18.04.2023
Jak pamiętamy, według Klasyka, to pierwsze specjalizowało się w wymyślnych represjach i torturach, zaś drugie było od wszechogarniających manipulacji, propagandy, dezinformacji i fałszowania historii, a w szczególności dostosowywania przeszłości do aktualnych potrzeb, zgodnie z trzema naczelnymi hasłami Partii: wojna to pokój, wolność to niewola, a niewiedza to siła. Uzupełnieniem tych narzędzi władzy była jeszcze Policja Myśli, dbająca o zdyscyplinowanie i prawomyślność, czyli bezrefleksyjne podporządkowanie mas członkowskich kierowniczemu ośrodkowi (Wielkiemu Bratu).
Obowiązkowym elementem zbiorowych rekolekcji (wieców, zebrań, rocznicowych uroczystości) były Dwie Minuty Nienawiści służące rozbudzeniu skrajnych emocji wobec przeciwników i ewentualnych konkurentów rządzącej partii.
W polskim wydaniu zbliżony scenariusz opisany przez Orwella realizowany jest w ramach tzw. miesięcznic organizowanych przez władze dla upamiętnienia katastrofy smoleńskiej, bardziej katastrofy niż jej ofiar, z wyjątkiem byłego Prezydenta, dla utrwalenia jego kultu, a może bardziej – rządzącego dzisiaj Polską jego brata.
Paliwem rozbudzającym fanatyzm zwolenników rządzącej prawicy jest podtrzymywanie, wbrew raportowi kompetentnej komisji kierowanej przez Jerzego Millera, tezy o zamachu i kwestionowanie wielu zaniedbań w szkoleniu, organizacji lotu i złamaniu przez załogę podstawowych procedur bezpieczeństwa, jako decydujących przyczyn tej katastrofy lotniczej. Z braku przeciwnych dowodów (bo takich wciąż nie dostarcza ukierunkowana na zamach podkomisja Macierewicza) rządzący podtrzymują tlące się palenisko zapowiedziami ukazania wcześniej czy później prawdy o tym dramatycznym wydarzeniu.
Zaprzeczeniom o politycznym wykorzystywaniu katastrofy przez władze towarzyszyła zapowiedź Prezesa na ostatniej miesięcznicy dojścia do „całej prawdy” za rok. Ma temu służyć skierowanie do prokuratury zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa zamachu na życie prezydenta RP. Używanie na przemian terminów: „katastrofa” i „zbrodnia” przez Prezesa świadczy o nikłych wynikach pracy własnej komisji, ale mimo asekuracyjnego podejścia, mówienie o zbrodni podpowiada zamach i ma służyć mobilizacji zwolenników rządzącej partii przeciwko demokratycznej opozycji, przeciwnej tezie o zamachu, w toczącej się już na dobre przedwyborczej walce. Biczem na kwestionujących rządową wersję Smoleńska jest zapowiedź ścigania za podważanie „słusznych” poglądów władzy, co może skutkować nową kagańcową inicjatywą, na wzór ustawy o karaniu za zniesławianie Jana Pawła II (tzn. wytykanie papieżowi tuszowania pedofilii w Kościele).
Wprowadzeni w trans zwolennicy władzy dają upust nagromadzonym emocjom i na zakończenie mitingu skandują imię swego władcy, który, przy pomocy Kościoła reprezentowanego na zgromadzeniu przez duchownego, błogosławiącego zgromadzonych, ma zbawić Polskę od licznych wrogów: wewnętrznych (zdrajców, obcych agentów i wszelkich nie patriotów, czyli przeciwników rządu) oraz zewnętrznych (Rosji, ale też Niemiec czy Unii Europejskiej). W atmosferze turbo patriotycznego wzmożenia, naładowani nienawiścią do wszelkich liberałów, zgromadzeni mają zapomnieć o gnębiącej kraj drożyźnie, przekrętach władzy i jej kompromitujących wpadkach, jak ostatnio w sprawie ukraińskiego zboża zalegającego magazyny ze szkodą dla polskich rolników, bo władza nie miała czasu na zajęcie się w porę narastającym problemem i jego sensowne rozwiązanie, bez konfliktowania się z Unią Europejską i będącą w dramatycznej sytuacji gospodarczej, sojuszniczą, walczącą Ukrainą.
Zresztą to nic nowego, żeby wspomnieć o braku wyprzedzających działań zapobiegających niepotrzebnym konfliktom z sąsiadami (Czechami o wodę czy Niemcami o skutki zatrucia Odry ), czy Unią Europejską.
Propagandowa maszyneria rządu, to orwellowskie Ministerstwo Prawdy nie zajmuje się tylko modelowaniem przeszłości, aby powstała powszechnie obowiązująca, potrzebna w danym momencie jej wersja lecz z całą energią podporządkowuje sobie media (zwłaszcza publiczne radio i telewizję) zapewniające obywatelom wszelkiego rodzaju wiadomości oraz , co ważniejsze, tendencyjną interpretację zachodzących wydarzeń.
W tych warunkach demokratyczna opozycja nie ma łatwo, jednak można odnieść wrażenie, że nie jest ona dostatecznie świadoma skali trudności, jakie trzeba pokonać, żeby myśleć o zmianie tej zmanipulowanej rzeczywistości.


Szczegół – właściwie śmieszny. JK podkreśla jaka to odwaga prokuratora jest potrzebna, by się zająć powiadomieniem o zamachu. A więc JK potwierdza tym samym, że dowody na zamach są bardzo marne.