Andrzej Lubowski: Czy Bibi to cudotwórca czy szkodnik?6 min czytania

08.03.2023

B, Netanyahu

Andrzej Koraszewski i Stanisław Obirek to gwiazdy Studia Opinii i moi ulubieni autorzy. Gwoli ścisłości jedni z najbardziej ulubionych, bo na piramidzie moich ulubieńców figuruje Ernest Skalski. Wciąż nie mogę wyjść z podziwu nad Jego energią i talentem. Nie ma granic moja wdzięczność dla Bogdana Misia, bez którego piękny twór Stefana Bratkowskiego długo by nie przetrwał. Troska o to, żeby Studio było Studiem, zostawia Bogdanowi mniej czasu na pisanie, a pisarzem jest znakomitym, czego dowodem ostatni tekst o AI, który dopiero zacząłem smakować. Może wreszcie zrozumiem, czy mam się bać tej AI, czy niekoniecznie.

Ale do rzeczy. Profesor Obirek boleje nad zagrożeniem dla demokracji izraelskiej. Andrzej Koraszewski, którego erudycja, wiedza i kultura języka budzą moją nieustającą zazdrość, uspakaja Profesora. Nie jestem pewien czy skutecznie. Mnie nie uspokoił. Jeśli Andrzej Koraszewski przyznaje, że nie wszystko co się w Izraelu dzieje jest dla Niego jasne, to ja z góry wiem, że nie mam najmniejszych szans, aby się w tych prawnych podchodach połapać. Po cholerę zatem pcham paluchy między drzwi? Otóż czynię to z powodu jednego zdania jakie zawiera wspaniale, jak zawsze, napisany tekst Pana Andrzeja. A zdanie to, dotyczące premiera Benjamina Netanyahu, brzmi następująco:

„Moim zdaniem jest to przede wszystkim autor izraelskiego cudu gospodarczego”. Tu wkraczamy na podwórko, na którym czuję przynajmniej grunt po nogami.

Rzeczywiście po kilku dekadach ekonomicznej stagnacji, połączonej niekiedy z hiperinflacją, gospodarka Izraela z wielu powodów cierpiąca na schorzenia podobne do tzw. gospodarki socjalistycznej, przeszła w połowie lat osiemdziesiątych proces sanacji i weszła na tory szybkiego rozwoju. Jego motorem stał się sektor wysokiej technologii.

Gospodarka nabrała rozpędu, gdy ostro ruszyła Dolina Krzemowa. Nie natrafiłem na poważną analizę przypisująca sukces izraelskiego sektora high-tech polityce premiera Netanyahu. Sukcesy Izraela są bezsporne i zdumiewające. Kraj może się poszczycić zdecydowanie największą liczbą start-upów na świecie w przeliczeniu na jednego mieszkańca i dorobił się 300 centrów R&D na światowym poziomie.

O żródłach spektakularnego sukcesu Izraela jako kraju start-upów napisano kilka książek i setki artykułów – powraca w nich kilka tez, ale żadna, z tego co mi wiadomo, nie przypisuje szczególnej roli obecnemu premierowi. A że od czasu do czasu sam sobie tę rolę przypisuje? Jeśli mogą sobie bić brawo na stojąco panowie Morawiecki Mateusz, i Glapiński Adam, to nie mniej powodów może mieć ku temu Bibi.

Ale skoro spór jaki toczą Panowie Obirek i Koraszewski dotyczy tego, czy plany premiera Netanyahu to katastrofa czy nie, to nawet dowód, że to on właśnie jest autorem sukcesu państwa Izrael, niewiele wniósłby do istoty kontrowersji. Liczy się jedynie odpowiedź na pytanie, czy plany premiera Izraela służą interesowi państwa czy narażają ten interes na szwank. I w tej kwestii dość sporo wiemy.

Ta wiedza płynie z rozmaitych źródeł. Powołam się tu na jedno, bardzo świeże, a mianowicie obszerny artykuł Davida Segala w New York Times’ie, z 23 lutego. Rozumiem, że można żywić wątpliwości co do obiektywizmu NYT, gdy idzie o Benjamina Netanyahu, bo nie należy on do ulubieńców tego dziennika, ale opinie cytowane w tym tekście trzeba potraktować serio zważywszy od kogo pochodzą.

Poniżej fragmenty.

Tytuł: „Liderzy firm technologicznych w Izraelu zastanawiają się czy nie nadszedł czas, aby wyjechać.”

Luminarze „Narodu Start-upów”, jak nazywany jest Izrael od kilku dekad, spoglądają ku wyjściu. Wielu już ogłosiło, że wyjeżdża i zabiera ze sobą pieniądze. Powód: plany radykalnej zmiany systemu sądownictwa, które zdaniem wielu, gdyby weszły w życie, oznaczają koniec 75 letniej niezależności sądu najwyższego.

„Wszystko sprowadza się do zarządzania ryzykiem i ryzyko w tym przypadku dotyczy marki, jaką jest Izrael” – mówi Assaf Rappaport, prezes i współzałożyciel firmy Wiz, wartej 8 miliardów dolarów, a zajmującej się bezpieczeństwem informacji w chmurze. Wiele czasu zabrała budowa tej marki i dziś każda firma na świecie może zaufać Izraelowi jako partnerowi. Rozważane reformy postawią to zaufanie pod znakiem zapytania.”

Wprawdzie zmiany w pozycji sądu najwyższego dotknęłyby wszystkich izraelskich firm, to high-tech jest najbardziej zagrożony, a stał się koniem pociągowym całej gospodarki. 54% całego eksportu Izraela to produkty i usługi wysokiej technologii. Izraelczycy stworzyli ponad 90 tak zwanych jednorożców – firm prywatnych o wartości wycenianej na ponad 1 miliard dolarów każda. Utrata ludzi o najwyższych zarobkach i korporacji, którymi ci ludzie zarządzają miałaby dewastujący wpływ na kraj, w którym 81% wpływów podatkowych pochodzi od 20% populacji

W ubiegłym miesiącu 56 amerykańskich ekonomistów napisało list do B. Netanyahu z tezą, że propozycja jego rządu dotycząca sądownictwa „wpłynęłaby negatywnie na gospodarkę Izraela osłabiając rządy prawa i sterując Izrael w kierunku Węgier i Polski.”

Jeśli rząd zrealizuje swe plany dotyczące system sądownictwa, odpływ izraelskich liderów technologii przyśpieszy, a napływ się skończy, powiedział Adam Fisher, współzałożyciel firmy Bessemer Ventures Partners, która wsparła ponad 30 start-upów w Izraelu. Pieniądze z Bessemera i innych funduszy podwyższonego ryzyka — 90 procent wszystkich inwestycji w izraelską technologię pochodzi z zagranicy — po prostu podążą za przedsiębiorcami.

“Gdy inwestuję w Izraelu, w rzeczywistości nie inwestuję w izraelską gospodarkę; nie przyglądam się tutejszej walucie, infrastrukturze kolejowej czy stopie wzrostu PKB” powiedział Fisher. “Inwestuję w przedsiębiorców, i jeśli ci przedsiębiorcy chcą się przenieść gdzie indziej, to mi to nie przeszkadza.”

Fakt, że rząd B. Netanyahu może zagrozić izraelskiemu cudowi technologicznemu zdumiewa wielu, bo przez długi czas Bibi był jednym z najgłośniejszych orędowników tego sektora. Ale ucieczka kapitału już się zaczęła.

“Od moich klientów dostaję konkretne instrukcje, aby przenieść pieniądze z Izraela do Szwajcarii czy Londynu” mówi Eran Goren,współtwórca Fidelis Family Office, zarządzającego pieniędzmi bogatych Izraelczyków. „Pracujemy blisko z departamentami prywatnej bankowości wielkich banków i one słyszą zewsząd – ludzie po prostu wyciągają pieniądze.”

Ze słów tu przytoczonych, a podobne opinie dochodzą do mnie od kolegów z Doliny Krzemowej, wynika prosty wniosek:

Nie lada ekwilibrystyki trzeba, aby dowieść, że Bibi jest autorem sukcesu izraelskiego sektora wysokich technologii. Natomiast dziecinnie łatwo da się dowieść, jak bardzo mu zaszkodził – jeśli wprowadzi w życie swe plany – co może mieć katastrofalne skutki dla kraju.

Andrzej Lubowski

Polski i amerykański dziennikarz i publicysta polityczno-ekonomiczny.

PP Komentatorów prosimy, by uwzględnili fakt, że wszystkie komentarze są czytane przez moderatora. Niektóre są publikowane natychmiast, inne nie; reguluje to system automatycznie zgodnie ze swoimi regułami. Wielokrotne wpisanie tego samego komentarza nic nie daje: musi on tak czy tak poczekać na zatwierdzenie. Może to oznaczać oczekiwanie na efekt nawet 24 godziny.

 

18 komentarzy

  1. PIRS 08.03.2023
  2. Stanislaw Obirek 08.03.2023
    • Andrzej Lubowski 08.03.2023
  3. slawek 09.03.2023
  4. Andrzej Koraszewski 09.03.2023
    • andrzej lubowski 10.03.2023
  5. Andrzej Koraszewski 11.03.2023
  6. Andrzej Lubowski 11.03.2023
  7. Stanislaw Obirek 11.03.2023
  8. marjod 11.03.2023
  9. Andrzej Koraszewski 12.03.2023
    • Andrzej Lubowski 14.03.2023
  10. Wieslaw Kochanski 13.03.2023
    • Andrzej Lubowski 14.03.2023
    • Andrzej Koraszewski 15.03.2023
  11. Andrzej Lubowski 15.03.2023
  12. Andrzej Koraszewski 16.03.2023
  13. marjod 18.03.2023