15.09.2021
W lipcu tego roku ukazał się raport rządowej komisji pod tytułem „Pierwszy Raport Państwowej Komisji do spraw wyjaśniania przypadków czynności skierowanych przeciwko wolności seksualnej i obyczajności wobec małoletniego poniżej lat 15”. W połowie września, po pół roku pracy, swój raport ogłosiła inna komisja, w skrócie nazywana Komisją Terlikowskiego. Jej celem było zbadania bulwersującej sprawy nadużyć, jakich przez wiele lat dopuszczał się dominikanin Paweł M.
To jeden z czarnych charakterów „Gomory”, napisanej przeze mnie wspólnie z Arturem Nowakiem książki o nadużyciach w kościele katolickim. Choć w naszej książce zdecydowanie mroczniejszą postacią jest wieloletni przełożony Pawła M., Maciej Zięba. Wiem, że nawet wśród redaktorów SO ma on swoich wielbicieli i może to im właśnie poleciłbym lekturę rozdziału poświęconego manipulacjom, jakich dopuszczał się ten guru wielu „nowoczesnych katolików”. Myślę, że „Gomora” rzuciła sporo światła na raport, gdyż jest ilustracją znanej tezy Lorda Actona, że każda władza korumpuje, a władza absolutna korumpuje w sposób absolutny. Odnosimy ją głównie do biskupów i papieży, ale jak się okazuje przełożonym zakonnym wcale nie tak daleko od władzy biskupiej.
Przede wszystkim dobrze się stało, że powstała komisja, która z zewnątrz spojrzała na przypadki Pawła M. Samym dominikanom trudno byłoby się na podobny dystans zdobyć wobec własnego zakonu. Dobrze, że przewodniczy jej osoba świecka będąca ojcem rodziny, która może na ofiary patrzeć przez pryzmat własnych dzieci. Księżom, jak uczy doświadczenie, trudno się zdobyć na empatię wobec ofiar, gdyż ważniejsza jest dla nich reputacja instytucji.
Lektura to przygnębiająca. Jak się domyślam sporządzanie raportu też nie należało do czynności przyjemnych. Członkowie komisji to katolicy i zdaje się nawet głęboko wierzący. Zapewne nie było im łatwo napisać w zakończeniu takie oto zdanie:
„Sprawa Pawła M. to także w pewnym stopniu egzemplifikacja stanu Kościoła nie tylko w Polsce, ale i na świecie. Wszystko to, co wiązało się i wciąż wiąże ze sprawą polskiego dominikanina, ma także szerszy, ogólnokościelny kontekst”.
Skoro tak twierdzi Komisja Terlikowskiego, to pewnie tak jest. Chętni mogą przeczytać cały raport liczący 261 stron i dostępny online:
https://wiez.pl/wp-content/uploads/2021/09/Raport-komisji-Terlikowskiego.pdf
Choć wiele z opisanych faktów było mi wcześniej znanych, to lektura całości odsłania ponury obraz nie tylko instytucji kościelnej, ale również pokazuje głębię ludzkiej nieprawości i bezgranicznych krzywd, do jakich ona prowadzi. Dla mniej cierpliwych polecam streszczenie zamieszczone przez Komisję na portalu kwartalnika „Więź”:
Brak reakcji dominikanów nie daje się usprawiedliwić. Raport komisji do zbadania sprawy Pawła M. [streszczenie] – Więź
Publikujemy niżej streszczenie zawarte w 250-stronicowym raporcie niezależnej komisji eksperckiej powołanej przez prowincjała polskich dominikanów o. Pawła Kozackiego do zbadania sprawy ojca Pawła M. oraz przeanalizowania działań władz polskiej prowincji dominikanów w reakcji na jego czyny na przestrzeni ostatnich ponad 20 lat. Autorami streszczenia są dr Tomasz Terlikowski (przewodniczący komisji), dr Sebastian Duda, o.
Są tam wszystkie istotne elementy raportu, jednak nie zastąpi ono lektury całości.
Swoją drogą – dobrze by się stało, gdyby przykład dominikanów okazał się zaraźliwy i by w ich ślady poszły inne wspólnoty zakonne, a nawet każda z polskich diecezji. Jak dotąd tylko skandale medialne wymuszają na instytucjach kościelnych uchylenie rąbka mrocznej tajemnicy. Same z siebie strzegą jej wszelkimi sposobami, w czym zresztą pomocna im jest prokuratura Ziobry.


„Choć w naszej książce zdecydowanie mroczniejszą postacią jest wieloletni przełożony Pawła M., Maciej Zięba.” Znowu poniewczasie, gdy mu już światłość wiekuista świeci. Gdzie ów ojciec Paweł – charyzmatyczny „tropiciel nieczystości” przebywa i co mu grozi, „aż” wydalenie z zakonu i kapłaństwa? Zastanawia mnie wymieniona w raporcie: Konsultacja prawnokanoniczna: ks. dr Jan Dohnalik, ks. dr Adam Kałduński, czy raport musiał być konsultowany z ekspertami prawa kanonicznego, zatem czy jest obiektywny?
Trochę obok tematu, lecz nie do końca. Jestem od kilku lat pozytywnie zdumiona przemianą Tomasza Terlikowskiego, z katotaliba do człowieka, który nie waha się wystąpić przeciw własnemu środowisku. Parę lat temu w rozmowie z Grzegorzem Sroczyńskim przyznał, że wpływ na jego przemianę miały jego własne dzieci. Tak długo, jak były małe, kierował się własnym widzeniem świata. Kiedy dzieci zaczęły dorastać, okazało się, że w ogóle są inne światy, inne poglądy, inne racje, inna prawda. Sam to przyznał. I chwała mu i jego żonie za to, że jednak potrafili wychować dzieci na ludzi myślących, a w każdym razie w domu jest przyzwolenie na rozmowy na wraże tematy. To potwierdza Pańską tezę o znaczeniu dzieci w życiu człowieka. I konieczności zniesienia celibatu.
Widzę to dokładnie w ten sam sposób!
W dialekcie wiedeńskim, który bardzo lubię, choć słabo znam, mamy na pedofila określenie trafnie charakteryzujące to ohydne przestępstwo : „Kindafacara” – Dzieciożerca ! (pisownia spolszczona)
Kiedy w Sylwestra 2020 roku, czyli 8,5 miesiąca temu Redaktor Ernest Skalski opublikował wspomnienie o ówcześnie zmarłym Macieju Ziębie nie miałem pojęcia o jego roli, którą w książce współautorstwa prof. Obirka oraz w raporcie Terlikowskiego moglśmy poznać. Czas i ujawniane fakty weryfikują nasze opinie o ludziach. Po raz kolejny otrzymujemy potwierdzenie, że mrok i zło są nieodłączną cechą gatunku ludzkiego. To skłania do zadumy i smutnej refleksji o człowieczeństwie.
… skłania również do powstrzymania się z oceną innego człowieka. Co poniekąd jest słuszne z zasady, lecz oznacza zarazem, że autorytet, jako instytucja życia społecznego, zaniknie.
Autorytety są przez wielu współczesnych ludzi odrzucane z zasady nie uznawania nikogo ani niczego. Jeżeli „…autorytet, jako instytucja życia społecznego, zaniknie” życie stanie się dla gatunku ludzkiego dużo bardziej nieprzewidywalne, nieznośne i zdecydowanie mniej bezpieczne w wielu aspektach.
A może wystarczy używać własnego rozumu i nie oglądać się na tzw. autorytety.
Sorry, mój ojciec, co był bez wątpienia klasę wyżej ode mnie, uważał że autorytety są, w naszej dość hipotetycznej sytuacji oceny rzeczywistości, całkiem usprawiedliwionym elementem rozumowania, póki nie zostaną te poglądy zdezauwozane przez późniejsze badania.
Używanie własnego rozumu i nie oglądanie się na autorytety miewa czasami wstrząsająco zgubne skutki. Pierwszy z brzegu przykład – antyszczepionkowcy. Odrzucają autorytety medyczne, epidemiologiczne i kierują sie własnym rozumem. Skutki są opłakane nie tylko dla nich samych, ale dla ludzi, których zarazili swoim brakiem wiedzy – wielu z tych ludzi straciło i nadal traci zdrowie i życie.
*
W świecie współczesnym, kiedy zasoby wiedzy podwajają się co kilka lat, mamy do wyboru:
– orientować się na autorytety lub
– błądzić jak dziecko we mgle z narażeniem zdrowia i życia.
Wolę orientować się na autorytety ze świadomością, że ryzyko takiego orientowania się jest wielokrotnie mniejsze dla mnie niż odrzucenie autorytetów. Kiedy zasoby wiedzy czynią niemożliwym poznanie choćby jej 1/1000 promila, kierowanie się własnym rozumem oznacza całkowitą loterię.
Kłopot właśnie w tym, że te tzw. autorytety – a jest ich legion – używają wyłącznie własnego rozumu.
i tak, i nie. zależy od etapu. na ogół człowiek potrzebuje wzorców na etapie formowania swojej tożsamości, aby się od nich odbić i dalej podążać za swoim rozumem.
czasem daje się też oczadzić na późniejszym etapie życia. jak pokazuje i Pańska książka, i raport komisji Terlikowskiego, autorytetowi duchowemu i intelektualnemu dominikanów, w tym o. Zięby, ulegali ludzie, o których trudno byłoby powiedzieć, że są głupi.
słuchałam dziś dr Sebastiana Dudy, członka komisji, który stwierdził, że w trakcie prac komisji wyszło na jaw, że wyjątkowa formacja intelektualna, duchowa dominikanów, to pusty mit. wyniósł to z wielomiesięcznych rozmów z ojczulkami na tle badanej sprawy, i jest tym wstrząśnięty.
Jeśli czytają wierzący to warto przypomnieć retoryczne pytanie Franciszka dlaczego Bóg nie upomniał się o krzywdzone dzieci w kościele? W Fatimie było o Rosji i komunizmie a nic o dzieciach w Irlandii i Kanadzie dlaczego? Tak naprawdę dlatego że nie musi się upominać bo człowiek właśnie ma rozum i może rozeznawać. Trzeba tylko uważać by nie wpaść w pułapkę i rozeznawać raczej we wspólnocie na wzór np środowiska naukowego gdzie są recenzenci itd. Tu nie trzeba żadnych „Objawień” należało krytycznie patrzeć na kościół już dawno. Wystarczy przypomnieć jak wielkiego demona zrobili papieże z grupy ludzi którzy chcieli świeckiego państwa i edukacji 200 lat temu. Skoro Bóg się nie upomniał to już nie ma taryfy ulgowej trzeba postawić na rozum i rozeznanie. Trzeba skończyć z udawaniem że się nie widzi. Współcześnie jest to także stosunek do kobiet w którym „geniusz kobiety” sprowadza się do wynieś, przynieś, pozamjataj np. rzymski apartament jaśnie kardynała. Czy też ostatnio beatyfikacja kardynała Wyszyńskiego która jest wręcz rozbojem na roztropności i sprawiedliwości. Kościół mi podaje że mogę prosić Boga za wstawiennictwem błogosławionego kardynała Wyszyńskiego np. aby znikła niechęć do Żydów? A w kolejnej intencji aby ludzie kościoła „odpiłowali” się od państwa ? Za wstawiennictwem kogoś komu przeszkadzały świeckie rozwody i który napisał fundamentalistyczne „Śluby Jasnogórskie”? On ma być teraz ikoną i charyzmatycznym patronem i guru polskiego katolicyzmu? Wypróbowanym lekarstwem jest wiedza i rozum a to na pewno nie kłóci się z wiarą i miłością bliźniego. „Nikogo nie nazywajcie ojcem” ani popularnego dominikanina ani kardynała.