08.03.2023
Andrzej Koraszewski i Stanisław Obirek to gwiazdy Studia Opinii i moi ulubieni autorzy. Gwoli ścisłości jedni z najbardziej ulubionych, bo na piramidzie moich ulubieńców figuruje Ernest Skalski. Wciąż nie mogę wyjść z podziwu nad Jego energią i talentem. Nie ma granic moja wdzięczność dla Bogdana Misia, bez którego piękny twór Stefana Bratkowskiego długo by nie przetrwał. Troska o to, żeby Studio było Studiem, zostawia Bogdanowi mniej czasu na pisanie, a pisarzem jest znakomitym, czego dowodem ostatni tekst o AI, który dopiero zacząłem smakować. Może wreszcie zrozumiem, czy mam się bać tej AI, czy niekoniecznie.
Ale do rzeczy. Profesor Obirek boleje nad zagrożeniem dla demokracji izraelskiej. Andrzej Koraszewski, którego erudycja, wiedza i kultura języka budzą moją nieustającą zazdrość, uspakaja Profesora. Nie jestem pewien czy skutecznie. Mnie nie uspokoił. Jeśli Andrzej Koraszewski przyznaje, że nie wszystko co się w Izraelu dzieje jest dla Niego jasne, to ja z góry wiem, że nie mam najmniejszych szans, aby się w tych prawnych podchodach połapać. Po cholerę zatem pcham paluchy między drzwi? Otóż czynię to z powodu jednego zdania jakie zawiera wspaniale, jak zawsze, napisany tekst Pana Andrzeja. A zdanie to, dotyczące premiera Benjamina Netanyahu, brzmi następująco:
„Moim zdaniem jest to przede wszystkim autor izraelskiego cudu gospodarczego”. Tu wkraczamy na podwórko, na którym czuję przynajmniej grunt po nogami.
Rzeczywiście po kilku dekadach ekonomicznej stagnacji, połączonej niekiedy z hiperinflacją, gospodarka Izraela z wielu powodów cierpiąca na schorzenia podobne do tzw. gospodarki socjalistycznej, przeszła w połowie lat osiemdziesiątych proces sanacji i weszła na tory szybkiego rozwoju. Jego motorem stał się sektor wysokiej technologii.
Gospodarka nabrała rozpędu, gdy ostro ruszyła Dolina Krzemowa. Nie natrafiłem na poważną analizę przypisująca sukces izraelskiego sektora high-tech polityce premiera Netanyahu. Sukcesy Izraela są bezsporne i zdumiewające. Kraj może się poszczycić zdecydowanie największą liczbą start-upów na świecie w przeliczeniu na jednego mieszkańca i dorobił się 300 centrów R&D na światowym poziomie.
O żródłach spektakularnego sukcesu Izraela jako kraju start-upów napisano kilka książek i setki artykułów – powraca w nich kilka tez, ale żadna, z tego co mi wiadomo, nie przypisuje szczególnej roli obecnemu premierowi. A że od czasu do czasu sam sobie tę rolę przypisuje? Jeśli mogą sobie bić brawo na stojąco panowie Morawiecki Mateusz, i Glapiński Adam, to nie mniej powodów może mieć ku temu Bibi.
Ale skoro spór jaki toczą Panowie Obirek i Koraszewski dotyczy tego, czy plany premiera Netanyahu to katastrofa czy nie, to nawet dowód, że to on właśnie jest autorem sukcesu państwa Izrael, niewiele wniósłby do istoty kontrowersji. Liczy się jedynie odpowiedź na pytanie, czy plany premiera Izraela służą interesowi państwa czy narażają ten interes na szwank. I w tej kwestii dość sporo wiemy.
Ta wiedza płynie z rozmaitych źródeł. Powołam się tu na jedno, bardzo świeże, a mianowicie obszerny artykuł Davida Segala w New York Times’ie, z 23 lutego. Rozumiem, że można żywić wątpliwości co do obiektywizmu NYT, gdy idzie o Benjamina Netanyahu, bo nie należy on do ulubieńców tego dziennika, ale opinie cytowane w tym tekście trzeba potraktować serio zważywszy od kogo pochodzą.
Poniżej fragmenty.
Tytuł: „Liderzy firm technologicznych w Izraelu zastanawiają się czy nie nadszedł czas, aby wyjechać.”
Luminarze „Narodu Start-upów”, jak nazywany jest Izrael od kilku dekad, spoglądają ku wyjściu. Wielu już ogłosiło, że wyjeżdża i zabiera ze sobą pieniądze. Powód: plany radykalnej zmiany systemu sądownictwa, które zdaniem wielu, gdyby weszły w życie, oznaczają koniec 75 letniej niezależności sądu najwyższego.
„Wszystko sprowadza się do zarządzania ryzykiem i ryzyko w tym przypadku dotyczy marki, jaką jest Izrael” – mówi Assaf Rappaport, prezes i współzałożyciel firmy Wiz, wartej 8 miliardów dolarów, a zajmującej się bezpieczeństwem informacji w chmurze. Wiele czasu zabrała budowa tej marki i dziś każda firma na świecie może zaufać Izraelowi jako partnerowi. Rozważane reformy postawią to zaufanie pod znakiem zapytania.”
Wprawdzie zmiany w pozycji sądu najwyższego dotknęłyby wszystkich izraelskich firm, to high-tech jest najbardziej zagrożony, a stał się koniem pociągowym całej gospodarki. 54% całego eksportu Izraela to produkty i usługi wysokiej technologii. Izraelczycy stworzyli ponad 90 tak zwanych jednorożców – firm prywatnych o wartości wycenianej na ponad 1 miliard dolarów każda. Utrata ludzi o najwyższych zarobkach i korporacji, którymi ci ludzie zarządzają miałaby dewastujący wpływ na kraj, w którym 81% wpływów podatkowych pochodzi od 20% populacji
W ubiegłym miesiącu 56 amerykańskich ekonomistów napisało list do B. Netanyahu z tezą, że propozycja jego rządu dotycząca sądownictwa „wpłynęłaby negatywnie na gospodarkę Izraela osłabiając rządy prawa i sterując Izrael w kierunku Węgier i Polski.”
Jeśli rząd zrealizuje swe plany dotyczące system sądownictwa, odpływ izraelskich liderów technologii przyśpieszy, a napływ się skończy, powiedział Adam Fisher, współzałożyciel firmy Bessemer Ventures Partners, która wsparła ponad 30 start-upów w Izraelu. Pieniądze z Bessemera i innych funduszy podwyższonego ryzyka — 90 procent wszystkich inwestycji w izraelską technologię pochodzi z zagranicy — po prostu podążą za przedsiębiorcami.
“Gdy inwestuję w Izraelu, w rzeczywistości nie inwestuję w izraelską gospodarkę; nie przyglądam się tutejszej walucie, infrastrukturze kolejowej czy stopie wzrostu PKB” powiedział Fisher. “Inwestuję w przedsiębiorców, i jeśli ci przedsiębiorcy chcą się przenieść gdzie indziej, to mi to nie przeszkadza.”
Fakt, że rząd B. Netanyahu może zagrozić izraelskiemu cudowi technologicznemu zdumiewa wielu, bo przez długi czas Bibi był jednym z najgłośniejszych orędowników tego sektora. Ale ucieczka kapitału już się zaczęła.
“Od moich klientów dostaję konkretne instrukcje, aby przenieść pieniądze z Izraela do Szwajcarii czy Londynu” mówi Eran Goren,współtwórca Fidelis Family Office, zarządzającego pieniędzmi bogatych Izraelczyków. „Pracujemy blisko z departamentami prywatnej bankowości wielkich banków i one słyszą zewsząd – ludzie po prostu wyciągają pieniądze.”
Ze słów tu przytoczonych, a podobne opinie dochodzą do mnie od kolegów z Doliny Krzemowej, wynika prosty wniosek:
Nie lada ekwilibrystyki trzeba, aby dowieść, że Bibi jest autorem sukcesu izraelskiego sektora wysokich technologii. Natomiast dziecinnie łatwo da się dowieść, jak bardzo mu zaszkodził – jeśli wprowadzi w życie swe plany – co może mieć katastrofalne skutki dla kraju.
Andrzej Lubowski
Polski i amerykański dziennikarz i publicysta polityczno-ekonomiczny.
PP Komentatorów prosimy, by uwzględnili fakt, że wszystkie komentarze są czytane przez moderatora. Niektóre są publikowane natychmiast, inne nie; reguluje to system automatycznie zgodnie ze swoimi regułami. Wielokrotne wpisanie tego samego komentarza nic nie daje: musi on tak czy tak poczekać na zatwierdzenie. Może to oznaczać oczekiwanie na efekt nawet 24 godziny.
Nie znam się, tylko cytuję Wikipedię o Netanjahu:
Po wyborach parlamentarnych w 2003 Ariel Szaron powołał Netanjahu na funkcję ministra finansów. Netanjahu uznał, że wspieranie gospodarki rynkowej przyniesie wzrost i poprawę sytuacji gospodarczej kraju. W ciągu dwóch i pół roku, w których pełnił funkcję ministra finansów, przeprowadził daleko idące reformy, szczególnie w zakresie podatków i rynku kapitałowego. Prowadził kapitalistyczną politykę wspierania prywatnych inicjatyw gospodarczych, jednocześnie ograniczając wydatki rządowe i prywatyzując przedsiębiorstwa państwowe. Przeprowadził ważną reformę systemu bankowego. Działania Netanjahu zmierzające do liberalizacji izraelskiej gospodarki, były źle spostrzegane przez lewicową opozycję, a także przez kolegów z partii. Netanjahu spotkał się z ostrą krytyką.
Odchodząc z urzędu ministra finansów, Netanjahu zostawiał gospodarkę Izraela w dużo lepszym stanie niż była w 2002. PKB per capita wzrósł od 2002 o 16%, główne indeksy giełdowe wzrosły o 140%, stopa bezrobocia zmalała z 10,5% do 8,9%, wzrost gospodarczy PKB Izraela wyniósł 4,1% i był najwyższy wśród krajów rozwiniętych, a inflacja wynosząca 0,3% była najniższa wśród krajów rozwiniętych (z wyjątkiem Japonii i Singapuru). Podczas gdy w 2002, rok budżetowy zakończył się deficytem 4,5% PKB, to w 2005 wyszedł na zero.
Wikipedia nie jest zadnym źródłem, powtarzam przy każdej możliwej okazji moim studentom i kolegom. Co więcej, jak ostatnio dobitnie pokazali Jan Grabowski i Shira Klein, to miejsce gdzie ugościli się pseudonaukowcy i prawdziwi manipulatorzy (https://wyborcza.pl/alehistoria/7,121681,29446282,za-kulisami-wikipedii-anglojezyczne-hasla-o-polsko.html). Jestem wdzięczny Andrzejowi Lubowskiemu, który jak zwykle stąpając ostrożnie acz pewnie na gruncie ekonomii, wskazał na źródła niebezpieczeństwa na jakie naraża Izraelczyków Bibi i jego koalicjanci. Gdy zaraz po wyborach zapytałem mego przyjaciela i znakomitego filozofa z Jerozolimy Shlomo Avineriego, co dalej z Izraelem, odpowiedział, ze Bibi jest złym człowiekiem, ale nie jest głupcem. Teraz tej pewności już nie ma.
Wiwat Wikipedia
Wedle Wikipedii, w okresie 1992-1997, Mateusz Morawiecki studiował na 6 uczelniach:
Politechnika Wrocławska
Central Connecticut State University
Akademia Ekonomiczna we Wrocławiu
Uniwersytet w Hamburgu
Uniwersytet w Bazylei
Kellog School of Management, Northwestern University
Na dodatek, odbył staż w Bundesbanku, prowadził działalność naukową na Uniwersytecie we Frankfurcie nad Menem i opublikował podręcznik z prawa i ekonomiki.
W zasadzie opinia przedsiębiorców high-tech w Izraelu przesądza kwestie tej reformy. Jeżeli ci przedsiębiorcy uznają ją za niebezpieczną dla siebie i dla Izraela, to sprawa jest dość oczywista. Sukces Izraela zależy od tych przedsiębiorstw i kiedy one sie wyprowadzą Izrael poniesie gospodarczą porażkę. Netanjahu być może odniesie sukces osobisty ale Izraelowi zaszkodzi.
Dlaczego ojciec izraelskiego cudu gospodarczego? Uwolnienie izraelskiej waluty to był pierwszy krok, drugi: przekonanie rektorów uniwersytetów, że trzeba przesunąć punkt ciężkości finansowania nauki na poliktechniki i nauki ścisłe (czyli to, co może dla gospodarki zrobić rząd). Jest tu dużo więcej. i jest to troche podobne do sporów o wpływ Margaret Thatcher na otrząśnięcie się brytyjskiej gospodarki po szoku 1973 i przestawienie jej na nowe tory. Wtedy również bardzo się spierano, a 300 czołowych brytyjskich ekonomistów napisało list otwarty z kategorycznym oświadczeniem, że jej reforma jest absurdalna. Inwestycje i wycofywanie kapitału z Izraela to efekt paniki i faktycznie może to spowodować poważne problemy. Panika nie jest wynikiem tego, że reformy są niewłaściwe (inwestorzy wiedzą na ten temat tyle co my), tylko atmosfery wokół reformy. Efekt końcowy tego starcia nie jest możliwy do przewidzenia. Kiedy Netajahu z dnia na dzień uwolnił izraelską walutę przewidywano katastrofę i ucieczkę rezedrw walutowych. Stało się dokładnie odwrotnie. Kiedy kilka dni temu prezydent Herzog powiedział, że kompromis jest możliwy i należy sie go spodziewać za dzień dwa – giełda natychmiast skoczyła w górę. Kiedy obydwie strony powiedziały nie, inwestorzy zaniepokoili się. Tu przewidywania sa naprawdę trudne, albo raczej sa tylko zgadywaniem. Do samej reformy niebawem wrócę, bo próbuję bardziej dla samego siebie, niż dla innych poukładać sobie to, co wiemy.
Warto, sądzę, zadać sobie następujące pytanie: jeśli pod wodzą i dzięki Bibi Izrael odnosi takie sukcesy gospodarcze, to po co dokonywać radykalnych zmian w relacjach parlament – sąd najwyższy? (o tym, ile w tych sukcesach zasługi rządu, chce napisać niedługo). Właśnie przeczytałem w dzisiejszym Wall Street Journal, dzienniku mało lewackim, że wiele organizacji żydowskich w USA, w tym najpotężniejszą i tradycyjnie wspierająca rząd Izraela organizacja AIPAC, jak również administracja, bojkotują wizytę w USA ministra finansów Izraela, i przywódcę skrajnie prawicowej partii.
Siedzę nad korektą innego artykułu (o izraelskich przybyszach z arabskiego świata), a gdzieś z tyłu głowy słyszę tytuł Pańskiego artykułu. Pytanie jest ciekawe: cudotwórca czy szkodnik? Czy jakiegokolwiek męża stanu możemy nazwać „cudotwórcą”? Podobno polityka jest sztuką realizowania tego co możliwe. Czasem może się wydawać, że niektórym politykom udaje się dokonać czegoś niemożliwego w zrozumieniu niewyobrażalnego. Deng zmienił Chiny, czy był cudotwórcą, czy tylko politykiem mającym klarowną wizję tego, co powinno być zrobione, brutalnie rozprawiającym się z tymi, którzy próbowali wkładać kij w szprychy. Netanjahu nie jest ani cudotwórcą, ani politykiem, który kiedykolwiek posuwał się do metod stosowanych przez Denga. Próbował przeforsować swoją wizję, działając w granicach prawa, ale dla wkładających kij w szprychy bywał okropny.
Początkowo jego przeciwnicy ogłosili, że jest agentem FBI z podrobionym życiorysem. Skąd pomysł? Wychował się w Ameryce i intensywnie forsował amerykański model gospodarki rynkowej. To mu w USA mogli wybaczyć, tam nigdy nie wybaczyli mu braku naiwności w ocenie pokojowych intencji Arafata/Abbasa, pokojowych zamiarów Iranu, dziwacznej koncepcji, że za islamskim terroryzmem stoi islamska teologia. Czy stąd pytanie, czy aby nie jest szkodnikiem?
W lutym 2023 amerykański Sekretarz Stanu Antony Blinken wybrał się na Bliski Wschód z planem rozwiązania napięć między Autonomią Palestyńską a Izraelem. Napięcia były spowodowane nową falą zamachów terrorystycznych podejmowanych przez przedstawicieli religii pokoju. Mordercy Żydów (lub ich rodziny) są sowicie opłacani przez miłującego pokój Mahmouda Abbasa, administracja prezydenta Bidena jest poważanie zaniepokojona, że armia izraelska zabija uzbrojonych Palestyńczyków, którzy dokonują lub dokonali zamachów, co zmienia się w cykl przemocy. W tej sytuacji Antony Blinken zaproponował, że oprócz wzmożenia zachęt finansowych dla Autonomii Palestyńskiej zagwarantuje wyszkolenie pięciu tysięcy Palestyńczyków w zakresie najnowocześniejszych umiejętności komandosów amerykańskich, dostarczy im najlepszą broń i to oni będą chronić Izrael przed palestyńskim terroryzmem, a Izrael zobowiąże się, że nie będzie ścigał palestyńskich terrorystów. Doświadczenia z Iraku i Afganistanu pokazują, że ta metoda zawsze działa i jest niezawodna. Szkodnik „Bibi” ma jakieś wątpliwości co do tego planu.
Ciekawe jest pytanie, co w tym szkodniku widzą wyborcy, cudotwórcę czy szkodnika? Na Likud masowo głosują Żydzi bliskowschodni, arabskojęzyczni, dobrze znający kulturę arabską i nie mający problemu z śledzeniem tego, co palestyńscy przywódcy mówią swojemu społeczeństwu po arabsku. Stąd (podobno) ich poparcie dla wychowanego w USA Izraelczyka z polskimi rodzinnymi korzeniami. Poparcie Izraelczyków bliskowschodnich (stanowiących dziś ponad połowę żydowskiej populacji Izraela) jest źle widziane przez wielu Izraelczyków z korzeniami europejskimi, bo ci arabscy Żydzi to takie prymitywy. Tak to w końcu lat osiemdziesiątych określił Izraelczyk z Wadowic, dodając, że jak te Araby będą miały większość to będzie po Izraelu. Muszę przyznać, że straciłem do niego serce, ale coś mi wyjaśnił, tłumacząc, że nie ma co obawiać się Palestyńczyków, bo to prymitywne dzikusy.
Przez całą swoją obecność w izraelskiej polityce Netanjahu ma jedno hasło, warunkiem przeżycia jest silna nowoczesna armia, a ta jest możliwa pod warunkiem posiadania silnej rynkowej gospodarki. Czy jest cudotwórcą? Wątpię. (Chociaż na izraelskiej scenie politycznej trzeba być magikiem.) Czy jest szkodnikiem? To pytanie do Blinkena.
Ilekroć dyskusja schodzi na tego polityka powraca sprawa zarzutów kryminalnych. Zapytałem niedawno znajomego ile razy widział stanowcze twierdzenia, że Netanjahu popełnił przestępstwa (mając możliwość wyboru: 10, 50, 100, 200- razy, lub więcej). Znajomy nie był pewien, ale zgodził się, że z pewnością więcej niż 100). Zapytałem go ile razy ci sami autorzy donosili o przebiegu procesu. Jego wzrok by morderczy, ale uczciwy. Sam Pan rozumie.
Szanowny Panie Andrzeju. Na wstępie moich uwag napisałem, że impulsem stało się jedno zdanie w Pana tekście, a mianowicie :„Moim zdaniem jest to przede wszystkim autor izraelskiego cudu gospodarczego”. Założyłem, że skoro nazywa go Pan autorem cudu, to uważa go Pan za cudotwórcę. Nie sądzę, że dokonałem nadużycia. .Łączę wyrazy poważania i sympatii.
Przepraszam za odniesienie do Polski, Bibi a sprawa Polska. Czy to nie jest tak, ze Wojtyła wielkim był i już?
W komentarzu Pana PIRS’a zabrakło w przywołanym cytacie dość istotnej informacji, a mianowicie: >>Ostatecznie, 7 sierpnia 2005 podał się do dymisji,(…)<<
To, że kiedyś (ok. 20 lat temu) przyczynił się do poprawy sytuacji gospodarczej, nie jest jeszcze dowodem, że dzisiaj tej gospodarce nie może szkodzić
Znów wypada powrócić do pytań o naturę ludzką. Stanisław Obirek z nagła przywołuje papieża-Polaka. Istotnie w Rzeczopspolitej Janowopawłowskiej obserwujemy rozdarcie. Broniący nieskalanej świętości twierdzą, że lewactwo szkaluje narodową świętość. Strona opozycyjne (gdzie do lewicy przyznaje się mająca skromne poparcie wyborców SLD i kilka partii podprogowych) uważa, że ta banda świętoszkowatych hipokrytów nie jest w stanie wyprodukować jednej sensownej myśli, oni są kompletnie amoralni i nieskończenie głupi, nie to co my. Świątobliwi (namaszczeni i świeccy) ciskają gromy na wątpiących, znajdując ich jako jakiś gorszy gatunek człowieka, pozbawiony zdolności ocen moralnych jak i rozumu i zagrażający ludzkości, a Polsce w szczególności. My znajdujemy przyjemność w wyśmiewaniu ich i odpychamy od siebie myśl, że w czymkolwiek moglibyśmy się z tymi tłumokami zgodzić. Czy dla wspólnoty gotowi jesteśmy coś poświęcić? O, oni z pewnością, przecież na każdym kroku widzimy jak ignorują prawdę, żeby ratować tę ich świątobliwą wspólnotę. A my? Nie no skąd. Ideologia gender? No chyba nie mówisz poważnie, że mogą tu być jakieś elementy ideologii? Postmodernizm? Przebudzenie? Ideologiczny ostracyzm? Niszczenie nauki? Biegniemy na demonstrację nie pytając o co chodzi, bo dostarcza adrenaliny braterstwa w ignorancji.
Andrzej Lubowski pisze, że nie natrafił na poważny artykuł przypisujący zasługi Netanjahu za izraelski cud gospodarczy. Przypomniało mi to moją rozmowę z Balcerowiczem w 1991 roku, w której ten znakomity ekonomista zapewniał mnie, że nie widział poważnego artykułu wskazującego na jakiekolwiek zalety Wspólnej Polityki Rolnej UE. (Dawanie mu listy lektur nie wydawało mi się celowe.) Lubowski nie analizuje polityki ekonomicznej rządów izraelskich, którym przewodził Netanjahu. Przeskakuje do zdarzeń sprzed kilku dni i pisze: „Liderzy firm technologicznych w Izraelu zastanawiają się, czy nie nadszedł czas, aby wyjechać.” Z czego wynika, że Netanjahu jest szkodnikiem, bo liderzy firm technologicznych dali się ponieść histerii (nakręcanej przez USA i skrajną izraelską lewicę) i grożą wyjazdem. Nie wydaje mi się to specjalnie logiczne, ale jest ze wszech miar ciekawe, bo wiele firm izraelskich w owczym pędzie przeniosło swoje pieniądze z banków izraelskich do Silicon Valley Bank (SVB), który z dnia na dzień zbankrutował i wiele firm nie może odzyskać swoich pieniędzy. Netajahu natychmiast powiedział, że rząd będzie próbował ratować firmy, które znajdą się w kłopotach finansowych, z powodu swojej decyzji. To jest takie przykładowe zachowanie polityka, dla którego osobiste urazy są mniej ważne niż dobro krajowej gospodarki.
Dla mnie Netanjahu to taka sama żaba polityczna jak każda inna, musi być oglądana pod mikroskopem, ale nikt mnie nie namówi na gotowe opinie podsuwane do zaakceptowania.
Szanowny Panie Andrzeju,
Proszę o odrobinę cierpliwości – to apropos tego że “Lubowski nie analizuje polityki ekonomicznej rządów izraelskich, którym przewodził Netanjahu. Przeskakuje do zdarzeń sprzed kilku dni”. Szukam podłogi, bo mi zalało dom, i fachowców, który mi ją położą) – jakie to przyziemne i nie na temat, prawda, ale obiecuję, że sio końca tygodnia napisze tekst o genezie “cudu” gospodarczego Izraela i o tym, że Bibi palców w tym nie maczał.
Serdecznie pozdrawiam
Nigdzie w odpowiedziach zaden z rozmowcow nie wytlumaczyl o co wlasciwie chodzi w tym izraelskim sporze o Sad Najwyzszy i nagle zmienilo sie to w dyskusje o gospodarke podczas gdy jest to na wskros ideologiczny spor gdzie Izraelska lewica boi sie ze reforma Suprem Court to utrata sprzymierzenca. Niektorzy auorzy pisza o Izraelskim Supreme Court
” self-perpetuating clique, drawn largely from the country’s political left and social elite,”
– Nie wiem czy komentarze na to zezwalaja ale jest swietny na ten temat artykul to: https://www.thefp.com/p/our-think-tank-sparked-mass-protests
Pozwole sobie z niego zacytowac:
“Here is the current reality in Israel: the Jewish state is a thriving democracy, but its Supreme Court is a law unto itself. Its unchecked power began in the early 1990s, when the Court’s president, Aharon Barak, announced that even in the absence of a constitution, the Court could invalidate legislation and block government actions with which it disagreed.
Barak’s so-called “constitutional revolution”
—that’s what Barak himself dubbed it—also had the effect of creating an ideologically homogeneous court. Unlike the situation in almost every democratic country in the world, in Israel, sitting Supreme Court justices and representatives of the Bar Association—who have strong personal incentives to vote with the justices, and almost always do so in practice—constitute a majority of the committee that selects new judges on all courts. This has resulted in a self-perpetuating clique, drawn largely from the country’s political left and social elite, that has final say over almost every policy decision in the country
Barak retroactively declared Israel’s Basic Laws to be a functional constitution and began striking down laws on that basis. (Israel has no formal constitution.) The Court also gave itself the power to veto government actions that satisfied all legal criteria, but that the Court simply regarded as “unreasonable.” It also declared that the attorney general is not merely the government’s legal advisor; he is its boss, in the sense that any directive issued by the attorney general is legally binding on the government. Just imagine in the United States if the attorney general—and not the president—got the last word on government policy on every issue from the death penalty to gay rights.”
Jak i dlaczego Supreme Court stal sie nie wybieralnym przez nikogo elitarnym klubem mozna przeczytac tu:
https://daat.ac.il/DAAT/ezrachut/english/hillel.htm
Ponieważ nikt się nie garnie, aby odpowiedzieć na Pana pytanie o co chodzi, to udzielę Panu niewyrafinowanej, ale jasnej informacji:
chodzi o to, aby podporządkować werdykty sądu dyktatowi legislatury. Jeśli plany premiera Netanyahu się ziszczą, werdykty sądowe mogą być unieważniane większością jednego głosu w parlamencie. A jakie są tego motywacje, nietrudno się domyśleć. Aby i w tej sprawie nie trzymać Pana w niepewności, zacytuję wypowiedź Dova Zakheima. To wpieceprzodniczący rady Foreign Policy Research Institute, i zastępca sekretarza obrony USA w administracji George’a W, Busha, a wcześniej wysoki urzędnik Pentagonu w administracjach R.onalda Reagana. Po wystawieniu Netanyahu laurki za jego osiągnięcia w roli ministra finansów, stwierdza, że wszystkie te zasługi mogą być zniweczone jego determinacją, aby podważyć siłę dotychczas niezależnego sądu najwyższego. Nie owijając niczego w bawełnę, Zakheim pisze, że intencje premiera są jasne: zapewnić sobie immunitet chroniący go przed możliwymi werdyktami skazującymi za jedno z wielu zarzucanych mu przestępstw, które grożą więzieniem. Pisze także, że “Eksperci prawni, tacy jak Irwin Cotler, były minister sprawiedliwości i prokurator generalny Kanady, twierdzą, że Netanyahu jest po prostu obłudny. Najwyraźniej międzynarodowe banki i przynajmniej część izraelskiego high-techu wydają się podzielać bardziej punkt widzenia Cotlera niż zaprzeczenia. Netanyahu.
Ponieważ Pan Lubowski odpowiada jak prawdziwy publicysta – informując co ma Pan myśleć, pozwolę sobie zwrócić uwagę, że na tych łamach probowałem pokazać, co kto proponuje i jaka jest historia izraelskich sporów konstytycyjnych. Tu jest link do krótkiego przeglądu na temat tego kto i co: https://studioopinii.pl/archiwa/232641 (artykuł pod tytułem “Dziecięca choroba lewicowości.)
W ostatnich dniach w prasie światowej artykuły o sprzeciwie wojska izraelskiej wobec proponowanych zmian relacji Sąd Najwyższy – Kneset. List protestujący wystosowało dziesięciu ostatnich dowódców naczelnych lotnictwa Izraela. Protestują setki oficerów wywiadu. A take legendarny Unit 8200 (o nim napiszę jutro w tekście na temat high-tech). To chyba nie publicyści, Panie Andrzeju. Spory tekst we wczorajszym “Financial Times”. Natomiast poniżej fragment tekstu z cierpiącego od dawien dawna na chorobę lewicowości “The Wall Street Journal”.
Israeli Military Officers Threaten to Refuse to Serve if Judicial Overhaul Passes
Defense establishment says proposal threatens to undermine Israeli military’s capabilities.
By Dov Lieber
March 8, 2023 7:57 am ET
JERUSALEM—Dissent is growing inside Israel’s military over Prime Minister Benjamin Netanyahu’s planned judicial overhaul, with the defense establishment warning that the proposal threatens to undermine morale and erode the country’s military capabilities.
Hundreds of senior officers, including from the military-intelligence branch, ground forces and air force, have signed letters saying they would refuse to show up for reserve duty if the judicial overhaul passes. The threats from reserve officers—who are essential to the tiny country’s ability to wage wars—have further heightened tensions around the proposed legislation.
“This is an emergency,” said a letter signed by more than 300 military-intelligence officers. “If this legislation continues with its aim to turn the justice system into a political body without independence—that is to say, the erasure of Israeli democracy…we won’t continue to volunteer for reserve duty.”
The growing discontent among military officers led Lt. Gen. Herzi Halevi, the head of Israel’s armed forces, to warn Mr. Netanyahu that the judicial overhaul threatens to erode Israel’s operational capabilities, an Israeli security official said.
Drogi Panie Andrzeju,
Ta światowa prasa to powód Pana zagubienia. Ta światowa prasa miała kłopoty z rzetelnym informowaniem o Gułagu, o wielkim głodzie na Ukrainie, o morderczych planach Hitlera, o Zagładzie, ma trudności z informowaniem o ludobójstwie chrześcijan w Afryce, znacznie częściej o ważnych sprawach dezinformuje niż informuje. Rozumiem Pana radość z bycia dezinformowanym. Nie jest Pan żadnym wyjątkiem. Muszę Panu zdradzić małą tajemnicę. Ja nie jestem jakimś wielkim miłośnikiem Izraela, ja mam tylko obrzydzenie do prasy i jej potulnych odbiorców. Właśnie dlatego, że nie interesuje Pana o co właściwie toczy się spór, a wyłącznie to, czym Pana karmią media powoduje, że kiedy człowiek zainteresowany istotą sporu, a nie opiniami na podstawie opinii na podstawie długiej tradycji naszej „cywilizacji”, prosi o informację, Pan strzela papką, której się Pan objadł, w takich sytuacjach trzeba jednak zwracać uwagę, że można inaczej.
Z polskiego wydania DW :>>Scholz zaniepokojony planami reformy sądownictwa w Izraelu<<
LINK: https://m.dw.com/pl/scholz-po-spotkaniu-z-netanjahu-zaniepokojenie-planami-reformy-s%C4%85downictwa-w-izraelu/a-65015924