Janusz J. Tomidajewicz: Co zawetują obecni kandydaci14 min czytania


02.01.2025

Lewy sierpowy

Koszulka-meska-KONSTYTUCJA/6313?gad_source
/archiwum/789-koszulka-patriotyczna-poland-first-to-fight.
://lewackaszmata.pl/

Przyjrzyjmy się głównym kandydatom na kandydatów, nie przez pryzmat tego, co oni obiecują zrobić, lecz przewidując to, co zgodnie ze swoimi kompetencjami, rzeczywiście oni zrobią.

Wkraczając w nowy rok mamy już prawie pełną listę kandydatów na kandydatów. Tym samym rozpoczęła się prezydencka kampania wyborcza, na razie eufemistycznie nazywana pre-kampanią. W kampanii tej każdy z kandydatów na kandydata próbuje zaproponować przyszłym wyborcom własną koncepcję rozwoju Polski i sposobów rozwiązywania, najważniejszych jego zdaniem, wyzwań i problemów społecznych, przed którymi stanie nasz kraj. Aby zwiększyć swą atrakcyjność żaden z kandydatów nie przejmuje się nadmiernie zakresem kompetencji rzeczywiście przysługujących prezydentowi i swój program wyborczy przedstawia tak, jakby to on był (jak w USA) najważniejszym ośrodkiem władzy wykonawczej.

Nie da się zaprzeczyć, że ma to swoje psychologiczne i merytoryczne uzasadnienie. Wprawdzie w polskim systemie politycznym kompetencje i sprawczość prezydenta są bardzo ograniczone, jednak prezentując w kampanii swoje poglądy także na sprawy będące kompetencją rządu, kandydat na prezydenta pokazuje czy, w jakim zakresie i z jakim rządem będzie gotowy do współpracy, a także w jakich kwestiach będzie ten rząd albo mobilizował albo powstrzymywał a nawet blokował. W szczególności przedstawienie przez kandydatów w kampanii wyborczej jak najszerszego spojrzenia na sprawy kraju ma służyć temu by pokazać realizację jakich wartości będzie on wspierał i których wartości konstytucyjnych i społecznych będzie on przed rządem i parlamentem bronił.

Efektem takiego podejścia kandydatów na prezydenta do kampanii wyborczej jest jednak przekształcenie jej w festiwal obietnic nie mających pokrycia ani w rzeczywistych kompetencjach i możliwościach działania Prezydenta RP, ani tym bardziej w gospodarczym i społecznym potencjale kraju. W odróżnieniu od kampanii parlamentarnych, w których partie powinny swe programy przynajmniej moderować ze względu na realne możliwości ich realizacji, w kampanii prezydenckiej można obiecać prawie wszystko, bo i tak obietnice prezydenta będzie musiał realizować rząd i rządząca większość parlamentarna i to od niej będzie zależało, które z nich będą mogły przybrać realną postać. Dlatego, chociaż w rozpoczętej właśnie kampanii wyborczej, najpierw kandydaci na kandydatów a potem kandydaci na prezydenta, będą zapewne prezentowali swe szeroko rozumiane programy społeczno-gospodarcze, to tak naprawdę to, czego możemy się po nich spodziewać sprowadzi się do tego co będą oni mogli zrobić w ramach ograniczonych kompetencji prezydenckich. Kompetencje te można zaś sprowadzić do:

  1. Najsilniejszego instrumentu w dyspozycji prezydenta, jakim jest prawo veta wobec ustaw przedstawianych mu przez parlament
  2. Nieformalnej możliwości wpływania na treść i charakter rozwiązań ustawowych poprzez wykorzystywanie groźby veta, jako argumentu w pertraktacjach z rządem i partiami politycznymi
  3. Znacznie słabszych możliwości kształtowania porządku prawnego poprzez podejmowanie własnych inicjatyw ustawodawczych.
  4. Co najmniej dyskusyjne wpływanie na decyzje personalne poprzez wykorzystywanie możliwości stwarzanych przez fakt, że ze względów prestiżowych to prezydent jest – w oparciu o wnioski odpowiednich podmiotów lub gremiów – honorowym wykonawcą decyzji personalnych, takich jak mianowania sędziów, awanse generalskie, nadanie tytułu profesora itp.

Jak z tego wynika w polskim porządku konstytucyjnym kompetencje prezydenta mają przede wszystkim charakter blokujący i destrukcyjny natomiast możliwości jego samodzielnych działań konstruktywnych, służących rozwiązywaniu problemów społecznych, są bardzo ograniczone.

Spróbujmy więc przyjrzeć się już zgłoszonym głównym kandydatom na kandydatów, nie przez pryzmat tego co oni obiecują zrobić, lecz przewidując to co oni będą chcieli i mogli,. zgodnie ze swoimi kompetencjami, rzeczywiście zrobić, tzn. zablokować. Wobec każdego z. kandydatów zastanówmy się zatem:

  1. Czyich interesów będą oni bronili przed rządem i parlamentem i w jakich kwestiach można zatem oczekiwać od nich skorzystanie z prawa veta ?
  2. W jakich sprawach będą oni wywierali presję na rząd wykorzystując groźbę veta jako argument w pertraktacjach na temat ostatecznego kształtu ustaw proponowanych przez parlament ?
  3. W odniesieniu do których problemów społecznych można spodziewać się ich inicjatywy ustawodawczej mającej szanse przyjęcia, bo będącej wyrazem społecznego nacisku na parlament i rządzącą większość ?

A zatem:

Co zablokuje, a co będzie wspierał Rafał Trzaskowski ?

Przez najbliższe trzy lata tj. do następnych wyborów parlamentarnych i ewentualnego odzyskania większości parlamentarnej przez PiS. R. Trzaskowski nie będzie blokował przywracających praworządność inicjatyw legislacyjnych koalicji demokratycznej. Wprost przeciwnie, możemy się po nim spodziewać odblokowania projektów dotąd zatrzymywanych przez PAD i wycofania jego wniosków do wątpliwego TK o kontrolę konstytucyjną. Na pewno będzie on także wspierał inicjatywy wzmacniające rolę samorządów. Rafał Trzaskowski prezentuje się wprawdzie jako kandydat progresywny, jednak ze względu na jego dotychczasowe zaangażowanie w KO wcale nie można być pewnym, że zablokuje on konserwatywne projekty forsowane przez zachowawczą część obecnej koalicji, nawet z ewentualnym poparciem czy to Konfederacji czy PiS. Można sobie bowiem wyobrazić, że w przyszłości w taki sposób powstaną projekty, które będą ograniczały prawa uchodźców i migrantów, spowolniały działania na rzecz ochrony środowiska i walkę ze zmianami klimatycznymi, czy zmierzały do protekcjonistycznej ochrony polskiego sektora energetycznego i rolnictwa.

Natomiast na pewno w drugiej części swej prezydentury, w razie ewentualnej koabitacji z PiS, będzie on blokował wszelkie próby ponownego podważania niezależności wymiaru sprawiedliwości, czy, stanowiące zagrożenie dla demokracji, ograniczania wolności i pluralizmu mediów lub przywracania państwowej i/lub partyjnej kontroli nad mediami publicznymi.

Ogólnie rzecz biorąc po Rafale Trzaskowskim, jako przyszłym prezydencie, możemy się spodziewać odblokowania reform przywracających mechanizmy demokratyczne i reguły państwa prawa, dobrej współpracy z obecnym rządem w polityce zagranicznej i obronnej, dbałości o respektowanie praw kobiet i mniejszości obyczajowych, przestrzegania neutralności światopoglądowej i świeckiego charakteru państwa oraz ochrony samorządów i pozarządowych instytucji i organizacji obywatelskich. Niejasne jest natomiast to, czy i w jakim zakresie wykorzysta on swoje kompetencje do obrony praw socjalnych i do wspierania rozwoju usług społecznych a także do blokowania rozwiązań szkodliwych dla ochrony środowiska, polityki klimatycznej i transformacji energetycznej.

Co będzie blokował, a co wspierał Karol Nawrocki ?

Na razie „obywatelski” kandydat PiS w wielu kontrowersyjnych sprawach jeszcze się nie zadeklarował, ale trudno sobie wyobrazić, że zmieni od dotychczasową politykę obecnego prezydenta polegającą na blokowaniu zmian instytucjonalnych przywracających niezależność wymiaru sprawiedliwości czy zmierzających do odpolitycznienia mediów i zarządzania kulturą. Już dotychczasowe wypowiedzi K. Nawrockiego nie pozostawiają także wątpliwości, że będzie się on również sprzeciwiał rozwiązaniom przywracającym świecki charakter państwa i ograniczającym przywileje kościoła oraz likwidującym wpływ dogmatów religijnych na prawo. W szczególności w odniesieniu do takich kwestii jak dopuszczalność aborcji czy prawa osób nie hetero-normatywnych. Natomiast w imię źle rozumianej „suwerenności” może on wspierać prowadzenie nacjonalistycznej polityki historycznej i hamować pogłębianie integracji w ramach UE. Na pewno zablokuje on likwidację lub reformę IPN a zapewne także reformy w oświacie zmierzające do nadania historii i wychowaniu obywatelskiemu otwartego i tolerancyjnego charakteru. Jego stanowisko wobec UE jest na razie niejasne, lecz można po nim oczekiwać raczej sceptycyzmu wobec wzmacniania instytucji i programów wspólnotowych, jeśli będzie się to wiązało z ograniczeniem kompetencji lub podporządkowaniem im rozwiązań narodowych. Jak się wydaje względnie najsłabiej blokująca rola K. Nawrockiego może się ujawnić w odniesieniu do korzystnych dla społeczeństwa rozwiązań socjalnych i reform funkcjonowania usług społecznych. W tych sferach, by nie stracić poparcia społecznego, prawdopodobnie będzie on musiał akceptować działania rządu. Nie można jednak wykluczyć, że aby wykazać brak kompetencji i ograniczyć sprawczość obecnej koalicji, będzie on (pod pretekstem zagrożeń konstytucyjnych lub braku możliwości ekonomicznych) blokował także socjalne inicjatywy rządu Tuska.

Taka, głównie blokująca, rola K. Nawrockiego może ulec zmianie w drugiej części jego ewentualnej prezydentury, gdyby po kolejnych wyborach do władzy wrócił PiS. W takiej sytuacji należy spodziewać się po nim przyjęcia, znanej nam już z funkcjonowania PAD, roli długopisu zatwierdzającego działania J. Kaczyńskiego. Oczywiście nie można wykluczyć, że w pewnym momencie będzie on chciał odegrać samodzielną rolę na scenie politycznej i stać się przywódcą któregoś z odłamów polskiej prawicy. Na razie jednak nie da się przewidzieć, czy znajdzie on swoje miejsce na umiarkowanej centroprawicy czy bliżej mu będzie do prawicy skrajnej i nacjonalistycznej. Jego dotychczasowe poglądy wskazują raczej na to drugie, ale za kilka lat wszystko będzie zależało od tego jak ukształtuje się przyszły układ sił politycznych.

Jakim prezydentem będzie Szymon Hołownia ?

Podobnie jak inni kandydaci wywodzący się z obecnej koalicji demokratycznej, jako prezydent Szymon Hołownia odblokuje prawdopodobnie te wszystkie inicjatywy obecnego rządu, które zmierzają do zapewnienia niezależności wymiaru sprawiedliwości, odpolitycznienia mediów publicznych oraz przywrócenia i ustanowienia demokratycznych procedur w polityce personalnej w nauce, kulturze i administracji państwowej oraz samorządowej.

Mniej oczywista jest jego dobra współpraca z rządem w zakresie tzw. kwestii światopoglądowych. W odniesieniu do stosunków państwa z kościołem po S. Hołowni można się spodziewać raczej zgody na świecki charakter państwa, jednak przy utrzymaniu dążenia do respektowania przez państwo wartości religijnych. Charakterystyczne jest tu stanowisko S. Hołowni w sprawie aborcji. Zadeklarował on już bowiem, że nie zawetuje prawa do aborcji, jeśli uzyska ono większość w referendum. To zaś oznacza, że zapewne zawetuje on ustawę przyjętą jedynie przez parlament. Może to być sygnałem, że także w innych tego typu sprawach (takich jak związki partnerskie, obecność symboli religijnych czy rola kościoła w wychowaniu) będzie on bronił tradycyjnych wartości katolickich.

Natomiast w odniesieniu do problemów społecznych i ekonomicznych stanowisko S. Hołowni jest słabo sprecyzowane. Z jednej bowiem strony wydaje się on (jako kandydat popierany także przez PSL) przedstawiać jako rzecznik przedsiębiorców i rozwiązań liberalnych, jednak z drugiej strony stosunek Polski 2050 do projektu kredytu % zdaje się wskazywać na jego sceptycyzm wobec neoliberalnych recept gospodarczych. Można się więc po nim spodziewać zawetowania ewentualnych propozycji zmierzających do prywatyzacji i wycofania się państwa ze świadczenia usług społecznych.

Jaką prezydentką, jako kandydatka Lewicy, będzie Magdalena Biejat ?

Wbrew temu czego można by oczekiwać, prezentując się na konwencji lewicy, M. Biejat położyła nacisk nie na – ważne dla dotąd popierających lewicę młodych wyborców z wielkich miast – prawa kobiet i mniejszości seksualnych, lecz na problemy sprawiedliwości społecznej i bezpieczeństwa widzianego przez pryzmat nie tylko międzynarodowy i strategiczny a także z punktu widzenia indywidualnego bezpieczeństwa socjalnego i ekonomicznego. Zdaje się to wskazywać na chęć dotarcia ze swoją kandydaturą nie tylko do dotychczasowego, głównie liberalnego i wielkomiejskiego elektoratu lewicy, ale także na próbę pokazania atrakcyjności lewicowej alternatywy dla wyborców z mniejszych ośrodków, dla których ich problemy bytowe są ważniejsze niż spory o kształt demokracji czy prawa mniejszości. Dalszy przebieg kampanii wyborczej pokaże czy manewr ten okaże się skuteczny z punktu widzenia wyniku głosowania.

Natomiast już dziś można zastanowić się, co to nam obiecuje, jeśli chodzi o rolę M. Biejat jako ewentualnej przyszłej prezydentki. Jako reprezentantka partii tworzącej obecną koalicję rządzącą, w roli prezydentki na pewno odblokuje ona inicjatywy przywracające niezależność wymiaru sprawiedliwości i demokratyczne standardy funkcjonowania państwa. Na pewno będzie także sprzyjała inicjatywom służącym oddzieleniu kościoła od państwa i respektowaniu praw mniejszości (w tym seksualnych). Również w kwestiach międzynarodowych można od niej oczekiwać sprzyjania zwiększaniu roli Polski i pogłębianiu integracji UE. W drugiej części kadencji (w przypadku ewentualnego ponownego dojścia PiS do władzy) na pewno będzie ona potrafiła pełnić rolę strażnika konstytucji i zapory przed powrotem tendencji totalitarnych i nacjonalistycznych. We wszystkich tych kwestiach jej działania zapewne będą bardzo bliskie temu, co oferuje nam ewentualna prezydentura R. Trzaskowskiego.

Tym zaś co może stanowić specyficzną cechę ewentualnej prezydentury M. Biejat będzie zapewne blokowanie ewentualnych propozycji (jeśli takie się pojawią), zarówno obecnego jak i przyszłego rządu, prowadzących do ograniczenia praw socjalnych i poziomu świadczenia usług publicznych. Ograniczone uprawnienia prezydenta nie pozwolą jej wprawdzie na wymuszanie systemowych (a nie jedynie epizodycznych), zmian w funkcjonowaniu sfery społecznej, można jednak oczekiwać, że nie dopuści ona do demontażu społecznych funkcji państwa . Być może, jako strażnik konstytucji, przypomni nam ona jej zapis, że „RP jest państwem … urzeczywistniającym zasady sprawiedliwości społecznej” i że zawiera ona rozdział poświęcony prawom ekonomicznym socjalnym i kulturalnym, takim jak: prowadzenie przez państwo polityki pełnego zatrudnienia, prawo do zabezpieczenia społecznego, prawo do ochrony zdrowia, prawo do nauki itd. Zapewne poszerzy ona ten katalog o prawo do mieszkania a może także o eliminację wykluczenia informatycznego i komunikacyjnego i zablokuje zagrażające im inicjatywy ustawodawcze.

Jakim prezydentem będzie Sławomir Mentzen ?

Biorąc pod uwagę charakter programu Konfederacji, jako politycznego zaplecza tej kandydatury, można spodziewać się po nim działań ukierunkowanych na dwie kwestie. W sprawach gospodarczo społecznych, na ochronę wolności gospodarczej i minimalizację funkcji socjalnych i interwencyjnych państwa oraz popierających rozwiązania o charakterze neoliberalnym a nawet libertariańskim i kładącym nacisk na prywatyzację usług publicznych. Natomiast w problematyce międzynarodowej i funkcjonowania państwa, ukierunkowanych na z jednej strony ochronę tradycyjnie rozumianej suwerenności i ograniczanie praw mniejszości a także sceptycyzmu wobec integracji w ramach UE. Niejasne jest zaś stanowisko S. Mentzena w odniesieniu do reform wymiaru sprawiedliwości i przywracania w Polsce mechanizmów demokratycznych. Z jednej bowiem strony był on krytyczny wobec opanowywania państwa i wymiaru sprawiedliwości przez PiS, jednak z drugiej strony zasady państwa prawa i demokracji liberalnej, nie stanowią dla niego i tej formacji wartości zasługujących na szczególną ochronę.

W rezultacie po ewentualnej prezydenturze S. Mentzena można spodziewać się blokowania działań rządu zmierzających do pogłębienia naszego uczestnictwa w UE, powstrzymywania reform publicznych systemów usług społecznych (w szczególności jeśli będzie to wymagało zwiększenia obciążeń podatkowych) oraz braku konsekwentnego poparcia dla uniezależnienia wymiaru sprawiedliwości od polityki. Zapewne S. Mentzen nie okaże się zdecydowana barierą na drodze wprowadzania, zapowiadanych przez obecny rząd, zmian w sądownictwie i wymiarze sprawiedliwości, jednak nie będzie on także ich konstruktywnym sprzymierzeńcem.

Przedstawione tu skrótowe charakterystyki przyszłych możliwych działań obecnych kandydatów na kandydatów zapewne nie będą decydowały o tym, który z nich zwycięży w wyborach. Pominęliśmy tu kwestie związane ze sposobem prowadzenia kampanii wyborczej, wiarygodnością kandydatów i zgłaszanych postulatów, czy ich społecznym odbiorem prze poszczególne grupy wyborców. Warto jednak mieć świadomość, czego tak naprawdę możemy się po nich spodziewać.

Janusz J. Tomidajewicz

Em. profesor ekonomii na UEP i w Uniwersytecie Zielonogórskim.
Założyciel Unii Pracy i wieloletni członek jej władz krajowych i regionalnych.

 

One Response

  1. slawek 02.01.2025