Bogdan Miś: Upusty żółci (luty 2023)74 min czytania

01.02.2023

Od pewnego czasu publikuję na Facebooku swoje codzienne zapiski, cieszące się tam niejakim powodzeniem. Bezczelnie postanowiłem je Państwu udostępnić również i tutaj, mając nadzieję, że zdopinguje mnie to ostatecznie do systematycznej pracy. W ciągu całego długotrwałego życia próbowałem czegoś takiego wielokrotnie i zawsze mnie znudziło

Może teraz. Czytajcie codziennie po południu.

28.02.2023

1. Coś niechętnie GUS publikuje wyniki ostatniego spisu ludności. Nasuwa to podejrzenie, że rozmijają się one z upodobaniami i wyobrażeniami kogoś ważnego, są dla jakiejś narracji chyba niewygodne. Dla przykładu: ciągle nie wiemy nic o zadeklarowanym składzie narodowościowym współobywateli. Pewno za mało zadeklarowało bez zastrzeżeń tę polską, a przecież miało być „lepsze polskie gówno w polu niż fiołki w Neapolu”, prawda? A już z pewnością niemiło byłoby się tam „u góry” dowiedzieć czegoś o obecnych w tym kraju Niemcach lub Ślązakach…

Ale jednak jakieś informacje kapią. Dziś dowiedzieliśmy się, że państwowy ideał rodziny nie za bardzo przystaje do rzeczywistości. Coraz więcej rozwodów, coraz więcej dzieci „pozamałżeńskich”, coraz więcej ludzi pluje na tak lansowany z ambon zaśpiew „nic bez ślubu nic bez sukni z długim trenem”. I zjawisko to jest dobrze widoczne nawet na wsi, w środowisku uważanym za ostoję obyczajowego konserwatyzmu.

Myślę, że p. Jędraszewski się nie ucieszył. A ja owszem.

2. Konfederaci naparzają się na potęgę. Zarząd Stowarzyszenia Marsz Niepodległości podjął w piątek decyzję wykluczenia ze swych szeregów Roberta Bąkiewicza, który wcześniej pełnił funkcję prezesa stowarzyszenia. A było od razu słuchać tej dziewczyny z powstania…

Przynajmniej kompromitacja byłaby mniejsza. Ale tak z drugiej strony rzecz oglądając – pan Robert już jakąś sporą kasę przytulił, więc może w biedę nie popadnie. Tyle że ambicje cierpią…

3. Pakt senacki. Dobrze, ale poczekamy, zobaczymy. Coś mi tam za mało samorządowców, żeby się tak do końca ucieszyć.

4. Trzy podejścia do procedury wyłaniania polskich kandydatów na urząd sędziego Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu – i wszystkie przez arogancję i ośli upór rządzących proponowania wyłącznie „swoich” kandydatów kompletnie spieprzone. Rada Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka wyraziła stanowczy sprzeciw wobec tej „antyprocedury” uznając, że trzykrotne odrzucenie list polskich kandydatów kompromituje Polskę na arenie międzynarodowej.

Fakt: żenada. A po nich spływa wszystko jak po kaczorze. Miedziane czoła. Stalowe tyłki. Buraczane ryje. Nowa elita.

27.02.2023

Same niepowodzenia dla pisuaru. Po prostu rozpacz.

Oto mamy – po głupich 6 latach procedowania – prawomocny wyrok w sprawie Sebastiana Kościelnika, którego seicento zetknęło się brutalnie z rządową bryką Szydłowej. Uznano, że jest współwinny (drugi obciążony to funkcjonariusz, który nie włączył sygnałów alarmowych), ale warunkowo umorzono postępowanie na rok; tu mam wątpliwość: czy nie wolno mu w ciągu roku zderzyć się z kolumną rządową, czy czegoś innego. Ale wszak nawet krzywe spojrzenie na władzę powinno być karane śmiercią, czyż nie?

I czy władza lub jej dowolny furman robi kiedykolwiek błędy? No przecież to wykluczone. Bardzo niesprawiedliwie kasta to osądziła, a fe.

Po drugie okazało się, że ta ohydna Unia pozwala bluźnić ile wlezie – bezkarnie. Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu orzekł ostatecznie, że Polska naruszyła Europejską Konwencję Praw Człowieka skazując Dodę za obrazę uczuć religijnych. Jak pamiętamy, w 2009 roku Dorota Rabczewska mówiła, że „bardziej wierzy w dinozaury niż w Biblię” i że „ciężko wierzyć w coś, co spisał jakiś napruty winem i palący jakieś zioła”. Skarb Państwa będzie musiał wypłacić Dorocie Rabczewskiej 10 tys. euro. Niestety i z moich podatków.

W każdym razie – znów prześladują chrześcijan ci barbarzyńcy z Brukseli. Jak tak dalej pójdzie, wolno będzie pewno nawet powiedzieć, że ma jakieś uzasadnienie teoria ewolucji… A nie, to akurat jakiś najprzegłówniejszy sukienkowy przyznał. Może był jednak akurat napruty?

Kolejne niepowodzenie sądowe pisdzielstwa, tym razem bez czynnego udziału wymiaru sprawiedliwości. Otóż do sądu nie wpłynęła apelacja Jacka Karnowskiego od wyroku zobowiązującego go do przeproszenia autorów słynnego reportażu TVN „Polscy neonaziści”. To zaskakujące, bo zaraz po jego ogłoszeniu redagowany przez Karnowskiego tygodnik „Sieci” (Fratria) krzyczał na okładce „Cenzura w natarciu” i przekonywał czytelników, że wyrok jest „rażąco niesprawiedliwy”. I gromko zapowiadano skargę…

A tu kicha. Zapomniał o terminie, też się napruł, czy uznał, że jest bez szans? W każdym razie ogon podwinięty…

Przejdźmy do obszaru nauki i kultury. Muszę jednak odnotować osiągnięcie naszej władzy ukochanej, nie da się pisać tylko źle. Cytuję media:

Jak wynika z odpowiedzi na kilka interpelacji posłanki Koalicji Obywatelskiej Izabeli Leszczyny, których udzielił wiceminister finansów Sebastian Skuza, PiS powołał aż 45 nowych podmiotów, w tym agencji, instytutów czy akademii. Ostatni przykład — Akademia Kopernikańska — o budżecie 25 mln zł, ma skupiać 100 naukowców z całego świata, przyznawać stypendia, granty i nagrody oraz prowadzić Szkołę Główną Mikołaja Kopernika. […] powstało osiem nowych jednostek budżetowych, trzy państwowe instytucje kultury, dwie agencje wykonawcze, 16 funduszy celowych, 14 państwowych osób prawnych i dwie instytucje gospodarki finansowej” — wskazuje „Rzeczpospolita” i wylicza, że ich budżety to przeszło 37 mld zł. Najwięcej, podkreśla gazeta, wydają nowe fundusze celowe. Po odjęciu ich wydatków zostaje 2,8 mld.

Ilościowo to sukces ogromny. No i ile synekur do rozdania swojakom… Niebawem trzeba będzie urządzać łapanki na ludzi z wykształceniem wyższym od podstawowego, żeby ich zrobić doradcami czy dyrektorami… A ile się napracują proboszczowie, żeby te kandydatury zaopiniować!

Skoro jesteśmy przy statystykach – warto zwrócić uwagę na ciekawą liczbę. Tylko dwa wydarzenia w województwie pomorskim, w których udział wziął Jarosław Kaczyński ochraniane były przez 1120 policjantów. Informacji w tej sprawie na wniosek posła Cezarego Tomczyka (KO) udzielił komendant wojewódzki policji w Gdańsku.

Swoją drogą, odważny człowiek – takie wrażliwe dane o umiłowaniu wodza publikować? Komu tu się tak trzęsą portki – i dlaczego? Z uzasadnieniem – czy bez?

Tu uwaga osobista. Tak to już jest z ludźmi wytrenowanymi w obcowaniu z nauką: byle liczbę taki zobaczy i już ma kupę kłopotliwych pytań… Zaprawdę, rację ma Czarnek, żeby takiego biezobrazija nie nauczać.

26.02.2023

Zaczęło się. Ledwo Unia Europejska dopuściła do użycia wyrabianej z szerszeni przez pewną firmę mąki – co naturalnie nasi prawicowi intelektualiści nazwali „karmieniem Polaków robalami” – a już zaraza się rozprzestrzenia. Oto okazuje się, że w Kietrzu w województwie opolskim działa sklep „Robaki z paki”, oferujący jadalne owady. No i właścicielka stwierdza, że oferta wzbudza coraz większe zainteresowanie; można w niej znaleźć m.in. owady o smaku chilli z limonką, soli, curry, gyrosa, czy słonego karmelu. Są już podobno i inne sklepy i inni producenci. Zgroza.

„Ciosem w polskie rolnictwo” nazwał taki proceder b. minister Ardanowski. Przewiduję, że niebawem zabierze w tej sprawie głos abepe Jędraszewski, zgorszony możliwością produkcji opłatka z owadziej mączki. Śmiesznie będzie, to nieuniknione.

À propos śmiesznie. Zapewne większość z czytelników niniejszego choć raz w życiu widziała „Dilberta”, czyli słynny satyryczny komiks Scotta Adamsa. Komiks ukazywał się w kilku ważnych gazetach nieprzerwanie od 1989 roku, 34 lata. Nieprędko go państwo znowu zobaczą: jego autor nazwał w ostatnim odcinku czarnoskórych Amerykanów „grupą nienawiści” sugerując, że biali ludzie powinni „trzymać się od nich z daleka”. No i reakcja prasy była natychmiastowa: Dilbert zleciał z łamów zanim się jego twórca zdołał oblizać.

Ale nie to jest dla mnie najciekawsze; w końcu wydarzenie dotyczy USA i ich wewnętrznych rozrachunków politycznych. U nas ta sprawa nie powinna wzbudzać wielkich emocji…

Tak? To proszę poczytać komentarze pod opowiadającym całą historię tekstem w jednym z prawicowych (ale nawet nie tych zupełnie oszalałych) portali. Albo raczej nie, nie czytajcie i nie szukajcie; uwierzcie mi na słowo: ohydny rasistowski ściek obelg na czarnoskórych. Zatyka.

Nie ma co, ciekawy narodek żyje w centrum Europy, jego mać.

Wracamy do rolnictwa; ściślej, wraca w naszym imieniu Kaczyński, choć nie osobiście. Iście po cesarsku był łaskaw napisać list pasterski do uczestników IX Kongresu Rolnictwa RP zwołanego w niedzielę w Warszawie. Czytamy w nim, że „nie może być mowy o silnej Rzeczpospolitej bez dostatniej polskiej wsi, bez rozwiniętych obszarów wiejskich oraz bez rozwijającego się prężnie rolnictwa”.

Znaczy – wybory się zbliżają, włościanom trzeba drewek do pieca dołożyć. Dołoży się też zdrowo emerytom i mundurowym oraz górnikom, bądźcie pewni. Nauczycielom też damy, a jakże, po 3,50 złotego miesięcznie, powinni być zadowoleni. Będzie Tarcza Wyborcza, zwana także Politdupochronem.

25.02.2023

Cała Polska w wielkim skrócie intelektualnym. Dzika gównoburza wokół dupy.

Chodzi o to, że polska raperka napisała i wykonuje po angielsku rap, w którym powtarza się słowo „booty”, przetłumaczone właśnie jako „dupa” – podczas gdy w najmniej życzliwym dla wzburzonych moralnie znaczeniu, to co najwyżej „pupa” albo nawet „pośladki” – co już w żadnym wypadku wulgaryzmem nie jest. Pisałem o tym wczoraj.

Co więcej, okazało się, że obiekt utworu jest u podmiotu lirycznego pieśni mocno okazały – co w pełni uzasadnia użycie jego nazwy, sprawa dotyczy bowiem tzw. ciałopozytywności i tego, że każdy ma to i owo jakie ma i sprawiedliwe jest, że nikomu nic do tego.

Pewno jestem absolutny dziaders, ale mnie ta historia wyłącznie siarczyście śmieszy. Oburzać się nie ma specjalnie czym, bronić piersią własną także chyba nie, łatwe dowcipkowanie, że wszystko znów się zakręciło z przytupem wokół … Maryni tez jest w sumie ciut żenujące. A tu – oświadczenia, przeprosiny, dementowanie oświadczeń, moralne wzmożenie i wzajemne łajanki…

A wystarczyłoby, gdyby pan, który się pierwszy oburzył, wrzucił otrzymany od kogoś angielski tekst utworu do tłumacza Google. Inkryminowana dupa by się nie pojawiła.

To zresztą błahostka wszystko razem oczywiście. Tylko niestety coś mówi. Nie o artystach, nie o rządzących mediami i show-bussinesem. O nas mówi, proszę państwa. O nas – jako o społeczności. I ta błahostka się o nas pozytywnie nie wyraża.

I to by było tyle żółci na dziś. Magazynuję zapasy na nadchodzące wydarzenia. „Pomimo zaostrzającego się sporu w Stowarzyszeniu Marsz Niepodległości, start kanału narodowców TV MN jest niezagrożony. – Z informacji, które otrzymałem w KRRiT, otrzymamy koncesję na początku marca i wtedy rozpoczniemy emisję – zapowiada Piotr Barełkowski, członek zarządu spółki Telewizja Media Narodowe” – donosi portal Wirtualnemedia.pl. Oj, będzie się działo! W kontekście z tym wydarzeniem sprawa dupy zejdzie z wokandy bez wątpienia.

No i może Kaczyński znów coś powie, a on zawsze mówi smacznie, choć niekoniecznie do rzeczy.

24.02.2023

Ciekawie. Występująca pod pseudonimem Ahlena polska raperka może być dumna. Jej utwór „Booty” został wstępnie zakwalifikowany przez nasze jury do występu w konkursie Eurowizji. No i p. Janusz Daszczyński, były prezes TVP i członek Rady Programowej TVP z ramienia PO zażądał ponownego namysłu nad tą preselekcją. Przetłumaczył sobie bowiem tekst dzieła na nasz język i wyszło mu coś takiego:

Dupa, dupa, dupa, dupa, dupa taka tłusta”, „wszystkie jego suki mnie nienawidzą, nienawidzą mnie, nienawidzą mnie, są wściekłe”. Oraz „Dupa, dupa, dupa, dupa, dupa tak gruba, wiem naprawdę, naprawdę, naprawdę tego chcesz”.

Konsternacja. Daszczyńskiemu zwrócono zaraz uwagę, że „booty” to raczej „tyłek” niż „dupa” ale sytuacji to zbytnio nie ratuje. Nie będę tej całej afery komentował, powiem tylko, że mnie ona solidnie ubawiła. Swoją drogą – ja bym się nie spodziewał, że ktoś wyrapuje jakiś sonet Szekspira.

Druga ciekawa historia (choć bynajmniej nie zabawna), która mnie dziś zafrapowała, to informacja, że prokuratura złożyła skargę kasacyjną do Sądu Najwyższego w sprawie Pawła Kasprzaka. Szef Obywateli RP dopuścił się zdaniem śledczych znieważenia policjanta a zdradzieckie sądy rejonowy i okręgowy zbrodniarza dwukrotnie uniewinniły, to co było robić? Mimo że Kasprzak bezczelnie przyznał się do działania z premedytacją. Czyli określenia pewnego gliniarza mianem „palanta”.

Ciekawe: palant, to przecież taka gra, podobna do krykieta. Jak by władza zareagowała na nazwanie funkcjonariusza „krykietem” właśnie? Albo „tenisem”? Choć to ostatnie ryzykowne, bo można słowo usłyszeć niedokładnie…

„Aleksander Nalaskowski, to jedyny w Polsce profesor pedagogiki zajmujący się stolarstwem i jedyny w Polsce stolarz z ogromnym talentem publicystycznym piszącym cięte felietony” pisze (dosłownie; o tym talencie piszącym jest właśnie tak) portal wiadomych braci K. Okazją do tego odkrywczego stwierdzenia stał się fakt, że we wrześniu 2019 roku ówczesne władze toruńskiej uczelni wszczęły wobec prof. Aleksandra Nalaskowskiego postępowanie dyscyplinarne, jako że łamach „Sieci” opublikował on felieton „Wędrowni gwałciciele”, w którym sugerował, że może by “na wrzaskliwe manifestacje i burdy uczestników Parad Równości” (to właśnie owi „wędrowni gwałciciele”) odpowiadać tym samym…

No i dostał zawieszenie na trzy miesiące w pełnieniu obowiązków nauczyciela akademickiego „z powodu zachowania rażąco naruszającego zasady etyki nauczyciela akademickiego”. Rozpacz.

Oraz – jak pisze portal braci K. – przyczyna „uchwalenia nowelizacji ustawy o szkolnictwie wyższym wprowadzającej »Pakiet Wolności Akademickiej« gwarantujący m.in. prawo do wolności nauczania i wolności słowa z zachowaniem zasad pluralizmu światopoglądowego”.

I wszystko jasne. Ale prof. N. już jest na emeryturze, więc nie skorzysta. A o całym tym okropnym skandalu i łamaniu katolickich wrażliwych sumień opowiadali m.in. Jacek Karnowski – redaktor naczelny tygodnika „Sieci”, Dorota Kania – redaktor naczelna „Polska Press” , dr Jolanta Hajdasz dyrektor „Centrum Monitoringu Wolności Prasy” SDP, profesor Wojciech Polak i minister Edukacji i Nauki – profesor Przemysław Czarnek.

Zacna kompania. A stolarstwo to jednak chyba rozsądnie wybrane hobby pana profesora.

23.02.2023

PiS szykuje niespodziankę na Dzień Kobiet: Sejm zajmie się projektem pani Godek, wprowadzającym karę za samo wymienienie słowa „aborcja” (no, niemal…). Ale niespodzianka jeszcze większa: pisuary zapowiadają odwalenie projektu w pierwszym czytaniu. Ciekawe, jak zagłosują ludzie pana Zbynia.

Stale się zastanawiam: skąd się biorą na świecie ludzie o psychice i mentalności pani Godek? I jakim cudem znajdują poparcie u kogokolwiek? Niezbadane są tajemnice wiary.

À propos tejże. Chrześcijanie są prześladowani na skalę nie mniejszą niż w czasach pierwszych chrześcijan, a nawet na skalę większą w wielu miejscach – ocenił mój faworyt Czarnek. –To jest prześladowanie, które zaczyna się od jakichś dyskryminacji, obstrukcji, od jakiegoś wyśmiewania. Widzimy to już w krajach Europy Zachodniej – ocenił.

Nie powiedział tylko – zapewne nie chciał słuchaczy szokować okropnościami – ilu chrześcijan w ostatnim roku pożarły lwy na arenach cyrków. I ilu spalono po ukrzyżowaniu.

A poza tym wszyscy w domu u pana ministra zdrowi.

À propos jednak prześladowań. Prześladowany jest profesor Zybertowicz. W październiku zeszłego roku Sąd Okręgowy w Warszawie nakazał mu mianowicie przeprosiny w procesie o naruszenie dóbr osobistych, który został mu wytoczony przez blisko 40 powodów – uczestników obrad Okrągłego Stołu w 1989 r. po stronie opozycyjno-solidarnościowej oraz członków ich rodzin.

Proces dotyczył słów wypowiedzianych 5 lutego 2019 r. Zybertowicz stwierdził wówczas publicznie, że „dzisiaj wielu obserwatorów i komentatorów Okrągłego Stołu nie uświadamia sobie, jak głęboka prawda była w komentarzu Andrzeja Gwiazdy po rozmowach Okrągłego Stołu, gdy powiedział: podczas Okrągłego Stołu władza podzieliła się władzą ze swoimi własnymi agentami”.

No i przecież tak nie można. Profesor wszak jedynie cytował pana Gwiazdę i mówił, że wielu ludzi nie wie, ile w tym cytacie prawdy. Nic tej konstrukcji zarzucić nie można, może on sam nawet tego nie wie. A głupi sąd prześladuje intelektualistę i tępi.

À propos słów. Od wczoraj karierę w Sieci robi nagranie, na którym Kaczyński orzeka o Bidenie, że „nic nie powiedział”. Otóż to jest skandal, bo po pierwsze primo zupełnie nie wiadomo, kogo Kaczyński miał na myśli, po drugie primo pewno sobie tylko tak żartował i w ogóle „te słowa, które padły i są gdzieś tam wycinane z kontekstu, manipulowane, wykorzystywane dzisiaj przez działaczy czy polityków opozycji, również przez media im sprzyjające, nie mają nic wspólnego z tym wystąpieniem prezydenta Bidena”.

I kto pozwolił temu skandaliście łazić i cokolwiek nagrywać? Wszak to „znany w PL prowokator”, który „przypisuje słowa J. Kaczyńskiemu, których on nie powiedział, i nadaje im fałszywą interpretację”.

A w ogóle to katastrofa, ale cicho.

Przez media zaś przeleciała wiadomość, która mnie podniosła z fotela – a nie wzbudziła szerszego echa. Otóż pan Duda powiedział był, że jak tylko Trybunał Konstytucyjny wyłoni kandydaturę nowego prezesa, to on ją natychmiast zatwierdzi. A w tym dziwnym sądzie – niesądzie prezesuje obecnie znana Julia i chyba nie ma teraz większości. Zatem byłoby już po niej, czyli miłośnika jej kucharzenia czeka duża przykrość…

A że podobno bardzo się w pałacu liczy zdanie pani nibyprezes Sądu Najwyższego Manowskiej, to chyba możemy się spodziewać jakiegoś niezwykle efektownego pęknięcia szczytu gmachu naszej sprawiedliwości. I nie tylko, Może być ciekawie.

Na zakończenie dzisiejszego przeglądu jeszcze jeden cymesik.

Młodzież u nas robi jednak dopiero teraz zawrotne kariery. Przedtem to się człowiek musiał różnych rzeczy nawkuwać i sporo godzin przeharować, żeby dojść do tej średniej krajowej, a dzisiaj…

Były 28-letni asystent pana Bielana co najmniej od stycznia 2023 r. jest zatrudniony w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju jako doradca. Jego wynagrodzenie, wynikające z umowy zlecenia, przewyższa wynagrodzenie zastępcy szefa NCBiR czy innych doradców strategicznych. Chłopię kasuje 24 tys. zł brutto miesięcznie. Jego pensja nie mieści się przy tym w żadnych widełkach, wynikających z Regulaminu Wynagradzania w NCBiR, gdzie dyrektor biura zarabia od 12 tys. do 26,5 tys. zł, zastępca dyrektora od 10 tys. do 21 tys. zł, zaś doradca strategiczny z 5-letnim doświadczeniem od 9,5 tys. do 20 tys. zł.

Żeby jeszcze była to posada w Narodowym Centrum Czyszczenia Kibli, to by się dało pojąć. Ale w jednej z najważniejszych instytucji dla nauki i techniki?

Ani chybi, żyje wśród nas reinkarnacja Einsteina, albo ktoś z nas wszystkich bezczelnie robi idiotów. Osobiście stawiam na to drugie.

22.02.2023

Jedna tylko uwaga, związana z wizytą Bidena: a może ten cały szum zapowiedzi w Warszawie „historycznego wydarzenia” i „przełomowych sformułowań” – to było po prostu kontrwywiadowcze propagandowe przykrycie jego wyprawy do Kijowa? Jedynie takie wytłumaczenie jestem w stanie uznać za inteligentne.

Mniejsza jednak z tym. Dziś jeden pan – co było dobrze widoczne w sprawozdaniu telewizyjnym – jak robot powtarzał rytualne gesty powitania szefów grupy B9. Automatyzm tego wszystkiego był dość zabawny. Współczułem tylko paniom, które zostały potraktowane całusem z dubeltówki model „trzy razy po męsku”. Nie wiem, czy na ich miejscu bym nie zareagował agresywnie…

No ale ja w żadnym wypadku i z żadnej strony nie jestem damą.

Zepsuło mi dzisiaj humor oko.press tekstem o Akademii Kopernikańskiej, tym pokracznym tworze Czarnka. Z założenia miało to być zgromadzenie uczonych; oczywiście, nikt nie miał wątpliwości, że rozumienie słowa „uczony” będzie tu mocno swoiste, zaś o powołaniu w szeregi wybrańców decydować będzie wierność Panu oraz paru innym panom.

Co innego jednak świadomość, co innego rzut oka na rzeczywisty spis nazwisk – za przeproszeniem – członków. Pozwólcie, że kilka przytoczę:

• Adam Glapiński – wiadomo

• Anna Łabno, prawniczka, wsławiła się m.in. tym, że podczas wykładu porównała błyskawicę Strajku Kobiet do symbolu Hitlerjugend. W mediach prorządowych zarzucała Unii Europejskiej „przekraczanie granic prawa”, kiedy Unia protestowała przeciwko naruszaniu zasad demokracji w Polsce.

• Adrian Vermuele, profesor prawa na Harwardzie, religijny fundamentalista katolicki, autor m.in. prac kwestionujących zasadę rozdziału państwa i Kościoła.

• ksiądz Paweł Bortkiewicz — teolog znany z ostrych prorządowych (ale także homofobicznych) wypowiedzi w mediach; nazywał np. opozycję „bandą przygłupów” i opowiadał, że jej miejsce jest w więzieniu.

• kard. Gerhard Mueller — b. prefekt Kongregacji Nauki Wiary, usunięty z niej w 2017 roku przez papieża Franciszka (który nie przedłużył mu mandatu) za to, że zbyt wolno zajmował się w niej przypadkami pedofilii wśród duchownych — dochodzenia w tej sprawie należały do jej zadań; wcześniej zarzucano mu także systematyczne ukrywanie przypadków pedofilii wśród księży, kiedy był biskupem Regensburga w Bawarii.

Akademicy. Kopernikańscy. Zgroza. Bardzo brakuje mi pana Jakiego, doktora wszak czegoś tam.

Bardzo do tej paczki pasuje również moja kolejna ulubienica, miłośniczka trudnej pozycji „na klęczkach” – madame Barbara Nowak, kur(atorka). Otóż pańcia ta rzecze (a raczej ćwierka, bo na Tweeterze) tak: „Nie tylko Trzaskowski realizuje w Polsce agendę C40, a w niej np. dietę planetarną, czyli bez mięsa, bez nabiału. W polskich szkołach na zajęciach dodatkowych trwa kształtowanie dzieci wg założeń agendy C40. Nie ma lex Czarnek, jest indoktrynacja ekoterrorystyczna”.

Wszystko bez sensu, ale też i wszystko – jak to się dawniej mawiało – „na bazie i po linii”. Grunt, by własnymi słowami powtórzyć opowieść szefa i szefa szefa. To duża i ważna dla kariery umiejętność.

A teraz – do sensu: W przyszłym tygodniu opozycja podpisze podobno „pakt senacki”. Kandydatów wystawią cztery partie: Platforma, PSL, Lewica i Polska 2050, dla której będzie to debiut. W każdym z senackich okręgów wystartuje (jeden) kandydat ze wspólnej rekomendacji partii opozycyjnych – ten, który będzie miał najwyższe poparcie społeczne. I będzie miał prawo do używania logo „Pakt Senacki 2023″.

Jeśli się to uda – co ma się okazać w najbliższy wtorek – to okazałoby się, że nie zgłupieliśmy jeszcze doszczętnie.

Interesujące, jak na to zareagują pisuary. Na razie młócą ostatni wywiad Kaczyńskiego dla „Sieci”, ale metodą „huk spory, szkody żadne”: żują do zbrzydu dwa zdania, które Wuc poświęcił jedzeniu mięsa i – przedtem – wyborom płci.

Ciekawa sprawa: dlaczego obiekty ich zainteresowań jakoś tak grupują się poza głową, by się nie wyrażać konkretniej? Bo nie wierzę, by odmówili sobie i w tej okolicy kompetencji, taka samoocena byłaby – jak na nich – zbyt okrutnie szczera.

21.02.2023

Wszystko przyćmiewa wizyta Bidena w Kijowie i Warszawie. Z pewnością zostanie wyśmienicie podsumowana przez ekspertów. Aby więc uniknąć tzw. efektu lodówki (otwierasz lodówkę, a tam też…) tu ograniczymy się do jednego pytania: co to znaczy, kiedy występujący jako pierwszy (czyli tzw. support) pan tak strasznie rzuca głową w różnych kierunkach, krzyczy i opowiada coś o jakimś „naszym” świętym? Bo pewno coś powinno znaczyć, ale bo ja wiem? Może zachorował?

Uznajmy, że jestem wredny i głupi i lecimy dalej.

Najważniejsza prokuratura w Polsce prowadzi duże postępowanie w celu wykrycia, kto na drzwiach do toalety sądu w Elblągu powiesił (czytaj: ujawnił bezprawnie) listę poparcia dla Macieja Nawackiego. Prokuratura przesłuchuje już elbląskich sędziów.

W sposób nieodparty nasuwa mi się piękna pieśń „Kto napisał kasjer dupa?”. Oto zasadnicze problemy naszej współczesności…

A, pan Kukiz ma ciężkie chwile. Miało być tak pięknie z jego ukochanymi sędziami pokoju, a tu kicha. Ileż razy mu to obiecywano, ileż razy on głosował jak trzeba… Tymczasem nie będzie nawet pilotażu w tej sprawie – zdecydowali członkowie sejmowej podkomisji, która zajmuje się tym jednym z jego kluczowych pomysłów. Artysta zrobił wszak swoje i może odejść. Nic tylko się zarąbać. Albo narąbać. Jak Messerschmitt.

W mediach coś ma się znowu dziać. Odnotowuję jakieś skurcze macicy w osławionej krajowej Radzie. Jej przewodniczący pan Maciej nomen-omen Świrski chce ukarać tym razem nadawcę Radia ZET. Chce otóż kary za podanie informacji o tym, że przejazd prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego przez Polskę w czasie jego podróży do USA zrealizowano logistycznie z pominięciem polskich służb i policji. Reporter stwierdził, że brak wniosku ze strony amerykańskiej Secret Service miał wynikać ze spadku zaufania u sojuszników po tym, jak świat obiegła informacja o wystrzale granatnika w gmachu Komendy Głównej Policji. A każde słowo w tym ostatnim zdaniu, to przecież informacja tajna specjalnego znaczenia opatrzona klauzulą „spalić przed czytaniem”…

W sumie: bardzo wesoły pogrzeb ustroju, ale trochę za długo trwa. Proszę przyspieszyć, mój Kaczyński, bo to już staje się nudne.

20.02.2023

Z samego rana (mojego, czyli dość późno – już nie muszę się zrywać z wyra bez sensu, co jest jedynym chyba przywilejem starości) czytam w „Wyborczej” o jednym z moich faworytów – panu ekssenatorze, ekspośle i eksprokuratorze PRL, obecnie zaś członku Julinka. Czyli o sędzi Piotrowiczu. I miło mi się robi koło serca, bo rzeczony przez red. Czuchnowskiego trafion jest artykułem w sam środek ciężkości.

Okazuje się otóż (są nagrania i zeznania świadków), że będąc jeszcze senatorem przed 17 laty pan prokurator ustawiał egzamin sędziowski swojej córki, zalecając zaufanym egzaminatorom pewien „retusz” wypracowania latorośli. No i oni zawiedli: nie dość, że nie zaingerowali, to jeszcze wszystko wysypali. Dziewczę zaliczyło zaś jedno z ostatnich miejsc wśród egzaminowanym, co mu zresztą nie przeszkodziło zrobić niezłej kariery w sądownictwie, wspieranej przez Bardzo Ważne Osoby.

Wszystko było przed 17 laty, więc kodeksowo – przedawnione. Nikogo do odpowiedzialności karnej pociągnąć się nie da. Co zaś się tyczy odpowiedzialności honorowej, to proszę mnie nie rozśmieszać terminami w pisuarowej zgrai nie na miejscu.

Jaki więc pożytek z ujawnienia tego skandalu, skoro z całą pewnością nikt z jego powodu nawet posady nie straci, nie mówiąc o jakichś desperackich strzałach w łeb? Skąd niesłuszne i z pewnością nieszlachetne moje radowanie?

A no taki pożytek i stąd moja frenezja, że teraz każdy, kto pana prokuratora na drodze swej napotka może mu przekazać stosowne wyrazy lub wykonać jakieś gesty z pełnym uzasadnieniem. Bez obawy o konsekwencje.

Następną przyjemność zrobił mi dziś „Newsweek” tekstem o usankcjonowanym nieróbstwie niektórych prawiczków, co to masowo dostali etaty sekretarzy stanu w kancelarii premiera, gdzie – jak można wyczytać w tekście – nic dokładnie nie robią, ale koszą za to całkiem przyzwoite apanaże, mają służbowe limuzyny, sekretarki i różne takie. Ciekawi was, dlaczego taka patologia sprawia mi przyjemność? A nie cieszycie się, spotkawszy na swej drodze człowieka, któremu los sprzyja maksymalnie, niezależnie od jego pracowitości, wykształcenia i obyczajów? Przecież to ogromnie krzepiące i wręcz gotowy scenariusz na komedię łotrzykowską!

Jak to dla was niemiłe, to macie chyba jakiś defekt osobowościowy, wielce w dzisiejszej Wolsce destrukcyjny…

I na dziś tylko jeszcze jedna wiadomość. Dobra lub zła – zależy kto czyta: Sąd Najwyższy oddalił skargę kasacyjną skierowaną przez wydawcę „Gazety Polskiej” i jej redaktora naczelnego Tomasza Sakiewicza. Tym samym uprawomocniło się orzeczenie nakazujące przeprosiny za okładkę, na której twarz aktywisty Bartosza Kramka przedstawiono w mundurze Wehrmachtu.

19.02.2023

W ostatnim czasie Komisja Europejska zezwoliła na wprowadzenie do sprzedaży w krajach członkowskich UE produktów, które zawierają mąkę ze świerszcza domowego. Jak stwierdzono, to kolejna decyzja o dopuszczeniu owadów do celów spożywczych. Afera z tymi świerszczami, ograniczaniem mięsożerstwa i ruchu samochodów przestaje już być śmieszna. Zaczyna złościć. Już prawie wszystkie prawiczkowe media oraz coraz liczniejsi ichni „politycy” zaczynają zapowiadać, że oni Polską przed tymi paskudztwami wymyślonymi przez lewaków uratują. M.in. Jan Krzysztof Ardanowski, przewodniczący Rady ds. Rolnictwa i Obszarów Wiejskich przy Prezydencie RP, były minister rolnictwa w rozmowie z „Naszym Dziennikiem” stwierdził, że dopuszczenie owadów do celów spożywczych jest… bezpośrednim atakiem na rolników.

Bo co, panie minister? Bo oni nie potrafią hodować? Daję panu słowo: jeśli to będzie opłacalne – nauczą się szybciej niż pan przypuszcza.

A w ogóle to wszystko ohydne lewactwo. Zaraza XXI wieku. Hiszpanie pozwolili dzieciom zmieniać płeć na żądanie. Teraz legalizują zoofilię, a za użycie łapki na szczury grozić ma więzienie. U nas lewacki wirus też krąży – zarażony Rafał Trzaskowski chce już zakazywać jeść mięso – napisał na z kolei Twitterze szef MS Zbigniew Ziobro.

Fajnie mu wymyślili, nie? Jak bym miał takich ghost-writerów albo doradców, to jednak kazałbym ich przerobić na mączkę. Gorzej, jak sam to wykoncypował…

Wraca też co jakiś czas kwestia totalnej dekomunizacji. Ostatnio chcą zdekomunizować Rzeszów, gdzie stoi dość abstrakcyjny w formie pomnik Czynu Rewolucyjnego, który już stał się takim symbolem miasta, jak wieża Eiffla – Paryża. No i trzeba trafu, ten pomnik (dłuta Koniecznego, jeśli kto ciekaw) troszkę się rozsypuje. Że zaś – zdziwicie się – jest własnością Kościoła, to trudno przypuszczać, że po prostu go naprawią. No i pisuary zrobiły raban. Żeby przejąć od Kościoła i usunąć. Zwłaszcza, że ten czyn rewolucyjny kojarzy się niektórym z czymś dziewczęcym i podobno nieprzyzwoitym.

Widać, że mają palanty mało zajęć. Ale czy muszą wymyślać sobie takie głupie?

Na koniec coś fajnego. Bąkiewicz został odwołany z funkcji prezesa Stowarzyszenia Marsz Niepodległości — przekazał Onetowi Witold Tumanowicz, członek Ruchu Narodowego i wiceprezes stowarzyszenia. W organizacji prowadzony był wewnętrzny audyt, a przeciwnicy Bąkiewicza mówili o błędach i nieprawidłowościach występujących za jego prezesury. Szef sztabu Konfederacji Robert Winnicki mówił o „karuzeli grantowej”. Konfederatom chodzi też o kontrolę nad tzw. telewizją narodową, która stara się o koncesję od KRRiT. Sam Bąkiewicz oczywiście nie uznaje wyników głosowania.

Jeśli państwo myślą, że życzę im, żeby się pozagryzali, to przez grzeczność nie zaprzeczę.

Kaczyński da głos w „Sieci” jutro. Jeżeli to będzie tylko tyle, że on nie da Polakom zabrać z talerz schaboszczaka, to w porzo. Tym nas nie zantagonizuje.

18.02.2023

Uniwersalny patent pisuarów na wszelkie zarzuty, stawiane ich państwu przez kogokolwiek – to stwierdzenie „a nas to nie dotyczy”, którego należy używać bez względu na stan faktyczny. Ostatnio rząd (po raz pierwszy) oficjalnie odmówił wykonania precedensowego zabezpieczenia ETPCz dającego ochronę trzem represjonowanym sędziom z Warszawy.

No i co z tym zrobić? W stosunkach prywatnych można w odpowiedzi na bezcelność dać w ryj, w międzypaństwowych nie ma takiej możliwości. Ta decyzja pogorszy relacje Polski z UE; no i fajnie. Co więcej, polski minister ds. UE oświadcza z miedzianym czołem, że nie tylko polski Trybunał nie słucha się TSUE. Łże ta pokraka bezczelnie, co dowodnie wykazało oko.press. Ale weź i zrób co takiemu.

Zabawnie się rozwija akcja wokół dotyczących ekologii zaleceń samorządowców Europy na najbliższe lata. Uznał je za dobry pretekst do rozwarcia jamy ustnej sam Kaczyński: w najbliższym numerze jednego z prawicowych pisemek będzie z nim wywiad, w którym orzekł, że „jesteśmy za wolnością; od nas Polacy nigdy nie usłyszą, że mają ograniczyć jedzenie mięsa, picie mleka, że mają obowiązek zmienić samochód na elektryczny”.

Basują mu konfederaci, którzy zwołali ostatnio coś, co nazwali konwencją – a co w gruncie rzeczy było zbiórką dosłownie kilku osób. No i straszą oni świerszczami, obiecują auta i domy dla pracowitych i „oddanie Polski normalnym ludziom”. Z tego ostatniego już się cieszę, bo faktycznie oni wszyscy są nienormalni.

W każdym razie wyraźnie chcą obejść kaczystów z prawej strony. Ale tymczasem chłopcy się nie dogadali między sobą zanim zaczęli kłapać dziobami. Oto, mimo że „nie chcemy sztucznych ograniczeń w imię jakichś ideologii”, pan (za przeproszeniem) minister sportu Kamil Bortniczuk ogłosił, że złożył projekt ustawy, która ma ograniczyć młodzieży dostęp do napojów energetycznych.

Ciekawe, kto się wycofa – on i konfiarze, czy Kaczor? Bo pogodzić się tych stanowisk raczej nie da. Chociaż… Obie strony doskonale przecież znają wspomniany na wstępie dzisiejszego teksu myk “nas to nie dotyczy”.

Że idiotyzm?

A bo to pierwszy?

17.02.2023

Jak się robi chamską propagandę na bezczela? To proste. Wyobraźcie sobie, że jakaś instytucja badawcza lub organizacja społeczna publikuje – nawet nie apel, ale prognozę: jak mogłoby być. I stwierdza, że realizacja tej wizji ma sens, choć dla wielu ludzi z pewnością będzie kontrowersyjna.

Nic więcej nie trzeba. Zanim osoba, którą chcecie pogrążyć zabierze w tej sprawie głos (choć wcale nie musi; tym lepiej) – uruchamiacie wszystkie swoje szmatławce i wypuszczacie do boju pałkarzy wszelkich autoramentów. Hasło jest: on się nie odciął, znaczy chce nam zafundować to i tamto. I jak się odetnie, to też go mamy: bo nie od razu, bo nasza presja ma sens…

Tak właśnie zrobiono z Rafałem Trzaskowskim. Międzynarodowe stowarzyszenie burmistrzów opublikowało raport naukowców z 2019 roku, przygotowany dla grupy C40, do której należy m.in. Warszawa. Raport wyznacza ambitne cele klimatyczne, mówiące np. o dążeniu do zredukowania do 16 kg rocznie ilości spożywanego mięsa, nabiału do 90 kg czy jednokrotnego lotu (w dwie strony) raz na dwa lata. Brakuje jednak wyraźnych wskazań, jak te cele osiągnąć, tym bardziej że władze lokalne mają ograniczone kompetencje w tych dziedzinach. Warszawa uprzejmie stwierdziła, że raport „weźmie pod uwagę”.

No i już najłagodniejsze określenie to przypisanie Warszawie i Trzaskowskiemu chęci uczynienia z Polski Korei Kima. Niemiec ma podobno jeść schabowe, my – wpieprzać jakieś robale …. Grzmią wszyscy – od telewizji publicznej poczynając, na internetowych szmatławcach kończąc.

Obserwując rozwijającą się typową gównoburzę czuję narastającą wściekłość. Bo człowiek jest wobec czegoś takiego w gruncie rzeczy bezradny.

Niestety: możemy tylko mówić i pisać. A żeśmy kulturalni – to i skutki będą niewielkie.

Metoda na bezczela funkcjonuje też doskonale przy osławionych miesięcznicach. Sąd prawomocnie orzekł, że można z tej okazji pod wiadomym pomnikiem schodów składać prywatne wieńce; ale organizatorzy mają ten wyrok … tam, gdzie mają; i wojsko wszelkie takie zbiera i wyrzuca. A policja mówi, że nic nie widziała albo wręcz, że żadnych wieńców poza oficjalnymi nie było. Donosi o tym oko.press.

I znów obserwatora to zatyka.

Skoro już jesteśmy przy bezczelności: Ordo Iuris chce pozbawić większość kościołów m.in. uprawnień podatkowych i zlikwidować Fundusz Kościelny, z którego finansowane są emerytury duchownych.— podaje „Rzeczpospolita”. Ale nie myślcie sobie: oni po prostu uważają, że z tego dobrodziejstwa korzysta zbyt wiele wyznań i Kościołów, a przecież oni wiedzą doskonale, która bozia jest najważniejsza i której niczego pozbawiać nie wolno… Ordo Iuris proponuje też, by poza lekarzami i pielęgniarkami, powołać się na klauzulę sumienia mogli także diagności laboratoryjni, farmaceuci czy przedsiębiorcy. Tym samym pracownik apteki mógłby odmówić sprzedaży środków antykoncepcyjnych. No i trzeba wprowadzić religię na maturze — podaje „Rzeczpospolita”.

Bądźmy jednak uczciwie i przyznajmy: jeszcze tym razem o spławianiu czarownic i stosie dla kacerzy mowy nie było.

Straszny się zaczyna robić ten kraj. Chyba trzeba go po prostu rozwiązać, dopóki nie jest za późno – jak mawialiśmy, gdy w ubiegłym wieku usiłowano przerobić nas na „moczarstwo”.

16.02.2023

Już prawie zapomnieliśmy o kolejnej akcji propagandowej władz pod tytułem „Polski Bałagan” … przepraszam, oni to oczywiście nazwali „Ładem” – i wzięła się sama przypomniała. Od 15 lutego można mianowicie (i niestety trzeba, bo sami sobie nie damy rady) dokonywać rozliczeń podatkowych przez Internet. To znaczy: nie można tego zrobić, bo serwery się zablokowały, tylu chętnych. Bowiem – jak pisze Onet – nawet najgenialniejsi księgowi nie do końca rozumieją i orientują się w podatkowych łamigłówkach, które zaserwował nam Polski Ład.

I jeszcze cytat:

Przepisy podatkowe zmieniały się w zeszłym roku średnio co 10 dni, ulgi pojawiały się i znikały, a księgowi w firmach wyrywali sobie włosy z głowy. Teraz podatnicy dostaną palpitacji serca. Bałagan, jaki pozostawili po sobie twórcy Polskiego Ładu, jest tak wielki, że praktycznie nikt nie wie, czy na koniec będzie musiał dopłacić, czy też dostanie zwrot podatku. Mimo że premier Morawiecki chwalił się na konferencjach prasowych, że będzie to „historyczna obniżka podatków”.

To jednak są geniusze, swoją drogą. Aby tak spieprzyć wszystko, za co się wezmą – to naprawdę trzeba mieć łeb jak balon.

Tymczasem z powodu gapiostwa działaczy sąd rozwiązał ugrupowanie Kukiz’15. Sam on ma gotowy wniosek o rejestrację nowej partii, który ma być wkrótce złożony – informuje „Rzeczpospolita”. To dość stary patent, znany dzięki staremu dowcipowi: wchodzi facet do mieszkania i widzi kupę brudnych dzieciaków. Krzywi się z niesmakiem i woła do żony: stara, to jak – myjemy te, czy robimy nowe?

Kukiz wybrał drugą ewentualność.

Ale i inne partie mają dość głupie plany. Otóż jedna lewica spotka się z drugą lewicą… w sądzie. Mikrougrupowanie miłego i sympatycznego skądinąd Andrzeja Rozenka podważa legalność istnienia „dwugłowego smoka” czyli Nowej Lewicy Czarzastego i Biedronia, bo ich wybór obarczają – zdaniem rozenkowców – liczne wady prawne.

I tu się wstrzymam od komentarza. Może tylko jeden: chłopaki, na łeb wam jakaś szafa upadła?

Znaczące ruchy dyskretnie chciano wykonać w związku z pewnym niemiłym zapaszkiem wokół Narodowego Centrum Badań i Rozwoju. Ale dyskretnie się nie dało: w ubiegłym tygodniu Jackowi Żalkowi, wiceministrowi funduszy i rozwoju regionalnego zabrano pełnomocnictwa do nadzoru nad NCBR. Podobno chodzi przede wszystkim o decyzje personalne – donosi Rzepa. Minister funduszy i polityki regionalnej Grzegorz Puda zlecił nowemu dyrektorowi audyt w instytucji. Kontrola obejmuje nie tylko konkurs „Szybka ścieżka – Innowacje cyfrowe”, gdzie – jak ujawnił dziennikarz Radia Zet Mariusz Gierszewski – grant w wysokości blisko 55 mln zł otrzymał 27-latek z Gdańska, który kilka dni wcześniej założył firmę. Według Rzepy audyt – weryfikacja firm, wniosków i ocen – dotyczy kilkunastu firm, które miały być forowane w NCBR w tym programie o kapitale ponad 800 mln zł. Wariant „Willa plus”?

Kaczyński zaniemówił. Swoją drogą ciekaw jestem, jak będzie uczestniczył w spotkaniu władzy z Bidenem? Podejrzewam, że przed telewizorem gryząc paluszki. A było się uczyć angielskiego… Chociażby na poziomie prezydenckim, to już byłoby coś!

A ten wredny Tusk wziął i się na złość wszystkim podstępnie nauczył.

15.02.2023

Sprawa Elżbiety Podleśnej, oskarżonej o to, że do policjanta, który użył w stosunku do niej na demonstracji bolesnego chwytu, powiedziała „chamie” i „władzuchno” zakończyła się umorzeniem warunkowym: Ela ma roczny okres probacji.

czegóś niezadowolona.

A przecież powinna była – przyklęknąwszy na jedno kolano – rzec „wielce szanowny panie policjancie, domniemywam, że pańska czcigodna mama nie dołożyła wystarczającej staranności, by nauczyć Waszą Ekscelencję dobrych manier”. Prawda?

Innymi słowy mówiąc, ktoś tu wyszedł na idiotę. Obawiam się, że ja.

Rzecze oko.press: „Komisja Europejska zarzuca Polsce, że Trybunał Konstytucyjny swoimi orzeczeniami narusza porządek prawny Unii Europejskiej i prawa obywateli UE. Komisja podważa też wybór „dublerów” i Julii Przyłębskiej na prezesa TK. Dlatego wnosi skargę do Trybunału Sprawiedliwości UE. Skarga dotyczy składu i funkcjonowania Trybunału Konstytucyjnego. […]

No i dupa. Ewentualne orzeczenie Julkowego sądu w sprawie skierowanej do niego przez Dudę będzie zapewne mogło być podważone; nie mówiąc już o innych wynikających stąd problemach, a jest ich worek. Te fundusze europejskie…

Marzenie ściętej głowy.

Wywiad w BBC z tzw. głową państwa przeprowadziła dziennikarka Laura Kuenssberg 12 lutego 2023 roku. Zapytała Dudę m.in. o prawo aborcyjne w Polsce, a konkretnie o sprawę Justyny Wydrzyńskiej z Aborcyjnego Dream Teamu, która została oskarżona o pomoc przy przerwaniu ciąży z art. 152 Kodeksu karnego za przekazanie potrzebującej pigułek aborcyjnych. No i głowa w odpowiedzi zeznała, że jest katolikiem, a prawo do życia gwarantuje Konstytucja. Dla porządku dodajmy, że owszem: ale bez określenia „od poczęcia”, fakt zaś wyznania głowy jest w tym przypadku bez znaczenia.

Szkoda gadać.

Z medialnych drobiazgów wkurzających: panie (tfu!) dziennikarzu sportowy zawodnik odnotował postęp, nie „pokazał progres”; kochana stacjo TVN24 – istotnie masz jedną dziennikarkę niezwykłej urody and zgrabności i przy tym posiadaczkę przepięknych nóg o niebywałej długości. Ale jak do przekazywania poważnych wiadomości gospodarczych ubierasz ją tak, że niemal wzgórek łonowy widać a szpilki mają obcas 15 cm, to nikt tych wiadomości nie słucha, zapewniam. Oglądalność oczywiście będzie, ale to jest zwykłe oszustwo…

To u was się jednak chyba nazywa marketing.

14.02.2023

Różniaste różności dzisiaj.

Po pierwsze, o pewnym księdzu, którego historia idealnie pasuje do rysującego się coraz wyraźniej wizerunku Kościoła jako instytucji mocno podejrzanej o różne paskudne myśli i czyny. Oto w czwartek 9 lutego w jednej z lubelskich galerii handlowych policja zatrzymała Artura S. 37-letniego wikariusza z Łukowa. Tenże nagrywał obcego mężczyznę w toalecie. Za takie gry i zabawy grozi do pięciu lat więzienia podaje Radio ZET.

No i czy prawica nie ma racji, że chrześcijanie są prześladowani? Coraz intensywniej? Takich wrednych informacji wszak pędzi lawina!

Ciekawostka. Opublikowano raport C40 Cities organizacji, do której należą m.in. Nowy Jork, Berlin, Pekin, Londyn i Warszawa. Zawiera on rekomendacje co do spełnienia celów polityki klimatycznej. Wśród nich znajdują się: ograniczenie spożycia mięsa, użytkowania pojazdów prywatnych, wydłużenie życia urządzeń elektronicznych, ubrań i wiele innych. Władze m.st. Warszawy, jak podaje stołeczne biuro prasowe, przychylnie odnoszą się do proponowanych zmian i ograniczeń.

No i to jest powód podniesienia wrzawy, która – jak znam życie – będzie podsycana. Bo przeciętny człowiek kocha swój samochód – a tymczasem 28 proc. prywatnych aut miałoby do 2030 roku zniknąć z ulic miast, zaś do 2050 redukcja wynosiłaby 39 proc.

Co więcej, redukcja posiadania nowych ubrań miałaby osiągnąć 39 proc. do 2030 roku, zaś do 2050 byłoby to już 66 proc. Redukcja spożycia kalorii, nabiału i mięsa miałaby osiągnąć rozmiary 36 proc. do 2030 roku, zaś do 2050 roku już 60 proc. Postulowane jest też „wydłużanie życia” urządzeń elektronicznych o odpowiednio 18 proc. i 33 proc. do 2030 i 2050 roku.

Po prostu: groza i komunizm, żeby nie powiedzieć – za przeproszeniem – dżender.

Trzaskowskiego na latarnię za poparcie tego Manifestu Komunistycznego XXI stulecia! My chcemy diesla i w nim spożywania pysznych wołowych burgerów! My chcemy ajfonów i nowego modelu elektrycznych gaci co tydzień! O usłysz naszych wołań głos! Klimatyzm! Ekologizm!

Na zakończenie wracamy do ech wczorajszego uniewinnienia pani Barbary Kurdej-Szatan. Ciekaw byłem, jaką metodę walki z tym policzkiem dla Honoru Polaka obiorą wiadome kręgi. I właściwie można było to przewidzieć: publikuje się dziś (TVP Info) nazwiska orzekających trzech pań i zbiera na nie „kompromaty”. Jest przecież oczywiste, że ktoś, kto sądził generała SB i nie skazał go na co najmniej łamanie kołem, tylko na głupie 2 lata paki – to osoba nad wyraz podejrzana; która w dodatku później uniewinniła pewnego senatora od zarzutu narkotyzowania się z jakimiś panienkami! A z kolei druga sama się przyznała, że jest członkiem znienawidzonej „Iustitii”!

No w mordę jeża – nie wolno się godzić z takim panoszeniem się tego paskudztwa!

W ogóle kasta dobrze się trzyma, niestety. Dziś Agata Bzdyn, radczyni prawna zajmująca się m.in. prawami człowieka, poinformowała, że Sąd Okręgowy w Warszawie prawomocnie uniewinnił Babcię Kasię od zarzutów naruszenia nietykalności funkcjonariuszy policji!

Tego już za wiele. Trzeba zarządzić w sądach egzorcyzmy, nie ma rady.

13.02.2023

Pamiętacie panią Barbarę Kurdej-Szatan, aktorkę, która funkcjonariuszy Straży Granicznej nazwała „maszynami bez mózgu i serca” oraz „mordercami”? Pamiętacie w takim razie, że miała z tego powodu proces, wytoczony przez pisuar; oraz straciła pracę w reklamie. Być może utkwiło wam też w pamięci, że sąd pierwszej instancji wyrokiem z grudnia 2022 roku ją puścił wolno, sprawę umarzając. No i kolejna dobra wiadomość: odwołanie prokuratury od tej decyzji właśnie też poszło na drzewo: tak postanowił Sąd Okręgowy w Warszawie, działając jako druga instancja. Sprawa zamknięta; no, chyba że ktoś wniesie rewizję nadzwyczajną.

Swoją drogą: ile taka zabawa kosztuje? I ile czasu i energii ci ludzie marnują z jedną tylko intencją: ma być po mojemu? Ile naprawdę ważnych spraw można by w tym czasie załatwić?

Ale nie. Buldogi nie odpuszczają.

Na marginesie smrodliwej i skandalicznej afery o kryptonimie „Willa plus” kryją się decyzje kilku innych pomysłów Ukochanej Władzy Ludu Polskiego Miast i Wsi – równie spektakularne co do istoty, choć dotyczące innych kwot i nie budynków. Oto przykład: nowopowstałe stowarzyszenie, które otrzymało najwyższą dotację z Funduszu Patriotycznego, jest zarządzane przez prawą rękę osławionego nacka Bąkiewicza — dowiedziała się „Rzeczpospolita”.

Mariusz Sarol – tak się nazywa nasz „bohater” – przyznał w rozmowie z „Rzepą”, że „wniosek w konkursie z Funduszu Patriotycznego złożyli na »sfinansowanie projektu kina plenerowego, w ramach którego zrealizowano dziesięć emisji filmów animowanych o tematyce patriotycznej oraz przeprowadzono debaty i rozmowy z mieszkańcami miejscowości, w których odbyły się pokazy«”.

Więc tak: mamy pomysł na dojenie, to doimy. Wyświetlono 10 kreskówek „patriotycznych”. Obejrzało je kilka osób. Skasowaliśmy 400 tysi.

Tak się to robi w Chicago… Wróć: w Warszawie.

Jak wiadomo, ośrodek szkolenia cyrkowców „Julinek” zwany niekiedy Trybunałem Konstytucyjnym (jeśli mi się coś pomerdało, to przepraszam, ale z tą instytucją jest taki bajzel, że trudno dojść co i jak) w orzeczeniach z 14 lipca 2021 r. i 7 października 2021 r. uznał postanowienia traktatów unijnych za niezgodne z Konstytucją RP, wyraźnie kwestionując prymat prawa unijnego.

No i teraz Polska ma dwa miesiące na odpowiedź na wezwanie do usunięcia uchybienia, zawartego w tym orzeczeniu. A tu dał niezłą robótkę Duda… A tu połowa sędziów zawraca głowę, że Julka nieważna…

Same kłopoty. A Kaczyński na dodatek jak się obudzi, to opieprzy.

Ech… „wsiąść do pociągu byle jakiego, nie dbać o bagaż, nie dbać o bilet”… a tu kicha. Tzn. wybory.

12.02.2023

Dzisiaj skupiamy się na mediach i ich okolicach.

1. Jak donosi portal wirtualnemedia.pl, „w sądzie w Grodzisku Wielkopolskim ruszył proces tzw. patostreamera Grzegorza G., w Internecie znanego jako Gural, którego prokuratura oskarża o znęcanie się nad zwierzętami. Ten to mianowicie pan “w opublikowanym nagraniu z jesieni 2012 roku zatytułowanym „Ustawka z Puszkiem” ciągnął kota za nogi i ogon oraz symulował kopanie go. W kolejnym ciągnął psa za tylne łapy (zwierzak wył z bólu), a w innych starał się posadzić kota na rozgrzanej patelni i wsadzić do piekarnika”.

Jeśli w tym miejscu ktoś z czytelników pomyślał o tym Guralu, że to cham, bydlak, łobuz i prymityw, to nie będę protestował. Ale onże sam myśli o sobie na tyle dobrze, że ogłosił w Sieci zbiórkę na opłacenie adwokata. I dostał nauczkę: uzbierał … 100 złotych. „. – Nadzieja zgasła prawie do zera” – zapłakał i zapowiedział, że całkowicie wycofa się z Internetu, „bo przez swój wizerunek nie może podjąć pracy”. Pewno myśli, że grono jego fanów pójdzie gdzieś demonstrować.

Uprzednio na swojej „twórczości” zarobił podobno tyle, że starczyło mu na mieszkanie i samochód.

I to jest dopiero potworne.

Mniejsza o degenerata i jego proces. Procesy powinny mieć wytoczone wszystkie firmy, instytucje i osoby, które go finansowały reklamami i wpłatami. I to procesy o kwoty rujnujące. W każdym wypadku patostreamingu. Oczywiście ministra sprawiedliwości to mało obchodzi, choć lubi zaostrzać różne kary kodeksowe.

2. Radia w Internecie słucha codziennie ok. 2,3 mln osób; między innymi niżej podpisany, choć nie namiętnie. Liderem z 20 proc. udziału jest tu RMF FM, a na kolejnych miejscach są Radio 357 i Radio Nowy Świat mające łącznie także ponad 20 proc. Czołowe rozgłośnie przyciągają słuchaczy na ponad trzy godziny dziennie – wynika z danych Krajowego Instytutu Mediów.

Kierownictwo Polskiego Radia nie mogło – okazuje się – zrobić nic lepszego dla opozycji niż to, co uczyniło z Trójką. Głupota i polityczne zacietrzewienie tych ludzi przerasta Himalaje. Na dziś to świetnie; ale odbudowanie – choćby częściowe – prestiżu i roli mediów publicznych po nieuniknionym końcu pisuaru będzie bardzo trudne. I o tym też warto myśleć już teraz, by mieć w zanadrzu gotowe rozwiązania programowe i kadrowe.

3. Do mediów publicznych zalicza się też PAP. I tu taka historyjka (także opisana przez wirtualnemedia.pl): „Zwolniona w 2020 roku dziennikarka gdańskiej redakcji Polskiej Agencji Prasowej Anna Kisicka w czwartek wygrała proces przed sądem pracy z byłym pracodawcą. Zgodnie z nieprawomocnym wyrokiem PAP ma jej zapłacić maksymalne odszkodowanie. Poszło o relacjonowanie wyroku w sprawie wystawy Muzeum II Wojny Światowej. Opisując go w depeszy Anna Kisicka zamieściła nie tylko komentarz kierownictwa Muzeum, ale także drugiej strony sądowego sporu, czyli prof. Pawła Machcewicza, pierwszego dyrektora placówki. Tymczasem PAP usunęła przygotowaną przez dziennikarkę depeszę, zastępując ją taką, w której wypowiadał się tylko ówczesny dyrektor Muzeum II Wojny Światowej, Karol Nawrocki. Wobec takiego obrotu sprawy autorka depeszy rozesłała maila do współpracowników, w którym zarzuciła szefostwu PAP nierzetelność”.

I to było przyczyną zwolnienia. W głowie się nie mieści, co ten pisuarowy gang wyprawia.

11.02.2023

Zacznijmy od powrotu do wczorajszych uwag o Sikorskim.

Dlaczego sądzę, że należałoby go odsunąć od pierwszego rzędu opozycji? Przecież jest ogromnie inteligentny, w polityce wielce kompetentny i na dodatek świetnie wykształcony (i dodam prywatnie: jeśli tak znakomita pani wybrała go sobie na męża, to musi być facetem godnym uwagi)…

Otóż dlatego, że dało mu się przypiąć propagandowo rzecz nie tyle naganną, ile bardzo źle wpływającą na wizerunek: spore pieniądze, wprawdzie zarobione legalnie ale w wysokości niewyobrażalnej dla mieszkańca Górki Dolnej. Który – przypomnijmy – oburzył się z wiadomymi skutkami na konsumpcję ośmiorniczek – dania wprawdzie wartego tyle, co paczka papierosów, ale egzotycznego: w byle knajpie w rzeczonej Górce Dolnej go nie uświadczysz.

A to i to wizerunkowo szkodzi. Trzeba było uważać. A teraz niestety trzeba zareagować nie „po prawdzie i sprawiedliwości”, ale wedle gustu „suwerena”. Że sprzecznie z zasadą „tak, tak – nie, nie”? Fakt: sprzecznie. Ale tu chodzi wyłącznie o skuteczność, o nic nadto.

Pisze Onet: „prezydent Duda nie podpisał znowelizowanej ustawy o Sądzie Najwyższym, wysłał ją za to do Trybunału Julii Przyłębskiej. Pieniądze dla Polski z KPO od dziś znów dalej niż bliżej. Takiej decyzji Andrzeja Dudy nie spodziewał się niemal nikt”.

Przypominam: ja się spodziewałem. Byłem niemal pewien i na moje wyszło. Duda się uchylił – i teraz robi się naprawdę ciekawie: stajnia pani Juleczki jest ostro pęknięta, telefon do niej samej z Nowogrodzkiej prawie na pewno nie zadziała a tymczasem trzeba sprawę załatwiać w pełnym składzie. Czysta loteria.

I znowu zaryzykuję prognozę: albo będą rzecz odwlekali ile się da, albo ustawę uwalą. Bo jest sprzeczna z Konstytucją w sposób oczywisty nawet dla laika. I będziemy mieli kolejny niezły cyrk.

Dwa fakty mocno kłopotliwe dla rządzących.

Kuria Warszawska wycięła im niezły numer: policja i organizatorzy miesięcznic z partii rządzącej zgodnie twierdzą, że te imprezy „ku czci i pamięci” są uroczystościami religijnymi; a tu Kuria powiada, że nic właśnie. „W rozumieniu 834 paragrafu punkt 1 Kodeksu Prawa Kanonicznego nie są”.

I dupa. Policja co miesiąc – okazuje się – rozbija legalną demonstrację Lotnej Brygady Opozycji, „żeby uniemożliwić zakłócanie sprawowania kultu religijnego” – najzupełniej nielegalnie. Bo jeśli to jest zwykła demonstracja publiczna, to kontrdemonstracje też są legalne. I żeby było jeszcze fajniej, zapytała o to duchownych … prokuratura. I chyba ma niespodziankę.

Drugi kłopot. „Wczoraj do Ministerstwa Edukacji i Nauki weszli kontrolerzy Najwyższej Izby Kontroli. Wydali polecenie zabezpieczenia wszystkich dokumentów, zdigitalizowania i przesłania kopii do NIK. Dlatego wczoraj nie dostałyśmy żadnych dodatkowych dokumentów, bo poinformowano nas, że wszystkie digitalizują na potrzeby NIK-u – powiedziała w programie “6DT” Katarzyna Lubnauer” – donosi znów Onet. Chodzi oczywiście o imprezę, szeroko znaną pod kryptonimem „Willa plus”.

Oj odbije im się ten Czarnek …

Jeszcze jedno. Jak sobie strzelać w kolano, to z broni sporego kalibru. Do TVP wraca niejaki patokatolik Cejrowski, i to do Dwójki, gdzie będzie miał znowu własny program. Tymczasem ujawniono jego zarobki (patrz uwagi o Sikorskim) i wspomniany mieszkaniec Górki Dolnej też nie będzie zachwycony.

Ale ważniejsze tu jest co innego; otóż pan WC na antenie Radia Wnet i w swoim kanale na YouTube ostro skrytykował administrację amerykańską i usiłował wytłumaczyć postępowanie Rosji wobec Ukrainy…

A to już śmierdzi bardzo mocno: najwyraźniej na Woronicza ktoś w coś wdepnął. Znowu.

Kaczyński kwiaty pod wiadomymi schodami donikąd złożył, ale się nie odzywał. Trochę mi brak tych jego niegdysiejszych stałych zawodzeń o dochodzeniu do prawdy. Dźwiękowo to było całkiem ciekawe.

10.02.2023

Amicus Plato… Po stronie opozycyjnej nie jest kryształowo. Narasta afera z Sikorskim: od paru lat brał od Arabów 100.000 euro rocznie i podobno tego nie zgłosił komu powinien. To niewątpliwie duża strata – nie tylko wizerunkowa – dla opozycji, ale Tusk może ją jeszcze odkręcić i obrócić w wydźwięku. Tylko w tym celu powinien zrezygnować z Sikorskiego lub – najlepiej – namówić go, by się całkowicie wycofał z życia politycznego. Ale i tak zupa się wylała i pisuary mają swoje punkty. Mała pociecha, że zdobyli je im Holendrzy, bo to oni ujawnili sprawę…

Tymczasem niektórzy głoszą koniec „Polski 2050”. Odeszła na znak niezgody z polityką Hołowni (chodzi o mariaż partyjny z Kosiniakiem) pani Hanna Gill-Piątek. Teraz odchodzi Paweł Drążczyk, związany z Polską 2050 radny łódzkiego sejmiku wojewódzkiego. Ten lokalny polityk ogłosił swoją decyzję na Twitterze. Mówią, że u Hołowni zaczyna się lawina odejść; nie bardzo mi się w to chce wierzyć.

Ale że św. Szymon osłabł, to widać. W każdym razie to ugrupowanie nie ma szans na odegranie roli decydującej na polskiej scenie politycznej – mimo zrzeszenia w swoich szeregach kilku osób co najmniej ciekawych.

Oczywiście, dzień nie miałby ranka, południa i wieczoru, gdybym nie mógł odnotować mniejszej lub większej wpadki tego towarzystwa (jakiego towarzystwa, Bogdanku? – spytałaby moja wytworna ciotka – to przecież co najwyżej środowisko, gdzie im do towarzystwa?). Dzisiaj też mamy dwie.

Pierwsza jest – przyznaję – dla mnie niespodzianką, w dodatku miłą. Co jak co, ale Konfederacja i cała prawicowo-narodowo-katolicka młodzież polska – wydawała mi się tworem mniej więcej jednolitym.

Otóż nic właśnie. Naparzają się jak kibole zwaśnionych klubów. Jak pisze Onet, w Konfederacji trwa polowanie na Roberta Bąkiewicza, czyli szefa Stowarzyszenia Marszu Niepodległości, który oskarżany jest m.in. o stworzenie „karuzeli grantowej”. Słychać hipotezę, że Bąkiewicz może wystartować ze swoim projektem politycznym, który przy aprobacie PiS miałby na celu ogarnąć przynajmniej część prawicowego elektoratu.

No i bardzo dobrze. Wystarczyło dać im trochę szmalu i już się o niego kłócą; tego efektu ani Czarnek, ani decydujący przecież i w tych sprawach Kaczyński chyba nie przewidzieli.

Druga wpadka ciesząca oko to błysk erudycji i inteligencji oraz głębokiego wyrobienia politycznego TVP. Ichni „paskowy” podpisał Zełeńskiego jako „prezydenta Wielkiej Brytanii”. Strzelając w trzech słowach dwa grube byki polityczne.

I znów trzeba kolesi poinformować, że nie wystarczy „swoim” dobrze płacić; trzeba przede wszystkim strzec się bałwanów. Kasa – widzicie chłopcy – nijak nie odbałwania, Podobnie jak tytuły, ordery i wszelkie inne tego rodzaju zdobycze ludu pracującego miast i wsi.

A dzisiaj 154 miesiączka. Kiepsko było z frekwencją. Więcej psiarni dookoła niż demonstrantów-wspominaczy. Kaczyński z dwiema szwedkami, ale się rusza. Lotna Brygada Opozycji była na miejscu; tyle wiem. I liczę na to, że kto wie więcej – dopisze.

09.02.2023

Zwykły dzień. Obrzydliwie zwykły.

Dowiadujemy się coraz więcej o metodyce działań rządzących, zarówno z autopsji, jak i z publikowanych dokumentów. Ostatnio dowiedzieliśmy się o grach i zabawach państwa posłów w komisjach; niektóre z nich mianowicie nic kompletnie nie robią, zaś ich szefowie bez najmniejszego skrępowania biorą swoje 10% dodatku do pensji (wynoszącej skromne 12 tys. 826 zł brutto) za całe miesiące milczenia. Cóż za piękna chałtura – być posłem! Nic więcej niż umiejętność rozróżnienia zielonego przycisku od czerwonego na maszynie do głosowania nie wymagają, nawet myślenie jest źle widziane – który przycisk i kiedy nacisnąć dostaje się na ściągawce…

Nie dziwmy się więc, że wspólnej listy opozycji chyba nie będzie. Na wspólnej liście będzie tylko jedna pozycja z numerem 1 i jedna z numerem 2; a co niżej, to już los na loterii: wybiorą, albo i nie… A jak będą trzy albo cztery listy, to tych jedynek i dwójek będzie odpowiednio więcej. I większa szansa załapania się na chałturę życia na kolejne pięciolecie…

Wśród nazwisk przewodniczących, którzy są nimi tylko z nazwy, RMF FM wymienia m.in. Ewę Kozanecką z podkomisji ds. rodziny, czy Leszka Dobrzyńskiego z podkomisji ds. osób niepełnosprawnych, którzy za „nicnierobienie” mieli pobierać pieniądze przez 29 miesięcy.

„Najciekawszym przypadkiem – piszą dziennikarze RMF FM – jest jednak Wojciech Zubowski, powołany na szefa podkomisji ds. ropy naftowej i gazu w maju 2021 r., który na tym skończył całą jej działalność. Nie odezwał się słowem nawet podczas wyboru na to stanowisko. Podobnie jak w ciągu kolejnych 20 miesięcy „działalności”, które mieszczą się na jednej stronie stenogramu”.

Piękny przykład uprawiania polityki i organizowania sobie miłego życia metodą, zwaną w określonych kręgach „Na rympał”.

Ta metoda działa także nie tylko wśród szarych myszek, czyli nikomu nieznanych „parlamentarzystów” (przepraszam, ale w tym wypadku słowo to bez cudzysłowu mi się nie chce napisać…), ale i wśród aktywnych „polityków” (cudzysłów z tej samej przyczyny). Tylko tu przebiera formę darcia mordy, czasami ostro przekraczającego granice błazeństwa. Oto cytat dosłowny z niezmiernie hałaśliwego bełkotu gen(iusza) J. Kowalskiego: „Nie podoba wam się minister Czarnek, minister Ziobro? Zapytajcie się, co się dzieje w Warszawie: afera ze śmieciami. Jesteśmy dumni z naszych ministrów. Wstańcie państwo, pokażcie, jak jesteśmy dumni z naszych ministrów!” — krzyczał Kowalski z mównicy sejmowej, wzbudzając euforię w ławach rządzącej koalicji. „Nigdy nie dojdziecie do władzy, rozliczymy was, rozliczymy Trzaskowskiego. I co się Nitras śmiejesz”?

Leszek Miller ostrzega – i ma rację – że jeśli damy Kaczyńskiemu i tej zgrai wygrać kolejne wybory, to w następnym sejmie będziemy mieli prawdopodobnie mnogie kopie pana Kowalskiego. Będą wrzeszczeć, tańczyć z prysiudami, skandować „Jarosław” i kosić swoje pensje, zasilone poborami rad nadzorczych i stypendiami z Instytutów Najdumniejszego Polaka-Katolika.

Elita. Nowa polska arystokracja.

Tfu.

08.02.2023

Inwazja chamstwa, bezczelności i nieuctwa.

Niejaki Sakiewicz, redaktor naczelny i prezes różnych instytucji medialnych pisuaru na posiedzeniu sejmowej komisji kultury zwymyślał od chamów Krzysztofa Mieszkowskiego z opozycji, bo ten użył w stosunku do rządzących takiego oto zwrotu: „Kogo wy chcecie pouczać? Nie beczcie jak takie beksy, cholera jasna” – co rzecz jasna jest wybrykiem najzupełniej dla Sakiewicza nieakceptowalnym. W odróżnieniu od jego propozycji, by dyskutanci wyszli na świeże powietrze, pięścią rozstrzygnąć kto jest chamem…

W tymże duchu:

Czarnek w Sejmie. Macha tłustymi łapskami, w których trzyma jakieś papiery i się wydziera. Ale jednak cofa się raczkiem: w operacji „Willa plus” będzie zmiana, zakładany pięcioletni okres użycia budynku zanim stanie się on w pełni rozporządzalny dla obdarowanego zostanie w trybie pilnym przedłużony trzykrotnie, choć nie jest jasne, na jakiej zasadzie organizacje będą podpisywać aneksy do zawartych umów. Ale mówić z pisuarami o zasadach czy regułach, to trud daremny. W każdym razie ktoś tam komentuje „Minister się przestraszył”.

Tylko czy musi tak drzeć mordę?

Kitosi się. Hanna Gill-Piątek w wyborach parlamentarnych w 2019 r. wystartowała do Sejmu z 2. miejsca na liście Sojuszu Lewicy Demokratycznej (jako przedstawicielka Wiosny) w okręgu łódzkim. Była szefową koła parlamentarnego Polski 2050 i pierwszą parlamentarzystką, która w 2020 r. przeszła na stronę Szymona Hołowni (z klubu Lewicy). Obecnie rozczarowana św. Szymonem odeszła w siną dal.

Cóż, la donna e mobile…

Z wyjątkiem Kai Godek; ta jest jak skała. Posłowie zajmą się niebawem w pierwszym czytaniu obywatelskim projektem „Aborcja to zabójstwo”. Propozycja Fundacji Życie i Rodzina Kai Godek zakłada – przypomnę – karę do nawet ośmiu lat więzienia za nakłanianie do aborcji w przypadku, „gdy dziecko poczęte osiągnęło zdolność do samodzielnego życia poza organizmem kobiety ciężarnej”.

Osobiście stawiam na to, że rządzący poprą wzmiankowany projekt co do zasady, po czym starannie go udupią. Chyba pojęli, że inna reakcja dość nieprzyjemnie mogłaby zaważyć na wyniku wyborów.

Inwazja chamstwa, bezczelności i nieuctwa.

Spółka Telewizja Media Narodowe zawnioskowała do KRRiT o nadawanie w sieciach kablowych programu „TVMN” — podaje portal Wirtualnemedia.pl. Członek zarządu Piotr Barełkowski w rozmowie z serwisem poinformował, że jeszcze w lutym stacja chce rozpocząć nadawanie. To po tym, jak ich wypierniczyli z YouTube. Pan nomen omen Świrski zapewne się do tego wniosku przychyli.

Zapadł wyrok w sprawie amantadyny. Dość liczna grupa pisuarów uważała i uważa, że jest ona wspaniałym lekiem na covida, tylko mityczna Big Pharma nie chce go wpuścić na rynek, bo by nie zarabiała na szczepionkach. Sprawę ostatecznie (?) rozstrzygnął Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie, przyznając rację Rzecznikowi Praw Pacjenta, który zgromadził w sprawie kompletny materiał dowodowy i właściwie go ocenił: amantadyna w tej sprawie nie działa. Rozpacz i oskarżenia o spisek.

Rozpacz również i oskarżenia o spisek przeciw rolnictwu, szczególnie polskiemu: Komisja Europejska zezwoliła na wprowadzenie do obrotu krajów Unii produktów spożywczych, które powstały z mąki ze świerszcza domowego; zgroza. Od 24 stycznia 2023 roku można stosować tego typu mąkę do produkcji między innymi chleba, ciast czy spodów do pizzy. No i to jest nie polsku i nie po katolicku. Setę pod świerszcza? Niedoczekanie.

Inwazja chamstwa, bezczelności i nieuctwa.

Tylko wuc siedzi a może leży…) cicho.

07.02.2023

Dziś tylko jeden temat – i właściwie nie powinienem o nim pisać w myśl zasady „o całej opozycji albo dobrze, albo nic”. No ale – muszę, bo się uduszę.

Panowie Tygrysek Kamysz i św. Szymon zrobili nam double stand-up, zapowiadając, że już wkrótce pokażą spis tematów, które wspólnie chcą podjąć, potem zaś – w bliżej nieokreślonej przyszłości – listę ludzi, którzy te tematy będą z ich ramienia w przyszłości realizować. Wiele więcej do powiedzenia nie mieli.

No i niestety nieudany był to spektakl i irytujący. Ten scenariusz – panowie – z próbą montowania bloku (czy raczej bloczku) centrowo-katolickiego jest do bani. Jak słusznie jadowicie wytknęła pani Kolenda – nawet anegdotki o córkach pana H. były w scenariuszu lekko sparciałe. W sumie – chodziło wam tylko o jedno: by coś wystarczająco głośno powiedzieć zanim Tusk powie coś poważnego. I żeby zabrać mu show.

Jeśli idzie o mnie, to osiągnęliście ostatecznie cel wręcz przeciwny. Mogą o moim głosie zapomnieć panowie obaj, niezależnie od konstelacji, w której ostatecznie pójdą do wyborów. Bardzo nie lubię lisków-chytrusków i ich cwaniakowania.

Nie dziwię się zatem – choć nad faktem ubolewam – że Koalicja Obywatelska zaczyna budować własne listy na wybory, co zapowiedział po posiedzeniu klubu KO Jan Grabiec. – „Wspólna lista się oddala, bo ile można prosić, ile można wychodzić do tych panien z kwiatami, skoro kwiatów nie chcą” – dodał Sławomir Neumann.

Trudno – widać problem, kto i gdzie dostanie na liście czwórkę a kto jedynkę – jest dla panów centrystów (czy tylko zresztą?) ważniejszy niż dekaczyzacja Polski. Ja rozumiem, że macie w swoich szeregach mnóstwo ludzi, którzy nie zostawszy posłami czy ministrami przestaną istnieć i zarabiać, ale z mojego punktu widzenia o to właśnie między innymi chodzi.

Pozbycie się z władz matołów interesuje mnie jak najbardziej. Zastąpienie jednych drugimi – wcale.

06.02.2023

W kolonii bakterii pod tytułem polska scena polityczna zaczyna coś bulgotać. Coś się dzieli, coś się łączy…

Podzielił się obóz lewicy. Nie ma już w Sejmie PPS: szef tej partii chce porozumienia z resztą lewicowców, trójka dysydentów od Czarzastego – wręcz przeciwnie. No i mamy w parlamencie nową formację: Lewicę Demokratyczną. W sumie na członki licząc jest tego trzy.

Inny nowy byt powstał nie przez podział, ale przez połączenie. Otóż Agrounia (to ci od bardziej inteligenckiego Leppera, czyli Kołodziejczaka) oraz szczątki Porozumienia, czyli sieroty po Gowinie dokonały fuzji. Nie wiadomo, czy wyjdzie z tego Agromienie, czy raczej Porunia, ale coś będzie na pewno.

W sumie oba te incydenty – i podział, i połączenie – są chyba bez znaczenia. Nieśmiało zaproponowałbym tym państwu politykom patrzenie nieco dalej niż na koniec własnego nosa, ale obawiam się, że mój wniosek zostanie oddalony.

Przyznam się PT. Czytelnikom, że nie znoszę programu TVN24 pod tytułem „Kawa na ławę”. Jazgot, wytwarzany tam przez uczestników i umiejętnie podsycany (lub nieumiejętnie tłumiony) przez prowadzącego doprowadza mnie do białej gorączki. No i ten wyrób programopodobny kanał kilkakrotnie powtarza w ciągu doby…

Ręce i piersi opadają. Ale ostatnio – „zadziało się”. Pan Jabłoński (taki nieduży niedogolony młodziaczek-tłuścioszek), onże wiceminister spraw zagranicznych – co zresztą napełnia mnie trwałą niewiarą w świadectwo własnych oczu – zaczął się tak wcinać w dyskusję, z sukcesem przekrzykując wypowiedź oponentki, że prowadzący wyłączył mu mikrofon.

Zamiast się cieszyć, że osobliwy pan nie został po prostu wyproszony ze studia – prawiczki dostały skrętów najprzegłówniejszej kiszki z oburzenia. Zagrzmiał nawet śliczny pan Bochenek. „To kolejny dowód na to, że stacja TVN ma niewiele wspólnego z bezstronnością i obiektywizmem” powiedział.

Bo, widzicie, jak zacznie mówić któryś pisuar, to należy natychmiast zamilknąć i w skupieniu wysłuchać. Niegdyś na wsi mówiono „jak wół pierdzi, to obora słucha”. I oni nadal tak sądzą…

Morawieckiemu się chyba udał numer z tą ustawą, zmieniającą ustrój sądów. Najpierw skutecznie doprowadził do braku sprzeciwu większości opozycji w Sejmie – bo się chłopcy bali, że im przylepią łatkę przeciwników forsy z Unii – teraz postawił ziobrystów w stanie konieczności wspólnego głosowania nad odwaleniem poprawek Senatu, bo ich przyjęcie oznaczałoby dla całej prawicy katastrofę – no i na końcu tej taśmy produkcyjnej kolejnym celem stał się Duda.

Bo tak: jak zrealizuje zapowiedź uwalenia ustawy ograniczającej jego prerogatywy – to on będzie winien zablokowaniu funduszy. Jak nie uwali, to straci twarz, bo już zapowiedział…

Pewno więc właściciel długopisu zepchnie sprawę do Julkowa, czyli do wiadomego Trybunału. A tenże wpadnie w głęboki namysł…

Tak czy tak, nasz Krzywousty ma do przodu. On niewinny, ona winna, bo mu dawać nie powinna…

Na zakończenie cytacik. „W Dniu Pańskim odrzućmy szaleństwo bezrozumnych ideologii niszczących prawa naturalne. Dobre jest życie, kobieta, mężczyzna, jedzenie niemodyfikowane genetycznie. Aborcja jest morderstwem, nie ma więcej niż 2 płci, sztuczne zamienniki żywności są szkodliwe. Nie niszczmy świata”!

Tak, to ona. Niezawodna. Niezastąpiona. Zawsze grzmiąca wszystkimi otworami przeciw lewakom, zawsze na kolanach gdzie trzeba i przed kim trzeba. Żelazna dama edukacji, kuratorka krakowska, Basiulka Nowak. Jakąż piękną tworzy parę ze swoim przełożonym Czarnkiem…

I tu w drodze luźnego zupełnie skojarzenia przypomniał mi się wierszyk pochwalny z lat słusznie niestety minionych ku czci przełożonego:

O bądź nam pozdrowiony
Ty, co ustalasz nam stawki
Tyś jest nasz Przełożony!
Z nogawki do nogawki.

05.02.2023

Bardzo są mądrzy i wykształceni państwo z pisuaru. „Dopuszczenie owadów do celów spożywczych jest bezpośrednim atakiem w rolników” – ocenił w rozmowie z „Naszym Dziennikiem” Jan Krzysztof Ardanowski, przewodniczący Rady ds. Rolnictwa i Obszarów Wiejskich przy Prezydencie RP. To w związku z tym, że Unia zezwoliła na wprowadzenie do sprzedaży w krajach członkowskich UE produktów, które zawierają mąkę ze świerszcza domowego. I dalej ciągnął: „[…] To jest kolejny etap ograniczania rolnictwa, co już znamy. Tylko osoba o złej woli nie dostrzega ataku na rolnictwo, który przeprowadzają tzw. organizacje ekologiczne. Należy wspomnieć o doniesieniach zachodnich mediów o tym, że działalność tzw. ekologów była sponsorowana przez Rosję i na ten cel przeznaczała dziesiątki milionów euro. […] Rosja jest dzisiaj jednym z liderów w produkcji jedzenia. I teraz wprowadzenie owadów do europejskiej kuchni – w formie dorosłych osobników, ale też poczwarek i larw – z czasem doprowadzi do ograniczenia zapotrzebowania na tradycyjne produkty rolnicze”.

Sensu w tym nie ma żadnego, ale padło słowo Rosja, więc wszystko jasne. Brak tylko oskarżenia Tuska o krecią – przepraszam: robaczywą – robotę i będzie OK, można dawać w TVP Info.

No, jeszcze bym dodał, że to nasuwa poważne problemy teologiczne, bo nie wiadomo, czy w post można zakąszać świerszczem.

Jak wiadomo, Parlament Europejski zdecydował się rozpatrzeć wniosek sądu o uchylenie immunitetu deputowanych PiS. Jest to skutek aktu oskarżenia, który złożył Rafał Gaweł, lewicowy aktywista. Politycy Zjednoczonej Prawicy zareagowali oburzeniem na tę sprawę (zwłaszcza sami zainteresowani) Jeden z nich demaskuje inspiratorów tej oburzającej hecy. „Czyli wiele wskazuje na ustawkę kryminalista – sędzia Iustitii – PE, aby mnie, M. Błaszczaka, T. Porębę, B. Kempę i innych pozbawić prawa startowania w wyborach. Powód? Polubiliśmy post z oficjalnym spotem PiS. Tak ma wyglądać nowa praworządność w Polsce”.

Tak załkał dr Jaki. Dla byłego wiceministra sprawiedliwości – jak widać – postawienie komuś (p. Gawłowi) zarzutów o coś jest równoznaczne z uznaniem go za kryminalistę, zaś przynależność sędziego do legalnego stowarzyszenia – czynnikiem obciążającym. Nie dziwi mnie zresztą takie stawianie sprawy przez autora nieśmiertelnego słowa „hakatumba”.

O Kaczyńskim nadal cicho. Może…

04.02.2023

A pan nomen omen Świrski swoje. „Przewodniczący KRRiT Maciej Świrski wszczął postępowanie z urzędu o ukaranie nadawcy programu TOK FM – Pierwsze Radio Informacyjne, w związku z naruszeniem art. 18 ust.1 ustawy o radiofonii i telewizji” – poinformowała w lakonicznym komunikacie Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji.

O co chodzi? Piotr Maślak, prowadzący 7 czerwca 2022 r. „Pierwsze śniadanie w Toku” powiedział o osławionym dziele Roszkowskiego, czyli „Historii i Teraźniejszości”: – „Czyta się to jak podręcznik – przepraszam za to porównanie – dla Hitlerjugend chwilami, nie wszędzie”.

No i to zdaje się – zdaniem Świrskiego – zagraża bezpieczeństwu Polski, czy jakoś tak. Wybaczcie, nie będę komentował: takich słów się publicznie nie używa.

Dalej o mediach. Jest na świecie coś takiego jak Krajowy Instytut Mediów. Powołał to-to przewodniczący KRRiTV. „KIM będzie największym i najbardziej kompleksowym narzędziem, jednocześnie opisującym populację zarówno internautów i telewidzów, jak i radiosłuchaczy. Istotnym elementem narzędzia badawczego będzie pomiar budżetu czasu” – wyjaśniono (a chodziło o to, żeby raporty o odbiorze mediów były choć trochę korzystniejsze dla pisuaru).

No i wlazł im NIK.

Zacytujmy: Kontrolerzy Najwyższej Izby Kontroli ustalili m.in., że w Krajowym Instytucie Mediów nie ma żadnych zasad dotyczących zatrudnienia pracowników, także tych na wysokich stanowiskach. Pracę więc dostawały osoby bez odpowiednich kwalifikacji. Wątpliwości budzą też zamówienia np. na jedną z analiz, która okazała się internetowym plagiatem. Kontrolerzy udowodnili też, że jedno z zamówień zleconych przez Instytut – o wartości prawie 30 milionów złotych – otrzymała firma Alternatywa Polska, której szefem jest znajomy prezesa Instytutu.

Poszło zawiadomienie do prokuratury. Biedna! Znów będzie musiała coś wymyślić, by podjąć decyzję o umorzeniu! Bo przecież inaczej nie będzie.

Jeszcze o mediach. Roksana Węgiel to podobno młoda utalentowana piosenkarka (wierzę na słowo media workerom, to nie moja bańka). Karierę zaczęła jako 13-latka, obecnie ma już 18. No i Kurwizja wymyśliła sobie dość ryzykownie i po amatorsku, że będzie wspaniałą prezenterką programu „You Can Dance – Nowa Generacja”.

Może to był dobry pomysł, może nie – nie wiem, takich arcydzieł sztuki telewizyjnej nie oglądam. Ważne jest to, że młoda osoba już prezenterką nie jest; a jeszcze ciekawsze – dlaczego. Na łamach „Super Expressu” pojawiły się otóż czytelne sugestie, że Telewizja Polska nie była zainteresowana dalszą współpracę z osobą, której wizerunek stał się … zbyt wyzwolony i śmiały dla dzieci! Bo ma 8 lat starszego i już dzieciatego partnera…

Ładnej (widziałem zdjęcia) pannie RW i wszystkim chętnym na robienie kariery w mediach publicznych pannom doradzam: bierzcie sobie na partnerów kogo chcecie, ale pamiętajcie o jednym: publicznie – zawsze z krucyfiksem na biuście. I obowiązkowo napisać na jakimś Insta, że aborcja jest be a bozia cacy.

Albo – jeszcze lepiej – dajcie sobie spokój z jakąkolwiek współpracą z mediami publicznymi.

Te media publiczne mają bardzo charakterystyczny przepis na wiadomości polityczne czy obyczajowe i ich właściwe ukierunkowywanie. Ostatnio wstrząsnęła nami informacja o motywowanej haniebną „klauzulą sumienia” odmowie na Podlasiu aborcji dziewczynie z niesprawnością, zgwałconej przez wuja. Okazało się, że w informacji o tym, podanej przez Federację na Rzecz Kobiet i Planowania Rodziny, był błąd: miała nie 14, tylko 24 lata. Wszyscy tę błędną wiadomość powtórzyli. I jak informuje o tym TVP Info?

A no – tak: „Podlasie: Lekarze odmówili aborcji zgwałconej nastolatce? Kolejna manipulacja Tuska”.

Bo on się też powołał na tę informację.

Naprawdę, zmieńcie chłopaki płytę. Zacznijcie obrabiać tyłek komuś innemu, Tusk już jest nudny.

No i skoro już tak lecimy po mediach, to coś pozytywnego. Kanał Mediów Narodowych został usunięty z platformy YouTube. „Bez ostrzeżeń i bez podania przyczyny” – załkał Robert Bąkiewicz, redaktor naczelny stacji i prezes Stowarzyszenia Marsz Niepodległości. Doprawdy, nadal się nie domyśla?

Przecież doskonale wiadomo: Tusk kazał swoim siepaczom.

A ten… no, wiecie… nadal chyba siedzi cicho.

03.02.2023

Pamiętacie przepiękną pieśń „Dobrze, dobrze być cysorzem / choć to świnia i krwiopijca”? No to informuję: Jacek Kurski, były prezes TVP, w 2022 r. zarobił w Telewizji Polskiej 854 tys. zł brutto, co — po podziale na 8 miesięcy jego pracy — daje ok. 107 tys. zł miesięcznie.

„Patriarcha Kościoła Prawosławnego w Polsce Sawa powinien błyskawicznie zostać zaproszony na spotkanie przez polskie służby. One powinny mu wyjaśnić, że jego zachowanie jest sprzeczne z polską racją stanu. Jeśli nie zmieni stanowiska, trzeba będzie traktować dowodzoną przez Sawę Cerkiew, a przynajmniej tę część, w której metropolita ma największe wpływy, jak obcą agenturę” – mówi Salonowi 24 Tomasz Terlikowski, filozof i publicysta.

Cóż mianowicie oświadczył pan patriarcha? Napisał list do proputinowskiego metropolity Moskwy, Cyryla. Rosyjska Cerkiew, która wspiera zbrodnicze działania Putina, według Sawy „lśni duchowym odrodzeniem i służy przykładem dla innych”.

Zgadzam się z Terlikowskim. Dołożyłbym panu Sawie jakąś stosowną do sytuacji personalną propozycję nie do odrzucenia.

Pamiętacie panią Zwiercan? Ja też nie, ale mi przypomniano. Otóż trafiła ona do Sejmu kandydując z list Kukiz’15 w 2015 roku. Stała się nagle rozpoznawalna, kiedy podczas głosowania dotyczącego wyboru sędziów do Trybunału Konstytucyjnego oddała głos nie tylko za siebie, ale i w imieniu nieobecnego wtedy Kornela Morawieckiego. Skutkowało to procesem; Zwiercan została skazana na karę roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata, kilkanaście tysięcy zł grzywny oraz zakaz zajmowania funkcji publicznych przez okres pięciu lat.

Gdy zapadał wyrok, babska nie było już w Sejmie: zarządzała Ochotniczymi Hufcami Pracy, które podlegają Ministerstwu Rodziny i Polityki Społecznej. Wyrok II instancji zapadł w połowie stycznia tego roku. Sąd Okręgowy w Warszawie nie był już tak surowy i złagodził wyrok, jednak pani komendantka i tak dostała zakaz zajmowania stanowisk publicznych w jednostkach administracji rządowej i samorządowej przez dwa lata.

Wynik? Zgadliście: żaden.

Baba prawomocnego wyroku nie wykonała, nie dostała też – choć powinna – automatycznego kopa w sempiternę od przełożonych. Nie śmiem się domyślać, że to dlatego, że po wspomnianym wyżej incydencie zmieniła barwy klubowe z Kukiza na PiS. No i przecież zrobiła dobrze samemu najpatriotyczniejszemu patryjocie imieniem Kornel…

Nie szkodzi. Zapamiętamy i ją i jej szefów. Do zobaczenia po wyborach.

Dobra wiadomość: Europarlament postanowił procedować wniosek sądu o uchylenie za publiczny rasizm immunitetu czwórki deputowanych PiS (Kempa, Jaki, Poręba i Beata Mazurek); to skutek aktu oskarżenia za spot PiS ostrzegający przed polityką migracyjną PO.

Oczywiście dla prawicy to powód wyłącznie do ataku na autora wniosku. Ściek popłynął strumieniem.

02.02.2023

Temat „wille plus” żre i żre nadal. Kolejne uzasadnione i coraz ostrzejsze ataki na Czarnka, kolejne próby jego obrony w wykonaniu tzw. polityków… I bardzo dobrze: może to dotrze szerzej do opinii publicznej, bo w mediach prawicowych mamy na ten temat absolutną ciszę. A jeśli już bracia Kremlowscy uznali, że milczenie jest złotem – to znaczy, że sprawa jest nie do obrony.

Każdy po prostu widzi, że jak władza sama od siebie odkupuje posesję po to tylko, żeby ją komuś sprezentować, to skutek jest dokładnie taki sam, jak gdyby ją dała kumplowi bezpośrednio bez żadnych ceremonii. Tylko wobec tego, kto za to naprawdę płaci?

Jasne: my. Bo to wędrują w gruncie rzeczy nasze podatki. Bez naszej wiedzy i zgody. No i to się bardzo łagodnie nazywa kant i przekręt.

Wczoraj pisałem o zamachu fiskusa na zbiórki internetowe. Dziś trwa odkręcanie tej wpadki. — Wydałem już dyspozycję Ministerstwu Finansów, żeby niezwłocznie uściślili te kwestie. Organizacje pomocowe mogą być spokojne, że te rozwiązania w żaden sposób nie wpłyną na ich bardzo ważną aktywność — oświadczył wczoraj Morawiecki. Ale ustawa już w drodze zatwierdzeń, już poza Sejmem. Co ma do niej akurat teraz Ministerstwo Finansów?

Pogubił się nam pan premier, oj pogubił…

Zapewne rzeczywiście ukręcą łeb tej bredni, ale smrodu i lekceważenia procedur przy tym jeszcze będzie co niemiara.

Przyjemnie obserwować, co się dzieje u Konfederatów. Tak się rozpędzili w walce o miano najprawicowszych na prawicy aż miło o tym czytać i słuchać. Lecą tam głowy, a ofiarami dość egzotycznego sojuszu są także posłowie. — Podobno teraz o wszystkim decyduje duet Winnicki-Mentzen. Ten drugi jest tak reakcyjny w poglądach, że osobiście nie wyobrażam sobie niczego głupiej radykalnego. Korwin to przy nim oszalały internacjonalista i lewak. Pewno dlatego właśnie w tym szemranym gronie wygrywa.

Wielka gra w tym dziwnym światku toczy się o „odzyskanie” Stowarzyszenia Marszu Niepodległości i pokonanie „pisowskiego” Roberta Bąkiewicza. To już prawie się udało, a według niektórych jest to pośrednia zasługa Mentzena i jego kontaktów. W każdym razie ciekawie.

Ale że ludzie chcą na coś takiego głosować? Dziwny jest ten świat.

Kaczyński zaś wbrew rozmaitym – nie tylko facebookowym – sensacjom i oświadczeniom osób o „osobistej znajomości i wynikającej stąd wiedzy” i „konieczności utrzymania sekretu” wraca do zdrowia. Rozumiem doskonale państwa emocje z tym faktem związane i podzielam, ale dobrze radzę: powściągnijmy je. „Myślę, że w ciągu kilku tygodni również będzie wracał do objazdu po Polsce” — powiedział w czwartek w studiu PAP Michał Moskal, dyrektor biura prezydialnego PiS (zapamiętajmy to nazwisko: to niewątpliwie nowa gwiazda pisuaru).

01.02.2023

Pięknie się nam rozwija afera „Wille plus”. Prawdę mówiąc, nie spodziewałem się aż takiego odzewu na wyczyny finansowe Czarnka i jego bezczelność w uwłaszczaniu kumpli po paciorku i „patryjotów”. Smród się nasila, prawicowe media rzecz jasna nabrały wody w usta. Ale już się nie da tego przemilczeć, zupa wylana. Sądzę, że trochę głosów pisuarom ubędzie.

forsy dla swoich tymczasem trzeba, więcej i więcej. Wprowadzono zatem dość ostry podatek od… zbiórek internetowych. Obecnie podatek trzeba odprowadzać jedynie od darowizn od niespokrewnionych, jeśli jedna taka wpłata przekracza 5308 zł. Teraz osoba, która otrzyma w ciągu pięciu lat darowizny większe łącznie niż 54 tys. 180 zł, zapłaci fiskusowi od 12 do 20 proc. w zależności od łącznej wysokości wpłat.

Ciekawi pewno jesteście komu to zawdzięczamy? Przeciw temu pomysłowi w całości głosowały cztery ugrupowania: Koalicja Obywatelska, Hołownia, PPS i Lewica; w sumie dało to 177 głosów. Pozostali byli w większości (225) za.

Na marginesie sprawy zbiórek warto zauważyć, że chodzi tu nie tylko o pieniądze. W dużej mierze zdecydowała pewno niechęć do czegokolwiek, co nie jest w pełni zależne od władzy. Ta niechęć zapewne także leży u podstaw walki konserwy z samorządami; a także z Wielką Orkiestrą Świątecznej Pomocy, oczywiście.

Mamy nowy sondaż. Instytut Badań Pollster na zamówienie „Super Expressu” policzył, że gdyby wybory do Sejmu odbywały się w najbliższą niedzielę, Zjednoczona Opozycja (KO, Lewica, PSL i Polska 2050) dostałaby 50,62 proc. głosów, a Zjednoczona Prawica – 35,99 proc. Nie weszłyby Kukiz’15 – 1,8 proc. i Porozumienie – 0,98 proc. Na inną partię głosowałoby 1,51 proc. ankietowanych.

Zbadano także co by się stało, gdyby poza blokiem opozycyjnym poszła do urn samotnie Lewica W tym wariancie wspólnie startujące KO, Polska 2050 i PSL dostałyby 41,73 proc. poparcia, Zjednoczona Prawica – 35,31 proc., Konfederacja – 9,92 proc., a Lewica – 9,46 proc. Pod progiem wyborczym znalazłyby się Kukiz’15 (1,79 proc.) i Porozumienie (0,72 proc.). Na inną partię głos oddałoby 1,07 proc. badanych.

To drugie badanie budzi moje wątpliwości: czemu sprawdzano układ bez Lewicy – a nie bez Polski 2050 lub PSL? Zwłaszcza nieobecność w opozycyjnym pakiecie Hołowni wydaje mi się po ostatnich wydarzeniach dość prawdopodobna.

Sądzę, że dla części opozycji (tej zrzeszonej w partiach, nie po prostu wyborców) Lewica jest nadal czymś „fi donc” a sojusz z nią ostateczną ostatecznością; i zaprawdę, powiadam wam braciszkowie mili, że dennie to głupie jest i prostacko niesprawiedliwe. Howgh.

Ostatnia sprawa. Donoszą „Wirtualnemedia”: „Przed warszawskim sądem pracy ruszył proces, jaki wytoczył Agorze były dyrektor wydawniczy »Gazety Wyborczej«, Jerzy Wójcik. Ledwo jednak ruszył – został skierowany do mediacji, co de facto oznacza zamrożenie sprawy do czasu, aż strony zdecydują, czy chcą załatwić spór polubownie. Jeśli nie pójdą na to, kolejny termin rozprawy wyznaczono na 19 czerwca. Sąd zdecydował, że rozprawa będzie jawna; odrzucono wniosek Agory o objęcie jej utajnieniem”.

Nie ukrywam, że nie kibicuję w tej sprawie zarządowi korporacji, który – moim zdaniem – „w trosce o portfele akcjonariuszy” przestał dawno myśleć o czymś takim, jak misja mediów i hierarchia ważności spraw. Co owocuje tym, że czytając „Wyborczą” i obserwując serwis „Gazeta.pl” coraz częściej mamroczę pod nosem brzydkie wyrazy o ich jakości.

Nie zmienia to faktu, że media prawdziwków to dla mnie po prostu zwykły ściek.

 

5 komentarzy

  1. Mr E 02.02.2023
  2. Mr E 02.02.2023
  3. Mr E 07.02.2023
  4. PIRS 09.02.2023
  5. ANGOR 27.02.2023