Dariusz Wiśniewski: I będziesz rodzić bez skargi3 min czytania

2018-01-22.

Czym jest zakaz religijny, dotyczący moralności, którym objęto grupę ludzi?

To przymus, zawierający w sobie groźbę odrzucenia i widmo grzechu. To również pretekst, aby subordynować grupę i zachować status quo. W rezultacie, często, zakaz taki ogranicza ludzką wolność i służy utrzymaniu władzy jednych nad drugimi.

Ten, kto nawet pośrednio decyduje o prokreacji drugiego człowieka, nie tylko kontroluje jego życie rodzinne i seksualne, ale ma moc karania i nagradzania. Ustala też standardy moralne w społeczeństwie; decyduje, co dla człowieka jest dobre, a co złe.

Krucyfiks wisi nie tylko nad drzwiami polskich domów, ale również nad małżeńskimi łożami. To nie tylko symbol, ale i oznaka zależności. Ktoś pilnuje naszego życia seksualnego i naszych namiętności. Ktoś patrzy i osądza. I może ukarać.

To rozległa władza nad obywatelem – przede wszystkim nad kobietą – którą Kościół w Polsce chce teraz wzmocnić, wykorzystując posłuszny mu rząd.

Społeczeństwo może się tym zamiarom przeciwstawić, ale tylko wtedy, kiedy solidarność pomiędzy płciami, oparta zaledwie o współczucie, czy rycerską powinność, zostanie zamieniona na jednakowe rozumienie celu oporu. Tym celem jest obrona podstawowych praw człowieka.

Wielu polskich mężczyzn z sympatią przygląda się walce kobiet o liberalizację prawa aborcyjnego. Z sympatią, ale niekoniecznie z przekonaniem. Głos mężczyzny w debacie jest mało wiarygodny. Częściowo dlatego, że aborcja jest dla niego abstraktem. Dodatkowo męska solidarność z „czarnymi parasolkami” kwestionuje lojalność wobec własnej grupy. Stąd większość mężczyzn postrzega protest kobiet jako walkę grupy interesu, a nie batalię o fundamentalne prawa.

Niektórzy twierdzą, że jeżeli społeczeństwo nie rozwija się moralnie, to nie rozwija się również w sferach gospodarczej i kulturalnej. To znaczy, że nie rozwija się w ogóle. Można dyskutować z tą tezą. Ale jeżeli jest prawdziwa  – to na czym polega postęp moralny? I jak go zmierzyć?

Nie każdy ma odwagę zakwestionować niesprawiedliwość, z której czerpie korzyści. Nawet jeżeli prawo konstytucyjne i przyjęte normy etyczne sprzeciwiają się nierówności społecznej, człowiek najczęściej czuje się dobrze, jeżeli posiada coś, czego nie mają pozostali.

Mężczyźni (generalnie) chcą utrzymać przewagę nad kobietami, biali nad kolorowymi, a hetero nad homo. Taka jest natura człowieka. Zależności te otrzymują wsparcie w postaci różnych pseudo-etycznych teorii, sugerujących „boskość” takiej struktury, a więc niezmienność.

Dla wielu to wystarcza.

Argumenty te jednak nie tylko nie wytrzymują konfrontacji z ludzką potrzebą wolności, ale stoją w sprzeczności z moralną refleksją. Człowiek nie może być całkowicie i autentycznie wolny, jeżeli odmawia drugiemu praw, które sam posiada.

Kiedy przedstawiciel dominującej grupy – najczęściej wbrew tradycji – dopomina się o sprawiedliwość dla innych, to wtedy taki akt nabiera moralnego znaczenia o ogromnej wadze społecznej. Nawet pojedynczy głos brzmi wtedy znacznie donośniej; przywołuje bowiem nie interes poszczególnej grupy, a wspólną wszystkim wartość.

Aktualny sojusz autorytarnego Państwa polskiego i Kościoła sugeruje, że całkowity zakaz aborcji  może zostać wprowadzony. Dla konserwatywnego Kościoła będzie to wątpliwe zwycięstwo, okupione prawdopodobnie spadkiem ilości wiernych. Dla tysięcy polskich katolików – niekoniecznie religijnych fundamentalistów –  administracyjny i religijny nakaz rodzenia stanie się iluzorycznym dowodem, że należą do moralnej większości.

Postęp w rozwoju moralnym nie jest więc nieuchronny. Jest tylko możliwy.

[responsivevoice_button voice=”Polish Female” buttontext=”Czytaj na głos”]

Dariusz Wiśniewski

 

One Response

  1. artu 23.01.2018