20.02.2025
ECHA WYDARZEŃ:. Ech, te skojarzenia.

Kiedy byłem mały, Babunia czasem robiła na obiad klopsy. Niebo w gębie. Wówczas. Potem przyszedł czas stołówkowo-restauracyjny, gdy klopsem nazywano tzw. „przegląd tygodnia”. Zemleć , co zostało, i…
Ten wpis ma w sobie coś z „klopsa nr 2”… mało świeżości, choć podawane jako „przysmak dnia”…
Grupa prezesów związków sportowych, po spotkaniu z ministrem, złożyła podpisy po apelem do dzisiejszego prezesa PKOl, by się podał do dymisji.
Kilku ważnych nie wyciągnęło długopisów, ale ponad 20 – tak.
Jest gest, ale sensacji w nim nie znajduję. Bo adresat „apelu” ma nadal bezpieczną prawnie pozycję (pewnie wciąż więcej długopisów schowanych), zaś nowości w apelu nie widzę. Raczej te same refleksje, co wcześniej w serialu „minister- prezes”, tyle że w jednym zbiorze. Krytyczne w sformułowaniach i ocenach.
I gdzieś w tyle głowy pytanie: Jeśli jest tak źle- a dobrze przecież nie jest- to apeluję też, by publicznie też zgłosić przeprosiny, że wcale nie tak dawno głosowanie w PKOl dało taki wynik. Jak w dzisiejszej refleksji.. Żeby chociaż zdanko- uczestniczyliśmy w czymś fatalnym, za późno przejrzeliśmy na oczy… Że kiedyś zamiast „łapka w górę” trzeba było inaczej ocenić słowa agitacji oraz tendencje „na -za bogato”. Oraz poważniej potraktować , wieści o przedwyborczych machinacjach, i… wyciągnąć wnioski przed głosowaniem.
Litościwie tego wątku nie rozwijam, choć inny niż apel odwagi widziałbym chętniej. Np. gdyby ktoś z zarządu PKOl wstał i głośno zaprotestował, że np. kwestia tak ważna, jak zgłoszenie Pierwszej Osoby do MKOl nie może być poddana pod głosowanie w tzw. sprawach różnych, czyli wolnych wnioskach, (bo to nie „kawa czy herbata”) może i nawet uchybia godności Dostojnego Kandydata … Co nie oznacza, że pomysłowi kibicuję; przeciwnie- uważam za sztuczność. Ale formę szanuję, i w obronie staję. Niech MKOl żabę konsumuje…
Swoje widzę, czytać między wierszami umiem; nikt mnie zresztą o radę nie pytał… Ale- byli, wniosek przyjęli, głosowali, nikt się nie odważył ni wniosku, ni formuły oprotestować i… KLOPS.
Fatalny dla sportu serial trwa. To nowobogactwo (sieć nawet śledzi, jakie zegarki wielbi jeden z „bohaterów”), to samochwalnie się, że nigdy jeszcze medale nie były tak zapremiowane, podczas gdy obiecane mieszkania mają „zaistnieć”, może na kolejnym półmetku międzyolimpijskim…
I tak dalej, i tak dalej. Za kurtyną, i zgoła w alkowie, a… Tak potrzebne ruchowi sportowemu nowoczesne regulacje w lesie sprzecznych ocen. A zegar nie czeka. Ba, czas coraz gorętszy.
Sport coraz bardziej jako zawód. I pochodne. Programowanie, zarządzanie, ochrona prawna, zasady wynagradzania za pracę oraz nadryzyko… jak za króla Ćwieczka. Czyli, gdy decydowały wybory i pasje osobiste, a nie porządne układy o pracę. Podejrzewam, ze nawet kwestia osobistego ubezpieczenia. Jak jest ubezpieczona noga Pana Roberta, czy rączka Panny Igi? Jaka relacja pracodawca-pracownik; a jaka, gdy pracownik jest też pracodawcą…?
Dziesiątki podobnych węzełków, a my wciąż na etapie kto-kogo…
Wspomniany apel i ja traktuję poważnie. Ale, jako wstęp- po uwerturze, która niestety przebrzmiała bez echa. I wyszedł KLOPS, ale nie ten babciny…
A dalej? Obawiam się, że ton będzie podobny. Prezesi- swoje (wczoraj, dziś, a jak jutro?), adresat apelu ma inne zdania. Elektorat podzielony, cyferki ewentualnych głosowań to wciąż supełki. Adresat trzyma władzę , i ma też admiratorów- w TV, tej podobno jakoś związanej funkcją i kasą olimpijską . Niedawno stawał w niej, z poparciem ekskolarz i eksminister (zapamiętałem z medali i uśmiechu, mniej z szefowania sportowi), na czele grupy zadowolonych olimpijczyków…
Ten niby-mecz trwa. I czy wróży prawdziwe zmiany?
Zostaję przy wątpliwościach i pytaniu, bo wiem, że sportowi potrzebny jest nie słowny przetarg racji, nie bazar „na bogato”, czy „po dawnemu”, lecz zmiany jakościowe. Wewnątrz pojawiły się wraz z profesją, ale nasze ramy dla tego obrazu trzeszczą przez złe nawyki i przez wiarę, że samo „moje na wierzchu” sprawy załatwi., Zaś renowacja nadal w gadaniu…
KLOPS- proszę PT Państwa… Ale nie babciny.

Andrzej Lewandowski
Senior polskiego dziennikarstwa sportowego, b. szef działu sportowego „Trybuny Ludu”.
Więcej w Wikipedii
Kontredans wokół nowobogackiego prezesa PKOL trwa w najlepsze, choć powinno się raczej mówić sieje coraz większe zgorszenie. Nie dziwię się kandydatowi, który jak reduty broni władzy i kasy z nadania układów pisowskich, bo szybko takiej drugiej posady nie obejmie, o ile w ogóle ! Część prezesów związków sportowych dała się skooptować, nie tylko kasą ale i wolą blokowania potrzebnych zmian efektywnościowych w swoich organizacjach. Widowisko coraz bardziej żenujące i demoralizujące, a kondycja polskiego sportu jaka jest każdy widzi.
*
Pan Redaktor użył najpiękniejszego określenia z mojego dzieciństwa w latach 50-tych: „babunia” – za co wyrażam wdzięczność i głębokie ukłony.