Stanisław Obirek: Życie seksualne polskich księży6 min czytania

2017-10-08.

 Jednym z najbardziej popularnych tekstów antropologii kulturowej autorstwa Bronisława Malinowskiego, Życie seksualne dzikich w północno-zachodniej Melanezji (wielokrotnie wznawiany również w polskiej wersji) jest opis nie tylko życia seksualnego ludów wysp Triobriandzkich.

Tak naprawdę jest to nader przenikliwa analiza różnych aspektów ich zwyczajów, poglądów i w ogóle stylu życia. W przedmowie do pierwszego wydania z 1929 roku Malinowski pisał: „Antropologia wymaga prostego i wyczerpującego, jakkolwiek wyrażonego w języku naukowym, opisu podstawowych przejawów życia. Takie proste i jasne przedstawienie nie powinno i nie może dotknąć uczuć nawet najbardziej wrażliwego i uprzedzonego czytelnika”.

Zaś dwa lata później w Specjalnej przedmowie do trzeciego wydania” skarżył się, że większość recenzentów, aczkolwiek życzliwie przyjęła książkę, to jednak skupiła się głównie na jej warstwie anegdotycznej. Tymczasem głównym tematem studium Malinowskiego jest naturalność życia seksualnego opisywanego przez niego społeczeństwa, która naturalnie kontrastuje z purytańskim podejściem Europejczyków.

Jak wiadomo największy wkład w obciążenie sfery seksualnej wstydem i grzesznością ma chrześcijaństwo. Pisze zresztą o tym również Malinowski, gdy wskazuje na wpływ białego człowieka na degradację zachowań erotycznych Triobrandczyków.

Pomyślałem o tej klasycznej książce podczas lektury serii reportaży Marcina Wójcika Celibat. Opowieści o miłości i pożądaniu. Książkę otrzymałem od Wydawcy by się przygotować do debaty zatytułowanej „Czy celibat w Kościele ma przyszłość?” Oprócz autora do dyskusji zaproszono dominikanina Macieja Biskupa i Martę Abramowicz, autorkę książki „Zakonnice odchodzą po cichu”, i mnie. Rozmową kierował Adam Szostkiewicz  z tygodnika „Polityka”. Podobno rozmowa dostępna on line.

Muszę przyznać, że byłem zaskoczony licznym udziałem publiczności. Jak widać, temat nośny społecznie i ważny skoro tak wielu chętnych chciało o niej posłuchać, a po spotkaniu kupić i porozmawiać z Autorem.

Odsyłając zainteresowanych do książki, chciałbym napisać słów kilka na marginesie mojej lektury i wspomnianej debaty. Przede wszystkim odradzam koncentrację na warstwie anegdotycznej, bo nie w niej rzecz. Ludzi uzależnionych od pornografii i przypadkowego seksu można znaleźć wszędzie, nie tylko wśród księży. Podobnie patologiczne sposoby przeżywania seksualności nie jest czymś zarezerwowanym tylko dla celibatariuszy. Natomiast jest faktem, że to właśnie książka mają najwięcej problemów ze spokojnym konfrontowaniem tematów związanych z seksualnością. Ta swoista nieporadność przekłada się na lękowe podejście do własnej seksualności i projektowanie tych lęków na sposób odnoszenia się do wiernych przychodzących do kościoła – czy to by uczestniczyć we Mszy, czy korzystać z różnego rodzaju usług sakramentalnych zwłaszcza spowiedzi.

Nie dziwota, że najwięcej urazów związanych z religią dotyczy właśnie seksu i bezradności większości kleru wobec faktycznych czy wydumanych grzechów nazywanych w księżowskim żargonie de sexto. Nie chcę przez to powiedzieć, że warstwa anegdotyczna zebrana przez Marcina Wójcika nie jest ważna. Wprost przeciwnie, jest niezwykle istotna jako opis zafałszowania sposobu przeżywania seksu przez księży i hipokryzji biskupów udających, że nie ma problemu.

Jest to tym bardziej odrażające, że dotyczy osób trzecich, często dzieci dotkniętych patologicznymi zachowaniami księży – lub kobiet, które wraz z dziećmi muszą udawać, że kto inny jest ojcem. Właśnie ten wymiar książki wydaje mi się szczególnie cenny i demaskatorski. By nie być gołosłownym podam trzy przykłady. Pierwszy dotyczy biskupa wrocławskiego Mariana Gołębiewskiego, który jedyne co miał do powiedzenia matce dziecka spłodzonego przez księdza Waldemara Irka, że po śmierci księdza Irka „nic dla niej nie ma” (s. 15). Tylko energiczne działania prywatnie wynajętego detektywa zmusiły kurię do zmiany zdania.

Groteskowe jest zachowanie biskupa poznańskiego Stanisława Gądeckiego, który po opublikowaniu badań na temat zachowań seksualnych księży i ich stosunku do celibatu, po prostu zwolnił z pracy autora tych badań, profesora Józefa Baniaka.

A dane są w istocie ciekawe: 60% księży jest lub było w związku z kobietami, 53,7% chciałoby mieć własne rodziny, 68%  byłych księży odeszło z kapłaństwa z powodu celibatu, 78% z nich chciałoby być księżmi żonatymi, 77% dorosłych i 83% młodzieży jest przeciwna celibatowi. Na obiekcję Baniaka, że przecież był o tych badaniach informowany odpowiedział z rozbrajającą szczerością; „Dopóki były przeznaczone dla wąskiego, zamkniętego grona, nie sprawiały problemu”. Jest to o tyle interesujące, że w sprawie znacznie bardziej szokującej, jakim było szeroko komentowany „grzech w Kościele” czyli tzw. sprawa abpa Juliusza Paetza molestującego kleryków – abp Gądecki wykazywał znacznie więcej wyrozumiałości.

To samo można powiedzieć o innym gorliwym obrońcy moralności, dzisiejszym abp krakowskim Jędraszewskim. Był jednym z najbardziej gorliwych w wyciszaniu głośnego skandalu w diecezji poznańskiej. Dobrze poinformowani twierdzą, że z abpem Paetzem łączy go trwająca dziesiątki lat przyjaźń, więc trudno się dziwić, że broni przyjaciela.

Równie ciekawe było zachowanie głównej postaci polskiego kościoła katolickiego czyli nuncjusza Celestyno Migliore, który molestowanemu przez znanego prałata z Bielska Białej Pawłowi odpowiedział krótko, że „nie może mu pomóc”. I pomyśleć, że pisze to człowiek, który rozdaje karty kto ma zostać (lub nie zostać) biskupem w danym kraju.

Otóż moim zdaniem książka Celibat. Opowieści o miłości i pożądaniu przypomina studium Malinowskiego również w swoistej empatii (niekiedy wprost zadziwiającej) wobec seksualnych zachowań opisywanej grupy. I jak powiedział na koniec spotkania, bardzo by chciał by jego książka przyczyniła się do większej życzliwości wobec celibatariuszy żyjących w związkach, o których wszyscy przecież doskonale wiedzą.

Nie wydaje mi się to wezwanie słuszne. Jako czytelnik życzyłbym sobie, by wreszcie Kościół katolicki przestał ingerować w życie seksualnej innych i najpierw uporządkował własne problemy. Być może wtedy zdobędzie moralne prawo, by zabierać głos w sprawach takich, jak środki antykoncepcyjne czy aborcja, nie wspominając już o mniej czy bardziej (raczej bardziej) nachalnych próbach wpływania na prawodawstwo demokratycznego państwa.

Jak się wydaje, szczególnie ludzie Kościoła lubią majstrować w prawie regulującym nasze życie seksualnej. Po tej książce ta instytucja powinna powstrzymać własną arogancję w tej sprawie (w innych zresztą też!).

Stanisław Obirek  

 

 

Print Friendly, PDF & Email
 

29 komentarzy

  1. Tetryk56 08.10.2017
  2. wejszyc 08.10.2017
  3. Norbert K. 08.10.2017
  4. Ernest Skalski 08.10.2017
  5. Obywatel RP 08.10.2017
  6. Obirek 09.10.2017
  7. piotr_s 09.10.2017
  8. Obywatel RP 09.10.2017
  9. piotr_s 10.10.2017
  10. MAG 10.10.2017
    • pablobodek 30.11.2017
      • jacek 30.11.2017
  11. Obywatel RP 10.10.2017
  12. Obirek 11.10.2017
    • wejszyc 11.10.2017
  13. Mr E 11.10.2017
  14. Obirek 11.10.2017
  15. piotr_s 12.10.2017
  16. Obywatel RP 13.10.2017
    • Sir Jarek 13.10.2017
  17. Obywatel RP 13.10.2017
    • Sir Jarek 14.10.2017
      • Sir Jarek 14.10.2017
  18. Obywatel RP 14.10.2017
  19. Sir Jarek 14.10.2017
  20. Magog 14.10.2017
  21. Michal z Chicago 15.10.2017
  22. Obywatel RP 16.10.2017
  23. Sir Jarek 17.10.2017