22 listopada na UW odbyła się debata na temat tolerancji religijnej.
Brali w niej udział
- Aneta Gawkowska, doktor habilitowana w ISNS UW, zajmuje się filozofią społeczno-polityczną,
- Agnieszka Graff, doktor habilitowana w OSA UW, publicystka feministyczna, zasiada w Radzie Programowej Kongresu Kobiet,
- Bassam Tibi, Profesor emeritus Uniwersytetu w Getyndze, specjalista w zakresie relacji między islamem a polityką,
- Joseph H. H. Weiler, Profesor New York University School of Law, ekspert w dziedzinie związków religii i prawa.
To były cztery głosy w ważnej sprawie, choć różnej wagi. Nie będę tych głosów oceniał. Powiem tylko tyle, że każdy z nich reprezentował różne tradycje religijne i każda z tych tradycji ma swoje problemy. Sam fakt, że publicznie wybrzmiały, oceniam pozytywnie choćby z tego względu, że w polskiej przestrzeni publicznej jest słyszalny zwykle jeden katolicki głos. W tej debacie też się on znalazł, ale był zdecydowanie najmniej przekonujący.
Debatę prowadził Marcin Król, historyk idei, filozof, publicysta. Organizatorami byli Instytut Nauk o Człowieku w Wiedniu, Uniwersytet Warszawski oraz tygodnik „Kultura Liberalna”. Przysłuchiwałem się z zaciekawieniem, zwłaszcza części drugiej, gdy paneliści zaczęli się ze sobą spierać, a słuchacze zadawać pytania. Sam nawet zadałem pytanie (na kartce, bo taki jest na tych debatach zwyczaj), ale nie dotarło do Bassana Tibi, którego chciałem zapytać jak godzi krytyczną filozofię Adorno z nauką Koranu, bo o tym mówił, że to robi, ale dokładnie tego nie wyjaśnił. Może przy innej okazji uda mi się dowiedzieć, jak mu się to udaje.
Ciekawe, że prowadzący debatę mówiąc o tolerancji religijnej zacytował jednego z najbardziej konserwatywnych polskich romantyków Zygmunta Krasińskiego, który narzekał na „letniość” Polaków i stwierdzał, że prawdziwa, żarliwa wiara nie boi się wojny, a tolerancję łączył z brakiem pogłębionej wiedzy teologicznej. Szkoda, że nie odwołał się do innej tradycji np. do Braci Polskich. Wielu z nich pisało dużo i ciekawie o tolerancji, a ich myśli były przejmowane przez myślicieli zachodnich. Bez traktatu o wolności religijnej Jana Crella nie byłoby listu o tolerancji Johna Locka. No, ale każdy odwołuje się do takiej tradycji, jaka mu jest bliska.
14 grudnia odbyła się kolejna debata prowadzona również przez Marcina Króla i organizowana przez te same instytucje Zmienił się temat, który brzmiał: Czy kapitalizm potrzebuje liberalizmu? Panelistów było trzech (bo czwarta nie dotarła na debatę). Korzystając z biogramów dostępnych na plakacie informującym o debacie przypominam kim są:
- Włodzimierz Cimoszewicz, polityk, premier RP w latach 1995–96, minister spraw zagranicznych w latach 2001–2005, w 2005 roku marszałek sejmu. Był posłem w latach 1989–2005 oraz senatorem w okresie 2007–2015.
- David Ost, profesor nauk politycznych w Hobart and William Smith Colleges, zajmuje się problemami transformacji ustrojowej krajów Europy Środkowo–Wschodniej, autor książek m. in. „Klęska Solidarności” (2007), „Solidarność a polityka antypolityki” (2014).
- Jan Zielonka, profesor Polityki Europejskiej i Ralf Dahrendorf Professorial Fellow w St Antony’s College w Oxfordzie. Zajmuje się procesami integracji i dezintegracji europejskiej, demokracją i geografią władzy w Europie, europejską polityką zagraniczną i bezpieczeństwa. Autor książek, m. in. „Europa jako imperium” (2007) oraz „Koniec Unii Europejskiej?” (2015).
No więc w istocie zapowiadała się uczta intelektualna. I tak też było. Debata trwała półtorej godziny i streścić ją nie jest łatwo, ale można powiedzieć, że każdy z panelistów próbował wskazać na złożone relacja kapitalizmu z liberalizmem i odwrotnie.
Premier Cimoszewicz był najbardziej optymistyczny, złożył też swoistą samokrytykę i to nie tylko w imieniu SLD, ale również PO. Chwali mu się to naturalnie i tłumaczy, choć nie do końca, dlaczego dzisiaj rządzi PiS.
Ost tłumaczył dlaczego prawica zwycięża i prognozował, że jeśli obecny rozwój politycznej sytuacji doprowadzi do powstania faszyzmu, to przyszli historycy znajdą źródła tego hipotetycznego rozwoju w tym, co się dzisiaj dzieje. Ale zastrzegał, że to nie jest nieuniknione, bo przecież może się przebudzić lewica i pokonać prawicę.
Zielonka ze swej strony zastanawiał się dlaczego to Friedrich August von Hayek, który był traktowany jako marginalny i w gruncie rzeczy mało ciekawy myśliciel – został przewodnikiem Margaret Thatcher i Ronalda Regana, a nie jego inteligentny przeciwnik Karl Popper. Obecny kryzys jest w dużym stopniu konsekwencją hegemonii myśli Hayeka i odrzucenia koncepcji społeczeństwa liberalnego Poppera.
Tym razem prowadzący debatę Marcin Król wprawdzie zebrane kartki z pytaniami przeglądał, ale uznał, że jego pytania są znacznie ciekawsze i pytał o to, co jego ciekawiło. A więc próbował zachęcić panelistów do jasnego doprecyzowania takich pojęć jak lewica i prawica, bo – jak stwierdził – filozofia ma wiele do zaoferowania właśnie w dziedzinie precyzji językowej.
Nie wiem, o co pytali inni, ale ja chciałem dopytać profesora Jana Zielonkę, z którego diagnozą w pełni się zgadzam, że skoro rzeczywistość pokazała, że teorie Hayeka są nie tylko fałszywe, ale i groźne – to czy można zakładać, że zasada falsyfikalności jaką wprowadził Popper może doprowadzić do zmiany paradygmatu w naszym myśleniu o ekonomii? Ale, podobnie jak inni pytający, będziemy ze swoimi pytaniami nadal się zmagać, aż do kolejnej debaty, która odbędzie się w maju. Choć nie ma gwarancji, że i wtedy usłyszymy na postawione pytania odpowiedź.
Na razie stwierdzić wypada, że najlepszym rozwiązaniem byłby kapitalizm socjalistyczny (to propozycja Davida Osta), dla którego przydatność liberalizmu jest względna. Innymi słowy tylko liberalizm polityczny poddany surowej weryfikacji obywatelskiej może nas uchronić przed dzikim kapitalizmem, który ze swej strony znakomicie sobie radzi bez liberalizmu politycznego. Owszem dla niektórych kapitalistów to nawet lepiej, gdy obywatele nie mają za wiele do powiedzenia na przykład na temat podatków czy wydatkowania pieniędzy publicznych.
W Polsce, jak się wydaje, rządząca partia wybiera narodowy socjalizm, co zważywszy na historyczne doświadczenia, nie rokuje najlepiej.
Zobaczymy w jakim kierunku pójdzie rząd kierowany przez bankowca Mateusza Morawieckiego. Jak na razie sprawdza się przede wszystkim jako wizjoner; czy to wystarczy gdy wizje zaczną być konfrontowane z rzeczywistością, zobaczymy zapewne w nowym 2018 roku.
Stanisław Obirek
Tylko do grudniowej debaty co nie znaczy, że ta wcześniejsza jest mniej ważna ale dla mnie zbyt egzotyczna.
Czy to będzie kapitalizm socjalistyczny czy narodowy kapitalizm? Można życie stracić na takich rozważaniach a walec „dobrej zmiany” zrobi swoje nie oglądając się na to jakie nazwy przypiszą mu zdradzieckie elity.
Chciałbym zwrócić uwagę, na przerażająco niski poziom kompetencji prezentowany przez kadry obozu władzy – wygląda na to, że nawet najbardziej szalony, wymyślony przez Prezesa model zostanie, mówiąc wprost, spieprzony totalnie i jedyny model jaki będzie realizowany to „nastajaszczyj bardak” – i to dopiero będzie bolało
Moim zd. każda dyskusja o przyszłości i drodze Polski do zbudowania nowoczesnego państwa nie może pomijać kwestii wpływu KK. Temat oddzielenia KK od państwa musi być włączony do wszystkich dyskusji. Tym bardziej, że nowy premier z niebezpiecznym ogniem w zblazowanych oczach przemówił o swojej misji rechrystianizacji Europy. Nie wiem co to znaczy, lecz a limine wydaje się dla wolności obywatelskich groźne. KK na państwowym ciele to jak zużyta guma do żucia we włosach. Nie da się tego wydłubać, trzeba odciąć wraz z kępą włosów, ryzykując przez jakiś czas łysinę.
Polecam łaskawe lekturze wywiad z prof Bartosiem.
http://weekend.gazeta.pl/weekend/1,152121,22800121,prof-tadeusz-bartos-polski-katolicyzm-atakuje-kazdego-kto.html#MT
Dla mnie obie debaty były równie ważne i tylko żałuję, że w części dyskusyjnej zabrakło podjęcia właśnie takich „życiowych problemów” jak psucie demokracji przez autorytarne i z tylnego siedzenia kierowanie przez J. Kaczyńskiego poczynań obecnego i dawnego rządu no i równie autorytarnych wpływów KK, co w istocie prof. Bartoś znakomicie jak zwykle analizuje. No, ale dobrze, że się debatuje. Oby więcej takich okazji może w końcu one się przełożą na działanie…