Krzysztof Łoziński: Ciężko o tym pisać3 min czytania

07.03.2023

Miałem nawet nie pisać wcale. Prosiłem, by nie komentować, nie rozdrapywać ran rodziny. Ale teraz temat jest już wszędzie, nawet w telewizji. Trudno.

Znam Magdę Filiks. Znałem i Mikiego. Poznałem Magdę na zebraniu założycielskim KOD-u. Byliśmy bliskimi współpracownikami przez kilka lat. Byłem kilka razy u Magdy w domu, Magda była u mnie. Przeszliśmy razem przez trudny czas w zarządzie KOD, przez wielkie demonstracje lipca 2017. Było i tak, że się spieraliśmy, wręcz kłóciliśmy. Cóż, żyliśmy wszyscy w nieustannym ciężkim stresie, a i charaktery też mamy nie łatwe.

Od kilku dni jestem jak porażony. Nie mogę się pozbierać, nie mogę niczym się zająć. A nie jestem człowiekiem psychicznie słabym. Wiem, że wszystko zło, jakie w nas uderza jest ceną za to, co robimy. Wszyscy opozycjoniści w trudnych czasach płacą zdrowiem, biedą, rozpadem rodzin, nawet życiem, zależnie, co w kogo trafi. Wiem o tym od dawna, odkąd zacząłem aktywnie przeciwstawiać się złu, od 1968 roku. Ale wiedzieć, a przeżyć to nie to samo. Pamiętam Barbarę Sadowską, której najpierw zabito syna (Grzegorza Przemyka), a później ją jeszcze pobito i oszkalowano. Teraz też dokonano linczu na dziecku. A i oszczercy zaraz się znajdą.

Wydawało się, że Zjednoczona Hołota osiągnęła już wszystkie szczyty podłości, ale zawsze, gdy ogłaszamy, że to już szczyt, to zawsze okazuje się, że to kolejny przedwierzchołek, szczyt pozorny.

Od początku cywilizacji niemal wszystkie zbrodnie tyranów dokonywane są z Bogiem i Ojczyzną na ustach. Im większa kanalia, tym więcej w niej „Boga”, im większy zdrajca, tym większy „patriota”. Bardzo rzadko tyran dokonuje zbrodni osobiście. Oni zawsze mają wykonawców, różne moralne wymiociny, bojówkarzy, paszkwilantów, zdemoralizowaną policję. Tyran sobie rączek nie brudzi.

Mały nędzny pokurcz siedzi w swojej norze, jak jakiś jadowity pająk i pluje jadem, szczuje, ubliża, oczernia. Wysuwa z nory jadowite macki i trującą pajęczynę. I się cieszy wydając koszmarny rechot. Ma sługusów, dziennikarskie kanalie, które bez mrugnięcia wygenerują na zlecenie każde kłamstwo, oczernią kogo kazali, oplują, a on patrzy z nadzieją, że znajdzie się ktoś, kto pod wpływem tego szczucia weźmie nóż, kamień, lub nagłośni kolejne kłamstwo. Że ktoś za niego dokona linczu.

Ale nie dajmy się zwieść. To on jest sprawcą. On się nie martwi tym, do czego doprowadził. Być może nawet się ucieszył. On się z tego tłumaczył nie będzie. Ma od tego młode wilczki, tych wszystkich pucułowatych łżeczników, którzy nawet nie przełykając śliny wygłoszą dowolne kłamstwo.

Ale nie dajmy się zwieść. Nora tej tarantuli jest na Żoliborzu.

PS. Dziś wiemy, że akcja szczucia nie była przypadkowa i spontaniczna. Była starannie przygotowana i zaplanowana. Np. TVP Info cytowało tekst Radia Szczecin kilka minut wcześniej, niż się ukazał.

Krzysztof Łoziński

Emeryt

Ur. 16 lipca 1948 r., aktywista wydarzeń marca 68. Były działacz opozycji antykomunistycznej z lat 1968-1989, wielokrotnie represjonowany i dwukrotnie za tę działalność więziony.

Członek Honorowy KOD i NSZZ „Solidarność”

Autor o sobie

 

5 komentarzy

  1. Walter Chełstowski 07.03.2023
  2. Stanislaw Obirek 07.03.2023
  3. slawek 08.03.2023
  4. Marek 08.03.2023