24.03.2024

ECHA WYDARZEŃ: Pobawię się w przenośnie.
ZARĘCZYNY – tak określę układ :rodzima piłka, a mistrzostwa Europy. Te zabałaganione w fazie wstępnej eliminacji, teraz ścigane w barażach.
Po wygranej – 5:1 z Estończykami widzę stan zrękowin.
Nawiasem, ilu dzisiejszych i jutrzejszych maturzystów zna to słowo?
Bliżej, ale TO jeszcze nie umowny ślub z mistrzostwami.
W Cardiff czekają Walijczycy. Z taką samą – jak MY nadzieją, ale jeszcze z własnymi trybunami.
W rankingach – ta sama półka, więc… teoretycznie wszystko możliwe. Z tym, że gospodarze to boiskowi twardziele. Nie przepuszczą okazji. Inny poziom grania w piłkę, wyspiarsko-futbolowy styl walki do końca.
Oczywiście, fortuna może się do nas uśmiechnąć. Fartowny gol, a potem granie „na zero z tyłu”, co nasi opanowali jako tako.
Nadzieja jest, logika wróży, że… Odpukuję.
5:1. Mogło być 5:0, albo i więcej. Bo goście sympatyczni, ale piłkarsko miałcy. W każdym razie w tym meczu. Do tego jeszcze grali w 10, bo dali sobie wręczyć czerwoną kartkę. Czytam, że „gra o to” ponoć była w doktrynie taktycznej. Gdy ktoś dostał żółtą, trzeba grać „na niego”, bo może i jemu, i sędziemu nerwy puszczą… Puściły…
Nie recenzuję, bo kto widział ma swoje zdanie, a klaskać będę oszczędnie. Wygrana jest, a gdyby nie było, to PZPN pewne by musiał zwołać… konferencję prasową. Ci, którzy pielęgnowali nadzieję zamiast braw i podkolorowania aspiracji, dali by związkowi popalić…
W związku z tym meczem w pamięci mi zostało….
ŻE– zaśmiewałem się czytając opisy treningu- po części do oglądania, a po części tak tajnego, ze trzeba było podglądać przez dziurkę do klucza; bo jeszcze rywal by się dowiedział…
ŻE– pan Robert golem swego grania nie podkreślił. A jeszcze kilka dni temu, czytałem, jak w to w meczu ligowym „ otarł się o ideał”. Tak orzekł poeta-komentator, jakby podpowiadając, że przeciw Estonii to dopiero zakoncertuje…
Kapitan bramki nie pokonał, ale zadanie wykonał, bo tak przecież sobą rywali zaabsorbował, że młodsi koledzy mogli pohasać. Co właśnie robili, już jakby oswajając własny, nie tylko kapitański rachunek…
A teraz- Walia, i… Albo „ślub” z ME, albo – niespełnione zaręczyny…
Było o 5:1, niech będzie …1:5. Widzę związki. Takie lanie wzięli od angielskich 20-latków ich rówieśnicy z naszego futbolu. Też – jak w wyżej przypomnianym meczu – wynik mógł być jeszcze wyższy, bo rywal tak górował. Ale pal sześć wynik – raz na wozie, raz pod wozem. Po oczach bila różnica w opanowaniu piłki, wyobraźni, szybkości.
Rówieśnicy, a jak seniorzy przeciw debiutantom. Nitka wspólna dla „zaręczyn” i tej lekcji młodzieżowej. Jak prawdziwie odnowić sztandarową reprezentację, jeśli w „podstawówce” jest tak, jak nam to pokazali wyspiarze?
*
Dobrze, że już się kończy sezon skakania na nartach. Kolorowy – telewizyjnie. Wciąż z nadzieją komentatorską, że nasi nadal trzymają pędzel malujący obraz, i… jakże odległe od tradycji polskie skakanie.
Pięknie, że Aleksander Zniszczoł wskoczył na podium w Planicy, a w ogóle pokazał się jako waleczny lider, ale jako fan sportu, uważam ten sezon za bardzo zimny prysznic.
Recenzje życzliwych (właściwie – wyrozumiałych) panów z mikrofonami, także niektóre autorecenzje po skokach. Także panaprezesowskie wynurzenia, to za mało, żebym uznał, że po niespodzianie miernym skakaniem jest porządna analiza.
Sezon chudy, po tłustych? PRAWDA, ale dlaczego? Błędy w trenowaniu? Może.
Naturalne zmiany związane z metrykami? Może, ale wokół wciąż przykłady, że metryka nie decyduje; tylu również „bardzo dorosłych” skakało z zapałem juniorskim.
Zmęczenie – startami, podróżami, sobą – jak długo można zachować apogeum gotowości, żyjąc latami w bańce? Może tu jest coś nie tak.
Może to sygnał, że wielki sport czasem staje się nieludzki wobec zawodników. Kasa. Impreza goni imprezę, sezon przez okrągły rok, sponsorzy się domagają, prawa telewizyjne. Za reklamy trzeba się odpłacać, a wystarczy popatrzeć jak zawodnicy zmieniają się w słupy z reklamami, zaś i światek towarzyszący się na jakieś korzyści załapuje…
Płaci się wysiłkiem, zdrowiem, zmęczeniem; kolorowo, lecz nie bez znaków zapytania… To myśl nie związana ze skakaniem, lecz w ogóle z tendencjami w sporcie. Zarobek, obrót, seriale kontuzji pospiesznie leczonych, nadmiar obowiązków startowych… W piłce, w siatkówce jest inaczej?
Nie rozwijam, tylko zauważam. Także w innej warstwie. Gdy słyszę (skoki właśnie), jak zawodnik szczerze mówi, że jest zmordowany, a nawet czuje, że stracił motywację… I nie ogłosi, że prosi o stan spokoju. Niech o sławę powojują inni.. Bo i tak, lepiej bądź gorzej, ale… Ponad 600 tysiaków wpływów na konto za sezon miniony (skąd sieć to bierze- nie wiem, fiskus nieszczelny, jakieś RODO dziurawe?), to już nie motywacja. A za nią – jakieś zobowiązanie…
Romuald K – w swoim przekonaniu sportowiec nad sportowcami – w rzeczywistości jest plamą na ruchu sportowym. Supertriatlonista, znów został złapany na dopingu. Jak nie Brazylijczycy, to Amerykanie ogłaszają, że statystycznie światowy wynik, to dopingowe kanciarstwo. A wypowiedzi człowieka o aspiracjach idola mają wymiar dziecinnie przedszkolny… Jemu jakoś niegłupio, NAM – tak… Głupio. coraz głupiej! Więcej już o tym panu ani słowa…

Andrzej Lewandowski
Senior polskiego dziennikarstwa sportowego, b. szef działu sportowego “Trybuny Ludu”.
Więcej w Wikipedii
Poszerzam osobistą refleksję. Dawid Kubacki powiedział Eurosportowi: ” To, co najbardziej się rzuca w oczy, to fakt, że byliśmy zajechani. W okresie przygotowawczym było tego po prostu za dużo. Nie było kiedy odpocząć i to nas wyjechało fizycznie. Do tego w ostatnim etapie przygotowań, kiedy ta zima się już zbliżała, widać było, że to nie działa tak, jak działać powinno. I zaczęło się za dużo paniki, szukania na siłę zmian, żeby to po prostu ruszyło. I tak naprawdę wszystko, co było zbudowane, się rozklekotało “