26.11.2022

ECHA WYDARZEŃ:
Polscy piłkarze pokonali Arabię Saudyjską. Trzy punkty przywędrowały do naszej reprezentacji; ma ich już 4, a przed sobą mecz z Argentyną. Awansu z grupy jeszcze nie ma, ale szansa wciąż jest.
Jest radość. To prawda, że przyszła po chwilach zwątpień. Koncepcja gra była inna niż ta zachowawcza z meczu przeciw Meksykowi, odwagi więcej – i to dało dobre procenty.
O technice, schematach itp. w chwili zadowolenia nie uchodzi mówić krytycznie. Ważne, że ochota do boju o maksimum stała się widoczna.
Zwycięstwo kryje niedoskonałości, wnioski twórcze niech wyciąga trener i podopieczni. Ja oceniam radośnie, ale w pompowaniu balonika nie uczestniczę. LEPIEJ, oznacza – tym razem zwycięsko, ale czy rzeczywiście już doskonale? Zachwyt nad stylem zostawię innym… Gratulacji jednak za wyczyn nie skąpiąc…
Obraz świeży i tak gromadnie pewnie zapamiętamy, a wpis – nie sprawozdanie, więc szczegóły pomijam. Trzy tylko uwagi szczegółowe:
Pierwsza – podziw dla bramkarza Wojciecha Szczęsnego. W ogóle gra wspaniale, a tym, że obroną „11” jakby otworzył drogę do pewności, że mecz jest do wygrania. Obrona jako klucz do głów. Klucz złapali, najlepiej Piotr Zieliński, bo otworzył zamek.
W pewnym sensie, jak w meksykańskim epizodzie „reszta” związała się z bramkarzami i „wapnem”. Wcześniej w roli dostarczycie optymizmu bramkarz Meksyku, teraz Wojciech Szczęsny…
Druga refleksja – granie jako „zaspokajanie głodu” Roberta Lewandowskiego. Nie bardzo szło – idzie… Oby się rozwinęło…
Trzeci wtręt to przestroga. Za wiele akcji żółto kartkowych. W pewnym sensie uszło na sucho, ale mistrzostwa trwają i… odpukuję…
Plan pozakatarowy. Bardziej niż sportowy, bo sportowo – obyczajowy. Prezes związku tenisowego, publicznie oskarżony o molestowanie podopiecznych a dodatkowo o chamstwo we współżyciu podał się do dymisji.
Związek wniosek zaakceptował, z wice zrobił nowego prezesa, ale tamtego w zarządzie zostawił. Zapowiedział powołanie „specjalnej komisji do zbadania sprawy”, jakby nie wystarczyła np. komisja rewizyjna.
Panie, które wieści o molestowaniu oraz chamstwie odważnie (chwała IM) nagłośniły, mówią, że przed tego typu komisją nie staną, jako że alarm powinny podjąć inne organy, a nie powołany przez mikrośrodowisko bliskie obwinionemu. I mają świętą rację… Że przynajmniej własną opinią, jeśli nie decyzją, powinien się podzielić minister sportu, ale ten nie ma głowy, chęci, ani czasu, bo podobno kibicuje drużynie w Katarze.
Są więc zapowiedzi wniosków o zbadanie źródeł finansowania związku, umów ze sponsorami i reklamodawcami, a nie kontentowanie się jakąś „specjalną komisją”, która już w założeniu sugeruje normę „końce w wodę”… Sławię upór i odwagę pań. Dzielnie chcą rozliczyć przeszłość, uzdrowić teraźniejszość sportu i zapewnić następczyniom bezpieczną przyszłość. A komisje ad hoc – niech sobie będą, ale nie dla jakiejś decyzji, lecz do rozważenia problemu zdrowia moralnego w sporcie. Może się przydać nawet Komisja Fair Play, ta w wymiarze ponadtenisowym.
Bo jeśli „czysta gra”, to nie tylko dzielenie nagród za gesty, lecz OBRONA zasad…

Andrzej Lewandowski
Senior polskiego dziennikarstwa sportowego, b. szef działu sportowego „Trybuny Ludu”.
Więcej w Wikipedii
