31.12.2022

ECHA WYDARZEŃ:
Pięć liter, nawet nie nazwisko, lecz „pseudonim twórczy”. I już właściwie nie ma potrzeby więcej pisać. Wiadomo, o kogo chodzi. Wirtuoz futbolu, działacz, polityk, filantrop…
WZÓR I WZORZEC. Rząd Brazylii ogłosił trzydniową żałobę, świat – nie tylko sportowy – zapłakał…
Jako się rzekło – rejestru szczegółowego: mistrzostwa świata, tytuły, mecze, gole, ordery – TU nie będzie. Do tego potrzebna księga, nie wpis w sieci…
Po prostu – odszedł wielki Pele. Zostawiając w spadku bogactwo upoważniające do przyznania na zawsze miana LEGENDY.
Uzupełnię te zdania cytatami z sieci – bo to przypomnienie lapidarnie opisuje jak grał Pele oraz detalikami spotkań Mistrza z Polską.
Cytat:
Drybluje swobodnie, wyprzedza ruchy rywali, potrafi strzelać prawą nogą, lewą i dowolną częścią ciała, technicznie wyrasta ponad boiska. Na starych filmach można obejrzeć go robiącego z łatwością zwody, które potem opisywano jako zwody charakterystyczne dla innych wielkich graczy – la croquety, rabony, sombrera, różne „fejki” czyli zmyłki i dziesiątki innych trików, które przetrwały do dziś…
Ci którzy przeciw niemu grali twierdzą, że to samo mógłby zrobić z piłką, gdyby mu opaskę na oczy założyć…
Był zawodnikiem, którego gra w ogóle nie męczyła. Zachwycał lekkością, swobodą, a wszystko, co robił, robił z uśmiechem na ustach.
„Dwa razy oszukał mnie w okrutny sposób – mówił Edmund Zientara w rozmowie z Gazetą Wyborczą. – Najpierw, stojąc do mnie plecami, podbił toczącą się po trawie piłkę nie tylko nad swoją, ale i nad moją głową. Zrobił obrót i tyle go widziałem. Później przyjął ją jakby pod siebie i piętą zagrał do skrzydłowego na jakieś 40 metrów…”
Nigdy wcześniej nie widziałem piłkarza, który z taką łatwością dryblował rywali z piłką przy nodze – mówił bramkarz Edward Szymkowiak, który grał przeciwko Pelemu w meczu reprezentacji olimpijskiej Polski z Santosem. To spotkanie odbyło się 61 lat temu na Stadionie Śląskim. Na trybunach mogących pomieścić wówczas 100 tysięcy miało zasiąść 130 tysięcy ludzi. Santos wygrał 5:2, a Pele strzelił dwie bramki…
Jeszcze, że było już 5:0, potem goście odpuścili…
Zawsze drzemią w nas ochoty do porównań. Ile rund by wytrzymał wielki Joe Louis z międzywojnia w boju z niedawnym Kliczką? Rozsądek podpowiada ostrożność. Bo jak mówić o różnicach pokoleniowych, gdy obaj walą jak młotem? I gdyby „międzywojennemu” trafiło się wcześniej, nawet przez przypadek…
Z podobnych powodów (że bezsensem jest porównywanie nieporównywalnego) nie daje się nabrać na dyskurs – kto większy: Pele czy może np. Maradona, może jeszcze Messi, albo …
Żadne takie, proszę Państwa, każdy ma swoje zasługi w swoim czasie… A że spadek po Pelem aż taki, że świat chórem zapłakał… PONADPOKOLENIOWO. POZA DYSKUSJĄ.
Trener – selekcjoner Czesław M. w sieci pożegnał się z piłkarską reprezentacją. Część „szatni” coś tą droga odpisała.
Teraz ważne – KTO i JAK. Na mój gust za wielkie z tego robi się nabożeństwo. Wiem, narażam się, ale mam wrażenie, że przesada to zły doradca (iż szokujący wydatek, to nie moje zmartwienie), zaś naszej elicie bardziej potrzebny jest trener – warsztatowiec niż ten, który jeździ, niby obserwuje, wybiera, dobiera, przebiera, opowiada…
Dziś i od dawna szkolenie, treningi odbywają się w klubie. Czasu na spotkania mało, tzw. wyż formy trzeba przywieźć z sobą, nie spodziewać się, że zgrupowanie coś naprawi.
Technika, szybkość, wytrzymałość, liczba i jakość zajęć to KLUB, i jego kadra. Nie selekcjoner. Teoretycznie może mieć jakiś wpływ na tamto i owamto – jeśli przekaże trenerowi klubowemu swoje uwagi oraz sugestie, i jeśli ten weźmie opinie pod uwagę. A jeśli ma inny pogląd…
Z góry się kajam, ale powiem, że do „selekcjonowania” nie trzeba dyplomu FIFA, UEFA, a doświadczony komentator albo i kibic, wybierze i zestawi. Zaś budowanie nastroju, formy mentalnej, strategia, taktyka – ile „z tego załatwi się” w tydzień zgrupowania?
Elektronika internetowa sypnęła ostatnio serialem o francuskiej Legii Cudzoziemskiej (są i polskie akcenty), dyplomów FIFA, pewnie i AWF-ów tam raczej nie mają, a trening fizycznym oraz mentalny prowadzą często podoficerowie, nie trenerzy sportowi z najwyższej półki. Zrób więcej niż myślałeś, że możesz; graj w drużynie i tak dalej…
Jestem pewien, m.in. po lekturze wywiadu z Andrzejem Strejlauem (wiedza i pasja, jak za juniorstwa), że dziś nawet weteran tego pokroju dokonałby selekcji kadrowiczów przynajmniej tak samo dobrze, jak fachman innojęzyczny…
Wiem, powiedzą, że bzdurzę. A ja po prostu dzielę się myślami z obserwacji biegu wypadków… I myślę, że właściwe tworzenie to niwa klubowa, a myśl, iż dobieranie stanie za budowanie to… nie te już czasy…
Z przyjemnością zobaczyłem Pannę Igę w nowym stroju, także to, iż pasja grania jest w jej wykonaniu urzekająca. No i efekty:
Świątek kończy wyśmienity dla siebie rok z bilansem 68 zwycięstw i dziewięciu porażek w oficjalnych meczach oraz z niemal dwukrotnie większą liczbą punktów w rankingu nad drugą tenisistką. Dominacja.
Podstołeczny Raszyn w wielkim świecie…
No, to NAJLEPSZOŚCI W 2023. NIECH TEN – Z DROŻYZNĄ, WIRUSEM I OBIECANKAMI – CACANKAMI SOBIE PÓJDZIE‘

Andrzej Lewandowski
Senior polskiego dziennikarstwa sportowego, b. szef działu sportowego „Trybuny Ludu”.
Więcej w Wikipedii

Jacek Wróblewski
Chyba najwspanialsza jego zmyłka, o której czytałem: wybiegał sam na sam do długiego podania na dobieg. Zakręcił ciałem, zrobił „rowerek” i przedryblował bramkarza… nie dotykając w ogóle piłki! Poszła tak, jak została podana. Nikt tak nigdy nie potrafił.
Pele to chyba jednak cztery litery. Odszedł kolejny gigantyczny symbol całej epoki.
Prawda, w rachunkAach zawsze byłem kiepski. Dzięki, sorry.
NIe ma sprawy – to zupełnie nieistotna sprawa porządkowa. WAżniejsza od niej jest postać powszechnie znanego symbolu współczesności – wielkiego piłkarza, sportowca, wreszcie człowieka – R.I.P.