14.11.2020

Biuletyn episkopatu Polski wziął w obronę Jana Pawła II. Okazuje, że wszyscy się mylą, którzy ośmielają się zarzucać tuszowanie polskiemu papieżowi. Wniosek jest jeden: albo nie czytali raportu w sprawie McCarricka, albo kłamią w żywe oczy. Ja wraz z Adrianem Zandbergiem zostaliśmy wymienieni z nazwiska (ale już nie imienia) jako wredne kłamczuchy.
Powiada pan Zięba w obszernym i niezwykle emocjonalnym wywiadzie wypowiada takie oto sakramentalne słowa: „Jeżeli pan Obirek oraz inni publicyści, a pan Zandberg i inni politycy mówią, że Jan Paweł II tuszował pedofilię, to albo nie czytali raportu, albo po prostu kłamią. Innej możliwości nie ma”.
Mógłbym właściwie wytoczyć Ziębie proces o zniesławienie, ale nie mam gwarancji, że polskie sądy w ogóle podjęłyby się takiej sprawy, więc poprzestaję na odnotowaniu tych kalumnii pana Zięby. Zauważę jedynie, że ku zgrozie rzeczonego obrońcy dobrego imienia JP2 zdanie odmienne od niego ma większość komentatorów amerykańskich i europejskich. Więc być może warto miarkować swoje sądy na temat bliźnich, którzy mają odmienne od krewkiego dominikanina zdanie, ale mają na jego obronę sporo argumentów, których nie wypada przemilczać.
Ku woli ścisłości ja raport w sprawie McCarricka przeczytałem tylko raz (a nie jak Zięba dwa razy), ale za to uważnie. Wynika z niego jednoznacznie, że Jan Paweł II nic nie wiedział, bo nie chciał wiedzieć. Dotyczy to zresztą nie tylko nadużyć seksualnych McCarricka, Groera, Degollado, Paetza, Wesołowskiego i … tu lista jest długa. Jakimś cudem o nich polski papież też nic nie wiedział w odróżnieniu od ofiar, ich obrońców i dziennikarzy, którzy o tym pisali od połowy lat 80.. Rozumiem, że pan Zięba na tę kłamliwą publicystykę nie ma czasu skoro wielokrotnie wczytuje się w dokumenty watykańskie, wszak one są źródłem jedynej prawdy.
Na szczęście są też tacy, którzy je traktują jako punkt wyjścia do dalszych poszukiwań. Ja w każdym razie do nich należę i nic na to nie poradzę, że obrońców dobrego imienia JPII to wprawia we wściekłość. Dobrze, że ostatni stos w Rzymie zapłonął w roku 1600, a spalono Giordano Bruno. Jednego z tych, który ośmielił się mieć własne zdanie.
Dzisiaj kościelnym apologetom pozostały kalumnie, którymi posługują się wyjątkowo chętnie. To broń, której skuteczność jest jednak ograniczona i przekonuje jedynie samych apologetów.
Obronić reputacji JP II w sprawie posiadania informacji i nie przeciwdziałania pedofilii sie nie da. NIe chiał wiedzieć – jego wina. Nie wiedział rzeczywiście – tez jego wina, bo to błąd w doborze współpracowników. Wiedział i udawał, ze nie wie – jeszcze gorzej. NIe wierzył, albo nie przyjmował do wiadomosci – jego wina. Tak czy inaczej wyidealizowany obraz JP II był grubo naciągany. A teraz mówią fakty…
„skuteczność jest jednak ograniczona i przekonuje jedynie samych apologetów”
Te kłamstwa i przemilczenia są skierowane nie do samych apologetów, ale do tzw. „wiernych”. Ja mam kontakt z jedną taką „wierną” osobą w Warszawie. Słucha lokalnej katolickiej rozgłośni Radio Warszawa. Czyta Nasz Dziennik i nic innego. Na widok TVN wychodzi z pokoju. Przez większość czasu albo się modli, albo spędza w kościele i okolicach. Poglądy ma odpowiednie. Protesty kobiet są opłacane z zagranicy. Cokolwiek by się działo na ulicach, to są prowokatorzy. O oskarżeniach wobec księży nie chce ani mówić, ani słuchać. To do niej i do podobnych jest skierowany ten strumień zaprzeczeń. Takim ludziom Kościół teraz dostarcza amunicji, żeby szli pomiędzy niewiernych i nawracali na jedynie słuszną prawdę o świętym papieżu.
Do tych ludzi NIC nie dociera…Muszą wymrzeć,są kompletnie zaczadzeni, z roku na rok będzie ich coraz mniej.
JP2 i wiedział i dal się oszukać.
Wiedział i nic nie robił .
Dal się oszukać bo uwierzył , że to się nie wyda.
Co zdrajca Jezusa, exkapłan, może innego napisać. Przecież musi jakoś uzasadnić swą zdradę.
Dlaczego ktoś, kto odszedł z KRK musi być od razu zdracją Jezusa? Ja też odeszłem z tego kościoła a mimo to wierzę w Jezusa. Czytam Biblię i staram się Go naśladować. Nie dziwię się że ludzie odchodzą z KRK, byle by tylko nie odchodzili od Boga, wszak On z tą instytucją niewiele ma wspólnego.
Przyspieszona beatyfikacja i kanonizacja Jana Pawła II nie byłyby możliwe, gdyby on sam nie przyspieszał uproszczonych przez siebie procedur wynoszenia nie tak dawno zmarłych osób na ołtarze – w efekcie czego zatwierdził 1343 beatyfikacje i 482 kanonizacje (w tym 163 Polek i Polaków). Polscy postulatorzy jak tylko mogli ponaglali, by te uproszczone procedury finalizować, a w sprawie kanonizacji wielkiego Polaka wręcz naciskali na obydwóch jego następców, powołując się na sławne „Santo subito!” tłumów zgromadzonych pod oknem umierającego papieża.
Teraz to wszystko mści się na (coraz mniej świętej) pamięci Jana Pawła II, a tłumy wiernych – o ironio! – domagają się jego „dekanonizacji”. Choć nie wydaje się, by takie żądania mogły być przez Watykan brane pod uwagę, to jednak poważna rysa na wizerunku zbyt pospiesznie kanonizowanego papieża Polaka jest już nie do usunięcia, niezależnie od desperackich wysiłków wielbiących go wciąż rodaków.
Oprócz powodów wyminionych w komentarzach myślę, że istotną rolę odgrywa przywiązanie do mitu, którego twórcy ciągle przeciez piszą i przekonuja o jego niezbywalności. Oprócz mego oponenta, który od dzisięcioleci wyspecjalizował się w bezkrytycznym zachwycia dla JP2 ton nie tylko w polskich mediach tej histerycznej obronie mitu nadaje George Weigel autor monumentalnej „oficjalnej” hagiografii Wojtyły. To ona wyznaczyła typ narracji, który po prostu wymiotła wszystkie inne najcześciej przemilczane, nie tłumaczone. Jak przykład moge podać Johna Cornella z 2004 (wyd. w USA 2005) roku, której recenzję wydawniczą napisalem na prośbę jednego z wydawnictw. Mimo mojego entuzjastycznego stosunku do książki, do tej pory jej polski przekład się nie ukazał, mimo że autor, pobozny katolik brytyjski bardzo o to zabiegał. Dla chętnych przklejam tę recenzję sprzed 15 lat:
Mniej znane oblicze pontyfikatu Jana Pawła II.
John Cornwell, The Pope in Winter. The Dark Face of John Paul II’s Papacy, (London: Viking 2004), ss. 329.
The Pontiff in Winter: The Dark Face of John Paul II’s Papacy, Viking (London, England), 2004, published as The Pontiff in Winter: Triumph and Conflict in the Reign of John Paul II, Doubleday (New York, NY), 2005.
John Cornwell jest znany polskiemu czytelnikowi z książki Papież Hitlera poświęconej pontyfikatowi Piusa XII i jego (mało znanej) roli w osiągnięciu władzy przez Hitlera w Niemczech również dzięki zawartemu z Kościołem katolickim konkordatowi w 1933 roku. Książka stała się światowym bestselerem i była przedmiotem ostrej polemiki ze strony historyków kościelnych, zwłaszcza jezuity Petera Gumpela, głównego relatora i gorącego orędownika beatyfikacji Piusa XII. Jej główną zaletą było oparcie wszystkich analiz i wniosków na archiwalnych dokumentach z Niemiec i Watykanu. Mniej emocji wzbudziła jego książka Złodziej w nocy. Śmierć Jana Pawła I.
Znaczenie książki poświęconej pontyfikatowi Jana Pawła II Papież w zimie. Ciemna strona pontyfikatu Jana Pawła II dla Czytelnika polskiego jest o tyle istotne, iż sposób w jaki omawia dzieło i postać polskiego papieża jest w Polsce mało znany, podobnie jak cały szereg faktów z życia Kościoła, jak też reakcji na pewne dokumenty watykańskie przywoływane w książce brytyjskiego historyka, zwłaszcza na deklarcję z 2000 r. Dominus Iesus.
Wnioski końcowe do jakich dochodzi John Cornwell na temat znaczenia pontyfikatu Jana Pawła II mogą brzmieć dla polskiego Czytelnika wręcz szokująco. Są one jednak wynikiem drobiazgowych analiz i szczegółowych badań, których nie sposób lekceważyć a na pewno nie można ich odrzucić jako insynuacje czy wrogą Kościołowi propagandę. Sam autor deklaruje się bowiem jako katolik zatroskany nie tylko o właściwe wprowadzenie w życie postanowień Soboru Watykańskiego II, ale również o jego przyszłość.
Rozpoczęty tuż po śmierci Jana Pawła II proces beatyfikacyjny, który zapewne zostanie w krótkim czasie zwieńczony beatyfikacją i kanonizacją polskiego papieża może zostać wzbogacony głosem tradycyjnie nazywanym w praktyce Kościoła katolickiego głosem adwokata diabła (advocatus diaboli), czyli głosem krytycznym, który niewątpliwe zasługi i wielkie dokonania Jana Pawła II ustawia w innym świetle. Zapewne lepiej by ten głos został usłyszany równolegle ze znacznie donioślejszymi głosami zachwytu a nawet uwielbienia dla polskiego papieża, których wyrazem było wołanie na Placu św. Piotra w Rzymie, tuż po śmierci papieża – santo subito – święty od zaraz.
Swoistą klamrą spinającą książkę Johna Cornwella jest jego opinia wyrażona na początku (s. XIII) we „Wprowadzeniu” i na końcu w „Epilogu” (s. 300). Przywołuję je tytułem egzemplifikacji metody i stylu Autora. Pisze w uwagach wprowadzających: „Stał się on (Jan Paweł II) żywym kazaniem cierpliwości i siły, zyskując sympatię całego świata, ale liczący miliard (wyznawców) Kościół był w coraz większym stopniu rządzony przez (papieskiego) polskiego sekretarza i małą grupę starych, reakcyjnych kardynałów. Mieliśmy do czynienia z papiestwem, w którym papież głosił herezje mówiąc biskupom i wiernym, iż nie powinni dyskutować na temat kapłaństwa kobiet, z kardynałem kurialnym pouczającym iż kondomy zabijają, prałatami odpowiedzialnymi za przypadki pedofilii, obdarzanymi honorami i prezydentem USA wykorzystującym papiestwo do kampanii prezydenckiej”.
Natomiast podsumowując swoją obszerną książkę Cornwell zauważa: „Jan Paweł był papieżem w okresie rozbicia i fragmentaryzacji świata i Kościoła. Odpowiadając na wiele problemów i kryzysów stał się papieżem supermanem: podjął (stojące przed nim) wezwanie. Widział Kościół raczej jako piramidę niż wspólnotę wspólnot. Swoją rolę postrzegał na wzór szefa kierującego z góry podległymi mu urzędami. W takim sposobie zarządzania miał sporo przykładów w XX wieku: Piusa X, Piusa XI i Piusa XII. Mógł się zdarzyć inny papież, który mógł podjąć gorsze decyzje i dokonać bardziej zgubnych pomyłek. Wszak z chwilą gdy panowanie Jana Pawła II zbliża się ku końcowi i gdy Kościół spogląda na przyszły pontyfikat dwudziestego pierwszego stulecia, musi powstać pytanie czy Kościół jest dobrze kierowany przez supermana. Jan Paweł II nigdy nie przestał być człowiekiem i to człowiekiem szczególnym. Niemniej jednak jego autorytarne rozwiązania kusiły do działań tego rodzaju, które umniejszały jego ludzkie przymioty, demoralizując i napełniając lękiem szerokie kręgi wiernych”.
Czy książka Johna Cornwella poświęcona Janowi Pawłowi II zasługuje na tłumaczenie na język polski i wydanie? W moim przekonaniu włączenie przemyśleń brytyjskiego autora może wzbogacić polską debatę na temat wkładu polskiego papieża również w budowanie polskiej rzeczywistości po upadku komunizmu.
Stanisław Obirek Kraków, 2005-10-19