09.06.2025

ECHA WYDARZEŃ: Nie ma błędu w tytule. Wódy, nie wody… Żart może grubaśny, ale obraz nie do żartu, a czymś nienaturalnym zakłócony. COŚ –„ w stanie wskazującym”. I kac będzie, jak teraz jest wrażenie, że przesada i logika nie poszły w parze…
Pan Robert stracił opaskę kapitana reprezentacji, bo odebrał mu ją selekcjoner (ten z manier i elegancji sienkiewiczowski Petroniusz), były już kapitan ujął się honorem, i oświadczył (w nerwach), że przyszłości przy tym trenerze nie widzi… Późniejsze rozwinięcia- „konferencyjne” uzupełniły obrazek wieścią, że trener zrobił co musiał, bo „szatnia” sobie tego życzyła, a on tylko zafirmował sobą.
Związek, z prezesem na czele, milczy, zaś burza z piorunami się rozwija, gromy z zarzutami i w ogóle interpretacjami kryzys pogłębiają, Jest publiczny i wygląda, że tylko pogłębił „stan wyjątkowy” w rodzimym futbolu. W sensie grania- ono zeszło na plan dalszy, ale też w sensie poglądów, ocen postaw itd.
Nie myślę uczestniczyć w dzieleniu racji, irytuje mnie suma kolorów, którymi ten obraz pomazali, tworząc z tego, co życiowo normalne- z prawem do zmian na czele- stan nadzwyczajny. Z każdej z umownych stron. I w ramach filozofii sportu- także. Kibicowska lawina opinii i propozycji tego wrażenia nie zmienia. Raczej źle wróży. Bo nawet, co z serca i aspiracji płynie nie jest praktycznie głosowaniem za racjami…
Czyli- każdy z nas ma , oczywiście, prawo do osobistej diagnozy, ale te wnioski nie utkają sieci działań naprawczych…
Kilka detalicznych znaków zapytani.
*
Kto, kiedy, i po co wymyślił zasadę, że funkcja kapitana drużyny jest dana „raz na zawsze”, czyli – jak dziś to widzę- oderwana od logiki i naturalnego biegu wydarzeń. I logiki dnia. Gdyby istniała rola „kapitana honorowego” – niech sobie będzie. Wzorem choćby PKOl, który kiedyś sobie umyślił, że aby się pozbyć konkurenta dla nowego władcy, trzeba dawnego i wciąż faworyzowanego zrobić „honorowego”. Nie rywal, ale pogłaskany.
PZPN taką szansę przegapił. Nie pierwszy raz. Pamiętam jak współczułem panu Kubie Błaszczykowskiemu, gdy mu zabierano opaskę. Lubiłem jego granie i dowodzenie. Żałowałem, że go tak związek – matka potraktował- po macoszemu. A, że potem podziwiałem, iż pigułkę przełknął, a charakter fajtera zachował. Były kapitan, wciąż po kapitańsku…
Moim skromnym zdaniem, kapitan drużyny sportowej powinien być wybierany wg normy, że DZIŚ, nie wczoraj masz zdolność dowodzenia i świecenia przykładem. Siła dnia, nie tylko złota w kronikach. I z takiej wizji wysnuwam wniosek, że normalnością jest tak częste zmienianie opaski-berła, jak ocena dnia podpowiada. Że w piłce najczęściej sława daje też władzę w reprezentacji ( Messi, Modrić, Ronaldo, Mbappe) – tak też się poskładało, ale to kwestia stanu dnia… I nawet kto ma kapitańską opaskę, nie musi otrzymać powołania, jeśli akurat w kryzysie i niedyspozycji… Dołek- nie wstyd, każdemu się zdarza…
*
Drugi nurt wątpliwości. Dlaczego mamy normę, że o kapitaństwie decyduje trener reprezentacji? Nawet, jeśli pada informacja, że po konsultacjach i w imieniu zawodników. A gdzie miejsce na wyraźne słowo samorządu zawodniczego? Bez pośredników, najwyżej z późniejszą pieczątką prezesa?
Umowna „szatnia”, to- jak boisko „komórka samorządowa”. Jeśli nie uzyskasz akceptacji- nie będziesz dostawał piłki; albo „wychowawczo” dadzą ci kilka razy „na zapalenie płuc”… A nie wybierasz kumpli oraz nie grasz w dumasowsko-muszkieterskie- „jeden za wszystkich, wszyscy za jednego”?
Podejrzewam, że my- zajadli dyskutanci- mamy tylko część wiedzy o owej „szatni”. Gdy, jak podczas mistrzostw w Katarze, podzieliła się w sprawie obiecanej przez ówczesnego szefa rządu nadpremii. Ile takich pęknięć jeszcze jest? Zaklajstrwowanych, albo tylko schowanych pod dywanem?
Nie drążę. Myślę, też mi głupio. Pewnie nawet bardziej niż środowisku piłkarskiemu. Bo ja się do nastroju przyznaję, a ONO raczej półmilcząc przeżywa „trzęsienie ziemi”. Ma w tym wprawę, choć wyobraźnia zawodzi. Taki nastrój, jak „pod wpływem”….
…

Andrzej Lewandowski
Senior polskiego dziennikarstwa sportowego, b. szef działu sportowego „Trybuny Ludu”.
Więcej w Wikipedii
