06.10.2018

Kilka miesięcy temu na stronie Studia Opinii zamieściłem tekst „Kim Pan jest, Panie Mateuszu Morawiecki”. W tekście tym, korzystając ze swoich wieloletnich doświadczeń związanych z prowadzeniem polityki kadrowej w wielkich organizacjach gospodarczych i doradztwem personalnym oraz powoływaniem na stanowiska głównodowodzących wielkich przedsiębiorstw, spróbowałem odpowiedzieć na postawione w tytule pytanie.
Konkluzja tej opinii była jednoznaczna – Mateusz Morawiecki, w mojej opinii, nie miał tych cech osobowości i tych kwalifikacji, które mogłyby uzasadnić powołanie go na stanowisko premiera rządu – najwyższe stanowisko w administracji państwowej.
Opinia jak opinia, wiele takich pojawia się na internetowych stronach i w politycznej publicystyce.
Jeżeli przywołuję tamten tekst, to dlatego, że pytanie kim jest Mateusz Morawiecki staje ponownie jako jeszcze ważniejsze.
Premier Morawiecki zastąpił swojską dla pisowskiego elektoratu Beatę Szydło. Dla wielu wyznawców Jarosława Kaczyńskiego to było trudne – uwierzyć, że to dobra zmiana. Do startu kampanii wyborczej premier Morawiecki „ocieplał” wizerunek Polski w Brukseli, ogłaszał coraz to nowe wielkie plany gospodarcze, firmował nowe rozdanie w polityce międzynarodowej, budując koncepcję sojuszy krajów środkowej Europy jako przeciwwagi dla istniejących struktur Unii Europejskiej, zabiegając równocześnie o wzmocnienie stosunków ze Stanami Zjednoczonymi AP. Premier Morawiecki miał inną twarz w stosunkach międzypaństwowych niż zacięta twarz Beaty Szydło; dość sprawny językowo, w miarę gładko wchodził w rolę prezentera stanowiska Polski na arenie międzynarodowej. Po paru miesiącach nikt już w partii rządzącej nie tęsknił do „naszej” Beaty Szydło.
Nastał czas kampanii wyborczej do samorządu. Decyzją samego prezesa Mateusz Morawiecki stal się twarzą tej kampanii. W Polskę ruszył z impetem, praktycznie każdego dnia wizytując jakieś miasto, gminę. Premier otwiera, wita, przemawia, prezentując kandydatów Prawa i Sprawiedliwości na prezydentów, wójtów, członków rad i sejmików.
W wyborczym zapale posługuje się skondensowanym kłamstwem, przywołuje nieprawdziwe dane, liczby – wszystko po to, aby zapewnić zwycięstwo swojej partii.
To, że został zmuszony wyrokiem sądu do ogłoszenia w mediach sprostowania (które wprawdzie odczytał głos kobiecy), nie zmniejszyło tempa działań premiera w kampanii wyborczej – Morawiecki nadal odwiedza kolejne miejscowości, głosząc sukces swojego rządu i rządów całej formacji.
Jego twarz była twarzą kampanii PiS-u. Była to twarz premiera, pochylonego nad losem prostego biednego człowieka, którego okradały mafie watowskie, jakie panoszyły się za rządów poprzedników. Premier Morawiecki na wiecach nie mówi jak ekonomista, jak bankowiec, jak gospodarczy liberał – premier Morawiecki mówi jak współczujący ludziom władca, który da nawet wtedy, gdy będzie to trudne, bo nie starcza dla wszystkich. Dla obecnych na spotkaniu – starczy, musi starczyć.
To co byłoby naturalne, co można by wytłumaczyć potrzebami kampanii wyborczej – zostało zniszczone nagraniami kelnerów restauracji „Sowa i Przyjaciele”. Nagraniami znanymi już wcześniej, ale zamieszczonymi w Internecie, tak aby kto chce mógł wysłuchać głosu premiera, wyrażającego ogólne sądy o naturze ludzi, o relacjach władza – obywatele, o niemożności budowania świata darmowej służby zdrowia czy zapewnieniu ludziom przechodzącym na emeryturę godziwych warunków do życia.
Każdy może posłuchać jak Mateusz Morawiecki będący prezesem banku zapewnia, że dla tracącego w tamtym czasie posadę ministra w rządzie Donalda Tuska, on, Mateusz Morawiecki „rzuci” jako pomoc 50, 70 albo stówkę (tysięcy) na jego fundację, czy prywatną firmę. Te sto tysięcy złotych to przecież nie z poborów Mateusza Morawieckiego jako prezesa banku WBK, to z pieniędzy klientów tego banku (między innymi moich pieniędzy).
Mateusz Morawiecki jako prezes banku, instytucji do zarabiania pieniędzy dla właściciela (w tym wypadku niepolskiego właściciela) szasta kwotą 100 tysięcy tak, jakby był to napiwek dla obsługujących biesiadników kelnerów.
Czy to jest stała cecha Mateusza Morawieckiego – szastać nie swoimi pieniędzmi ?
Aż się boję pomyśleć: co teraz może premier Morawiecki i jak to się ma do tego co mógł prezes Morawiecki. Tu wszystko jest inne, inna skala, inne możliwości.
Stała jest tylko ta cecha charakteru, która oddziela ludzi uczciwych od nieuczciwych.
I na koniec. To trochę śmieszne, ale muszę przywołać jeszcze jeden swój tekst sprzed paru dni, tekst poświęcony relacjom języka i polityki. Starałem się w nim ukazać narastające zjawisko wzrostu liczby wulgaryzmów w przestrzeni publicznej i pewnej takiej bezradności nas wszystkich (prawie wszystkich) wobec szerzenia się chamstwa w języku potocznym.
Pisałem, że wulgaryzmy na trwale zagościły w języku władzy, biznesu, sztuki. Ilustracją tego, że ludzie władzy używają „męskich słów” – to określenie użyte przez prezesa wszystkich prezesów tłumaczące zachowania Mateusza Morawieckiego zarejestrowane na taśmach z „Sowy i Przyjaciele”, tłumaczenie idące w zaparte, że nic się nie stało, że niech pierwszy kamieniem rzuci co sam tak nie postępuje, itp., itd….
Jak mówił i „bluzgał” Mateusz Morawiecki posłuchać może każdy – taśma wisi na stronie onet. pl.
Jako smaczek dodam, że po obejrzeniu filmu „Kler”, na którym biskup (mający ksywę „Morda”, jednoznacznie kojarzony ze znanym hierarchą kościoła) klnie lepiej i bardziej kwieciście niż wszyscy nagrani politycy razem wzięci – powinienem dopisać do listy: władza, biznes, sztuka, – kościół katolicki w Polsce z zaznaczeniem, że tego to Jarosław Kaczyński nie akceptuje.

Wszystkim, których jeszcze trapi pytanie – „Kim Pan jest, Panie Mateuszu Morawiecki ?” bardzo gorąco polecam wysłuchanie pasjonującej rozmowy jaką przeprowadził redaktor Grzegorz Sroczyński w swojej stałej audycji ” Świat się chwieje” w każdą niedzielę od 9 rano w radiu TOK FM. W dzisiejszej, to jest 7 października, w studio radiowym zasiedli redaktorzy : Witold Gadomski z Gazety Wyborczej, Rafał Woś obecnie z warszawskich Bielan i prowadzący Grzegorz Sroczyński.
Warto przesłuchać tą rozmowę, techniczna możliwość istnieje, przeżycia gwarantowane choćby tym, że w końcówce red Woś deklaruje początek pięknej przyjaźni z redaktorem Gadomskim jako socjalistą. Koniec świata…
Mnie nie trapi pytanie przywołane przez Autora „Kim Pan jest, Panie Mateuszu Morawiecki ?” Na to pytanie miarodajnej odpowiedzi proroczo udzieliła jedna z pierwszych jedna z pierwszych polskich encyklopedii powszechnych Nowe Ateny, której autorem jest ks. Benedykt Chmielowski: „Koń jaki jest każdy widzi”. Tę odpowiedź znamy od 272 lat. Rozmowę w radiu TOK FM chętnie odsłucham, bo dzisiaj rano nie zdążyłem. Dziękuję za wskazanie tej rozmowy.
http://audycje.tokfm.pl/podcast/Wos-i-Gadomski-spieraja-sie-o-premiera-Morawieckiego/67731