Janusz J. Tomidajewicz: Kto potrafi przekonać, że zapewni Polakom lepsze życie?4 min czytania

31.01.2023

Lewy sierpowy

Ostatnio pisałem tu o tym, iż aby przeciągnąć na swoją stronę choćby część elektoratu PiS, opozycja powinna przekonać go, że po zmianie władzy będzie się mu żyło lepiej. Teraz napotkałem zaś wyniki badań opinii publicznej, które bezpośrednio odnoszą się do tej kwestii i zdają się potwierdzać moje tezy.

W sondażu przeprowadzonym w dniach 20-22 stycznia 2023 roku przez United Surveys dla Wirtualnej Polski, zapytano bowiem: „Czy Polakom będzie żyło się lepiej, czy gorzej, jeśli do władzy dojdzie opozycja i premierem zostanie Donald Tusk?”. I okazało się, że jedynie 32,4 proc. respondentów oceniło, że z Donaldem Tuskiem w roli premiera Polakom będzie się żyło lepiej, zaś aż 47,6 proc. odpowiedziało, że jeśli na czele rządu stanie Donald Tusk, Polakom będzie żyło się gorzej.

Naturalnie odpowiedzi w bardzo poważnym stopniu zależały od politycznych sympatii respondentów, Jednak nawet wśród wyborców opozycji jedynie nieco więcej niż połowa (57%) jest zdania, że pod rządami kierowanymi przez D. Tuska będzie się żyło lepiej. Natomiast wśród wyborców PiS aż 99 proc. ankietowanych stwierdza, że Polakom z premierem Donaldem Tuskiem będzie gorzej.

Jeśli przyjąć, że wyniki te odzwierciedlają nastroje Polaków, to szanse na zwycięstwo wyborcze obecnej opozycji wcale nie są tak wysokie, jak mogłoby wynikać z sondaży preferencji głosowania. Nie można bowiem wykluczyć, że w trakcie wyborów także część (wg. tego sondażu 16%) obecnych zwolenników opozycji ostatecznie zagłosuje za „lepszym życiem”. Natomiast szanse na przeciągnięcie na stronę opozycji „koniunkturalnych” wyborców PiS praktycznie są bliskie zeru.

Wynika z tego, że jeśli opozycja chce odsunąć PiS od władzy i zwyciężyć w zbliżającym się cyklu wyborczym to, obok koncentrowania się na pokazywaniu wyborcom PiS-u wstrętnego i antycywilizacyjnego obrazu tej partii powinna ona podjąć wysiłek przekonania ich, że jej rządy zapewnią im właśnie lepszy byt.

W powoływanym tu badaniu opinii na jego wyniki zapewne w istotnym stopniu wpłynął fakt, że symbolem opozycji stał się w nim D. Tusk, który mimo deklarowanego kiedyś zwrotu ku socjaldemokracji i obecnego przejmowania niektórych postulatów socjalnych lewicy, ciągle nie uzyskał pełnej wiarygodności jako obrońca interesów zwykłych Polaków. Wobec dominującej pozycji PO i D. Tuska także wiarygodność całej opozycji w kwestiach socjalnych jest w rezultacie niska.

Aby to zmienić trzeba chyba w ramach (jeśli to możliwe jednolicie działającej) opozycji zwiększyć – choćby formalnie – znaczenie tych partii i tych przywódców, którzy w kwestiach codziennego bytu Polaków będą bardziej wiarygodni dla ogółu wyborców (mówiąc prościej: lepiej się wpiszą programem w ich oczekiwania). Naturalnym wyborem wydaje się tu lewica.

Niektórym lewicowym optymistom wydaje się z kolei, że z obecnego obozu opozycji nadaje się do tego celu jedynie lewica „razemowska” – i że tylko A. Zandberg może odegrać rolę znaczącą. Badania pokazują jednak, że dotychczasowi wyborcy partii Razem rekrutują się głównie z bardzo nielicznych wielkomiejskich środowisk młodej inteligencji, przyciąganej przez radykalne postulaty obyczajowe, zaś zarówno dość znane (choć słabo wykorzystane propagandowo) wystąpienie A. Zandberga w odpowiedzi na exposé premiera, jak i obecne postulaty socjalne tej skrajnej w naszych warunkach lewicy (takie jak renta wdowia, skrócenie czasu pracy, czy wprowadzenie zerowej stawki VAT na bilety kolejowe) mogą przecież chyba stanowić niezłą bazę do przekonania wyborców, że przejęcie władzy przez opozycję umożliwi im lepsze życie.

Czy nie są to jednak tylko niepobożne życzenia lewicowego komentatora – w sytuacji, w której „Razem” występując wbrew swej nazwie oddzielnie okazuje się ugrupowaniem marginalnym?

Warto się nad tym zastanowić poważnie. Czasu do wyborów wbrew pozorom jest mało.

Nie chcę tu nadmiernie poszerzać listy pomysłów programowych, które winny składać się na tę propozycję lepszego życia Polaków, sądzę jednak, że właśnie ta obietnica powinna za sprawą lewicy stać się jednym z naczelnych haseł, także całej opozycji, w zbliżających się wyborach. Opracowanie takiej listy rozwiązań – atrakcyjnych ale jednocześnie realnych powinno być wspólnym zadaniem. Skupianie się na problematyce obyczajowej i prawnej z pewnością nie wystarczy, choć zrezygnować z postulatów w tym zakresie absolutnie nie wolno.

Janusz J. Tomidajewicz

Em. profesor ekonomii na UEP i w Uniwersytecie Zielonogórskim.
Założyciel Unii Pracy i wieloletni członek jej władz krajowych i regionalnych.

 

2 komentarze

  1. marek 21.02.2023
    • BM 22.02.2023