Krzysztof Łoziński: Czekając na Breivika11 min czytania

2018-01-24.

Po jednym reportażu TVN24 wszyscy się nagle obudzili. Obudzili się zwłaszcza ci, którzy przez lata sami głosili faszystowskie poglądy, oczywiście udając, że nie są faszystowskie.

Nagle politycy partii, która pieszczotliwie hodowała skrajne nacjonalistyczne ruchy, której politycy wyrażali dla nich „zrozumienie” (Beata Mazurek po pobiciu przez Młodzież Wszechpolską pokojowych demonstrantów w Radomiu), którzy nazywali młodocianych faszystów „dorodną młodzieżą patriotyczną” (Jarosław Kaczyński), którzy nazywali pobitych „prowokatorami” i „nie widzieli” faszystowskich transparentów (Mariusz Błaszczak po pobiciu członków KOD w Gdańsku i po ostatnim Marszu Niepodległości), nagle oni wszyscy ruszyli do działań przeciw jednej niewielkiej organizacji faszystowskiej, kompletnie przy tym nie widząc tych naprawdę dużych. W dodatku kłamią, że problem jest marginalny, a w ogóle istnieje z winy poprzedników.

A problem jest znacznie poważniejszy, niż tylko istnienie jednej z wielu faszystowskich organizacji. Jest znacznie poważniejszy, niż samo narastanie profaszystowskich nastrojów wśród młodzieży.

Mamy do czynienia z kilkoma bardzo groźnymi zjawiskami:

  1. Narastanie nastrojów skrajnie nacjonalistycznych i faszystowskich wśród młodego pokolenia, jako wynik wieloletnich zaniedbań wychowania i edukacji;
  2. Propagowanie takich poglądów przez partię rządzącą, oraz, niestety, przez znaczną część kleru, a nawet przez wysokich hierarchów kościoła katolickiego;
  3. Tworzenie przez czołowych polityków i instytucji państwa parasola ochronnego nad ugrupowaniami faszystowskimi;
  4. Tworzenie wobec nich atmosfery bezkarności i przyzwolenia na używanie przemocy;
  5. Wskazywanie im wroga: obcokrajowców, opozycję demokratyczną i „elity”.

Zestawienie pochwalania faszystowskich poglądów z sugerowaniem bezkarności i wskazywaniem wroga to proszenie się o polskiego Breivika i o pogromy. Twierdzę, że wielu z obecnie rządzących po cichu o takim scenariuszu marzyło. To bardzo wygodne, faszyści sterroryzują, a może nawet wymordują opozycję, i będzie można powiedzieć: „to nie my”.

Zastanów my się, skąd to się wzięło. Znalazłem przypadkiem swój własny fotoreportaż ze Święta Niepodległości z 2004 roku:

Kontrateksty.pl

No Description

Jeszcze 14 lat temu było to radosne święto, bez żadnych incydentów, bez przemocy, bez skrajnych haseł. Cóż się takiego stało, że tak bardzo zmieniły się nastroje w polskim społeczeństwie?

Pozwolę sobie przytoczyć swój własny komentarz napisany zaraz po wiadomym reportażu TVN24:

To jest przede wszystkim klęska polskiej edukacji ostatnich 28 lat. Dzisiejsza młodzież kompletnie nie zna najnowszej historii. Ich wiedza o faszyzmie i komunizmie jest znikoma, albo komiksowa. O czasach PRL, o KOR-ze, Solidarności, podziemiu nie wiedzą nic. Jest to niezwykle wygodne dla PiS-u. Z jednej strony neofaszyści są nadzieją Kaczyńskiego na dorobienie się bojówek, które sterroryzują opozycję (i będzie można powiedzieć: to nie my), a z drugiej strony brak znajomości najnowszej historii pozwala kreować fałszywych bohaterów, a prawdziwych nazywać „komunistami”. Niedawno rozmawiałem w pociągu z młodymi ludźmi (ok 20 lat, wcale nie pisiory). Oni naprawdę myślą, że strajk w Stoczni Gdańskiej zorganizował Lech Kaczyński. O roli Borusewicza nie słyszeli. Takich nazwisk jak Bujak, Rulewski, Słowik, Jedynak… nie znają. Jedna panienka wiedziała, że „Bujak to był taki fotograf przed wojną”. Na temat ONR wiedzą, że „to patrioci”, „i co w tym złego”. Najbardziej zaskoczyła mnie odpowiedź na stwierdzenie, że Hitlerowcy wymordowali w Polsce 6 milionów ludzi: – „ale głównie Żydów”. Skąd to wiecie? „Na religii uczyli”.
Jeżeli jeszcze nie wiecie, skąd takie poparcie wśród młodzieży dla skrajnej prawicy, to macie odpowiedź. Z takiego poziomu edukacji.
Do tego dochodzi twórczość (przez duże tfu) filmowa i telewizyjna. Próbowałem niedawno obejrzeć film „Miasto 44″. Wymiękłem po 20 minutach. Skrzyżowanie „Love Story”, komiksu i „Gwiezdnych Wojen”. Chała nieprawdopodobna. Młody człowiek żyje szczęśliwie z rodziną i nagle, nie wiadomo dlaczego, wstępuje do AK. Wybucha powstanie (też nie wiadomo dlaczego). Chłopiec całuje się z dziewczyną wśród gradu kul, które widać jak lecą (???!!!). Niektóre kule skręcają w locie, prawie zataczają kółka. Moja odporność na bzdurę została wyczerpana i wyłączyłem.
Ja mam duży sentyment do historii powstania. Walczyła w nim cała moja rodzina ze strony matki. Mój dziadek był dowódcą jednej z powstańczych formacji. Zginął w powstaniu ówczesny narzeczony mojej matki, zginęła jej siostra z mężem i dwoma synami, druga siostra została ranna. Gdy widzę, że ktoś z tej tragicznej historii robi sobie kpiny i komiksik, to szlag mnie trafia. Ale ta młodzież dzisiejsza zna właśnie taki obraz.

Nie byłoby tak źle, gdyby chodziło tylko o to. Młody człowiek ma, między innymi, trzy ważne potrzeby: poczucia własnej wartości; posiadania autorytetu, w który wierzy; i przynależności do grupy, w której jest akceptowany.

Przez poprzednie 27 lat wszystkie kolejne rządy nie miały czasu zająć się problemami edukacji i wychowania. Wychowywanie młodego pokolenia oddano bez walki katechetom. Żeby to jeszcze był poziom księdza Bonieckiego, ale najczęściej ci katecheci reprezentowali poziom gosposi księdza proboszcza. Młodzieży wpajano jakieś koszmarne bzdury o kreacjonizmie, fałszywą historię i jarmarczną dewocję. Instytucje kulturalne, szkoły, nie potrafiły młodym ludziom zaoferować nic, co pozwoliłoby im rozwijać się i nabierać poczucia własnej wartości. Uznano, że jak rynek, to rynek, a na tym rynku wolna amerykanka. Jedni znaleźli się w tej sytuacji znakomicie, kosili studia i dobre posady. Ale drudzy uciekali w bezradność i bierność. Tymi drugimi zaopiekowała się Młodzież Wszechpolska i ONR.

Zagubiony młody człowiek, bezradny wobec brutalnych reguł wolnej amerykanki, zostawał członkiem wspólnoty, w której dostawał sztandar, opaskę i pasowanie na „patriotę”. To jest typowy mechanizm ucieczki przed rzeczywistością, z którą człowiek nie umie sobie poradzić. Można uciekać w grę w czołgi, w alkohol, w narkotyki, albo w opaskę z powstańczą kotwicą, miano „patrioty”, „prawdziwego Polaka”… no właśnie, w nadczłowieka, übermenscha.

Młody człowiek w szeregach faszystowskiej organizacji nie jest już nieudacznikiem, jest „patriotą” i übermenschem nie ma już poczucia słabości, ma poczucie siły. Przechodzi pranie mózgu, a kupuje ten kit bez problemu, bo szkoła nie nauczyła go historii. My oburzamy się na „hajlowanie”, ale tych młodych ludzi to nie dziwi, bo w ich otoczeniu „wszyscy tak robią”, bo to tylko „takie pozdrowienie”.

I tu pojawia się język polityków, pojawia się wróg: „obcy”, opozycja i „elity”. No bo przecież ta opozycja to „komuniści i złodzieje” (Jarosław Kaczyński i Joachim Brudziński), „przekupieni przez Sorosa” (TVP i wszystkie niemal gadzinówki PiS-u), ludzie „gorszego sortu”, „mający gen zdrady”, „animalni, odzwierzęcy”, „Targowica” (Jarosław Kaczyński)… A „obcy” „przenoszą pasożyty” (Jarosław Kaczyński), „terroryści”, „gwałcą kobiety” (Mariusz Błaszczak).

Zauważmy, że to są hasła typowe dla faszyzmu. Jest übermensch (nadczłowiek), „prawdziwy Polak”, „patriota” i „gorszy sort”, czyli podczłowiek.

To właśnie w ideologii faszystowskiej dzieli się ludzi na nadludzi i podludzi. To właśnie naziści mówili o Żydach i Polakach, że „nie są ludźmi”, że są prawie zwierzętami, przenoszą pasożyty i choroby. Dziś w Polsce najwięcej takich poglądów i najbardziej publicznie wygłasza Jarosław Kaczyński i to jego słowa mają największy zasięg, nie księdza Międlara, nie Piotra Rybaka, nie innych osób z MW i ONR.
Proszę nie bzdurzyć, że problem jest marginalny. Przyzwolenie na takie słowa, na taką ideologię idzie samej góry. Tak samo z samej góry idą sygnały, że te środowiska są chronione, że nic im nie grozi.

Jeżeli minister spraw wewnętrznych, przełożony policji, głosi, że pobici przez młodocianych faszystów to „prowokatorzy”, a rzeczniczka partii rządzącej „rozumie” bijących, jeżeli policja i prokuratura notorycznie „nie dopatrują się czynu zabronionego”, to jak ma to rozumieć gimnazjalista, który wstąpił do ONR?

Ten młody człowiek widzi też, że policja chroni agresywnych żuli z faszystowskimi hasłami, a jednocześnie przyzwala – nie reagując – na bicie bezbronnych kobiet i usuwa je z drogi faszystom. Docierają do niego informacje, że sprawy organizacji skrajnie prawicowych są ciągle umarzane, lub nie wszczynane, a jednocześnie toczy się już blisko tysiąc postępowań wobec ludzi, którzy w pokojowy sposób protestują przeciw takim praktykom. Z jednej strony władze robią wszystko, co mogą, by nie ścigać bijących żuli, a drugiej wszczynają wobec opozycji sprawy o machniecie kartką przed kamerą TVP, lub o wznoszenie okrzyku „Lech Wałęsa”.

To wszystko nie jest nic innego, jak tylko odgórne przyzwolenie i zachęcanie organizacji faszystowskich do przemocy. W końcu to, według Jarosława Kaczyńskiego, „dorodna młodzież patriotyczna”.

Co gorsza, w tej kampanii promowania faszyzmu i nienawiści do przyzwoitych ludzi bierze udział znaczna część kościoła katolickiego. Wydaje się czymś niezrozumiałym łączenie symboliki patriotycznej z faszystowską, i wielu to oburza. A ja nie rozumiem, jak można łączyć faszyzm z miłością bliźniego. Nie rozumiem, jak księża na błoniach pod Jasną Górą mogą nie reagować na bicie kobiet z opozycyjnej organizacji przez hołotę, jaką sami tam przyprowadzili. Nie rozumiem jak przeorowi z Jasnej Góry nie przeszkadzają „pielgrzymi” maszerujący z pochodniami na wzór NSDAP i wznoszący okrzyki „heil Hitler”.

To nie jest odosobniony przypadek. Msze z ONR-em odbywały się w wielu polskich kościołach. Duchowni celebrujący mszę w Gdańsku, w tym biskupi, nawet słowem się nie zająknęli, gdy żulia pobiła ludzi przed wejściem do katedry.

Od paru lat jadąc przez Łomżę obserwuję osobliwy napis na murze kościoła w Pątnicy (przedmieście Łomży). Wielkimi na 2 metry literami, gotykiem na czerwonym tle (typowa symbolika nazistowska) wypisane jest „Bóg Honor Ojczyzna”. To by jeszcze nie było tak złe, gdyby nie malunki temu towarzyszące. Po słowie Bóg umieszczono znak krzyża, po słowie Honor powstańczą kotwicę Polski Walczącej, a po słowie Ojczyzna sylwetkę mężczyzny w hitlerowskim hełmie i z ręką uniesioną w geście „sieg heil”. Obrońcy tego dzieła twierdzą, że to nie jest dokładnie znak „sieg heil”, tylko podobny, że to „uniesiona pięść”, ale ja bym to raczej przypisywał nieudolności malarza, a nie jego zamiarowi. To malowidło jest starannie wykonane i nieusuwane od lat, więc nie wierzę, by powstało bez wiedzy i zgody księdza. Zresztą nie przypominam sobie, by w polskich kościołach pisywano czarnym gotykiem na czerwonym tle.

Bez%20nazwy

Na stronie Radia Białystok znalazłem taki opis tego „muralu”:

„Dla jednych to wyraz patriotyzmu młodzieży, dla innych „kibolskie” hasło na kościelnym murze – tak rozbieżne emocje wzbudza nowy mural w Piątnicy.
[…] Przeciwnicy muralu zwracają uwagę na to, że napis wykonano pismem neogotyckim, które na swoich banerach wykorzystują środowiska kibiców i pseudokibiców, zaś ogrodzenie terenów kościelnych nie jest odpowiednim miejscem do propagowania ich ideologii.
Z kolei zwolennicy piątnickiego malunku uważają, że to przejaw patriotyzmu młodych ludzi i ich przywiązania do tradycji. 1. sierpnia, w rocznice wybuchu Powstania Warszawskiego, właśnie pod tym muralem uczczono Godzinę W i zapalono znicze.
Na opinie proboszcza parafii w Piątnicy, jak i głównego wykonawcy muralu trzeba poczekać do czasu, gdy wrócą z wakacji. (ad/ zmj, wsz)”

Coś widać, że ów proboszcz długo z wakacji nie wraca, skoro malowidło powstało w lipcu 2014 roku. Dla mnie, potomka powstańców warszawskich, czczenie Godziny W pod czymś takim jest po prostu obelgą. Tak samo jak „kotwica” w takiej symbolice. A swoją drogą, to wszystko świadczy, jakie pomieszanie z poplątaniem mają w głowach tamtejsi młodzi ludzie.

Nie winię ich za to. Taką wodę z mózgu zrobili im starsi, w tym cyniczni politycy i niedouczeni księża.

Ostatnim elementem układanki jest szczucie na „elity”. Napisałem już o tym dwa artykuły (które wyraźnie nie wszyscy zrozumieli), więc nie będę się powtarzał. Zwróćmy tylko uwagę na dwa aspekty. Młody człowiek potrzebuje autorytetu, z którym by się utożsamiał. Nie ma jeszcze jasno skrystalizowanych kryteriów. Tym czasem słyszy niemal cały czas, że samo zło to „elity” i „poprawność polityczna”, więc kogo ma sobie obrać za autorytet? Nie „elitę”, czyli najlepszych, najlepiej wykształconych, najmądrzejszych, najuczciwszych, więc kogo? No, ich przeciwieństwo.

A skoro najgorszym złem jest Poprawność Polityczna, to przypomnijmy, co to jest. To jest po prostu przyzwoitość i kulturalne maniery. Od paru lat wpaja się młodym ludziom, że jest to zło.

Młodzież jest taka, jak czasy, w których żyje. Dziś około 40 procent polskiej młodzieży popiera MW i ONR, ma wpojoną ideologię, jest zachęcana do przemocy i ma wskazanego wroga.

Polski Breivik to tylko kwestia czasu.

Krzysztof Łoziński

Print Friendly, PDF & Email
 

25 komentarzy

  1. Obirek 24.01.2018
  2. agluszek 24.01.2018
  3. Jarkeczek 24.01.2018
    • Sir Jarek 25.01.2018
      • Sir Jarek 25.01.2018
        • wdrw 25.01.2018
  4. Magog 24.01.2018
  5. narciarz2 25.01.2018
    • BM 25.01.2018
      • narciarz2 26.01.2018
  6. j.Luk 25.01.2018
  7. Darek 25.01.2018
  8. artu 25.01.2018
    • Bejka_2015 26.01.2018
    • artu 26.01.2018
      • Bejka_2015 27.01.2018
      • artu 27.01.2018
        • Bejka_2015 28.01.2018
  9. PK 26.01.2018
  10. Bogda1935 26.01.2018
    • tuciu 01.02.2018
  11. Pat 27.01.2018
    • artu 27.01.2018
      • Pat 28.01.2018
  12. sroka 28.01.2018