10.11.2022

ECHA WYDARZEŃ:
Znów skaczą na nartach. O jakiś ważny puchar. Dyktuje Dawid Kubacki, w Wiśle nie było nań siły.
Mistrz Stoch przegrał, bo strojowi czegoś brakowało (może – było za dużo?), i przydarzyła się dyskwalifikacja.
Czekam, kiedy FIS każe skakać w kąpielówkach, żeby „krawieckich” problemów się pozbyć… No i czy „biały sport” wróci do swojej scenografii. Przecież i sztuczny rozbieg można przemalować na biało… Bo zielone, to jednak jakby nie zima…
Jest kadra na Katar. Trener wybrał futbolistów, nam zostawił nadzieję, że nazwiska przełożą się na lepszą, niż ostatnimi laty (roczki w dziesiątki) bywało. Nadzieja matką… optymistów?
Teraz mamy emocje zastępcze. Np. jak te związane z panem Robertem. Drobiazgi i sprawy poważniejsze.
Z drobiazgów – wiadomość z sieci, że PZPN przydzielił (zatrudnił) kapitanowi ochroniarza. Kawał chłopa robi wrażenie, jak chroniony – tylko zadanie inne; i bagaż poniesie, i guzik w windzie naciśnie…
Niech będzie, takie – widać – czasy…
Ale gdy pomyślę, że wcale nie tak znów dawno (wedle własnego życiorysu), leciałem z drużyną pana Kazimierza (po remis, będący zwycięstwem) do Londynu tym samym samolotem. Zamieszkałem razem z drużyną w pensjonacie pana Posta, razem jedliśmy; z Lesławem Ćmikiewiczem wybraliśmy się na spacer; na Wembley jechałem tym samym autobusem, to widzę, że minęła epoka. Nie tylko w kalendarzach, w normach i obyczajach.
Teraz – separacja, ochrona, stół prezydialny podczas konferencji prasowej. No, czasem spór w Sieci, jakiś tłicik, donosik…
Poważniejsze od powyższej refleksji jest to, co się przydarzyło Panu Robertowi. Nie dlatego, że czerwona kartka, bo jednak Barca dała sobie w dziesiątkę radę. Nie ewentualne kary dyscyplinarne ważne w lidze hiszpańskiej (bez boiskowych obowiązków w Sylwestra), bo to nie nasza broszka. Nawet nie rozpisywanie incydentu, gestu rozstania z boiskiem (nawiasem, nigdy z czymś takim nie miałem do czynienia – wciąż pobieram nauki), czy w ogóle dyskurs, jakby chodziło o pępek świata. A tu incydent, kartkowanie ze strony takiego, którego zawsze rywal z góry bierze „pod szczególną opiekę”… Z własnego wyboru, instynktu, samoobronnie.
Było – minęło, przeprosiny wykonane, kara wymierzona.
Dla mnie ważniejsze jest pytanie: czy kapitańskie nerwy wytrzymają w mistrzostwach świata? Czy przypadkiem – odpukuję – umiędzynarodowione poczucie sędziowskiej solidarności nie zwiększy ochoty szczególnej uwagi na snajpera snajperów?
Tuszę, że będzie jak należy, (czyli lider będzie pod zwiększoną ochroną, nie pod bardziej niż inni krytycznym okiem), ale uwagę zachowam wyostrzoną…
Barca dała radę bez niego, ale nasza reprezentacja to nie Barca… I błagam – przestańmy robić z minionego incydentu sprawę zgoła światową.
Katar, przed imprezą już jakiś stan… zakatarzenia.
Świat obiega opis idiotycznej demonstracji poglądów kuwejckiego dygnitarza, który starał się puścić w obieg publiczny reguły „światopoglądowe” dla takich jak ja i mnie podobnych, wsteczne. Coś z części naszego podwóreczka, nie rozwijam
Dobrze, że przynajmniej reakcja była ostra…
Ale dyskusja jednak wyprzedziła gwizdanie sędziowskie. Dawny szef FIFA – Sepp Blatter mówi, że te mistrzostwa powinny organizować Stany Zjednoczone, nie Katar. Wprawdzie bardzo zamożny, ale ubogi w sportowe tradycje. Błąd… Ale – przeszłości…
Przesławny Platini, partner i przyjaciel Zbigniewa Bońka, nie tak dawno szef europejskiego futbolu, dziś dodaje szczegóły. Jak to zaprosił go eksprezydent Francji, przyjął w asyście katarskiego dostojnika i … dał do zrozumienia, na kogo trzeba głosować wybierając gospodarza mistrzostw.
„Czy można odmówić prezydentowi?” . No i głosy grupy Platiniego poszły „gdzie trzeba”…
Po latach się przypomina, że zaistniał jeszcze imponujący kontrakt z przemysłu zbrojeniowego…
I tak to, jakby mimochodem pojawia się prawda o zależnościach sportu, polityki oraz wielkiego biznesu. I że ta norma nie ma w rodowodzie tylko zarzutu, że… Daję spokój, miało być bez polityki historycznej…
I znów wraca przeszłość. Gdy ruch olimpijski chciał igrzyskami uczcić setne urodziny – był pomysł powrotu do kolebki. Do Aten. Pomnę, że Włodzimierz Reczek, wtedy nasz człowiek w MKOl głośno się za tym opowiadał. A w urnie – okazało się, że sport zjedzie do Atlanty. Mówiono, że bogaciej, atrakcyjniej, sport ma zobowiązania, sponsoring, reklama itd.
Czyli – Katar jakby nie otwierał nowej reguły… Została odświeżona, po prostu. A grać trzeba. Najlepiej, żeby dobrze…

Andrzej Lewandowski
Senior polskiego dziennikarstwa sportowego, b. szef działu sportowego „Trybuny Ludu”.
Więcej w Wikipedii
