23.05.2021
Mam dość.
Nie chcę pisać tego, ale mam dość.
Mam dość i widziałem to wszystko wiele razy wcześniej.
Dwa tygodnie temu oglądałem program w BBC o Wielkanocy w miejscach świętych Izraela. Prezenterka, dobrze znana brytyjska aktorka o dobrych intencjach, zobaczyła barierę bezpieczeństwa, która oddziela Izrael od Zachodniego Brzegu i powiedziała, że jest „złem”.
Cofnijmy się o 20 lat do 2001 roku. Stałem wtedy w Jerozolimie z przyjaciółmi i decydowaliśmy, gdzie by zjeść lunch. Nasz brak zdecydowania oznaczał, że nie poszliśmy daleko. Dwie minuty później bomba eksplodowała 50 metrów dalej, w pizzerii, która była jednym z rozważnych przez nas miejsc posiłku, zabijając ponad 20 niewinnych nastolatków i raniąc setki. Zamachowiec-samobójca był z Hamasu. Wskoczyliśmy do taksówki i opuściliśmy tę okolicę, gdzie biegali przerażeni ludzie i wyły syreny. Chwilę później eksplodowała druga bomba… dokładnie w miejscu, gdzie stałem w chwili pierwszej eksplozji.
Barierę bezpieczeństwa, tę, która jest takim „złem”, zbudowano kilka lat po moim otarciu się o śmierć z rąk Hamasu. Właściwie zakończyła zamachy samobójcze w Izraelu, w autobusach, w restauracjach i podczas świąt religijnych. Czasami rzeczy, które mogą wyglądać na „zło” w naszych naiwnych, zachodnich oczach, służą także ratowaniu niewinnych ludzi. Niedoskonałe – może. Niezbędne – absolutnie. Nic nie jest proste.
Izrael jest skomplikowany. Działania w tym tygodniu to po prostu sam czubek wielu warstw historii, wątków pobocznych, krzywd. Ludzie badają ten region przez lata i nadal tylko ślizgają się po powierzchni.
Mam dość „przebudzonych” celebrytów, którzy demonizują Izrael i zamykają oczy na tysiące rakiet odpalanych przez Hamas na izraelskich cywilów. Ci celebryci mimowolnie aprobują terror. Demonizowanie tylko jednej strony konfliktu jest równoznaczne z usprawiedliwianiem zachowania drugiej strony. Ludzie z reality show Love Island nieświadomie stają się dyrektorami marketingu dla Hamasu w Europie. Przeczytajcie to jeszcze raz.
Mam dość niedouczonych influencerów, którzy nagle występują w rolach ekspertów Bliskiego Wschodu. Czy ogłaszają się ekspertami w sprawie Południowej Osetii?, Kaszmiru lub Północnego Cypru? Nie. Czy wypełniali Instagram wpisami ze sprzeciwem wobec Assada mordującego własną ludność w Syrii bronią chemiczną lub wobec sytuacji muzułmańskich Ujgurów więzionych w autentycznych obozach koncentracyjnych w Chinach? Nie. Czy kiedykolwiek słyszeli o „Wycofaniu z Gazy”, prawdę o Mohammedzie al-Dura, o „masakrze” w Dżanin, o Umowach w Camp David, Karcie Hamasu lub innych częściach kontekstu niezbędnych, by rzeczywiście zrozumieć tę sytuację? Oczywiście, że nie. Niemniej z zadowoleniem wpisują #PrayForPalestine, ignorując równocześnie tysiące rakiet odpalanych przez Hamas na izraelskich cywilów, rodziny biegiem zanoszące dzieci do schronów. Wydaje się, że każdy kraj ma prawo bronić się przed aktami wojny… poza jedynym krajem żydowskim.
Być może Ricky Gervais powiedział to najlepiej do sali pełnej aktorów podczas rozdawania Golden Globes… „Nie używajcie tego jako platform do wygłaszania politycznych przemówień. Nie jesteście od tego, żeby pouczać ludzi o czymkolwiek. Nie wiecie niczego o rzeczywistym świecie”.
Mam dość języka brytyjskich mediów, które ustawiają swoje tytuły nie według chronologii, ale według narracji. Nieważne, że Hamas zabija Izraelczyków i Izraelczycy reagują przez atakowanie przywódców Hamasu, tytuł zawsze będzie brzmiał: „Izrael zabija Palestyńczyków… którzy podobno wcześniej zabili izraelskich cywilów”.
Mam dość tego, że kiedy znany rapper zabrał się za 48-godzinne ciskanie nikczemnych, antysemickich gromów, tak niewielu ludzie przeciwstawiło mu się. Tak niewielu nie-Żydów powiedziało cokolwiek. Pisałem wtedy: „Izrael może nie jest doskonały, ale powstał dlatego, że tacy ludzie jak wy milczą, kiedy Żydzi są atakowani”. Okazuje się, że ci sami ludzie, którzy wówczas chowali się, wypełzli teraz z kątów, by potępić jedyny żydowski kraj na ziemi za bronienie się przeciwko gradowi rakiet. Sami nie będziecie więc bronić Żydów, ale nie chcecie im także pozwolić, żeby bronili sami siebie? OK. Niektórzy ludzie twierdzą, że jeśli poskrobiesz izraelożercę, znajdziesz żydożercę.
Mam dość świata, który ignoruje Hamas, jak gdyby nie był niczym poza nieprzyjemnym zapachem, ale demonizuje Izrael przy każdej okazji. Jeśli jesteś influencerem i zamieściłeś więcej postów przeciwko Izraelowi niż przeciwko Hamasowi, to dosłownie wykonujesz brudną robotę dla organizacji terrorystycznej. A, nawiasem mówiąc, jeśli nosisz bikini i trzymasz za rękę swojego partnera tej samej płci w Gazie, będziesz zabity, a twoje zwłoki będą ciągnięte za motocyklem przez ulice, podczas gdy krwiożerczy mężczyźni będą strzelali w powietrze na wiwat i wykrzykiwali, jak wielki jest ich bóg. Noś bikini i bądź jawnym gejem w Tel Awiwie, a będziesz świetnie pasował do otoczenia, szczególnie jeśli masz tatuaże i ślicznego psa.
Mam dość tych, którzy oskarżają Izrael o „ludobójstwo”, które znaczy „umyślnie zabijanie wielkich liczb ludzi z danego narodu lub grupy etnicznej w celu zniszczenia tego narodu, lub grupy etnicznej”. Jest obecnie WIĘCEJ Palestyńczyków, niż było 50 lat temu. To nie zdarza się podczas ludobójstwa. Każdy, kto to twierdzi, stracił rozum pod wpływem nienawiści. Jest to niedorzeczne i żałosne, szczególnie dlatego, że Hamas nie kryje swojego celu dokonania ludobójstwa na Żydach. W rzeczywistości sprzedajesz kit. Przestań.
Mam dość słowa „nieproporcjonalne”, które dla nikogo z jedną choćby funkcjonującą komórką mózgową nie ma w ogóle żadnego sensu, niemniej jest nieustannie wyciągane w najbardziej durny sposób do demonizowania Izraela. ”Izrael reaguje w nieproporcjonalny sposób”, mówią. „Izrael powinien mieć prawo bronić się przed terrorem, ale to nie może być nieproporcjonalne”, mówią nam. Gdybyś trzymał nóż i mówił mi, że zamordujesz moją rodzinę, a potem próbował to zrobić, użyłbym rewolweru, jaki mam w kieszeni, żeby cię zatrzymać. Czy to jest nieproporcjonalne? Jeśli Hamas zabija 8 Izraelczyków, czy jest OK, by Izrael zabił 8 Palestyńczyków? Oczywiście, że nie. Hamas wystrzelił ponad 3000 rakiet na Izrael w tym tygodniu, a każda z nich po to, by próbować zabić cywilów. Jeśli Izrael wystrzeli 3000 rakiet na Gazę, każdą próbującą zabić cywilów, to czy to jest OK, bo jest proporcjonalne? Oczywiście, że nie.
Gdyby było 100 zabitych Palestyńczyków i 30 Izraelczyków, czy czułbyś się lepiej, gdyby zabito kolejnych 70 Izraelczyków? Czy zbyt mało martwych Żydów stanowi dla ciebie problem? Trevor Noah, prowadząc program telewizyjny, dosłownie użył tego argumentu w tym tygodniu, porównując dane o ofiarach śmiertelnych. Gdyby było więcej martwych Żydów, nie miałby problemu. Widziałby sprawy jako „proporcjonalne”. No cóż, Trevor, naprawdę przykro mi, że nie ma więcej martwych Żydów. Nie, Trevor, to nie tak było tam, gdzie dorastałem. A także, Trevor, kiedy jedna strona inwestuje wszystkie swoje pieniądze w schrony, a druga strona inwestuje wszystkie swoje pieniądze w rakiety… strona ze schronami będzie miała mniej ofiar. Nie powinni musieć przepraszać za to i nie powinni musieć poświęcać własnego życia, żebyś ty mógł siedzieć w studio telewizyjnym i mówić, że jest bardziej „sprawiedliwe”, bo teraz liczba żydowskich ofiar jest dla ciebie wystarczająco wysoka. Kiedyś byłem twoim fanem, ale teraz mam cię dość. Czyli jedyne, co musimy zrozumieć w sprawie tego, co jest dobre a co złe w kontekście tego długowiecznego konfliktu, jest liczydło… naprawdę Trevor, myślałem, że jesteś mądrzejszy?!
Izrael przeprowadza obecnie najbardziej precyzyjną operację antyterrorystyczną w historii, uprzedzając Gazańczyków o kolejnym celu, przygotowując się do wejścia piechoty (wiedząc, że młodzi Izraelczycy zostaną zabici), by tylko zminimalizować cywilne ofiary śmiertelne po palestyńskiej stronie. Mam dość każdego, kto używa tego słowa jako sposobu krytykowania Izraela. Jest to myślenie ułomne i bezsensowne.
Izrael nie jest doskonały, ale oferuje równe prawa wszystkim obywatelom i ma arabskich obywateli we wszystkich segmentach społeczeństwa, od sędziów Sądu Najwyższego, członków parlamentu, do profesorów uniwersyteckich, podczas gdy Karta Hamasu wzywa do zabicia wszystkich Żydów wszędzie na świecie. Włącznie ze mną. Jesteś antyrasistą? Zamieściłeś czarny kwadrat? Przyklęknąłeś? JEŚLI JESTEŚ ANTYRASISTĄ, TO POWINIENEŚ STAĆ PRZECIWKO HAMASOWI.
Mam dość ludzi, którzy są liberałami pod każdym innym względem, ale źle w tej sytuacji umieszczają swoje zatroskanie. Izrael ma jedyny na całym Bliskim Wschodzie Pride Weekend, niesłychane świętowanie miłości, obchodzone co roku w Tel Awiwie, w którym uczestniczą tysiące ludzi z całego świata. Tymczasem Hamas zrzuca gejów z dachów. JEŚLI JESTEŚ PRZECIWKO HOMOFOBII, POWINIENEŚ STAĆ PRZECIWKO HAMASOWI.
Izrael ma więcej wyborów niż jakikolwiek inny kraj na Bliskim Wschodzie, przyznając wszystkim obywatelom prawo głosu, od żydowskich mężczyzn do muzułmańskich kobiet. Tymczasem Hamas nigdy nie przeprowadził wyborów, a na Zachodnim Brzegu Mahmoud Abbas już 16 rok sprawuje swoją czteroletnią kadencję i właśnie odwołał nadchodzące wybory. JEŚLI WIERZYSZ W DEMOKRACJĘ, POWINIENEŚ STAĆ PRZECIWKO HAMASOWI.
Nawiasem mówiąc, przeciwstawianie się Hamasowi nie czyni cię „antypalestyńskim”. Twierdziłbym, że jeśli jesteś przeciwko Hamasowi, to znaczy to, że obchodzi cię dobro Palestyńczyków i chcesz, by prosperowali dobrze.
Wczoraj w Sky News był wywiad z szefową szpitala w Aszkelon (Izrael), w którym spytano ją, jak udaje im się kontynuować pracę pod nieustannym ogniem Hamasu z Gazy. Wyjaśniła, że w ostatnich latach zbudowali w podziemiu szpital na 300 łóżek, co chroni ich przed ogniem rakietowym i pozwala na ratowanie życia bez zakłóceń. Tymczasem w Gazie Hamas składuje rakiety pod szpitalem Al-Szifa, bo wiedzą, że dla Izraela byłoby katastrofą relacji ze światem i z własnym sumieniem, gdyby uderzył w ten magazyn broni. Izrael buduje szpital pod swoim szpitalem, Hamas buduje magazyny amunicji pod swoim. Czy to wam jeszcze za mało mówi?!
Jeśli pisałeś w mediach społecznościowych o Gazie, modląc się za Palestynę, demonizując Izrael… to zakładam, że wiesz wszystko o wycofaniu się z Gazy w 2005 roku?
Na wypadek, gdybym się mylił, proszę bardzo: W Gazie było 21 izraelskich społeczności. W 2005 roku wobec braku jakichkolwiek postępów negocjacji Izrael postanowił zlikwidować te 21 społeczności, wyrzucić swoją ludność, usunąć wszystkich Żydów z Gazy. Nie była to część umowy, zrobiono to w nadziei, że Palestyńczycy przejmą kwitnący przemysł i rolnictwo, które zbudowali Izraelczycy i użyją ich do zbudowania lepszego życia dla siebie, Miano nadzieję, że to posuniecie będzie widziane jako krok w kierunku pokoju, że Izrael jest gotowy oddać ziemię za pokój. Izrael wręczył im klucze i odszedł. Byłem wówczas w Jerozolimie, odbywały się olbrzymie demonstracje przeciwko temu. Żydzi siłą wyrzucali Żydów z ich domów na rzecz gestu dobrej woli i możliwego pokoju.
Co stało się potem? Hamas spędził ostatnie 16 lat na zamienianie Gazy w terrorystyczną bazę, rozmieszczając na całym terenie wyrzutnie rakiet, którymi atakuje Izrael. Widzisz, Hamas woli zniszczyć Izrael niż poprawić życie Palestyńczyków. Izrael bardziej dba o życie Palestyńczyków, niż kiedykolwiek robił to Hamas. Hamas celebruje „męczeństwo”… uczy, że największym honorem jest stracić życie podczas zabijania Żydów. To jest chore, wypaczone i nie do pojęcia dla ludzi o dobrych intencjach.
W owym czasie byłem za wycofaniem się. 16 lat jątrzącego ekstremizmu. 16 lat gromadzenia rakiet z Międzynarodową Pomocą, z pieniędzy podatników. 16 lat inwestowania w tunele terroru, żeby mordować Izraelczyków, zamiast szkół, by kształcić Palestyńczyków. To była złota okazja do zbudowania dobrobytu i postępu zniszczona przez Hamas. Gdybyś był Izraelem, czy oddałbyś więcej ziemi, wiedząc, że najprawdopodobniej będzie zamieniona w bazę kolejnych wyrzutni rakiet Hamasu? Perspektywa czasu jest wspaniałą rzeczą.
Jeśli chcesz skrajnego, fundamentalistycznego, islamskiego państwa terroru na brzegach Morza Śródziemnego, dziel się dalej tymi swoimi memami, które ignorują Hamas jako problem i przysięgaj, że „Palestyna będzie wolna”. Celebryci, liberałowie i instagramerzy o dobrych intencjach… NIEŚWIADOMIE PROWADZICIE MARKETING ONLINE DLA HOMOFOBICZNYCH I RASISTOWSKICH MORDERCÓW.
Podczas żydowskich wydarzeń, takich jak bar micwa w Wielkiej Brytanii, wszyscy śpiewają na końcu „Salaam”, co jest arabskim słowem, nie hebrajskim. Słowem, które znaczy pokój. Żydzi tęsknią do pokoju. Tymczasem Hamas bierze 4-letnich rekrutów i każe im krzyczeć „Śmierć Żydom”. Tymczasem Autonomia Palestyńska (ci „umiarkowani”, którzy otrzymują więcej międzynarodowej pomocy – twoich pieniędzy podatkowych – niż ktokolwiek inny) mają fundusz nazwany Funduszem Męczenników. Płacą miesięczne pensje rodzinom każdego, kto zamordował Żydów i stracił przy tym życie. Płacą za morderstwo. To jest więcej niż odrażające. Kiedy w Izraelu rodzi się żydowskie dziecko, oni natychmiast nakładają cenę na jego głowę. Twoje podatki są używane do finansowego nagradzania i zachęcania do mordowania Żydów. Czy to nie mówi wszystkiego? Czy też nie chcesz usłyszeć?!
Mam dość. Zwykli Palestyńczycy mają dość. Zwykli Izraelczycy mają dość. To nie jest konflikt miedzy „Palestyną a Izraelem”, to jest konflikt między przyzwoitymi ludźmi (po obu stronach) a najbardziej perwersyjnymi ekstremistami na ziemi. Zmień swój hasztag na #SzalomSalaamPokój, co uznaje cierpienia po obu stronach, uznaje, że ostatecznym celem wszystkich przyzwoitych ludzi jest pokój… coś, czego Hamas nigdy nie chce zobaczyć.
Lata temu, kiedy byłem idealistycznym lewicowym studentem historii Bliskiego Wschodu, starszy członek rodziny powiedział mi: „Jeśli Arabowie złożą broń jutro, nie będzie wojny. Jeśli Żydzi złożą broń jutro, nie będzie Izraela”. Śmiałem się wówczas z tak ogólnikowego i uproszczonego równania, ale było znacznie bliższe prawdy, niż rozumiałem. Jest tu proste równanie… Hamas chce, by wszyscy Żydzi byli martwi, a Izrael nie pozwala, by to się zdarzyło. Jak śmią.
Mam dość ludzi przyjmujących doniesienia mediów za dobrą monetę, czy naprawdę wierzycie, że najbardziej skomplikowany region na świecie jest taki prosty?! Nikt nie chce widzieć młodych izraelskich żołnierzy, zatrzymujących i przeszukujących palestyńskie ambulanse, trudno na to patrzeć i dla większości porządnych ludzi na świecie to jest haniebne. Od czasu jednak, kiedy Hamas w 2002 roku po raz pierwszy użył ambulansów Czerwonego Półksiężyca do szmuglowania zamachowców-samobójców oraz materiałów wybuchowych (zaczynając od kobiety, zamachowczyni Wafy Idris, która pracowała jako sekretarka medyczna dla Palestyńskiego Czerwonego Półksiężyca) i ambulanse stały się wspólnikami w mordowaniu niewinnych Izraelczyków… jaki wybór ma Izrael?! Sprawy nie są proste. Każdy inny kraj zrobiłby to samo. Bardzo łatwo jest krytykować z twojego wygodnego fotela. Jednym z moich ulubionych zdań jest: „Każdy walczy w bitwie, o której nic nie wiesz, bądź ostrożny w ocenach”. Może od czasu do czasu zastosowałbyś to do swojego postrzegania Izraela, kraju, który codziennie stoi w obliczu morderczych gróźb z powodu samego swojego istnienia. O tych wyzwaniach nie wiesz nic, żyjąc w Nowym Jorku czy Londynie.
Może dziś wieczorem, kiedy będziesz modlić się z Palestynę, mógłbyś także pomyśleć o milionach izraelskich rodzin. O normalnych ludziach, którzy biegną do schronów z dziećmi, modląc się, by to się szybko skończyło. Jest cierpienie po OBU stronach. Prawdziwi ludzie z prawdziwymi marzeniami po OBU stronach.
Jeśli jesteś wystarczająco odważny, by podzielić się tym tekstem, możesz mieć przyjaciół, którzy zajmują się mądrymi pytaniami „a co z tym, czy tamtym?”, jak scenariusz kogoś, kto nie potrafi zmusić się, by być czymkolwiek innym poza izraelożercą. „A co z osiedlami? Co z punktami kontrolnymi?” pytają, jak gdyby nie przeczytali ani słowa z tego, co napisałem. Pewnie, są problemy w regionie – w regionie pełnym problemów. Wiele z tych problemów zasługuje na własną książkę, ale one nie są TYM problemem. Hamas chce zniknięcia Izraela i śmierci Żydów. Prezydent Iranu, największego sponsora terroryzmu na ziemi, powiedział dosłownie: „Izrael będzie wymazany z mapy”, wysyłając równocześnie olbrzymie transporty rakiet do Gazy w próbie uczynienia tego celu rzeczywistością. Sam widziałem skonfiskowaną irańską broń.
Mam dość.
Autentycznie mam dość. Napisałem to w ciągu 20 minut prosto z głębi mojej frustracji. Nie oczekuję, że wielu ludzi przeczyta wszystko, co napisałem, ale jeśli spowoduje, że JEDNA osoba pomyśli dwa razy, kiedy jej ulubiony celebryta znowu będzie demonizował Izrael, było warto to napisać.
Blake Ezra
Badacz i dziennikarz piszący o sprawach Bliskiego Wschodu.
Studiował historię Bliskiego Wschodu na Manchester University.
I’m Fed Up (Times of Israel, 16 maja 2021). Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska
Prawda! Prawda! Prawda!… amw
Między USA i Meksykiem istnieje mur, który ma za zadanie powstrzymywać przemyt narkotyków i emigrantów. Na świecie przyjmowane jest to ze zrozumieniem.
Na granicy Izraela i Strefy Gazy istnieje mur, którego zadaniem jest powstrzymać wypady bojówek terrorystycznych i snajperów ostrzeliwujących mieszkańców Izraela. Od czasu jego zbudowania ustały niemal całkowicie ataki terrorystyczne. Ten mur traktowany jest jako niesłychany zamach na wolność Palestyńczyków i opinia wielu państw świata domagała się od Izraela zaprzestania jego budowy i „podjęcia dialogu z bojownikami palestyńskimi”.
Odnosze wrażenie, że europejscy intelektualiści potępiając Izrael sublimują własne poczucie winy za konsekwencje wielowiekowej europejskiej white supremacy, a z drugiej strony władze Izraela cynicznie wykorzystują to europejskie poczucie winy skarżąc się na niezrozumienie i niesprawiedliwy osąd.
Po raz kolejny Panie Arkadiuszu o cynizm Pana podejrzewać nie mogę, o świadome kultywowanie ignorancji muszę, ponieważ inaczej nie da się wyjaśnić zażartego odwracania głowy od faktów.
W 11 dni Hamas (i Islamski Dżihad) wystrzeliły na Izrael ponad 4360 rakiet, z których każda miała zabić maksymalną liczbę mieszkańców Izraela. Ponad 680 rakiet nie doleciało do celu, którym były izraelskie szkoły i przedszkola, uderzając w mieszkańców Gazy (palestyński działacz na rzecz praw Palestyńczyków szacuje, że zginęło od tych rakiet około 50 mieszkanców Gazy, w tym kobiety i dzieci).
Inny palestyński dziennikarz, Khaled Abu Toameh, przekazuje na łamach „Jerusalem Post” informację: “Nadzorowane przez Hamas Ministerstwo Zdrowia w Gazie ogłosiło, że podczas walk z Izraelem zginęło 243 Palestyńczyków, w tym 66 dzieci oraz 39 kobiet”.
W tej statystyce dzieci, to osoby poniżej 18 lat, więc tych „dzieci” jest sporo przy obsłudze wyrzutni rakiet. Być może humanistę powinna zdumiewać tak niska liczba kobiet wśród ofiar.
90 procent rakiet, które miały zabijać mieszkańców Izraela zostało zneutralizowanych przez Żelazną Kopułę, czy nie sądzi Pan, że informując o tej kolejnej strasznej wojnie powinno się donieść, że Hamas ma jeszcze skuteczniejszy system obrony antyrakietowej? Wystarczy nie strzelać i żaden pocisk z Izraela nie uderzy w Gazę. Rada Bezpieczeństwa ONZ też nie dostrzegła tego systemu antyrakietowego Hamasu i nie wspomniała, ani kto zaczął, ani jaki miał cel. Okładka brytyjskiego tygodnika „Economist” nie pozostawia wątpliwości, że Europa jest oburzona, iż tak mało ginie Żydów mimo tak ogromnego wojennego wysiłku. Cały świat płacze, że w Izraelu zginęło zaledwie 13 osób (w tym dwóch izraelskich Arabów, jedna Hinduska i dwóch tajskich robotników. Najmłodsza ofiara miała 5 lat, najstarsza 82).
Czy nie ma Pan wrażenie, że zgubił się Pan w tym wszystkim celowo i z premedytacją? Nie pytam, czy jest Pan równie zachwycony głównym sponsoremt tego palestyńskiego terroryzmu – Islamską Republiką Iranu – jak obecna administracja kraju w którym Pan mieszka? Pytam, czy dotarł Pan do informacji, że Teheran opiewa dziś zwycięstwo Hamasu i obiecuje szybko i z pomocą USA uzupełnić arsenały. (Poszukiwanie tej informacji w NYT może nie być skuteczne, oni tak informują o tym konflikcie: https://www.nytimes.com/2021/05/24/opinion/israel-hamas-gaza-ceasefire.html.)
Teheran z pomocą USA? Czy mógłby Pan napisać więcej? Bo mnie zaskakuje, ze Teheran awansował do roli sojusznika do tego stopnia, ze USA miałaby mu sprzedawać bron.
Teheran na puste sejfy, ale już dostaje obietnice ich zapełnienia. Również bezpośrenio z Waszyngtonu do Gazy zadeklarowano już skrzynie dolarów na odbudowę gazańskiego metra. https://uploads.disquscdn.com/images/abc89aff3a54768671049941f5e5c9f3bce895ad017957d012ff0b6ec566bd1e.jpg
A skąd pan to wie?
Czy może pan podać wiarygodne źródła swojej wiedzy?
Tutaj może Pan znaleźć obietnice Bidena, a potwierdzających źródeł jest pełno w Internecie.
https://www.dw.com/en/israel-hamas-conflict-biden-vows-to-rebuild-gaza/a-57628519
https://www.forbes.com/sites/joewalsh/2021/05/20/biden-promises-to-help-gaza—and-israels-military—rebuild-after-11-days-of-fighting/
Tutaj jest jedno z podziękowań ze strony Hamasu za już dostarczaną pomoc w postaci broni i pieniędzy, a dziękował nie tylko ten Hamasowski dygnitarz, jest tych podziękowań więcej, tez łatwe do znalezienia (włącznie z wideo) w Internecie:
https://news.yahoo.com/hamas-leader-thanks-iran-supplying-004650498.html
Tutaj zaś jest zbiorcze opracowanie o polityce Iranu wobec Izraela z wieloma wypowiedziami irańskich dygnitarzy:
https://www.memri.org/reports/destruction-israel-sword-or-referendum-%E2%80%93-part-i-qods-day-2021-iranian-supreme-leader
Naprawdę nie jest trudno dotrzeć w amerykańskiej prasie do informacji o zniesieniu sankcji na Iran (które przywrócił Tump) oraz tych, których nawet Obama nie zniósł. A jeśli Pan niedowierza tym paskudnym Amerykanom, to zawsze można sięgnąć do prasy irańskiej, która z dumą obwieszcza, że USA poddały się na całej linii i “musiały” znieść wszystkie sankcje. To oznacza zapełnienie kufrów terrorystycznegol państwa.
Sprawdziłem wszystkie 4 odnośniki i w żadnym nie znalazłem ani jednej obietnicy zapełnienia dolarami Irańskich sejfów.
A wiec powtórzę pytanie. Skąd pan zaczerpnął wiedze o obietnicy zapełnienia Irańskich sejfów dolarami ? Kto miałby je zapełnić i w jakim celu ?
To chyba proste. Zniesienie sankcji gospodarczych na Iran, umożliwienie mu swobodnego sprzedawania ropy naftowej, ponowne włączenie w światowy system bankowości, umożliwienie swobodnych inwestycji z zagranicy itd. – wszystko to powoduje napływ pieniędzy do Iranu, które tam nie napływały z powodu sankcji. A w jakim celu? Aby Iran łaskawie zgodził się na ponowne przystąpienie USA do “Umowy nuklearnej”, co administracja Bidena będzie mogła ogłosić jako olbrzymi dyplomatyczny triumf.
Chylę czoła przed pana ekspercką wiedzą, Panie Andrzeju, ale nie nakłoni mnie Pan do przyjęcia jednoznacznej, jednostronnej opinii na temat spraw izraelskich. Izrael sam się wciągnął w nierozwiązywalny dylemat – siłą, czy sprawiedliwością? – dylemat, który miały (i będą miały) wszystkie cywilizacje podejmujące ekspansje terytorialne. Taką ekspansję Izrael podjął w wojnie Yom Kippur. Ja nie potępiam Izraela, bo gdybym był izrealskim decydentem w tamtych czasach, to zapewne podjąłbym takie same decyzje. To są nierozwiązywalne problemy tak długo, jak człowiek pozostanie człowiekiem. Współczuję Izrealowi, bo pomimo propagandowych tam-tamów, mają obecnie coraz gorszą sytuację strategiczną i to pomimo cichego wsparcia sąsiednich arabskich państw. Izrael jest już tylko krok od podjęcia współpracy z Chinami. Polityka Obamy i Trumpa nie pozostawiła im lepszego wyjścia.
Jaki jest Iran i co robi, każdy myślący widzi i nie ma potrzeby serwowac wiedzy łopatą. Warto znać historię i historyczną rolę Persji na obszarze Middle East i nie tylko, bo pamiętamy, że I RP była pod ogromnym kulturalnym wpływem Persji. Nie przejmowałbym się tak bardzo doniesieniami prawicowej prasy amerykańskiej, bo w tej super skomplikowanej materii Bliskiego Wschodu każdy może się zgubić. Nawet ekspercka wiedza może nie wystarczyć.
Cóż mogę tylko powtórzyć za autorem tekstu, pod którym pan pisze, mam dość niedouczonych influencerów, którzy nagle występują w rolach ekspertów Bliskiego Wschodu. Domyślam się, że jest pan wielbicielem tych, którzy nigdy nie sprawdzaja swoich na bóg wie czym opartych sądów. Naprawde mam dość. Mdło się robi kiedy czytam mądrości, nadwiślaskich i zaoceanicznych mądrali opowiadających o zbrodniach ludzi, którzy bezprawnie brolnili swojego istnienia, kiedy tradycja jest przecież inna. Mam dość szanowny panie i tylko ogromnym wysiłkiem nie mówię, co o tych pańskich mądrościach myślę. Niech Pan zacznie bronić sowjego człowieczeństwa zanim jego resztki pochłonie towarzystwo ludzi trzymających siekierę pod kompasem moralnym.
Wie Pan, Panie Arkadiuszu, żona miała do mnie pretensje o obcesowy charakter mojej odpowiedzi (postanowiła ją uzupełnić, co zrobiła wkładając niechcący to uzupełnienie pod wpisem Pani Magdaleny). Ja natomiast chciałbym wyjaśnić dlaczego czasem wpadam w gniew. Pozwoli Pan, że odejdę daleko od tematu. Uwielbiam poezję Zbigniewa Herberta. Jest taki wiersz opisujący ucieczkę Kropotkina z więzienia. Poeta opisuje jak odwrócono uwagę strażnika. Pisze: „A ty Waśka miroba widział?” Z wyżyn swojej ignorancji poeta zaufał swoim nieludzkim przesądom. Cały plan ucieczki oparty był na wiedzy o fascynacji tego strażnika mikroskopami. Czekano na jego dyżur, bo wiedziano, że rozmowa o nowym mikroskopie z Anglii gwarantuje jego całkowite odwrócenie uwagi. Z powodu ingnorancji i ufności w doskonałość swoich przesądów poeta niechcący okazał się świnią, a przecież zamierzał coś zupełnie innego. Czytam książkę Leo Urisa „The Haj”. To jest książka o dramacie palestyńskich Arabów. Nie wyjaśnia wszystkiego, ale może być dobrym początkiem poszukiwań odpowiedzi na pytania o ten konflikt. (Tam jest kilka drobnych błędów popełnionych bez winy autora, po prostu pewne dokumenty zostały ujawnione już po napisaniu tej książki.)
Wstrząsający artykuł. Napisany z pasją i głęboko od serca. (Ukłony dla tłumaczki – Pani Małgorzaty Koraszewskiej.) Dzięki temu pokazujący cały absurd dominującego w wielu ośrodkach medialnych na Zachodzie (w tym także w Polsce) potępiania Izraela za to, że broni życia swoich mieszkańców. Te same głosy gloryfikują Palestyńczyków, których i Abbas i Hamas werbują aby zabijali Żydów. Te fałszywe stereotypy o Izraelu i o Palestyńczykach przechwytują media społecznościowe i celebryci internetowi. Zęby bolą od tej ledwie skrywanej nienawiści do Izraela. Tymczasem świat doskonale wie, że niektóre państwa arabskie oraz Persowie czyli teokracja Iranu finansuje działalność Hamasu.
*
W zasadzie niewiele wiedziałem i nadal mało wiem o współczesnych relacjach bliskowschodnich. Muszę jednak uderzyć się w piersi i przyznać, że dopóki nie zacząłem czytać SO, zwłaszcza publikacji Pana Redaktora Andrzeja Koraszewskiego, nie byłem w stanie wyrobić sobie racjonalnej opinii o naturze konfliktu arabskio – izraelskiego. Łatwo ulega się stereotypowej manierze dziennikarskiej , o której wspomina Autor artykułu. Ginie więcej Palestyńczyków – winien Izrael. Na tle takich wydarzeń jak ostatnia wojna widać, że to nie Izrael jest agresorem, a Iran rękami Hamasu. Mogę zrozumieć oburzenie zachodniej opinii publicznej losem Palestyńczyków, ale nie jestem w stanie zrozumieć szukania winnych tam, gdzie ich nie ma. Zachodni podatnicy na koszt których żyją Palestyńczycy w strefie Gazy zrobiliby mądrzej, gdyby swoimi pieniędzmi wsparli proces demokratyzacji Autonomii palestyńskiej. Gdyby wsparli rozbrat z organizacjami terrorystycznymi typu Hamas i innymi, którzy zamiast pokoju pragną poświęcać ludzkie życie na ołtarzu wiecznego dżihadu.
*
Przy takiej dysproporcji sił i środków – nie tylko militarnych, ale gospodarczych, technologicznych i naukowych, a także organizacyjnych Palestyńczycy będą większościowymi ofiarami wojny z Izraelem tak długo, jak długo nie zdobędą się na likwidację organizacji terrorystycznych, które winne są ich nieszczęściom. Inaczej będą coraz bardziej przegrani. Pieniądze podatników zachodnich powinny w pierszym rzędzie finansować proces edukacji, który by uświadomił Palestyńczykom, że są ofiarami arabskich ekstremistów religijnych oraz irańskich imamów i organizacji terrorystycznych.
Powinni, powinne… fajnie sie czyta Pana wypowiedz, Panie Sławku. A czy potrafi Pan namówić Polaków, żeby w pierwszym rzędzie finansowali Polską Akademię Nauk i świeckie szkoły, zamiast Instytutu Propagowania Nienawiści oraz kurwizji? Zeby Polacy pogonili katolickich ekstremistów religijnych oraz czarną sotnię katolickich imamów, która zatruwa umysły młodzieży strachem przed sadystycznym pambukiem i nienawiścią do obywateli ubranych na kolorowo? No przecież Pan nie potrafi. A “tam” jest jeszcze znacznie gorzej, bo tamtejsza czarna sotnia ma bron i jej używa bez żadnych skrupułów.
Już w 2014 r. budżet IPN był trzy razy większy od budżetu PAN. Wtedy nie protestowano tak energicznie przeciw takiemu podziałowi finansów. W 2020 r. budżet IPN wyniósł 405 mln zł, a budżet Polskiej Akademii Nauk tylko 91 mln zł – jest to prawie 4,5 razy więcej.
Panie Wojtku – ma Pan rację i z Polakami i z polskimi politykami. Ale przecież na Zachodzie nie ma PiSu. Podatnicy zachodni są trochę inni niż nasz NARUT, który popiera PiS. Politycy zachodni są również mniej odklejeni od rzeczywistości niż polscy.
*
Nie sugeruję niczego Palestyńczykom, ponieważ wiem że są równie ciemni i otumanieni jak nasz narut. Słowa powinni skierowane były pod adresem zachodnich podatników, oraz reprezentujących ich polityków. Inaczej ich pomoc idzie pośrednio na wspieranie wojny z Izraelem.
*
Mógłbym wzruszyć ramionami i powiedzieć sobie – trudno. Nie chcą Palestyńczycy demokracji, nie chcą pokoju z Izraelem, wolą intifadę i dżihad. Ich sprawa – niech giną. Ale tak nie umiem. Nic na to nie poradzę.
*
Z faktu, że w Polsce są absurdy jak wskazane relacje finansowania IPN versus PAN, religia w szkołach, panoszący się kler krk i obskuranckie organizacje typu ordo iuris nie wynika, że tego samego należy życzyć innym ludziom np. Palestyńczykom.
Izrael to kraj otoczony przez barbarzyńców, pomimo tego jest oazą demokracji, żyją w nim ludzie różnych kultur, wyznań i orientacji seksualnych. Sa też radykałowie jak w każdym cywilizowanym społeczeństwie.
Jedzie się jednak po Izraelu jak po łysej kobyle, wypisuje kłamstwa i obelgi w imię obrony tzw. Palestyńczyków.
Tylko część tych Palestyńczyków jest Izraelczykami i nie chcą mieć nic wspólnego z dzicza za płotu.
A dzicz za płotu może robić wszystko, wysyłać rakiety w cywili, strzelac do nich, wysyłać grupy bojowe podkopami zeby robiły masakry. Mordują własnych ludzi gdy mają tego dość a ciała ciągną za samochodami na pokaz. Do kopania tuneli wykorzystują dzieci, które często giną bo prymitywne tunele się zawalają. Dzieci są indoktrynowane od małego w nienawiści do wszystkiego co nieislamskie.
Ale to Izrael jest zły gdy się broni, Palestyńczycy posyłaja na pokaz ludzi pod płot tak żeby były ofiary, żeby media grzmiały, a jednocześnie kontynuują ataki.
Palestynski naród jest sztucznym tworem stworzonych tylko po to żeby walczyć z Izraelem. Nie ma żadnego narodu palestyńskiego, to po prostu Arabowie i muzułmanie.
Dziwne że jakoś te wszystkie dobre serduszka aktywizują się tylko jak trzeba dowalić Żydom. Tak bardzo ich wzrusza los biednych palestyńskich Arabów, którzy de facto mają więcej praw i wolności w Izraelu niż Arabowie w jakimkolwiek kraju arabskim.
Zabawne, jak niektórzy nienawidzą Żydów. Ta ślepa nienawiść odbiera im zupełnie osąd sytuacji. W imię tej ślepej i bezsensownej nienawisci gotowi by poprzeć muzułmanów którzy są ogromnymi zagrożeniem dla zachodu.
Sądzę, że to nie jest kwestia “ślepej nienawiści” do Żydów (gdyby była, to wcale nie byłoby też zabawne, jak pan pisze). To jest zbyt łatwe wyjaśnienie, które niczego przecież nie wyjaśnia. Bo skąd niby ta nienawiść, i skąd niby jest ona ślepa? Świat niearabski nie ma zwyczajnie powodu nienawidzić Żydów, oczywiście, wyjąwszy przypadki antysemitów, ale trzeba chyba uznać fakty, że tacy byli, są i będą. Obserwatorzy poboczni, a takich jest 99,99%, chcieliby wiedzieć, jak sądzę, o co chodzi z tym skrawkiem ziemi, który można objechać w jeden dzień samochodem, że od kilkudziesięciu lat jest punktem zapalnym, który grozi wybuchem wojny światowej. Argumenty o złych Palestyńczykach i dobrych Izraelczykach są trywialne. Chce pan, czy nie, ludzie nie lubią wojen i obrazków pokazujących brutalność uzbrojonych po zęby żołnierzy izraelskich z zderzeniu z cywilami palestyńskimi. Ja np. chciałabym wiedzieć, czy prawdą jest, że dopiero co uciszona kolejna odsłona wiecznego konfliktu była przedłużana przez rząd Izraela z czysto wewnętrznych politycznych powodów (rozgrywki partyjne).
Chciałaby Pani, wiedzieć: „czy prawdą jest, że dopiero co uciszona kolejna odsłona wiecznego konfliktu była przedłużana przez rząd Izraela z czysto wewnętrznych politycznych powodów”. Nie, Pani Magdaleno, nie jest to prawdą. Wewnętrzne problemy Izraela odczytywane są w isalmskim świecie jako oznaka słabości śmiertelnego wroga i okazja do agresji. Tak, wiem, dziennikarze powielający takie głupstwa korzystają z „autorytetów” izraelskich, a zainteresowanie ideologią (nie wspominając o elementarnej chociażby wiedzy) Hamasu, Organizacji Wyzwolenia Palestyny, Bractwa Muzułmańskiego, Teheranu, Kataru, Ankary jest zerowe. Przypomnijmy, że chrześcijański antyjudaizm zaczyna się od Żyda, który udawał Greka, ale był obywatelem rzymskim, a znamy go dziś jako świętego Pawła. Ślepa nienawiść do Żydów ma długą tradycję, chrześcijańska nienawiść znalazła swoje wzmocnienie w islamskiej nienawiści, która jest równie mocno zakorzeniona w islamskiej teologii (w tym w samym Koranie) i powtarzana niemal w każdym kazaniu wygłaszanym do wiernych. Tak jak antyjudaizm jest zwornikiem chrześcijaństwa, tak ten sam antyjudaizm jest zwornikiem islamu. Tak więc statut Hamasu głosi, że muzułmanie muszą walczyć z Żydami do końca świata i że jedynym celem tej organizacji jest wyzwolenie od Żydów każdego centymetra Palestyny, a następnie reszty świata. A co głosi Organizacja Wyzwolenia Palestyny? No cóż, dokładnie to samo, więc walka toczy się o to, pod czyim przewodem. (To samo dotyczy animozji między Ankarą i Teheranem, to morderczy spór o to, kto bardziej i szczerzej nienawidzi Żydów.) Dwa dni temu wierni wygnali z Al-Aksy muftiego Jerozolimy ponieważ odmówił pochwalenia zrzucenia ponad czterech tysięcy rakiet na Żydów, a oni krzyczeli, że wszyscy są Mahmoudem Deifem (dowódca zbrojnego ramienia Hamasu.)
Więc, tak, ślepy antysemityzm był, jest i bardzo się nasila. Na marginesie Pani pytania, proszę się zastanowić, czy często widuje Pani nazwisko premiera Izraela bez przydomka „prawicowy”? A teraz zupełnie inne pytanie, czy zdarzyło się Pani zobaczyć gdzieś określenie „prawicowy rząd” w odniesieniu do rządu Islamskiej Republki Iranu, Turcji, Kataru, lub „prawicowa organizacja” w odniesieniu do Hezbollahu, Organizacji Wyzwolenia Palestyny, Hamasu, Al.-Kaidy, ISIS-u? Te państwa i te grupy charakteryzuje ucisk klasy robotniczej i chłopów, mordercza dyskryminacja kobiet, barbarzyńskie prześladowania homoseksualistów, głęboki i nieskrywany rasizm.
Pisze Pani: „Chce pan, czy nie, ludzie nie lubią wojen i obrazków pokazujących brutalność uzbrojonych po zęby żołnierzy izraelskich w zderzeniu z cywilami palestyńskimi.” Rozpakowanie tego zdanie wymagałoby książki. Z konieczności muszę się tu posługiwać skrótami myślowymi. Stalin był chorążym pokoju. Zachodni ruch pokojowy był głęboko infiltrowany przez KGB. Chamberlain, chciał pokoju, pojechał pokłonić się Hitlerowi w Monachium i dał mu na talerzu nic nie znaczący przecież kawałek Czechosłowacji wielkości Zachodniego Brzegu, otrzymując w zamian zapewnienie, że to zaspakaja wszystkie apetyty głęboko pragnącego pokoju Adolfa Hitlera. (Póżniej brytyjski premier był trochę rozgoryczony, że pan Hitler go oszukał, a sprawiał wrażenie porządnego człowieka.) Tak więc fakt, że ludzie nie lubią wojen, może dobrze służyć wygrywaniu wojen. Obrazki pokazujące uzbrojonych po zęby Żydów mogą naruszać godność osób przyzwyczajonych do widoku Żyda bezbronnego. Ale nawet uzbrojony po zęby Żyd bywa zabijany, kiedy cywilowi udaje się skierować na niego samochód, kiedy cywil z gitarą nagle okazuje się ludzką bombą. Jednak wyłącznie dzięki istnieniu uzbrojonych po zęby Żydów nie daje się chwilowo powtórzyć ich przemysłowego zabijania. Słowo cywil jest takie śliczne, cywile dokonują zamachów samobójczych, cywile taranują samochodami, cywile odpalają rakiety, cywile budują tunele terroru. Wydaje się, że jedno Pani pomija – tysiące Palestyńczyków zostało zamordowanych przez rządzących nimi uzbrojonych po zęby Palestyńczyków za nieśmiałe próby mówienia, że chcą pokoju z Izraelem.
Ten komentarz jest już i tak zbyt długi, a przecież tak wiele jeszcze należałoby powiedzieć, żeby to była w miarę pełna odpowiedź na Pani wpis. Ot chociażby to zdanie z Pani wpisu: „Obserwatorzy poboczni, a takich jest 99,99%, chcieliby wiedzieć, jak sądzę, o co chodzi z tym skrawkiem ziemi”. Czy zastanawiała się Pani nad pytaniem, co obserwatorzy poboczni chcą wiedzieć o masowym mordowaniu chrześcijan w Afryce? Jak wielu obserwatorów pobocznych chce zrozumieć o co chodzi z tym konfliktem Turcji, Iraku, Syrii i Iranu z Kurdami? Czy zastanawiała się Pani dlaczego Organizacja Narodów Zjednoczonych jednoczy te narody tylko w jednej sprawie? Trudno się oprzeć wrażeniu, że łączy ich nienawiść do Żydów, która pozwala ukryć własne draństwa.
(Przepraszam, ale przez pomyłkę wstawiłam ten komentarz na niewłaściwe miejsce. Jest to odpowiedź Panu Arkadiuszowi Głuszkowi (uzupełnienie komentarza mojego męża.)
Oczywiście, powiedzenie „Mam dość” nie wyjaśnia człowiekowi, który nie zna faktów, jak wygląda sytuacja. No więc trochę historii: Liga Narodów przeznaczyła obszar, na którym obecnie znajdują się Jordania, Izrael, Zachodni Brzeg i Strefa Gazy na Żydowski Dom Narodowy”. W 1919 r. Wielka Brytania chciała nagrodzić rodzinę Haszymidów, którzy właśnie przegrali walkę z rodziną Saudów o obszar, który obecnie nazywa się Arabią Saudyjską. Jednemu z członków tej rodziny podarowali teren zwany Palestyną Wschodnią, potem Trans-Jordanią, a obecnie Jordanią. Brytyjczycy i Arabowie argumentowali w Lidze Narodów, że wszystko na zachód od rzeki Jordan zostanie zasiedlone wyłącznie przez Żydów, więc dla palestyńskich Arabów powinno wydzielić się osobny kraj (78% całej Palestyny). Liga Narodów zgodziła się. Arabowie z pomocą Brytyjczyków natychmiast przeprowadzili czystkę etniczną i wygnali zza rzeki Jordan Żydów – do ostatniego. Po zachodniej stronie rzeki ani Żydzi, ani Brytyjczycy nie mieli zamiaru nikogo wyganiać i nadal żyli tam palestyńscy Arabowie, a nowi przybywali ze wszystkich okolicznych terenów, w tym z Jordanii (i nie tak okolicznych, np. z Bośni) liczebnie przewyższając imigrację żydowską. Przywódcy arabscy pod wodzą muftiego Al-Husseiniego (późniejszego sojusznika Hitlera) jednak w żadnym razie nie chcieli zgodzić się na istnienie wolnych Żydów, którzy nie byli im podporządkowani, jak to było przez 1400 lat. Po nieustannych starciach (Arabowie napadali, Żydzi bronili się) w 1937 roku brytyjska komisja Peela zaproponowała podział kraju. Żydzi zaakceptowali, Arabowie odrzucili propozycję. W 1947 ONZ zaproponował podział kraju w niewiążącej rezolucji. Żydzi zaakceptowali, Arabowie odrzucili i pięć regularnych armii arabskich ruszyło na jednodniowy Izrael. Do pomocy mieli nieregularne siły z dwóch innych krajów arabskich oraz lokalnych zwolenników muftiego Al-Husseiniego. Jednym z tych krajów była Jordania, która zdobyła i zaanektowała Judeę i Samarie, zmieniła tę nazwę na „Zachodni Brzeg” i anektowała ją do Jordanii. Tylko dwa kraje uznały te aneksję: Wielka Brytania i Pakistan. Reszta świata uważała ją za nielegalną, ale nikomu do głowy nie przychodziło upominać się o utworzenie tam (lub w równie nielegalnie okupowanej przez Egipt Gazie) państwa palestyńskiego. W 1967 roku, Jordania, sądząc, że Egipt, Syria i Liban wygrywają wojnę, rozpoczęła artyleryjski ostrzał Jerozolimy, mimo błagań Izraela, by nie wchodzili do wojny. Wtedy Izrael odparł atak i zatrzymał się na rzece Jordan, swojej legalnej granicy według jedynie wiążącej decyzji międzynarodowego organu, Ligii Narodów z San Remo z 1922 roku, potwierdzonej w Karcie ONZ w artykule 40. Wojna Jom Kipur była w 1973 roku, kiedy Jordania znowu napadła na Izrael.
Dziękuję Pani za komentarz i skrót historyczny. Można oczywiście sięgać dalej, np. do wypraw krzyżowych albo do migracji plemion semickich i chamickich w czasach kryzysu późnej epoki brązu ale ja ani nie czuję sie kompetentny w tej materii, ani nie uważam, że argumenty historyczne mogłyby zakończyć dyskusję. I Żydzi i Arabowie pielęgnują swoje narracje i nic z tego nie wynika dla sprawiedliwego zakończenia konfliktu. Każda ze stron sypie dobrymi argumentami. Oczywiście, że Izrael budzi większe współczucie, bo z bardzo wielu względów jego problemy poruszają naszą wrażliwość. Ale też sam dzisiejszy Izrael nie jest chyba tym samym Izraelem z czasów heroicznej obrony przed inwazją państw arabskich. Przecież także dzisiejsza Polska też nie jest Polską wyzwalająca się z opresyjnego komunizmu. Sama stała się niemal kopią opresyjnego PRL, chociaż to jednak zbyt daleko idące porównanie. Na Bliskim Wschodzie nic nie jest proste dlatego ja wolę ważyć argumenty wielu stron i nie chce zajmować jednoznacznego stanowiska. Nie umniejsza to mojego szacunku dla stron, bo wiem, że po każdej stronie są argumenty racjonalne (pomijam te emocjonalne, bo to gra propagandowa), a polityką zagraniczną nie zajmują się kretyni i analfabeci.
I tu się różnimy. Ja wyjątkowo nie lubię “narracji” i argumenty oparte na “narracji” i emocjach nie są dla mnie argumentami. Wolę fakty, zarówno historyczne, jak fakty o tym, co Palestyńscy przywódcy mówią dzisiaj (ale do własnego społeczeństwa, nie to, co mówią, by przypodobać się Zachodowi i otrzymywać dalsze datki), czego uczą swoje dzieci, co pokazują w (państwowej) telewizji. Wolę czytać badania palestyńskiej opinii publicznej niż łzawe historyjki (których nie ma jak sprawdzić). Wolę czytać palestyńskich dysydentów niż zachodnich dziennikarzy, którzy nie znają ani hebrajskiego, ani arabskiego, ale wiedzą, co pisać, by redaktor naczelny zaakceptował i zapłacił. Tak więc wiem, którą stronę wybieram: nie stronę, której hasłem i celem jest “Śmierć Izraelowi! Śmierć Żydom!”
Zachodnie gubernie Cesarstwa Rosyjskiego, rok 1863. Miejscowa ludność powstała zbrojnie przeciwko władzy czerpiąc siłę z emocjonalej narracji o wielkim narodzie, który został brutalnie zniewolony przez brabarzyńców spod znaku innego krzyża i imperialnej siły. A przecież władza zapewniła stabilne życie przez kilkadziesiąt lat, warunki do rozwoju ekonomicznego, granice europejskie stały otworem dla podróżujących. Powstańcy zabijali niewinnych urzędników i funkcjonariuszy publicznych. Wprowadzili chaos w dotychczas spokojne życie. Wzywali własne społeczeństwo do wzięcia broni i zabijania Moskali. Raczyli publiczność łzawymi historyjkami. Europejska opinia publiczna była poruszona i wrażliwośc części z niej sprawiła, że popierali zryw powstańczy. Ale racjonalnie myślący ludzie nie uważali, że zbrojne powstanie, które zgodnie z dzisiejszym rozumieniem nazwane zostałoby terroryzmem, to właściwa droga do uzyskania podmiotowości politycznej. Jeszcze inni, z reguły ci rozumiejący historię, zdawali sobie sprawę z niejednoznaczności całej awantury. Nie stawali ani po stronie politycznej i ekonomicznej stabilizacji Cesarstwa, ani po stronie krzyczących “Śmierć Moskalom!”.
Ja nie stoję po stronie skandujących “Śmierć Izraelowi!”. Nie stoję też po stronie tych, którzy mają władzę i siłę, chociaż mam dla nich dużo sympatii i współczuję im pracy w warunkach gry o sumie stałej. Przyglądam się i puszczam mimo uszu łzawe historyjki obydwóch stron.
A, jeszcze jedno. Ludzie karmiący się negatywnymi emocjami i podsycający nienawiść do innych szkodzą najbardziej … samym sobie. To psychologiczna klasyka. Palestyńczycy szkodzą sobie przede wszystkim. Najbardziej świadome i dojrzałe jednostki z pewnością uciekają od takiego otoczenia gdzie pieprz rośnie. Tymi mniej świadomymi opiekuje się Hamas, który wszedł w buty Matki Teresy dla własnego społeczeństwa. Włącznie z jej metodami pozyskiwania funduszy.
Halo, ziemia! mój wpis dotyczył ostatniego zdania z wypowiedzi p. Andrzeja Jeziorowskiego o treści:
“Zabawne, jak niektórzy nienawidzą Żydów. Ta ślepa nienawiść odbiera im zupełnie osąd sytuacji. W imię tej ślepej i bezsensownej nienawiści gotowi by poprzeć muzułmanów którzy są ogromnymi zagrożeniem dla zachodu.”
Otóż, z kontekstu odczytałam, że “ślepa nienawiść” miałaby pochodzić od ZACHODNICH dziennikarzy, publicystów, polityków itp. I do TEGO tylko się odniosłam.
Więc ….
Szanowny panie Andrzeju, pańskie emocjonalne wzmożenie nad moim wpisem, przypisywanie mi antysemityzmu jest, by użyć eufemizmu, chybione. Jestem ostatnią osobą, której można przypisać to, co Pan mi usiłuje imputować. Jak rozumiem, akceptuje Pan jedynie wpisy afirmujące w 300%. A ja śmiałam zadać niewygodne pytanie, i to w trybie warunkowym !
Hmm, cóż, nie obiecuję poprawy.
A przy okazji, nie odpowiedział pan na moje pytanie:
czy prawdą jest, że dopiero co uciszona kolejna odsłona wiecznego konfliktu była przedłużana przez rząd Izraela z czysto wewnętrznych politycznych powodów (rozgrywki partyjne).
W jakiejś audycji w radiu tokfm (proszę jednak wybaczyć, nie pamiętam kiedy i w jakiej) usłyszałam, że kiedy to wyszło na jaw, wzbudziło wielką krytykę wobec Netanjahu wśród Izraelczyków (okazać się bowiem miało, że Hamas zabiegał już parę dni wcześniej o przerwanie ognia, lecz premier zwlekał, kierując się wewnętrznymi międzypartyjnymi przepychankami).
z pozdrowieniami
Ależ Pani pytanie było fascynujące i do niego się odniosłem pisząc „Nie, Pani Magdaleno, nie jest to prawdą.” Ja wiem, że nie ma Pani czasu na śledzenie arabaskiej prasy, ani tym bardziej głosów palestyńskich dysydentów i polega Pani na „informacjach” TOK-FM czyli zachodnich dziennikarzy, którzy (niestety) faktycznie podsycają antysemityzm. Proszę poświęcić 15 minut na obejrzenie strony Facebooka lub konta twittera Bassema Eida (mieszkającego we wschodniej Jerozolimie palestyńskiego działacza na rzecz praw Palestyńczyków), który być może wie coś więcej niż zachodni dziennikarze z TOK-FM. Proszę zwrócić uwagę, że napisała Pani: „słyszałam, ale nie pamiętam, kto i gdzie”. Nie ma w tym nic złego, tak to działa. Zasłyszane „wiadomości” wpływają na nasze wrażenia i zapewne dlatego zadała Pani pytanie, nie wyrażając stanowczej opinii. Ta „informacja” zachodnich dziennikarzy jest nie tylko wprowadzająca w błąd, jest bezgranicznie głupia. Izraelski premier niczego nie zaczął, ani nie „przedłużał” konfliktu dla swoich zachcianek, został zmuszony szantażem do przerwania operacji niszczenia arsenałów ludobójców. Znam kilkanaście (czyli zaledwie mikroskopijny ułamek) głosów arabskich mówiących, że jak długo nie zniszczy się Hamasu, Palestyńczycy będą cierpieć udręki z powodu terroru finansowanego przez Iran i wspieranego przez świat, którego pieniądze idą na przygotowania kolejnego ataku, na płace dla bezpieki i pałace ich właców. Od swojego premiera oczekiwałaby Pani zapewne w takiej sytuacji zapewnienia, że takie ataki się nie powtórzą.
Nie, nie zarzucałem Pani antysemityzmu. Podobnie jak nie jestem pewien, czy nakręcający antysemityzm zachodni dziennikarze są świadomi tego co robią. Ale jeśli media zachodnie działają tak jak to opisuje wieloletni korespondent AP w Jerozolimie Matti Friedman,
http://www.listyznaszegosadu.pl/byly-korespondent-associated-press-wyjasnia jeśli wiarogodnym pracownikiem AP jest (od 2014 roku) dziennikarz AP Fares Akram,
(którego farma została z jakiegoś powodu zbombardowana przez izraelskie lotnictwo 14 maja, i który informował Zachód (https://www.dawn.com/news/1623776), że czuje się bezpieczny tylko w budynku AP w Gazie), jeśli Zachodni dziennikarze, informują Panią o opiniach, że to Netanjahu winny jest przedłużania konfliktu, ale nie informują Pani o rozmiarach okradania Palestyńczyków w Gazie i na Zachodnim Brzegu, jeśli nie otrzymuje Pani informacji o rakietach Hamasu spadających na własną ludność, jeśli nie dostaje Pani informacji o konwojach izraelskiej pomocy dla Gazańczyków w trakcie bombardowania Izraelczyków, to ci ludzie nakręcają antysemityzm w zachodnich społeczeństwach. Wprowadzające w błąd informacje BBC, NYT, CNN i wielu innych nakręcają antysemityzm (a jeśli robią to na przykład dziennikarze BBC piszący na swoich prywatnych kontach „Hitler was right” to robią to świadomie i z premedytacją) i zgadzam się z takim twierdzeniem z wieloma ludźmi, którzy mają zdecydowanie lepszy niż ja wgląd zarówno w sytuację na Bliskim Wschodzie, jak i w działalność zachodnich dziennikarzy na niwie informowania Pani o tym regionie.
Poniżej dziennikarz AP, Fares Akram, który jest wyłącznie zainteresowany dostarczaniem obiektywnych informacji.
https://uploads.disquscdn.com/images/bca5f25439aba5edf83d06f5cf09784aa0840f31bd3c3318143ad6f42d8c0606.jpg
Piękny koń.
Co do źródeł mojej wiedzy-niewiedzy, jest to na pewno radio tok fm, audycja publicystyczna, a nie informacje; do takich audycji dziennikarze zapraszają zawsze analityków specjalizujących się w sprawach danego regionu; nazwiska tego gościa nie pamiętam, nie starałam się zapamiętać, wydał mi się kompetentny, a o jego obiektywizmie moim zd. świadczy jego staranie, aby naświetlić sprawę konfliktu z obydwu stron. To, o co pytałam, jest jednym z czynników. Polityczne rachunki prowadzi też Hamas.
Daruje pan, lecz pańska odpowiedź na moje konkretne zapytanie czy prawdą jest że, która polega na prostym zaprzeczeniu, że nie jest prawdą i już – nie satysfakcjonuje mnie. Pytając, chciałam się dowiedzieć, czy prawdą jest, że:
– kilka dni (tydzień?) przed rozognieniem konfliktu, premier Netanjahu poległ w klejeniu koalicji rządowej i prezydent desygnował szefa innej partii na premiera (J.Lapida),
– tenże polityk szybko dogadał się z inną partią i już już witali się z gąską, mieli ogłaszać zawarcie porozumienia, gdy wybuchł konflikt,
– w czasie konfliktu, ten drugi wycofał się; wojna, nie czas na kłótnie w rodzinie,
– na początku czerwca mija termin dla Lapida na sformowanie rządu.
Polityczny mechanizm jest prosty. Zwłaszcza dla takiego polityka jak Netanjahu, o którym nawet Żydzi mówią, że zrobi wszystko, aby pozostać przy władzy, była to niesłychana gratka i pokusa do takiego przeciągnięcia konfliktu, aby Lapid niczego już nie zdołał odbudować. Netanjahu gra na nowe wybory.
To o przeciąganiu konfliktu.
Co zaś tyczy się sprowokowania konfliktu, mówi się, że tuż przed ogłoszeniem przez Lapida nowej koalicji, podręczni afiliaci Netanjahu podsycali gorliwie awantury pod meczetem Al-Aksa – w czasie kończącego się Ramadanu – i że Hamas dał Izraelowi ultimatum, aby natychmiast ich wycofał, czego Netanjahu naturalnie nie zrobił. Oczywiście, ogień otworzył Hamas.
W tym kontekście pańskie solenne zapewnienie, że “Izraelski premier niczego nie zaczął, ani nie ‘przedłużał’ konfliktu dla swoich zachcianek”, jest, wybaczy pan, niewiarygodne, już choćby dlatego, że nie może pan tego wiedzieć nie będąc premierem Izraela, ani jego doradcą. W tej kwestii pan deklaruje swoją głęboką wiarę, której ja nie podzielam.
“Zachcianki” Netanjahu to jest brutalna walka o pozostanie przy władzy na następne dekady w sytuacji, gdy obywatele, owszem, popierają go, lecz nie na tyle, aby mógł rządzić samodzielnie, a nikt do koalicji się nie pali.
Kryzys rządowy w Izraelu i niemożność stworzenia rządu przez Netanjahu (w połączeniu z nową administracją amerykańską, która już obiecała miliardy dolarów Palestyńczykom i Iranowi) były informacją dla Iranu, Hamasu i Hezbollahu, że Izrael jest słaby i można wypróbować jego siły. Przemówienie Chameneiego z 7 maja (dostępne po angielsku) było wezwaniem do walki. Specjaliści sugerują, że atak rakietowy Hamasu był wypróbowaniem obrony izraelskiej przed atakiem Hezbollahu, który ma lepsze rakiety. Są to, oczywiście, zgadywania, ale brzmi to bardziej prawdopodobnie niż to, że Netanjahu, człowiek, który przez lata manewrował, by jak najbardziej chronić Izrael przed zbrojną konfrontacją i tym naraził się Bennetowi i Saarowi, wpędził Izrael w taki konflikt, by tylko utrzymać się przy władzy.
Lapid, któremu prezydent Izraela powierzył stworzenie rządu po tym, kiedy nie udało się to Netanjahu, miał z tym wielkie kłopoty i stworzenie rządu przez niego było mało prawdopodobne, nawet z poparciem Benneta. Bennet zdobył 7 mandatów w wyborach. Jeden z wybranych członków jego partii odmówił przystąpienia do rządu Lapida (który można było stworzyć tylko za poparciem arabskich partii w Izraelu – od Bractwa Muzułmańskiego do partii, których przywódcy pielgrzymują do Ramallah po instrukcje i składają gratulacje rodzinom palestyńskich „męczenników”), a kilku innych miało poważne wątpliwości i dalece nie byli przekonani, że poprą Lapida. Czyli nikogo jeszcze „nie było w ogródku” i nikt nie „witał się z gąską. Zresztą, do chwili obecnej Bennet pozostawia sprawę otwartą i nadal nie dał definitywnej odpowiedzi, czy przystąpi do rządu Lapida, czy też poprze Netanjahu. Kiedy leciały na Izrael tysiące rakiet, istotnie „nie było czasu na kłótnie w rodzinie” i sprawa wyborów zeszła na drugi plan. Ale też nie było żadnych rozstrzygających decyzji za lub przeciwko Netanjahu. Cóż więc on zyskał?
Jedni „Żydzi mówią, że zrobi wszystko, aby pozostać przy władzy” (szczególnie zażarci wrogowie Netanjahu, a jest ich dużo), inni Żydzi mówią, że Netanjahu zrobi wszystko, by bronić Izraela (szczególnie zwolennicy Netanjahu, a jest ich równie dużo jak wrogów i stąd pat na scenie politycznej i wysokie prawdopodobieństwo piątych wyborów).
Awantury na Wzgórzu Świątynnym rozpoczął Abbas po tym, jak odwołał wybory do palestyńskiego parlamentu. Proszę sobie obejrzeć jego wystąpienia telewizyjne z początków maja. Są tam bezpośrednie wezwania do obrony Al-Aksa „nagą piersią” i do rozlewania krwi w obronie tego meczetu, którego nikt nie atakował. Dla uspokojenia sytuacji Netanjahu zakazał Żydom wszelkiego wstępu na Wzgórze Świątynne (i tak mają b. ograniczone prawo tego wstępu: tylko przez 2-3 godziny dziennie, nie każdego dnia, tylko przez jedną bramę i z obłożonym surowymi karami zakazem modlenia się tam), zakazał świętowania Dnia Jerozolimy (narodowego święta obchodzonego corocznie od 1967 roku), jednym słowem, nie „podsycał gorliwie awantur pod meczetem Al-Aksa”, ale próbował je uspokoić. Tymczasem w tym meczecie Palestyńczycy – za namową Abbasa i/lub Hamasu zgromadzili kamienie, koktajle mołotowa, petardy i zaczęli rzucać nimi w policję i w Żydów, którzy modlili się poniżej, przy Zachodniej Ścianie. Zapewniam Panią, że nie namawiał ich do tego Netanjahu.
Ponieważ Hamas, według badań opinii publicznej, miał wszelkie szanse na wygranie wyborów i odwołanie ich było wbrew jego interesom, jak również zamieszki na Wzgórzu Świątynnym mogły przynieść korzyści Abbasowi, Hamas wkroczył na arenę salwą ponad stu rakiet na cywilną ludność Izraela, oznajmiając, że czyni to „w obronie Al-Aksa i Jerozolimy”.
Tak więc uważam za niewiarygodne, by w sytuacji walki o władzę między Hamasem a Fatahem i przy otwarcie deklarowanym celu zniszczenia Izraela (całkiem jawnie deklarowanym przez Hamas; bardziej zawoalowanie i na ogół tylko po arabsku przez Fatah), kiedy te organizacje terrorystyczne wyczuły okazję (Biden, chaos rządowy w Izraelu), tym, który wywołał tę wojnę był premier Izraela, jak dotąd przez lata starający się chronić ludność Izraela przed wojną.
P.S. Nie pisze Pani czy znalazła Pani 15 minut na zajrzenie na strone FB Bassema Eida i/lub przeczytanie kluczowego dla Pani pytania artykułu Matti Friedmana (który od kilku lat uważany jest za kluczowy w dyskusji o sposobie informowania zachodnich dziennikarzy o Izraelu). Zamiast tego pisze Pani, że jakiś znawca zaproszony do TOK-FM “wydawał się Pani kompetentny”. Zatytułowała pani swój komentarz “Piekny koń” nie szukając odpowiedzi z “ust konia”. Ja jestem już za stary na zabawy w ciuciubabkę.
Nie zrozumiałam, co niewłaściwego jest w tym, że słucham opinii eksperta z ośrodka zajmującego się sprawami Bilskiego Wschodu i że wydają mi się kompetentne. Wierzę Panu, że Bassema Eida uważa Pan za osobę kompetentną; nie mam jednak ambicji dziennikarskich, to jest badania i porównywania wszelkich dostępnych źródeł (nb. nie mam dostępu do Fb).
A tak na marginesie, słyszę, że Bennet, ten z 7 mandatami, właśnie tworzy rząd.
Szanowny Panie Andrzeju,
w żadne ciuciubabki nie bawię się z Panem; proszę aby przyjął Pan do wiadomości, że jako niezaangażowana emocjonalnie, nie jestem w stanie przyjąć Pańskich zapewnień co do dziewictwa politycznego Netanjahu. Nie ma on dobrej prasy w Izraelu; powodzenie polityczne umiarkowane, a partie opozycyjne względem Likudu (żydowskie, nie arabskie) przebierają nogami, aby postawić go przed sądem za zarzuty korupcyjne.
Musi Pan żyć ze świadomością, że są ludzie, którzy patrzą na Bliski Wschód okiem chłodnym i krytycznym.
To interesujące, że tak wielu ma zdanie na temat rzeczywistości, odmawiając zainteresowania się nią. Co może być niewłaściwego w odmowie zainteresowania się jak działają korespondenci zagraniczni w Jerozolimie, co może być niewłaściwego w odmowie zainteresowania się tym, co ma do powiedzenia Palestyńczyk, który jest na miejscu, zna arabski i (co jeszcze ważniejsze) może zdobyć zaufanie tych, którzy ze zrozumiałych powodów wolą wobec obcych nie ujawniać swoich faktycznych poglądów? Czy odmowa zainteresowania się rzeczywistością jest czymś niewłaściwym? Raczej nie użyłbym tego terminu, to dość powszechna postawa, chociaż Ezra pisze, że ma dość, ale warto pamiętać, że ten brak zainteresowania stanowi pośrednie zagrożenie dla życia jego, jego rodziny i jego kraju. Ja jestem bezpiecznie daleko. Przekonywanie całego świata do rzetelnego sprawdzania faktów nie jest moją ambicją. Czasem próbuję przekonać różnych „kompetentnych” komentatorów, którzy zajmują się informowaniem, żeby zapoznali się z na przykład wystąpieniem przywódcy Hamasu w Gazie, (który jest tu akurat bardziej kompetentny niż jakikolwiek specjalista w Europie i Ameryce), ale to też zawracanie Wisły kijem, brak chętnych.
Wczoraj rano wysłuchałem kilku minut poranka TOK-FM w reżyserii Jana Wróbla. Jego sympatyczny i kompetentny rozmówca mówił, że Izrael jest oblężony przez wrogie państwa i organizacje, ale ani redaktor Wróbel, ani jego rozmówca (przynajmniej w tym fragmencie) nie mówili o tym, że z 4360 rakiet mających zabijać Żydów, według IDF, ponad 600 spadło na mieszkańców Gazy. Mieszkający w Jerozolimie Wschodniej Bassem Eid, korzystając ze swoich kontaktów tak w Gazie, jak i na Zachodnim Brzegu, twierdzi, że rakiety Hamasu, które miały zabijać Żydów, ale nie doleciały, zabiły nie mniej niż 50 cywilów w Gazie. Interesujący rachunek. 4360 rakiet zabiło 13 mieszkańców Izraela i prawie czterokrotnie więcej mieszkańców Gazy. Sinvar ocenił to jako zwycięstwo. Nie bez powodu. On wiedział z góry, że miliony ludzi na całym świecie obwinią „prawicowego” premiera Izraela. Lewicowa premier Izraela, Golda Meir mówiła, że woli mieć zły wizerunek w prasie niż być martwa. „Kompetentni” zachodni informatorzy nie informują, że w sprawie Porozumień z Oslo stanowisko „prawicowego” premiera Netanjahu nie różni się od stanowiska lewicowego premiera Rabina, wręcz jest bardziej „na lewo”, bo Rabin nie mówił o niepodległym państwie palestyńskim, a o czymś „co jest mniej niż państwem” (i oczywiście nie przypominają, co mówił o premierze Rabinie sekretarz stanu Kissinger).
Ludzie patrzący na Bliski Wschód „okiem chłodnym i krytycznym” chcą mieć prawo do wydawania sądów bez konieczności poświęcenia kwadransa na sprawdzenie, o czym właściwie mówią. Niepotrzebna im jest informacja, że dysydenci muzułmańskiego świata bez owijania niczego w bawełnę, nazywają władców Iranu, Turcji, Hezbollahu, Hamasu islamofaszystami. (Mówią to pokazując deklaracje i czyny islamofaszystów i w poczuciu koszmarnej tragedii swoich narodów.) Niepotrzebna im informacja o tym, co mówił kolega Sinvara, członek Biura Politycznego Hamasu i były Minister Spraw Wewnętrznych rządu w Gazie, Fathi Hammad, który powiedział w nagranym wystąpieniu publicznym 7 maja: „Twoją ręką przetnij arterie stąd, dotąd. Nóż kosztuje tylko pięć szekli. Kup nóż, naostrz go i po prostu tak, obetnij głowę. To kosztuje tylko pięć szekli.” Niepotrzebna im informacja o groźbach zrównania izraelskich miast z ziemią, ani zapowiedzi, że na Żydów na każdym skrzyżowaniu czekać będą zamachowcy samobójcy. Niepotrzebna im informacja, że za tym wszystkim stoi Iran, Turcja, Katar i cała potęga ziejącego antysemityzmu świata islamskiego. (Na całym świecie jest około 14 milionów Żydów – tylko jedna z zachodnich celebrytek, wzywająca do nienawiści do Izraela i Żydów ma 42 miliony obserwujących ją w mediach społecznościowych.) Kupują majaczenia „kompetentnych komentatorów” o strasznym Netanjahu, żeby przypadkiem nie zauważyć, że efektywnie pomagają odwrócić uwagę nie od jakichś pryszczatych, a od najczarniejszej sotni.
Ja nie czuję się kompetentny, dlatego próbując troszkę się rozeznać czytam codziennie, co mówią ludzie tacy jak Sinvar, Chamenei, Erdogan. Szukam informatorów, którzy znają więcej adresów niż adres redakcji Haaretz i próbuję dotrzeć do tych, którzy znajdują czas, na badanie dokumentów.
Nigdy więcej to może i piękne hasło, ale ja go nie używam, ponieważ wiem, że dobrzy ludzie już dali swoje przyzwolenie na dużo więcej. I pewnie naprawdę chcą dobrze, tylko tak jakoś nie znajdują czasu, żeby zajrzeć odrobinę głębiej.
Temat „Izrael” jest zawsze gorący i bardzo zakłamany. Polecam Pani książkę pana Koraszewskiego „Wszystkie winy Izraela”, gdzie nie tylko o Izraelu mowa, ale też o praktycznej polityce innych krajów oraz działaniu dziennikarzy. Pisałem o tej książce https://studioopinii.pl/archiwa/162772 Warto przeczytać.
Bardzo trafne spostrzeżenia, zgadzam się z powyższym tekstem
Właśnie kończę czytać książkę Szabataja Szawita. Otworzyła mi oczy na istotę tego konfliktu, historyczne uwarunkowania i znaczenie terroryzmu Hamasu i innych organizacji wspieranych przez Teheran. Gniew autora tekstu i wyjaśnienia Państwa Koraszewskich są dla mnie absolutnie zrozumiałe. SO jest chyba jednym z niewielu forów, na których można się spotkać z takim postawieniem sprawy. Dyskusja fascynująca.
Dla mnie najbardziej smutnym i przerażającym zdaniem z tej całej dyskusji jest następujące zdanie: „Chce pan, czy nie, ludzie nie lubią wojen i obrazków pokazujących brutalność uzbrojonych po zęby żołnierzy izraelskich w zderzeniu z cywilami palestyńskimi.” To zdanie , napisane przez świetną i bardzo doświadczoną dziennikarkę nie pociąga za sobą pytania, kto te obrazki preparuje. Autorka ignoruje również propozycję przyjrzenia się jak to jest robione, ufając nadwiślańskiemu „specjaliście”, który wydaje jej się kompetentny. Jeśli taka jest reakcja kogoś z branży, to czego my oczekujemy od rolnika, rzeźnika czy kardiochirurga, który pobiera wiadomości ze świata zmęczony po pracy, bez wiedzy o dziennikarskiej kuchni i bez podejrzliwości, że coś może być nie tak?
No niestety ma Pan rację, stare, obowiązujące nie tylko w środowisku służ specjalnych powiedzenie, że nic nigdy nie jest takim jakim się wydaje, wymaga postawy ciągłego wątpienia, sprawdzania (się), weryfikacji, drążenia szczegółów, zwracania uwagi na niuanse.To z kolei jest niezwykle praco- i czasochłonne. stąd ogromna role dziennikarzy, publicystów i ekspertów. Ale z kolei przy rosnącej ,,nadprodukcji” różnej maści i proweniencji ,,komentatorów” i z powodu wielu różnych innych czynników, rola autorytetów uległa erozji i mamy to co mamy, Nie usprawiedliwiam nikogo, próbuję jedynie – jak zawsze – zrozumieć.
Dla tych, którzy szukają informacji od tych, którzy wiedzą o tym konflikcie znacznie więcej niż my wszyscy. Wypowiedź szefa Hamasu w Gazie: http://www.listyznaszegosadu.pl/brunatna-fala/przywaldca-hamasu-w-gazie-a-to-byla-tylko-pralba-nic-poza-malym-cwiczeniem-przed-tym-co-sie-zdarzy
Chcąc odnieść się do tekstu czyjegokolwiek autorstwa za jedynie sensowne uznaję przekaz/kontakt bezpośredni. Wszedłem więc na http://www.google.co.uk, tamże znalazłem platformę The Jerusalem Post z możliwością napisania do autora “I,m fed up”, co uczyniłem. Zwróciłem się do autora słowami-
Dzień dobry Ezra, Przeczytałem dwukrotnie Twój artykuł “I,m fed up”. Zrozumiałem, że jest to wołanie o podjęcie wysiłków na rzecz zmiany sytuacji. Nie dziwi mnie to. Ja również życzyłbym sobie, aby ludzie w tym rejonie mogli żyć w pokoju. Wierzę, że takie wysiłki mogą zakończyć się sukcesem. Ale nie jest wystarczającym, aby cofnąć się o 20 lat. Z mojego punktu widzenia koniecznym jest cofnąć się o nieco ponad 100 lat. Deklaracja Balfoura i naciski na Lloyd Georga były według mnie krótkowzroczne. Żaden z nas nie był świadkiem gry Rothschilda. Moją sugestią jest, kiedy będziesz pisał następnym razem, aby zacząć od właściwego momentu. Pozdrowienia. Maciek.
Zainteresowanym tematem pozwalam sobie rekomendować do przestudiowania- autor Aslan “Nie ma boga oprócz Allaha”, autor Ferguson “Rodzina Rothschildów”, autor Koestler “Khazaria – The XIII Tribe”.
Ceniąc sobie funkcjonowanie Studia Opinii muszę dodać moje osobiste zdanie, że prezentowanie przedruków materiałów prasowych nie służy dobremu imieniu i randze Studia.
Maciej Multaniak
Dzień dobry Maciek,
Pozwolę sobie odpowiedzieć w stylu Twojego listu do Blake’a Ezry. Polski pisarz Henryk Grynberg 20 lat temu w Respublice Nowej w 2002 roku opublikował swoje myśli o Europie. Pisał tam między innymi:
„Europa ma na swoim sumieniu więcej zbrodni niż cała reszta świata, a jej XX wiek pobił rekordy wszystkich czasów. To ona urodziła Hitlera. Tylko w Europie wychowanej na micie antyżydowskim można było tak zdeprawować sumienia. W Europie, gdzie – jak pisze Bogdan Wojdowski – “przez dwa tysiące lat Żyd służył do mszy na etacie diabła”. Żyd, który odkrył sumienie, oparł się hellenizmowi, wynalazł panaceum dla uciemiężonych, zwane wiarą chrześcijańska, i założył Kościół, który przeklął go jako diabła.”
Ja nie jestem aż tak europocentryczny jak Grynberg. Konkurencja jest duża, trudno zmierzyć zbrodnie chińskie, japońskie, koszmar Afryki. Islamski imperializm nie grzeszył miłością bliźniego, a jeśli idzie o jego antysemityzm, to był koszmarem wcześniej, a dziś jest dziedzicem europejskiego nazizmu (i to bardzo dosłownie).
No cóż Panie Maćku, pewien austriacki dziennikarz był korespondentem niemieckiej gazety w Paryżu, kiedy był tam proces Dreyfusa. Lekceważył wcześniej narastającą w Europie antysemicką gorączkę, ale wsłuchując się w okrzyki francuskiej ulicy wołającej „Śmierć Żydom” zaczął się zastanawiać, czy jest ucieczka. Nazywał się Teodor Herzl. (Czy Pan jako historyk może nam podać rok? To nie było tak dawno.) Rozumiem, że zna pan ten okrzyk nie tylko po francusku, ale i powtarzany w języku niemieckim, rosyjskim, angielskim i w naszym ojczystym języku. Wie Pan może jak on brzmi po persku, po turecku i po arabsku? (W tych językach jest dziś powtarzany najczęściej.) Stary świat nie stracił odwiecznego zapału.
Ucieszyłem się, że jest Pan światły i włada Pan językiem angielskim, Koestlera Pan również czytał, ale już nic Pan nie pisze o tym, czy zna Pan reakcje historyków, lingwistów i genetyków na ten dość absurdalny pomysł, (który nawiasem mówiąc zachwycił Koestlera jako antidotum na europejski antysemityzm). Nie będę pisał, o okolicznościach powstania Deklaracji Balfoura i jej dalszej interpretacji przez Brytyjczyków w okresie sprawowania władzy w Mandacie Palestyńskim. Czy warto pytać o Pańską wiedzę na temat statystyk imigracji żydowskiej do Mandatu i imigracji arabskiej w tym samym okresie, czy warto pytać o Pańską wiedzę na temat liczby uciekinierów arabskich w 1948 roku i liczby uciekinierów żydowskich z krajów arabskich po tej wojnie? Czy wie Pan może, że dziś większość żydowskiej populacji w Izraelu to uciekinierzy i potomkowie uciekinierów żydowskich z Bliskiego Wschodu? (Nasz rodak, polski Żyd z Wadowic, który później był dziennikarzem Haaretz, ostrzegał mnie ćwierć wieku temu w Londynie, że jak ci Żydzi z Bliskiego Wschodu przejmą władzę to będzie po Izraelu. Taki mały nadwislański rasizm, troszkę wydał mi się obrzydliwy).
Może przeskoczmy do dnia dzisiejszego. Czy niczym niesprowokowany masowy atak tysiącami rakiet na jakiś kraj może być zbrodnią wojenną? Nie dla Organizacji Narodów Zjednoczonych, nie dla Rady Bezpieczeństwa ONZ, nie dla Trybunału w Hadze, nie dla BBC, nie dla „New York Timesa”, nie dla „Guardiana”, nie dla „Le Monde” nie dla naszej „Gazety Wyborczej”.
Jeśli atakowani są Żydzi, a agresorami pobożni muzułmanie, to zbrodnię popełniają Żydzi, bo ich obrona jest nieproporcjonalna, czyli utrudnia zabijanie Żydów. Izraelczycy wyczyniają jakieś magiczne sztuczki, żeby rakiety napastnika nie robiły im zbyt wielkiej krzywdy i odpowiadając na pokojowe rakietowe protesty, niszczą muzułmański dobytek i zabijają cywilów krzątających się przy wyrzutniach.
Czy powinniśmy się dziwić reakcjom świata? Nienawistnym krzykom estradowych sław, profesorom słynnych uczelni, redaktorom znakomitych redakcji, pisarzom i politykom niemal jednogłośnie krzyczących o kolejnej żydowskiej zbrodni?
Wielki pisarz brytyjski Bernard Shaw, mówił, że popiera Stalina i Hitlera i nie krył, że podziwia ich za odwagę masowego mordowania. Gazeta „New York Times” miała w Moskwie Waltera Duranty’ego, który w 1932 otrzymał Nagrodę Pulitzera za wychwalanie Stalina i postępów komunizmu (oraz nagrody redakcyjne za blokowanie wszelkich informacji o zbrodniach w ZSRR). Ta sama redakcja w Berlinie na stanowisku szefa biura NYT obsadziła zdeklarowanego nazistę Guido Enderisa, który był w redakcji bardzo ceniony, (również po przystąpieniu USA do wojny). Berliński korespondent ratował amerykańską gazetę przed oskarżeniami o stronniczość. O zbrodniach nazizmu, a w szczególności o centralnym obłędzie tej ideologii, ta gazeta starała się informować delikatnie, żeby nie przerywać snu i nie urażać uczuć amerykańskich elit.
O 1967 roku ojczyzna Dreyfusa, która była głównym dostawcą broni dla Izraela, na wiadomość, że uzbrojone przez ZSRR armie Egiptu, Syrii i Jordanii stoją na granicy Izraela, a przywódcy tych krajów zapowiadają dokończenia dzieła Adolfa Hitlera, pospiesznie zarządziła całkowite embargo na dostawy broni dla Izraela, żeby nie utrudniać ludziom pracy, jak również, żeby nie razić uczuć swojego społeczeństwa. W tym samym czasie Organizacja Narodów Zjednoczonych (na prośbę prezydenta Nassera) usunęła swoje Siły Pokojowe z granicy z Izraelem, żeby nie utrudniać muzułmanom modlitw.
Czy mamy się dziwić, że wystrzelenie 4360 rakiet na Żydów nie może być w oczach świata zbrodnią wojenną? Czy mamy się dziwić, że dla świata zbrodnią jest fakt, że Żydzi bronią swojego życia? Czy kogokolwiek dziwi, że Organizacja Narodów Zjednoczonych od 2015 roku potępiła Izrael 112 nie znajdując żadnych powodów do potępienia Pakistanu, Turcji, Chin, czy Wenezueli?
Czy mamy powody do jakiegokolwiek zdziwienia, że administracja prezydenta Bidena ogłosiła, iż jej priorytetem jest odbudowa Gazy? Przecież nie może być priorytetem pomoc dla ponad 10 milionów syryjskich uchodźców żyjących w koszmarnych warunkach w Syrii i w krajach sąsiednich, kiedy w Gazie Żydzi zbombardowali metro, czyli sieć terrorystycznych tuneli, których budowa kosztowała świat ponad miliard dolarów. Gaza – obóz koncentracyjny pod gołym niebem, pomóżmy Gazie, zatrzymajmy izraelskie zbrodnie wojenne. To wezwanie słyszy codziennie odbiorca renomowanych mediów. Nic dziwnego, że szary człowiek dołącza swój głos do powszechnego wezwania, żeby NIGDY WIĘCEJ nie pozwolić Żydom bronić swojego życia. Gaza potrzebuje naszej pomocy, nie ma dziś ważniejszej sprawy. Gaza czeka na Pana pomoc Gaza, ta Gaza której nie pokazują w gazetach, z cudownymi plażami, basenami, pięciogwiazdkowymi hotelami, pałacami władców palestyńskej nędzy, gazety nie pokazują gazańskich przedszkoli, gdzie dzieci uczą się mordowania Żydów, ani gazańskich parad militarnych, na których widzimy rakiety, które jutro znów spadną na Izrael.
Czy nie sądzi Pan, Panie Maćku, że chwilami można mieć dość poszukiwaczy nowych wydań „Protokołów mędrców Syjonu” i że wcale nie trzeba do tego być ani Izraelczykiem, ani nawet Żydem?