04.09.2023
Na szczęście z rosjanami jest tak….
…, że mają jeden pomysł dobry i trzy głupie – takim życiowym spostrzeżeniem uraczył mnie kiedyś Walerij, żołnierz armii ukraińskiej, weteran bojów na doniecczyźnie (a prywatnie wielki fan „Sepultury”). Mniejsza o kontekst wypowiedzi – cytuję ją, gdyż nieźle ilustruje problem, jaki chciałbym dziś poruszyć.
A zacznijmy od tego, że moskwianom pali się pod dupskami.
Trochę w przenośni, trochę dosłownie, idzie bowiem o zagrożenie, jakie stwarzają ukraińskie drony.
Bezpilotowce regularnie nawiedzają rosyjską stolicę i okoliczne miejscowości. Nie są może całkiem bezkarne, ale na tyle efektywne, że burzą kolejny mit narosły wokół możliwości militarnych federacji – ten o niezwykłej skuteczności stołecznej obrony przeciwlotniczej.
Po prawdzie to OPL Moskwy budowano na okoliczność innych zagrożeń – wrażych natowskich rakiet, pocisków manewrujących i samolotów, no ale kremlowska propaganda jeszcze kilka miesięcy temu przekonywała, że broń z serii „anałoga w miru niet” i z ukraińskimi bezzałogowcami da sobie radę.
No, więc nie daje.
I poszły moskale zaczerpnąć z krynicy rozumu i wyszło im, jak obejść problem „niewidzialności” dronów.
Które są małe, czyli nie emitują „obfitego” sygnału i latają na bardzo niskich wysokościach, co tak często pozwala im pojawiać się i atakować znienacka.
Co więcej, radary nie lubią się z pofałdowanym terenem i generalną krzywizną Ziemi – ogranicza to ich nominalny zasięg.
A jakby tak wyposażone w nie wyrzutnie postawić nad linią lasów i wzgórz? – postukali się po czole rosjanie.

Jak pomyśleli, tak zrobili, – co pokazała ich telewizja (a co skądinąd dobrze ilustruje ewolucję kremlowskiej propagandy – od „trzy dni i Kijów nasz” po „bronimy Moskwy przed Ukraińcami”).
Pomysł jest prosty – nasypy i wieże rozlokowane wokół stolicy.
Nienowy, wszak wyrzutnie Pancyr poustawiano na wysokich rządowych budynkach w centrum Moskwy wiele tygodni temu, a patrząc bardziej wstecz, wieże OPL z rozmachem budowano w hitlerowskich Niemczech, jako sposób na alianckie naloty bombowe.

Wiem, jak to wygląda, jednak uwierzcie mi, mogłoby być skuteczne. Mogłoby, ale… „jeden pomysł dobry, trzy głupie”. O ile wyrzutnia Pancyr z nasypu zjedzie i przemieści się w inne miejsce, o tyle na wieży traci swój podstawowy atut, jakim jest mobilność. Co w ostatecznym rozrachunku czyni ją łatwiejszym celem. Tym łatwiejszym, że kremlowska telewizja – gromko chwaląc się nowymi możliwościami OPL – pokazała dane z terenu oraz żołnierzy z oznaczeniami konkretnej jednostki. Geolokalizacja instalacji jest, więc zadaniem prostym, zwłaszcza, gdy dysponuje się możliwościami ukraińskiego wywiadu wojskowego. Któremu w sukurs przychodzą także… zwykli rosjanie, publikując w mediach społecznościowych zdjęcia wież.
Spośród relacji naturszczyków szczególnie ciekawe jest zdjęcie zestawów Pancyr w wersji arktycznej (gąsienice i biały kamuflaż).
Ściągnięto je pod Moskwę zza koła podbiegunowego, podobnie zresztą jak wcześniej wyspecjalizowaną brygadę zmotoryzowanej piechoty, obecnie używaną na froncie w roli zwykłej jednostki.
Moskwa musi zostać obroniona, a że kołderka krótka – a przemysł masowo nowy sprzęt buduje wyłącznie w mokrych snach (pro)rosyjskich propagandystów – gdzieś trzeba zabrać. Więc biorą.
Na froncie, towarzysze, na froncie macie jeszcze trochę pancyrów.

Koniecznie przerzućcie je pod Moskwę.
Marcin Ogdowski
