JS: Gry i zabawy kleru polskiego8 min czytania


30.10.2023

Zdanie odrębne

Dawno temu Ludwik Jerzy Kern publikował w „Przekroju” zabawny, acz pouczający cykl wierszyków pt. Gry i zabawy ludu polskiego. Wystarczyło więc strawestować tytuł, zwłaszcza że – jak czytamy w Piśmie św. – „kapłan jest z ludu wzięty i dla ludu ustanowiony”[1]. Skoro lud boży uprawia gry i zabawy, dlaczego ma tego nie robić kler, wywodzący z ludu… 

Na marginesie anegdota… Wybitnemu dominikaninowi o. Joachimowi Badeniemu, który był spokrewniony z królewskim dworem szwedzkim, pokazano kolorową fotografię polskiego episkopatu in corpore, znaczy się – całości albo w komplecie… Przyjrzał się uważnie i – z przyrodzonym sarkazmem – skomentował: „Przebrało się chłopstwo we fiolety i paraduje”. Może była w tym odrobina wyższości klasowej, a może zwięzła analiza socjologiczna… Pontyfikat ‘polskiego papieża’ dopiero się zaczynał i nie byli to jeszcze ludzie z jego ‘zaciągu’.

*

Od trzech tygodni Kraj żyje wyborami tudzież orgią homoseksualną na plebani w Dąbrowie Górniczej. Ani film Kler, ani ukrywanie pedofilii w Kościele nie zajmowały opinii publicznej równie długo, jak eksces tamtejszych duchownych. Gdyby Kościół hierarchiczny, czyli miejscowy biskup, zareagował od razu – sprawa by się rozmyła. Ale on milczał, a kiedy zgorszenie narastało, prosił o wsparcie i modlitwę w intencji „obolałych i zawstydzonych księży”... Polska jak długa i szeroka śmiała się z przymiotników użytych w Liście Pasterskim; pytano wprost, w którym miejscu księża są obolali i zawstydzeni… Parafianie mają zamęt w głowach i poczucie, że stali się pośmiewiskiem[2].

*

Tymczasem zabawy kleru to rzecz odwieczna, powszechna oraz narodowa, polska… Zwracali na to uwagę poeci, pisarze, satyrycy – poczynając od średniowiecza. Mijają wieki, a polski kler wyższy i niższy, świecki i zakonny bawi się podobnie jak lud, albo lepiej. O takich ‘zabawach’ pisał oświecony (a nie ciemny, jak dzisiejsi) książę biskup warmiński Ignacy Krasicki – w poemacie Monachomachia[3]. Utwór anonimowo wydany w Lipsku (1778) wywołał skandal, „oburzenie hierarchii kościelnej i uznanie u twórców epoki oświecenia”. Krasickiemu przypisano go dopiero po czterech latach!

Poeta opisuje wojnę dwu zakonów – dominikanów i karmelitów, którzy zabawiali się w sposób mniej wyrafinowany niż księża diecezjalni z Dąbrowy. Wtedy liczyło się zamiłowanie do obfitego jadła i pieniędzy – bo takie są „uboczne skutki celibatu”, jak mawiał nasz mądry katecheta.

Monachomachia po naszemu: wojna mnichów, mnisza wojna, albo raczej wojenka, bitwa, kończy się piątym grzechem głównym, czyli „obżarstwem i pijaństwem” (dziś to „nieumiarkowanie w jedzeniu i piciu”). Powodem bijatyki jest podejrzenie o kradzież zapasów z za­kon­nej piw­ni­cy dominikanów. Mieli by jej dokonać karmelici, z którymi trzeba się rozprawić siłą, eliminując zagrożenie klasztornej własności. Wyprzedzające uderzenie („pókiśmy w siłach na wszystkich uderzmy”) ustępuje jednak propozycji bez­kr­wa­wego rozwią­za­nia, czyli we­zwania prze­ciw­ni­ków na ‘dys­pu­tę teologiczną’, by im przy pomocy słowa wyka­zać doktrynalną wyż­szość. Kiedy kilku mnichów szuka w bibliotece materiałów do debaty, pada sugestia, by przeciwnika upoić winem („pijem my nieźle, ale lepiej oni”); w tym czasie jeden z młodych ojców próbuje uwodzić żonę królewskiego namiestnika …

Jak było do przewidzenia, dysputa przechodzi w bijatykę, którą najlepiej oddaje fragment poematu:

Lecą sandały i trepki, i pasy,
Wrzawa powszechna przeraża i głuszy.
Zdrętwiał Hijacynt na takie hałasy,
Chciałby uniknąć bitwy z całej duszy,
Więc przeklinając nieszczęśliwe czasy
Resztę kaptura nasadził na uszy.
Już się wymykał – wtem kuflem od wina
Legł z sławnej ręki ojca Zefiryna.

Ryknął Gaudenty jak lew rozjuszony,
Gdy Hijacynta na ziemi obaczył;
Nową więc złością z nagła zapalony,
Żadnemu z ojców, z braci nie przebaczył:
Padł i mecenas, z krzesłem wywrócony,
Definitora za kaptur zahaczył,
Łukasz, raniony zwinął się w trzy kłęby,
Stracił Kleofasz ostatnie dwa zęby.

I tak dalej i dalej… Kto ciekaw dalszych losów bójki ludzi w habitach, niech sobie odświeży lekturę szkolną z czasów komuny. Za Czarnka i jego poprzedników usunięto Monachomachię z listy lektur obowiązkowych dla liceum; jest tylko Święta miłości kochanej ojczyzny… Aby było patriotycznie!

      Zapomniałbym dodać, że akcja poematu rozgrywa się…

W mieście, którego nazwiska nie powiem,
Nic to albowiem do rzeczy nie przyda;

………………………………….

Stare zamczysko, pustoty ohyda –
Było trzy karczmy, bram cztery ułomki,
Klasztorów dziewięć i gdzieniegdzie domki.

Historycy literatury dawno ustalili, że chodzi o Przemyśl, miasto wcale piękne, określane jako ‘mini Lwów’. Jak wiadomo, leży na Podkarpaciu, w najwierniejszym Kościołowi i partii zakątku Polski, gdzie prezydent powierza się swemu patronowi (Strachocina), a partyjno-rządowa wierchuszka wpada czasem na wyżerkę. Podobno moc Andrzeja Boboli przestaje już działać, skoro przed wyborami prezes odwiedził jezuicką Starą Wieś…

*

Dawne bijatyki mnichów to – wobec igraszek współczesnych duchownych – dziecięce gry i zabawy… Oto w jednym z polskich miast[4], odległym od Dąbrowy jakieś pięćset kilometrów, działy się i dzieją rzeczy, które „nie śniły się fizjologom”[5]. Na przykościelnej plebani młodzi księża tak się zabawiali, że jeden z nich trafił do miejscowego szpitala z butelką po soczku ‘kubuś’ w odbycie! Weszła, ale nie chciała wyjść; potrzebny był zabieg operacyjny. Mężczyzna nie zamierzał podać personaliów, w końcu przyznał się, że jest… nauczycielem. Kiedy pielęgniarki rozpoznały miejscowego katechetę, zabronił rzecz nagłaśniać. Na drugi dzień – ma się rozumieć – o zabawie wiedziało już całe miasto…

Ponieważ biskup diecezjalny lekceważył sprawę kilka miesięcy, wierni znaleźli sposób na upartego hierarchę – pod pomnikiem miejscowego świętego pojawiały się codziennie puste butelki po ‘kubusiu’. Służba liturgiczna je usuwała, a parafianie przynosili nowe z karteczka: ‘butelek nie braknie’. W końcu metropolita ustąpił i przeniósł wikarego do innej parafii… Było to piętnaście, może dwadzieścia lat temu, kiedy żaden polski biskup za ‘coś takiego’ nawet nie myślał podawać się do dymisji.

Przed trzema laty, w tej samej parafii pojawia się młody katecheta, który robi sobie nagie selfie w łazience i wrzuca na Facebooka. Widzą to matki dzieci, które przygotowuje do I komunii i apelują do proboszcza, by reagował, a ten zasłania się „brakiem jurysdykcji” nad podwładnym. Matki nie ustępują i – jakiś czas po komunii – nowy już biskup mianuje pięknego mężczyznę kapelanem domu starców w innym mieście…

Niedługo potem proboszcz, który nie potrafił zdyscyplinować wikarego, nie jest w stanie poskromić własnych żądz. Nawiązuje romans z żoną wysokiego urzędnika miejskiego, z którą – w grupie pobożnych niewiast – udaje się na pielgrzymkę do kraju na drugiej półkuli. Tam kobieta – być może po rozkosznej nocy – ląduje w szpitalu… Po powrocie, kiedy ‘wybucha’ skandal, mąż uwiedzionej/dającej się uwieść[6] grozi nagłośnieniem sprawy w mediach. Ktoś mu jednak odradza, a jurny proboszcz z dnia na dzień znika z parafii… W najbliższą niedzielę miejscowy dziekan wprowadza do świątyni nowego prezbitera, który osobiście czyta Credo, by podkreślić, że został przysłany przez biskupa dla ugruntowania wiary maluczkich. Nikt z tej trzódki/trzody[7] nie zapytał, co się stało z poprzednim duszpasterzem, dlaczego zniknął, gdzie się podział?

Stary człowiek, od którego szalonych pomysłów zależą losy Polski, zwykł mawiać: Wox populi, vox Dei… Ale lud (łac. populus) nie ma zwyczaju ani odwagi zabierać głosu w sprawach „sług bożych”. Ważne, żeby ci słudzy, którzy tak indywidualnie i drobiazgowo zajmują się sprawami ludu, prowadzili go prostą drogą do Królestwa niebieskiego…

*

Przyjaciel, znany filozof przytoczył wypowiedź inteligentnej koleżanki na temat duszpasterskiej troski polskiego kleru: Kiedy usłyszałam, że przed wyborami w kościołach odbywać się będzie nocne czuwanie z modlitwami w intencji ojczyzny, pomyślałam, że nie chciałabym być w skórze Boga. Bo jak tu zadowolić i tych, którzy są za PiS, i tych co za opozycją? Okazało się jednak, że Bóg – jeśli istnieje – wykazał się niezwykłą mądrością, dając zwycięstwo jednym, a możliwość rządzenia drugim”.

  1. Pierwowzorem tego cytatu jest fragment Listu do Hebrajczyków 5.1

  2. 24 października Ojciec Święty Franciszek przyjął rezygnację biskupa sosnowieckiego „z pełnienia posługi”.

  3. Dla przypomnienia: monachos to po grecku mnich, a machia – walka; wychodzi z tego ‘walka mnichów’.

  4. Jego nazwy – zgodnie z poetyką Krasickiego – nie ujawniamy. Od czego są ‘mole książkowe’…

  5. Słowa największego mędrca III Rzeczpospolitej – Ferdynanda Kiepskiego…

  6. Niepotrzebne skreślić!

  7. Jak wyżej!

JS

 

15 komentarzy

  1. Stanisław Obirek 30.10.2023
  2. Makary 30.10.2023
  3. Senex 30.10.2023
  4. slawek 30.10.2023
  5. DRUMMER 31.10.2023
  6. slawek 31.10.2023
  7. lolalola12 31.10.2023
  8. Izydor 01.11.2023
  9. Bibliofil 03.11.2023
  10. Aldona 05.11.2023
  11. Krystian 08.11.2023
  12. mmm777 25.11.2023
  13. mmm777 25.11.2023
  14. mmm777 25.11.2023
  15. Jan 18.12.2023