Dariusz Wiśniewski: Szydło jest tylko jedna3 min czytania

01.06.2020

Jeżeli Kaczyński jest ojcem polskiej dyktatury, to Szydło jest jej matką.

Gdyby PiS zaczął się sypać, powiedzmy od wyborów prezydenckich, to wielu pisowskich „mężów stanu” szybko opuści tonący okręt. Ale nie Szydło. Ona zostanie do końca, modląc się albo deklamując Mickiewicza. Pójdzie na dno, wierząc do końca w świetlaną Polskę prezesa.

Beata Szydło jest silnym symbolem pisowskiego reżimu; jest niepodzielna i nierozłączna. Gdy Kaczyńskiego boli kolano na Żoliborzu, ona odczuwa podobny ból w swoim kolanie w Brukseli. Bo to jeden organizm.

Nie można więc Szydło zastąpić kimś podobnym, nie ryzykując zburzenia całej struktury PiS.

Jej brawurowa ucieczka z Brzeszcz do Brukseli była możliwa po tym, jak została namaszczona przez Kaczyńskiego na twórcę sukcesu Andrzeja Dudy. To były narodziny „nowej” Szydło. To ją poderwało, budząc nawet jej wcześniej nieznane aspiracje. W Brzeszczach nie mogła rozwinąć skrzydeł – to jasne. Ale dopiero premierostwo, a potem Bruksela, wskazały jej właściwą perspektywę rozwoju.

Niestety, „stara” Szydło ciągnie się nadal za „nową”. Wysiłki, teraz już europosłanki, aby potwierdzić i uzasadnić przed światem, że jej kariera nie jest żartem, ani przypadkiem, budzą zakłopotanie otoczenia. Ale Szydło ignoruje te reakcje. Wypowiada się często, zawsze kategorycznie, nie zawsze mądrze, nie na temat, chcąc zdecydowanym tonem i poważną miną przykryć brak profesjonalizmu i nieuctwo. Chętnie krytykuje opozycję. Nauczyła się już, że publiczne karcenie takich postaci jak Tusk czy Trzaskowski, przydaje jej tylko blasku.

Nie ma więc żadnej „nowej” Szydło. Jest nadal poczciwa, dobra Szydło z Brzeszcz. Gdyby odsączyć od byłej premier myśl o jej wybitności, powróciłaby do swojej oryginalnej, prowincjonalnej postaci.

A jednak to nie wszystko.

Metamorfoza Szydło nie jest tylko opowieścią o pospolitej postaci, która w zabłoconych gumofilcach weszła na europejskie salony i wydziera się na zdziwionych mieszkańców pałacu. Jej kariera jest bez wątpienia spektakularna i nie można jej wytłumaczyć tylko ślepą lojalnością do szefa. Szydło reprezentuje dzisiaj typ oddanej działaczki partyjnej, cofając nas w epokę Sowietów.

Szydło nie jest politykiem ani dyplomatą. To chyba jasne. Kim zatem jest? Była premier to modelowa postać nowej pisowskiej elity; ktoś niekoniecznie dobrze wykształcony, średnio inteligentny, pospolity, ale sprytny, posiadający odpowiednie wyczucie. Ten chłopski spryt – mieszanka cwaniactwa, wulgaryzmu, ale i wyczucia, rozwiniętego podczas uważnych obserwacji i mozolnych próbach naśladownictwa – to nieznana wcześniej forma inteligencji. Szydło jest więc dzisiaj symbolem narodowym – nową matką pisowskiej Polski.

Teraz chodzi tylko o to, abyśmy zgodzili się być jej dziećmi.

Dariusz Wiśniewski

 

2 komentarze

  1. Marek 02.06.2020
  2. Marian Dziwniel 19.06.2020