Stanisław Obirek: Podpalają Polskę5 min czytania

Kaczyński z Jędraszewskim

02.08.2019

Czy to możliwe by dwóch samotnych i sfrustrowanych mężczyzn mogło zniszczyć kraj, który w 1989 roku podjął mozolną próbę budowania demokracji?

Tym bardziej że rola ich obu w tej próbie była i jest marginalna.

Otóż mogą. Jeśli jeden z nich jest szarą eminencją najważniejszej i niezwykle wpływowej organizacji religijnej, a drugi sterującym z tylnego siedzenia przywódcą rządzącej od czterech lat partii. Nominalnie nie są więc twarzami ani kościoła, ani rządu. Jednak ich wpływ jest oczywisty i przez nikogo niekwestionowany.

Tymi mężczyznami są Jarosław Kaczyński i Marek Jędraszewski. Obaj urodzili się w 1949 roku, a więc biologicznie są emerytami, ale tylko biologicznie. Faktycznie bowiem sprawują niepodzielne rządy dusz i ciał nad Polakami. Kaczyńskiemu nie tylko udało się w ciągu czterech lat zdemolować polskie sądownictwo i system edukacji, bo tak naprawdę podkopał zaufanie do państwa jako takiego. Przez jego podejrzliwość i szczucie jednych grup przeciwko drugim udało mu się skutecznie skonfliktować całe społeczeństwo. Jędraszewskiemu natomiast powiodła się sztuka wprowadzenia do głównego nurtu katolicyzmu język wykluczenia i nienawiści, który do niedawna był „przywilejem” ćwierćinteligenta z Torunia.

Obu połączyła (choć już wcześniej mieli wiele wspólnego, przede wszystkim religię smoleńską) w ostatnich miesiącach kampania przeciw grupom LGBT. Obaj nie mają o nich zielonego pojęcia, ale to im nie przeszkadza wypowiadać się na ich temat z ogromną pewnością siebie.

Przeanalizowała to nader precyzyjnie Anna Mierzyńska w artykule opublikowanym jednocześnie w Oko.press i w Wyborczej 2 sierpnia zatytułowanym „Egzotyczna koalicja przeciw LGBT w Polsce: radykałowie religijni, skrajna prawica, Rosja i PiS”. Wcześniej o tym samym pisał w wielu artykułach i książkach Tomasz Piątek. Test Mierzyńskiej o tyle ciekawy, że analizuje przejście propagandy przeciw LGBT z niszowych portali do głównego nurtu narracji PiS-u: „Sprawdziłam, jak ta narracja rozchodziła się w polskiej sieci. Okazuje się, że aż do 18 lutego była niszowa, funkcjonowała jedynie w wąskich  środowiskach (często tych samych, które w 2013 roku straszyły ideologią gender). 18 lutego prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski podpisał kartę LGBT i wtedy wszystko się zmieniło. Ale przekazowa lawina nie ruszyła od razu – masowo o temacie zaczęto mówić dopiero po 9 marca, czyli po wystąpieniu Kaczyńskiego na konwencji PiS”. Szkoda, że w tekście zabrakło nader bogatego materiału z wystąpień hierarchów katolickich.

Jędraszewski przeszedł samego siebie. Stał się głównym przywódcą krucjaty przeciw LGBT. Najpierw w Częstochowie ostrzegał przed zagrożeniami, a w Krakowie postawił kropkę nad „i” głosząc w kościele mariackim, że: „Czerwona zaraza już po naszej ziemi nie chodzi. Co wcale nie znaczy, że nie ma nowej, która chce opanować nasze dusze, serca i umysły, nowa zaraza jest tęczowa”. A to wszystko działo się już po Białymstoku, kiedy Wojda skutecznie rozpalił bandytów i chuliganów do „bronienia wartości katolickich”, biorąc dosłownie jego wyzwanie „non possumus” tolerować tych, co myślą inaczej niż kościół.

Tak więc obaj panowie ponoszą równą odpowiedzialność za demolowanie państwa i zohydzanie religii i jej obecności w przestrzeni publicznej. Prawdopodobnie nie są świadomi straszliwie destrukcyjnych konsekwencji swoich słów. Obaj umościli się w bańkach informacyjnych i skrupulatnie unikają kontaktu ze światem zewnętrznym. Kaczyński od chwili objęcia przez PiS władzy zniewolił media publiczne i robi wszystko (niestety skutecznie), by ograniczyć do minimum wpływy mediów niezależnych i prywatnych. Jego bańka informacyjne obejmuje nie tylko działaczy jego partii, którzy posłusznie wyrzekli się jakichkolwiek kontaktów spoza przekazów dnia. Podobnie Jędraszewski zrobił wszystko by zohydzić media nienależące do jego dworu, a w Krakowie prowadzi bardzo osobliwą politykę informacyjną niegardzącą również cenzurą.

Anna Mierzyńska wspomniany tekst kończy ważną uwagą na temat roli państwa w gwarantowaniu bezpieczeństwa grupom mniejszościowym, którego obecny rząd nie tylko lekceważy, ale wręcz jej zaprzecza: „Odpowiedzialność za bezpieczeństwo mniejszościowych grup w Polsce ciąży na rządzących. To stała norma w każdym demokratycznym państwie. PiS ją naruszył. Czerpie z tego tak duże korzyści, że prawdopodobnie  się nie cofnie, tylko skorzysta z kolejnych nadarzających się okazji. A te z przyjemnością podpowiedzą mu radykałowie”. Dodałbym do tego równie niebezpieczną rolę, jaką zaczął spełniać polski katolicyzm, który zamiast ludzi łączyć i zbliżać do Boga (tych wierzących) to ich skutecznie dzieli i odstręcza od wszelkiej religii. Jak to się ma do propozycji, płynących z Watykanu papieża Franciszka — nie sposób zgadnąć. Przypomnę tylko, że zarówno Jędraszewski, jak i Wojda to nominacje Franciszka.

Czy trzeba czekać aż na werdykt historii, która obu panom wystawi rachunek za niszczenie państwa i kościoła? Otóż nie. Trzeba robić wszystko by odsłaniać i demaskować ich totalitarne i antydemokratyczne praktyki. Trzeba wykorzystywać każdą okazję, by wskazywać na realnie istniejącą alternatywę demokratycznej i tolerancyjnej Polski oraz otwartego i przyjaznego wszystkim ludziom (również mniejszościom seksualnym) katolicyzmu. Wbrew wszechobecnej propagandzie Kaczyńskiego i Jędraszewskiego wierzę, że ich wizja państwa i kościoła non passera!

<strong>Stanisław Obirek</strong>
Stanisław Obirek

 (ur. 21 sierpnia 1956 w Tomaszowie Lubelskim) – teolog, 
historyk, antropolog kultury, profesor nauk humanistycznych, profesor zwyczajny Uniwersytetu Warszawskiego, były jezuita.

 

15 komentarzy

  1. Andrzej Koraszewski 28.10.2019
  2. Obirek 28.10.2019
  3. Andrzej Goryński 28.10.2019
    • Yac Min 28.10.2019
  4. slawek 28.10.2019
  5. wejszyc 28.10.2019
  6. Obirek 28.10.2019
  7. Kazimierz Goluch 28.10.2019
  8. Obirek 28.10.2019
  9. narciarz2 28.10.2019
  10. Artur Nowak 28.10.2019
  11. narciarz2 28.10.2019
  12. pablobodek 28.10.2019
  13. Henry Abor 28.10.2019
  14. narciarz2 28.10.2019