.09.2017