06.11.2024

ECHA WYDARZEŃ:
Jeśli chodzi o nastrój osobisty, to dawno zainwestowałem w panią Igę Świątek i twardo się tego trzymam. Nie gra w klasy, w berka, w zielone, lecz to ciężka sportowa robota. Godzinami sam na sam z rywalką, która … też szuka klucza do wygranej…
Gra się o laury, o kasę, ale też ryzykuje, że przyjdzie skusić. A skucha właśnie się przydarzyła. W fazie grupowej, może da się z tego wygrzebać, ale skucha-faktem…
Tym razem w sympatię zainwestowałem jeszcze bogaciej. Kilkadziesiąt złociszów na Canal+, bo stacja zdziera bez litości, a nasza gwiazdka jest kodowana. Ile dziś podobnych sław sportu może dziś „przynieść do domu”, TV- bez dodatkowego haraczu? Biorą jak za zboże.
Zainwestowałem więc i ja, nie dla towarzystwa marnej piłki ligowej… 14 dni i mogę zrezygnować.
Poczekam, zobaczę, może Raszynianka nastrój poprawi… A skucha (plus piłkarsko średni styl) w boju z Coco, jakże dźwięczne imię, zostanie wyjątkiem w owym raz na wozie, czasem pod… Wolałbym nie rezygnować…
Dalej. Sport dziś oglądam na zasadzie „zdalnego odbioru”, dysputy zostawiam innym.
Oto dowiaduję się, że była jaka narada o strategii. Działacze związkowi, ministerialni, nawet- o dziwo- ludzie z mediów. Sam prezes PKOl się – czytam- pojawił; czy miał coś do powiedzenia- nie znajduję. Jasne, nie przepadają z ministrem za sobą, a poza tym PKOl, to jednak już konsumowanie śmietany produkowanej przez tzw. system, a nie robota u podstaw.
O szczegółach mało wiem, poza zawsze słusznym wołaniem o logikę i transparentość. Widać, koledzy z mediów też się rewelacjami nie podzielili. Albo nie zauważyli. Albo trybunę dostali nie ci, co trzeba…
Na marginesie- uwaga pozytywna, że jednak jest sygnał chęci powrotu do porządnej- jak ongisiejsza współpracy z mediami. Oby inaczej niż dodatkowa kasa dla szefa sportu w jakiejś TV, a w procentach kamera i mikrofon na zawołanie.
Pamięć to i owo – ze strategii lat dawnych- przechowała. Jak np. pomysł rozwoju sportu dziecięco-młodzieżowego za sprawą setek uczniowskich klubów. Prawnie prostych do powołania, każdy z resortowym wianem w formie wsadu sprzętowego. Intelektualny wysiłek związków sportowych, by powstały podręczniki dla każdego sportu w wersji dostosowanej do wieku kandydatów na sportowców. Ba, było nawet stosowne wydawnictwo itd. Było? Było! Strategia? No, istotna w niej cegiełka.
Komu przeszkadzało? Powielamy, czy zapominamy?
Dalszy ciąg „zdalnego odbioru”. Plotkarstwo zamiast budowania. Limuzyna prezesa; pan szofer wielbi bus pasy i ma gdzieś inne normy. Jakie buty założył minister, nie jak wyglądają jego racje? W wykonaniu b. ministra sportu laudacja na cześć… obecnego szefa olimpijskiego. Że tak pięknie, to jeszcze nie było…
No, za kadencji chwalącego- rzeczywiście… Litościwie zmilczę.
Inny związkowy prezes na hasło zarobków ludzi mianowanych na społecznych dostojników olimpijskich wyciąga hasło RODO. Mamy, to płacimy, nie musimy zdawać sprawy- komu, za co, z czego, dlaczego…
A za chwilę publiczna wieść, że w piłce jakiejś tam związkowi społecznicy obdarowali się premiami zgoła bajecznymi. Zaś były wiceprezes innego związku, kiedyś „nie chciał, ale musiał, bo inni „z wyboru” brali; plus auto służbowe…
Stop. Wystarczy. By sfinalizować wpis apelem o prawdziwą strategię, w tym zaś także o modyfikację postaw, poglądów i przepisów. Kto i co- z wyboru, kto z angażu, nominacji- i na jakich zasadach- uchwała, zapis- nie wciąż dzisiejsza gra w dziada i niedomówienia… I te- słuszne , jako wyraz społecznej niecierpliwości, kontrole, ale bez kropek nad „i”…

Andrzej Lewandowski
Senior polskiego dziennikarstwa sportowego, b. szef działu sportowego „Trybuny Ludu”.
Więcej w Wikipedii