
Można zacząć od anegdot, pierwszych spotkań, niezatartych wrażeń, czegoś na kształt łzy przez łzy; technika pisania wspomnień przebogata jest i kropka. Lecz jeśli wspomnienia dotyczą osobowości tak utalentowanej, jak Bogdan, są tym bardziej bogate.
Pomnożone o refleksje na temat jego zainteresowań, pasji, determinacji w ich urzeczywistnianiu.
Szkoda, że mam ich niewiele, gdyż znałem go za krótko i zalewie na internetową odległość.
Dlatego z nieukrywaną zazdrością czytam teksty ludzi, którzy znali go z bezpośrednich rozmów.
Skoro ma powstać coś w rodzaju Izby Pamięci, warto, byśmy skupili się nie tylko na gawędach zbliżonych do prawdy czy na anegdotach potwierdzających jego błyskotliwość, ale zajrzeli na prowadzoną przez niego stronę Obserwator Świata – Patrzy z lewej strony. Obecny w Sieci od 2-10-2005 (wordpress.com) .
Ile tu naukowych informacji, jaka ich przystępność prezentowania!
Ogromną sztuką jest pisanie o rzeczach trudnych w sposób zrozumiały dla przeciętnego mózgowca.
Klarowny i zachęcający do pogłębiania wiedzy.
Bogdan był świetnym popularyzatorem, i przybliżeniem ogromu wiedzy.
Bez przerwy nam uzmysławiał, jak do niej dojść. Nieustanie oswajał nas z jej zawiłościami.
Wiele nie tylko udowadniał, że o nauce można ciekawie pisać niehermetycznym językiem.
Pisał o pisaniu, a zwłaszcza o różnicy między dziennikarskim a „literackim” stylem. Fakty, precyzja, logika w wyrażaniu myśli, tymi zasadami kierował się w uprawianej publicystyce i tym prawom nie sprzeniewierzył się nigdy.
Wyobraźnia, intuicja, empatia, oto cechy beletrystycznego skryby, lecz zarówno od publicysty, jak od pisarza wymagał przestrzegania zasad interpunkcyjnych i orograficznych.
A jako, że przede wszystkim był zawołanym dziennikarzem, w swoich tekstach często zżymał się na opłakany stan tego zawodu,

źródła obrazu
- jastrzab: BM
Któregoś dnia rano dzwoni telefon. Zanim doszedłem do niego z kuchni zamilkł. Patrzę – dzwonił Bogdan.
No to oddzwaniam.
– Dzwoniłeś do mnie …
– Ja?!
– No ty …
_ Przecież ja śpię …
– O cholera, przepraszam …
– No nie, skoro już dzwonisz …
Pogadaliśmy. Pamiętam jak się uśmiał z moich „wspomnień z naszej znajomości”.
Ja; – Pamiętam cię jeszcze z czasów licealnych …
Bogdan: – Moich?!
Ja: – No jak twoich?! Moich.
– Bogdan: – Aha …
Ja: – Robiliście wtedy Turniej Miast – Kartuzy Kościerzyna. Ludzie mieli dzwonić na podany nr do TV i głosować. Okazało się, że jeśli ktoś pominął numer kierunkowy to telefon odzywał się w mieszkaniu kolegi z klasy w Gdyni Orłowie. Podczas tego turnieju zebraliśmy się u kolegi i … odbieraliśmy telefony.
– Dzień dobry, chciałem oddać głos na Kartuzy …
– Niestety, teraz można głosować tylko na Kościerzynę …
– Ale jak to …
– Normalnie, na Kartuzy jest już wyczerpany limit głosów…
– Ale ja ….
– Tylko Kościerzyna! Do widzenia!
Rozmówcy przeżywali lekki szok. Dziś mógłbym to uznać za walkę z ustrojem poprzez uświadamianie narodowi, że telewizja kłamie! 🙂
Ale Bogdanowi się podobało i to najważniejsze 🙂
Marku – dziękuję Ci za ten tekst. Rozpocząłeś nim jak mniemam serię naszych wspomnień o kimś kto był jedyny, niepowtarzalny, wielki a zarazem tak bliski, serdeczny, prawdziwy, pozbawiony wszelkiego patosu, niechetny wodolejstwu i pustosłowiu. Cieszył się zasłuzenie opinia dobrego człowieka obdarzonego prócz wielu kwalifikacji niespotykanym poczuciem humoru i dystansem do siebie samego i świata. Tylko każdy z nas w głębi serca wie jak bardzo nam go dzisiaj brakuje.
Oj tak, brakuje i będzie brakować. My spotkaliśmy się raz i ciągle planowaliśmy następne, ale jakoś się nie składało i już się nie złoży. Ale telefony i mejle to też była forma kontaktu. Szybka, sprawna i niezawodna. Czasem jakieś teksty ginęły (przyznaję zasypywałem ich nimi Bogdana), czasem ciągle coś dopisywałem, zmieniałem, poprawiałem. Cierpliwie to znosił, nanosił poprawki. Teksty się odnajdywały. Najbardziej lubiłem jego cięte komentarze, zwłaszcza te, w których tłumaczył dlateczgo nie puszcza komentarzy nienawistnych i pozbawionych rzeczowych racji. Nie puszczam bo nie. To była najlepsza i ostateczna racja. Dzięki niej Studio Opinii było wolne od szamba i ścieków, w które obfitują nawet ambitne portale. Bogdan dbał nie tylko o jakość tekstów, ale też o ich moralną i etyczną stronę.