Zbigniew Szczypiński: O potrzebie zmiany naszej cywilizacji8 min czytania

31.05.2021

Photo by GDJ on Pixabay

Żyjemy w czasach szczególnych ze względu na tempo i skalę zachodzących zmian. Mówiąc zmian mam na myśli zmiany wszystkiego i wszędzie. Wystarczy pomyśleć jak zmieniły się techniki łączności w trakcie naszego (mojego) życia, przypomnieć sobie urok oczekiwania na rozmowę międzymiastową w urzędzie pocztowym, rozmowę w kabinie i próbę przedarcia się przez szumy i zakłócenia. Albo to, co działo się, gdy chcieliśmy porozmawiać z osobą w innym kraju, a co gdy z kimś za oceanem. Trudno to zrozumieć młodym, gdy ze swojej komórki łączą się z całym światem i mają przekonanie, że to zupełnie naturalne.

Wystarczy pomyśleć o zmianach, jakie w życiu każdego człowieka wprowadził Internet i wielkie platformy internetowe takie jak Google czy Facebook. To są różne światy.

A jak wygląda uczestnictwo w kulturze teraz i kiedyś?

Pół wieku temu i wcześniej było to zjawisko elitarne, dostępne dla niewielkiej części społeczeństwa a przez to operujące kodem kulturowym wysokich lotów. Kultura, przed pojawieniem się kultury masowej, była dla nielicznych. To wydawało się wszystkim całkowicie naturalne.

A co z pracą, ze strukturą zatrudnienia kiedyś i teraz, jakie były, a jakie są proporcje zatrudnienia w produkcji, a jakie w usługach? Gdzie podziała się klasa robotnicza – tak ważna w wielu teoriach społecznej zmiany? Wszystko się tu zmienia, a ostatnia epidemia przyspieszyła odejście od tradycyjnie pojmowanego stanowiska pracy na rzecz pracy zdalnej, opartej na łączach internetowych.

Gdy mówimy o pracy, jej rodzajach, konieczne jest zwrócenie uwagi na zmiany zachodzące w relacji czas pracy – czas wolny, praca – wypoczynek. Tu zmiany są trwałym elementem, od czasów ojców kościoła, którzy dobę podzielili na trzy równe części: osiem godzin praca, osiem godzin sen i osiem godzin modlitwa, przez to, co działo z pracą chłopów – poddanych pracujących „na pańskim”, od wielogodzinnego czasu pracy robotników fabrycznych, do wielkiej zmiany, jaką było wprowadzenie ośmiogodzinnego czasu pracy. Teraz na stole leżą pomysły skracania czasu pracy do 5 – 6 godzin a tygodnia pracy do 3 – 4 dni, a nie pięciu, jaki powszechnie obowiązuje obecnie (za moich czasów standardem był sześciodniowy tydzień pracy ze skróconym do sześciu godzin obowiązkiem pracy w sobotę). Wizja przyszłości opisuje społeczeństwa, w których praca będzie nie obowiązkiem a przywilejem zastrzeżonym dla najzdolniejszych. Cała reszta będzie robić to, co lubi, każdy swoje.

A jak wyglądają aktualne sposoby kontroli państwa nad obywatelami? To nie są dawne sposoby oparte na bezpośrednim kontakcie państwo–obywatel, teraz wszędzie zainstalowano systemy kontroli elektronicznej, wszędzie jest monitoring, kamery rejestrują każdy ruch a w niektórych krajach nawet grymasy niezadowolenia czy radości na twarzy idącego ulicą człowieka; człowieka którego system pozwoli zidentyfikować.

A co z pojęciem władzy, zwłaszcza władzy instytucji, w tym takiej instytucji, jaką jest państwo? Od bezpośrednich relacji człowiek – człowiek jako najczęstszej relacji władzy, jesteśmy w systemie władzy bezosobowej, a nawet oderwanej od jakiejkolwiek osoby – to władza narzędzi i portali internetowych i używanych przez nich algorytmów profilujących użytkowników tych portali i serwisów.

Mówiąc o władzy trzeba zacząć od tych najwyższych pięter władzy w państwie, od Parlamentu (Sejm i Senat) przez Rząd i Premiera, Prezydenta – głowę państwa. Jak jest z tą władzą każdy widzi. Niezależnie od własnych preferencji politycznych musimy się zgodzić z tym, że każdy organ władzy państwowej oparty o żywych ludzi, z ich emocjami, uprzedzeniami czy sympatiami, zmieniającym się wraz z wiekiem potencjałem intelektu musi, być zawodny a decyzje podejmowane przez ludzi nie mogą być optymalne.

Optymalne decyzje przy takim samym zasobie informacji może podjąć sztuczna inteligencja, SI.

Coś się jednak zmienia na naszych oczach. Wyniki badań IE University pokazują wyraźnie jak rośnie poparcie dla zastąpienia parlamentarzystów przez sztuczną inteligencję. W badaniach tych aż 51% Europejczyków przychylnie patrzy na pomysł wymiany parlamentarzystów na SI. Najwyższy wynik poparcia dla takiego pomysły uzyskano w Hiszpanii – 66%, we Włoszech – 59, Estonii – 56. Zaznaczmy, że nie wszędzie był taki wskaźnik poparcia dla pomysłu zastąpienia parlamentarzystów algorytmami: w Wielkiej Brytanii 69% badanych było temu przeciwnych, w Holandii 56% a w Niemczech 54%. Rozkład opinii za i przeciw był przy tym różny w różnych grupach wiekowych; jak łatwo się domyślić: im młodsi, tym wyższy wskaźnik poparcia dla tego pomysłu.

Tak czy tak – coś się zmienia już. A jak będzie za trzydzieści lat?

Skoro tak lecimy przez różne parametry, to może teraz przejdźmy do tych, które są u samej podstawy naszej cywilizacji. Może coś o pieniądzach, takich, jakie są teraz w obiegu i takich, jakie pojawiają się jako kryptowaluty.

Nie ma się co oszukiwać, nasza cywilizacja oparta jest na pieniądzach. To pieniądze, ich ilość w ogromnym stopniu wyznacza miejsce posiadacza na skali prestiżu, określa jego możliwości. Chęć posiadania i pomnożenia zasobów pieniężnych jest powszechna. Świadczy o tym liczba i rozmaitość rodzajów gier losowych, funkcjonowanie giełdy, wreszcie częstotliwość różnych afer finansowych nawet na szczytach władzy. Pamiętam powiedzenie z dawnych lat – pieniądze szczęścia nie dają; ale warto je mieć. Pieniądz rządzi światem, tym w skali makro, jak i mikro, buduje lub rujnuje więzi pomiędzy ludźmi, nawet w rodzinie. Wystarczy popatrzeć na spory spadkowe, na liczbę procesów cywilnych, jakie toczą się przed sądami.

Mamy wyjątkowe rozpasanie w zarobkach, jakie uzyskują różni ludzie za swoją działalność, od niewyobrażalnych kwot, jakie otrzymują na przykład zawodowi piłkarze, niekoniecznie nawet ze światowej ligi. To, że za kopanie piłki, choćby i perfekcyjne, jesteśmy w stanie zgadzać się na niewyobrażalnie wielkie pieniądze — źle świadczy o naszej cywilizacji. Nie ma żadnego uzasadnienia, aby było tak jak jest. I nie jest żadnym argumentem, że to gra rynkowa, że piłkarze napędzają rynek reklam. To wszystko to brudne pieniądze tak jak cała piłka nożna.

A co powiedzieć o tym zróżnicowaniu uposażeń wyznaczanych przez państwo – patrz miesięczne pobory prezesa Orlenu, państwowej spółki i wysokość płac polskich pielęgniarek? Takich przykładów jest wiele, wszystkie one mówią o jednym – tak dalej być nie może.

Przenosząc to na poziom globalny widzimy jak postępuje rozwarstwienie bogactwa nawet w najbardziej rozwiniętych krajach, jak górny 1% ludzi gromadzi więcej bogactwa niż reszta społeczności, w której żyją, jak postępuje proces, w którym bogaci stają się coraz bogatsi, a biedni coraz biedniejsi. To pachnie rewolucją, pachnie powtórką z historii, w której już było – „grab zagrabione”. To niczego dobrego nie wróży.

Czy można odejść od pieniądza jako uniwersalnej miary wartości człowieka, każdego człowieka?

Można, ale to musi być całkowicie inna cywilizacja!

Podałem tu kilka zmiennych opisujących nasze czasy, czasy wielkich zmian. Oprócz tych procesów powodujących, a nawet przyspieszających zmiany warto jeszcze chwilę poświęcić temu, co jest hamulcem, co oddala powstanie nowej cywilizacji.

Zacznę od starej dychotomii: wiedza – wiara. Nadal ogromna liczba ludzi swoje widzenie świata opiera na jakimś systemie religijnym. Religie monoteistyczne mają się dobrze, ich instytucje trwają mimo tego, że kolejne łaziki podejmują swoją misję czy to na Księżycu, czy na Marsie. To, że tam się znalazły takie twory umysłów i rąk ludzi – kierujących się wiedzą, nie wiarą – nie przeszkadza funkcjonariuszom różnych religii głosić „słowo boże” niemające nic wspólnego z nauką.

To, że polski Kościół przeżywa trudny okres – nie wynika z dyskusji teologicznych, których w tym Kościele właściwie nie ma, ale z tego, że na światło dzienne wychodzą przestępstwa popełniane na najbardziej bezbronnych uczestnikach obrzędów religijnych, na dzieciach. Przestępstwa polegające na seksualnym wykorzystywaniu nieletnich przez funkcjonariuszy instytucji, która wpisała w swój statut celibat, budzą obrzydzenie i wyraźnie osłabiają instytucję Kościoła w Polsce.

Łatwo sobie wyobrazić co będzie mówił Kościół ustami swoich funkcjonariuszy, gdy pojawią się pierwsze dylematy wyboru: człowiek a SI. Nie trudno przewidzieć jego reakcję, widząc to, co się dzieje wokół „świętości życia i rodziny” i to, co wyrabiają świeccy przedstawiciele Kościoła we władzy państwowej; na przykład minister Czarnek.

Wizja nowej cywilizacji to jednak wizja na nie teraz, to wizja na przyszłość.

Ale przyszłości nie ma, ona się staje!

Zbigniew Szczypiński

Polski socjolog i polityk. Założyciel i wieloletni prezes Stowarzyszenia Strażników Pamięci Stoczni Gdańskiej.

 

2 komentarze

  1. Waldemar Korczynski 02.06.2021
    • z.szczypinski@chello.pl 03.06.2021