Zadzwoniła do mnie dziennikarka z „Super Expresu” z pytaniem, co sądzę o stosunku obecnie rządzącej partii (to właściwe pytanie, bo niezależnie czy rząd się zmienia – rządzi przecież partia!) do uchodźców.
Odpowiedziałem zgodnie z prawdą, że jest taki, jak każdy widzi. Więc dopytywała: czy w takim razie można tę partię uważać za chrześcijańską, skoro jej postępowanie jest w rażącej sprzeczności ze stanowiskiem reprezentowane przez papieża Franciszka?
Odpowiedziałem długo i pewnie jak na „Super Expres” nazbyt zawile, ale w gruncie rzeczy chodziło mi o to, że nie można tak zdecydowanie przeprowadzać granicy między byciem a nie byciem chrześcijaninem, bo sprawa jest nazbyt skomplikowana i należy ją pozostawić sumieniu każdego człowieka. Nie wiem, co z tego wywodu ocaleje, w krótkiej, jak mnie zapewniła dziennikarka notatce. Zresztą nie to jest w tej chwili ważne.
Ta rozmowa zachęciła mnie do spojrzenia na sprawozdanie z konferencji, która odbyła się 15 stycznia w siedzibie episkopatu i na którą zostałem zaproszony (każdy był zaproszony, więc i ja takowym się czułem). Niestety z powodu „wcześniejszych zobowiązań” nie mogłem z zaproszenia skorzystać, ale sobie za to przeczytałem sprawozdanie na łamach portalu Katolickiej Agencji Informacyjnej.
Oto najważniejsze punkty spotkania katolickich hierarchów na temat uchodźców. Oto niektóre ze stwierdzeń uczestniczącego w konferencji abpa Stanisława Gądeckiego: „Chcielibyśmy, aby w kraju katolickim ludźmi kierowała Ewangelia”. Wyraził też nadzieję, że polski Rząd ostatecznie zdecyduje się na uruchomienie korytarzy humanitarnych. Też mam taką nadzieję.
Chwali się też przewodniczącemu polskiego episkopatu, że skrytykował media, które „uporczywie podsycają lęk przed migrantami i uchodźcami, wpływając w ten sposób na ludzkie postawy”. Oznacza to krytykę nie tylko mediów politycznie prawicowych, ale również prawie wszystkich mediów katolickich będących pod skrzydłami toruńskiego redemptorysty. I jeszcze coś powiedział Gądecki, co warto odnotować:
Każdy chce żyć w bezpieczeństwie, ale jeśli taka postawa dominuje, to nie jest to postawa chrześcijańska. Ponieważ [wtedy] egoizm osobisty, czyli troska o zachowanie własnego bezpieczeństwa przeważa nad altruizmem, czyli postawą ukierunkowaną na pomoc innym ludziom.
Brzmi to pięknie i po chrześcijańsku.
KAI nie odnotował, co powiedział w czasie konferencji bp Krzysztof Zadarko, ale inne katolickie medium (Radio Plus) odnotowało kazanie tego hierarchy dzień wcześniej w Kaliszu, więc pozwolę sobie odnotować kilka zdań bpa Zadarko. Otóż powiedział, że od początku roku do dziś do Europy dotarło 1700 migrantów, ale ponad 200 utonęło.
To są liczby, które pokazują, że zjawisko dalej trwa. Problem jest i pozostanie. Dlatego, byśmy nie byli naiwni, ani co gorsza, bezczynni, zamykając swoje serca i przyłączając się do uproszczonych i populistycznych wersji, trzeba się nam modlić i prosić o otwarte serce.
No właśnie, nie bądźmy populistyczni, ale realistyczni.
Bp Zadarko śledzi polskie media i zapewne szczególnie uważnie czyta prasę prawicową i katolicką i wie, co w niej się wypisuje na temat uchodźców. Dlatego wie co mówi, gdy w czasie kazania powiada: „Wśród przybywających nie są tylko bandyci, terroryści, ludzie, którzy chcą podbijać Europę przez islam. Trzeba nam więc szukać odpowiedzi na to, jak zachować się wobec tej rzeszy ludzi, szukającej schronienia przed wojną lub głodem”.
To była jedna z wielu mszy w Polsce, więc głównie się modlono co oczywiście nie jest niczym zdrożnym, a wręcz przeciwnie, może zmieniać nastawienia wobec uchodźców. Jednak znaczenie ważniejsze są konkretne gesty i na nie właśnie czekam zastanawiając się czy te konferencje i modły w poświęcone uchodźcom zmienią polskich katolików.
A swoją drogą jesteśmy w ciekawym momencie naszych dziejów. Oto w sprawie uchodźców papieże (bo przecież nie Franciszek zaczął się troszczyć o uchodźców, ale również Jan Paweł II wiele uwagi im poświęcał), biskupi i coraz więcej księży wypowiada się w duchu liberalnej części społeczeństwa. Z drugiej strony ci sami papieże, biskupi i księża stoją twardo na stanowisku sprzeciwu wobec regulacji poczęć i aborcji i są w tym wspierani przez konserwatywnych polityków.
Jaki będzie wynik tych powikłanych i często sprzecznych sojuszy czas pokaże. Póki co, zgodnie z chińskim życzeniem, żyjemy w ciekawych czasach.
[responsivevoice_button voice=”Polish Female” buttontext=”Czytaj na głos”]Stanisław Obirek


>>To są liczby, które pokazują, że zjawisko dalej trwa. Problem jest i pozostanie. Dlatego, byśmy nie byli naiwni, ani co gorsza, bezczynni, zamykając swoje serca i przyłączając się do uproszczonych i populistycznych wersji, trzeba się nam modlić i prosić o otwarte serce.<<Ech
Ech ci pasterze..
Najważniejsza jest modlitwa i prośba do Stworzyciela aby pozwoli nam pozostać ludźmi o dobrych sercach którzy wspomogą potrzebujących na całym świecie…
Koran zobowiązuje wiernych do oddania 1/10 dochodów współwyznawcom.
Jest to nakaz!
Jak jest w chrześcijaństwie wiem…
Co mówi na ten temat Talmud nie wiem…
Mnisi buddyjscy żebranie o żywność mają wpisane w prawo zakonne.
Chyba nie istnieje religia która jest obojętna na los współwyznawców czyli bliźnich, braci w wierze.
Empatia do innych wyznań to inne zagadnienie, różnie to bywa i zależy od człowieka.
Wszyscy modlą się do swoich bogów o pokój i miłość co nie przeszkadza prowadzić wojny w swoich interesach i błagać własne bóstwo o zwyciężenie nieprzyjaciół i powodzenie w życiu kosztem innych.
ps.
Słowa zakonnicy pracującej na oddziale rakowym w Centrum Zdrowia Dziecka…
wie pan.. zaczynam od dawna wątpić w sens modlitwy, co te dzieci zawiniły, że są chore i maja policzone swoje dni… przecież my stale w zakonie modlimy się o ich zdrowie i co?
Tyle modlitwy a skutek żaden?!
Zakonnica ma oczywiście rację jeśli traktować modlitwę magicznie, natomiast można ją traktować jako ćwiczenie w umiejętności akceptacji rzeczywistości i wtedy nieuchronne nie jest postrzegane jako klęska tylko jako nieuchronne właśnie. W przypadku uchodźców jest podobnie.
Profesorze, lubię Pana za konsekwentny stosunek do Wiary którą Pan prezentuje.
I nie tylko za to.
Jezuitą jest się do końca swoich dni i tak jest prawidłowo…
ps.
Proszę o nie traktowanie tego jako złośliwości, ja naprawdę wielce cenię sobie pańskie opinie.
Pan odszedł.. ale też i został co jest wartością samą w sobie.
Pozdrawiam serdecznie
Magog
ps2.
Uchodźcy…
to jest zwyczajna wojna między cywilizacjami,
wygra ta gorsza..
Ja Pana też lubię, bo uważam że tylko obojętność jest zabójcza. Spór jest zawsze twórczy.A co do jezuity we mnie, w swoim osądzie nie jest Pan odosobniony, wielu jezuitów też tak uważa. Ja kiedyś powiedziałem, a ostatnio przypomniała mi tę wypowiedź osoba, której nie znałem, że w życiu przydarzyły mi się dwie wspaniałe rzeczy – wstąpienie i wystąpienie z zakonu. I to jest prawda, a co więcej w obu decyzjach istotne były te same powody – szukanie Prawdy.
„…Jednak znaczenie ważniejsze są konkretne gesty i na nie właśnie czekam zastanawiając się czy te konferencje i modły w poświęcone uchodźcom zmienią polskich katolików…”
Nie podzielam opinii, że każdy powinien zajmować się wszystkimi tymi sprawami, które akceptuje. Czyli ani (przysłowiowy) Kowalski, ani Nowak nie jest od prowadzenia szpitali, przytułków, wypłacania zasiłków, edukacji publicznej tylko dlatego, że uważa takie działania za słuszne.
Taka właśnie manipulacja często jest używana przez przeciwników przyjmowania i pomagania uchodźcom, czyli jeśli ktoś uważa, że należy pomagać/przyjmować tych ludzi, to niech ich weźmie do swojego domu.
Nie. Pomocą w tej konkretnej sytuacji powinno zająć się państwo (rząd a także samorządy), poprzez organizację (również w znaczeniu regulacji prawnych) takich spraw, jak zakwaterowanie, transport, wyżywienie, bezpieczeństwo itp.
Oczywiście, jednym z narzędzi może i powinien być wolontariat.
Natomiast od Kościoła należy oczekiwać nie tyle konkretnych czynów, co godnych słów. Słowa Kościoła (nie ważne, czy się z nimi zgadzam, czy nie) mają ogromny wpływ na postawę (polskiego) społeczeństwa. Mają również wpływ na podejmowane decyzje polityczne. Szkoda, że te słowa padły późno, bo mogą nie odwrócić zasianej nienawiści, gniewu, niechęci i strachu.
Kościół, mimo wszystko, ma w Polsce ogromną władzę zapewne dzięki bezkrytycznym wyznawcom.
Oczekuję, że w końcu wykorzysta ją w słusznym celu.