Andrzej Lewandowski: Lewandowski …4 min czytania


28.05.2025

  ECHA WYDARZEŃ: Lewandowski o Lewandowskim.. . Nazwisko wspólne, ale nie rodzina. Nic w tych zdaniach  kumoterstwa, ani sprzeczki familijnej… Tak wyszło.

  Związki, jak w urzędowym sloganie – Łączy nas piłka”. Którą ON kopie światowe echa wywołując, a ja przeżywam jako telewizyjny –dziś- konsument wzruszeń. Łączy nas  piłka- ale „na swój sposób- nie tylko jako fascynacja graniem, drogą do fortuny, za  to  nie bez różnic –w poglądach, ocenach itd. Ja ani bezkrytyczny wobec faktów, ani  wobec FIFA, UEFA, ocen i prognoz… Wobec tendencji, które z futbolu uczyniły podstawowym możnowładcą sportu. Bo wprawdzie taki mamy obraz, ale coś w nastroju kamikadze też w tym widzę… Czasem…

  Tu- dla przykładu narastający konflikt starcia starań o coraz większe pieniądze z biologią, matką naturą. Sponsorowanie  na warunkach wymagań dla robotów, nie dla ludzi – z metrykami, mięśniami, psychiką , nerwami i ścięgnami –  żeby było jak najwięcej  reklam w TV, żeby zachęcić do kupowania, albo korzystanie z reklamowanych usług, a z drugiej strony  cios w logikę. Plus nadwykorzytywanie prawa „wykonawców” do osobistego ryzyka. Że co może być – niech będzie, ale, co jest trzeba wykorzystać bez reszty. I jeśli tzw animatorzy każą wykazywać mistrzostwo kilka razy w tygodniu – trzeba się podporządkować. Na „maksa”, wedle współczesnego słownictwa. Taki zawód, takie ryzyko… Wciąż na  umownej czerwonej linii sportowej „życiówki”. A jakieś tam ładowanie baterii- bzdura, przeżytek. Mogli zimą piłkarze wypocząć, leczyć się,  szkolić ( w bardzo dawnej Polonii warszawskiej  zimą futboliści „ przesiadali się „ na hokej; mógł światowy tuz tenisa, sąsiad Jarosław Drobny, w okresach bezkortowego podtrzymywania tempa też grać w hokeja ( nawet na szczebli reprezentacji, w kronikach odnotowano, że strzelił nam gola, ale dziś… Dziś tzw ładowanie akumulatorów to opowieść o czerwonym kapturki… Trzeba zarabiać – sporty zimowe gdy nie ma śniegu; jak nie ostre starty przez okrągły rok, to życie w bańce, na walizkach i tak dalej. Inne czas, inne zasady, inny rytm. A że człowiek podobny, jak drzewiej… Normy przewagi dbałości o kieszenie nad pasją- nie kwestionuje. Jeśli zawód, to zawód; aktor bez sceny do fortuny się nie dobije. Ale…

  Jeśli trąciłem strunę, niech brzmi dalej. Pan Robert przesłał wieść, żeby reprezentacja zagrała bez niego. Bo jest tak zmęczony boiskowymi powinnościami, że musi odpocząć i wydobrzeć. Przekazując decyzję powiedział, że uzgodniona z trenerem. Którym- nie wiem. Selekcjonerem reprezentacji ( ten pytany odpowiada filozoficznie, że taki jest los na tej posadzie; czy klubowego- w Katalonii, gdzie kontrakt , decyzja i strategia?  Jest, jak jest.  JA i MY- dziś jakby w naturalnym konflikcie. Bo- jak wyżej, może za dużo tego dobrego?    Nie polemizuję- przyjmuję, jako logikę samooceny. A że reprezentacja będzie bez dwóch najsławniejszych – bo oni w Dumie Katalonii , a nie w graniu o punkty różnie opisuje dzisiejszy stan spraw. Panarobertową decyzję zostawiając bez komentarza. Bo ma prawo być zmęczony… I odwagę, by to wyznać.

   Niech skojarzenie piłki i nazwisk brzęczy dalej.  Teraz jako kamerton głosu uznania i gratulacji. Z podtekstami, ale po pierwsze- z oklaskami na stojąco.

   Kronikarze  namalowali obraz- 147 gier w Barce i 101 goli dla klubu. A zaszczytnych tytułów tyle, że … Dwie liczby to już złote ramy okalające diament.

Ba, dalsze penetrowanie rejestru dokonań oklaskom przydaje mocy.

„Lewandowski zdobył przynajmniej po 100 bramek dla trzech różnych klubów. Wcześniej polski napastnik dokonał tego w Borussii Dortmund (103) i Bayernie Monachium” Kto zapomniał- temu przypominam.

Przy okazji przypomnę jeszcze w ilu polskich klubach grał pan L:

Lata  Klub  Wyst. Gole

2005  Delta Warszawa    17    (4)

2005–2006   Legia II Warszawa

13    (2)

2006–2008   Znicz Pruszków

59    (36)

2006–2007   Znicz II Pruszków

4     (8)

2008–2010   Lech Poznań

58    (32)

  Pouczające porównanie, prawda? Że jednak wciąż najtrudniej jest zostać sławnym we własnym domu… Z przypomnianej przeszłości- tylko Lech może sobie zapisać na koncie dodatnią pozycję. Dziewięciokrotny mistrz ligi ( brawo!!!) ma prawo wspominać, iż „gościł” wtedy kogoś, kto dopiero marzył o sławie, który po prawdziwe zaszczyty i fortunę musiał ruszyć w świat. Bo własne podwórko jakoś uczuciem na pałało…

I jeszcze brawko za miejsce w czołówce Strzelce klubowych. Kawałek na ciemnoskórym paryżaninem , kapitanem reprezentacji Francji- Mbappe ( klubowo –Real), ale bliziutko. Prawda, jakby mniej wyraźny na boisku od Mbappe, bardziej w tle i konstruowaniu, ale… zabójczy pod bramką. 101 dla Barcelony, plus 20 tzw. asyst. A kwestia porcji temperamentu? Poczekajmy do chwil, kiedy Mbappe będzie miał tyle lat, ile dziś ma nasz snajper. Dziś w tym konkursie „dziewiątek” jest tak: Lewandowski , urodzony w roku 1988, Mbappe-1988.

No, tyle o tym co było, a co będzie? Nawet PZPN nie wie, choć jest z siebie zadowolony, i niezmiennie żyje sobie na bogato, spokojnie i w innym  świecie

Andrzej Lewandowski


Senior polskiego dziennikarstwa sportowego, b. szef działu sportowego „Trybuny Ludu”.

Więcej w Wikipedii