09.01.2024
Magazyn „Foreign Policy” przedstawił poniższą listę „10 najważniejszych globalnych zagrożeń”, w obliczu który staje świat w tym roku:
- Druga stracona dekada Afryki
- Trump 2.0
- Impas w Ukrainie
- Niedostateczny postęp w sprawach klimatu
- Konflikt izraelsko-palestyński
- Złowieszcza ententa Rosja-Chiny-Korea Północna–Iran
- Wybory na Tajwanie (to przyszły tydzień)
- Trzecia era nuklearna
- Niekontrolowana „Sztuczna Inteligencja”
- Absolutyzm moralny
# 10 brzmi najbardziej zagadkowo, a chodzi o szerzące się uprzedzenia, radykalizację, postrzeganie rzeczywistości w kategoriach białe-czarne, co zmniejsza szanse kompromisów. Gwoli wyjaśnienia autorzy prognozy przypominają słowa amerykańskiego teologa i etyka, Reinholda Niebuhra, który ostrzegał przed iluzją „zarządzania historią”, wyjaśniając, że „współczesnemu człowiekowi brakuje pokory, aby zaakceptować fakt, że cały dramat historii rozgrywa się w ramach znaczeniowych zbyt rozległych, aby człowiek był to w stanie w pełni pojąć i je kształtować.
Może dlatego, że zagrożenia 1-8 jestem w stanie jako tako ogarnąć, poniższy tekst poświęcam zagrożeniu # 9, w nadziei, że potencjał intelektualny Autorów i Czytelników Studia Opinii złagodzi moje obawy z tym zagrożeniem związane.
*
Z grubsza 2 lata temu tercet dość egzotyczny: Henry Kissinger (przedstawiać nie trzeba), Eric Schmidt, wieloletni prezes Google, i Daniel Huttenlocher, dziekan College of Computing w MIT, opublikował książkę p.t. „The Age of AI And Our Human Future”. Albo ją kiepsko sprzedawano – co mało prawdopodobne, bo Kissinger był mistrzem autoreklamy – albo AI tak nas wtedy nie rajcowała, dość, że książkę ledwie dostrzeżono. Rok później ten sam team streścił ją na kilku stronach i sprzedał „Wall Street Journal” z podrasowanym tytułem: „ChatGPT zwiastuje intelektualną rewolucję”. Ostrzegł, że to wyzwanie, filozoficzne i praktyczne, na skalę niespotykaną od początku Oświecenia.” Strachu dosypał „ojciec chrzestny” AI, Geoffrey Hinton, gdy na pytanie czy jego dziecko może zniszczyć ludzkość, odpowiedział, że “nie jest to niewyobrażalne”.
Byłem gotów zażyć lek antydepresyjny, gdy kilku warszawskich przyjaciół poradziło, żebym się wziął w garść, i wstrzymał z ucieczką z San Francisco pod Suwałki. Że to wszystko pic, i tylko czekać, aż goście z Doliny Krzemowej zaczną sprzedawać odtrutkę na własne pomysły. Ale do końca mnie nie przekonali. Kilkanaście lat temu, Elon Musk – miał wtedy mniej kasy i arogancji – przy naszym pierwszym (i jedynym) spotkaniu agitował, abym kupił Teslę, bo ma lepsze przyśpieszenie niż Ferrari – tak jakbym się akurat do zakupu Ferrari przymierzał. Od tego czasu zhardział i, co ważniejsze, wydaje się być zdolny do wszystkiego najgorszego.
Bogdan Miś wytłumaczyłby mi sprawę i poradził, czy cykorzyć czy spoko, ale Bogdana nie ma. Uspokaja mnie okazjonalne spojrzenie na własny PESEL, i konstatacja, za klasykiem, że to już „nie mój cyrk i nie moje małpy”. Jednak poczucie współodpowiedzialności za losy gatunku reanimuje strach. Jak wspomniałem, mam nadzieję, że ktoś mi na SO przystępnie „sprawę” wyłoży i zadysponuje wreszcie albo „wpieriod!” albo też „żołnierz kryj się!” (to nawiązanie do słusznie minionych czasów Układu Warszawskiego – nie mylić z układem wołomińskim, ale także mnóstwem inaczej geograficznie umiejscowionych, i nierozliczonych układów).
Jedno jest pewne: ta bestia (sztuczna inteligencja=AI=SI) zdolna jest nas dezinformować albo dlatego, że się myli, albo umyślnie nami manipuluje. Wspomniany wcześniej tercet pytał: czy możemy się AI postawić, czy lepiej być ślepo posłusznym? Też mi brakuje wskazówki w tym względzie, a bez tego jak żyć?
Najbardziej mnie w tym wszystkim martwi, że wyciąga do nas rękę maszyna, która nauczyła się, imitując nas, przetykać prawdę kłamstwem i błędami. Co do obiecywanych dobrodziejstw, które mają nadejść lada chwila zalecam ostrożność. Żyję tak długo, że pamiętam rok 2012 – gdy Facebook wchodził z fanfarami na giełdę jego twórcy zapowiadali sam miód – w tym eksplozję empatii i lawiny porozumienia społecznego. Stało się dokładnie na odwrót. Wykopano rowy nieufności i wrogości głębsze niż kiedyś, na tronie usiadło kłamstwo, które coraz trudniej chwycić za łapę. W prezencie od Zuckerberga dostaliśmy Brexit, a potem Trumpa. Zaś utytułowane mądrale ze Stanfordu i Berkeley ostrzegają, że szkody jakie Fejsbuki, Twittery i Instagramy wyrządziły demokracji to małe piwo w porównaniu z tym, co nam może zafundować AI.
Wspomniany Geoffrey Hinton, który sprawia wrażenie solidnego gościa (czyż to nie szalenie przekonywujący argument – „sprawia wrażenie solidnego gościa”?) początkowo delikatnie uspokajał. Lecz gdy zmienił barw klubowe, podpisał co trzeba i co trzeba wziął, i mogli mu zrobić z grubsza to, co my panu majstrowi, czyli nic (wskazówka dla młodzieży: czeladnik Gołas pobiera naukę od majstra Kobuszewskiego, i co cenniejsze rady podkreśla wężykiem – w czasach słusznie minionych), i mógł sobie pozwolić na szczerość, oświadczył co następuje: “Trudno sobie wyobrazić, jak można uniemożliwić złym aktorom użycie AI w niecnych celach”. I bez ceregieli nazwał takiego aktora. Ci z Państwa, którym z nieznanych powodów przyszedł do głowy gospodarz Kremla, trafili w dziesiątkę. Ludzie Wowy pewnie od dawna kombinują, jak AI pomoże Donaldowi w przeprowadzce do Białego Domu.
Czort wie co z tego wszystkiego wyniknie, ale zapewniam – po blisko 40 latach spędzonych w Dolinie Krzemowej – że o samoregulacji, wstrzemięźliwości, umiarkowaniu, głębszej refleksji, czy temu podobnych cnotach w tej akurat geografii – a pewno i w każdej innej – można zapomnieć z oczywistego powodu: gdy mądre idee zderzają się z pokusą zysku, zysk wygrywa przez nokaut w pierwszej rundzie. Gdy Zuckerberg i Musk rozważają naparzankę w klatce, na samą myśl o oddaniu przyszłości czegokolwiek w ręce tego towarzycha nachodzą mnie mdłości.
Aby przetestować co ChatGPT wie, zadałem mu 8 stycznia jedno pytanie.
Jakie jest stanowisko portalu “Studio Opinii” w sprawie wyników wyborów parlamentarnych w Polsce w 2023 roku?
Odpowiedź: Przepraszam, ale nie jestem w stanie udzielić odpowiedzi na to pytanie. Jako model językowy, nie mam aktualnych informacji i nie mam zdolności przewidywania przyszłych wydarzeń. Moje odpowiedzi opierają się na ogólnych wzorcach językowych i informacjach dostępnych do końca 2021 roku.
Odpowiedź, niby elegancka, z nóg mnie nie zwaliła. Znów czegoś nie rozumiem i liczę nie tyle na wyrozumiałość, bo z tego mi guzik przyjdzie, tylko na oświecenie. Natomiast twórcy tego narzędzia? broni? mają nagle na swej głowie kupę prawników. „The New York Times” pozwał OpenAI i Microsoft za naruszenie praw autorskich. Z pozwu wynika, że miliony artykułów z „The New York Timesa” wykorzystano do szkolenia chatbotów, które obecnie z nim konkurują. Skarga podaje przykłady sytuacji, gdy chatbot udostępniał użytkownikom niemal dosłowne fragmenty artykułów „Timesa”, do których dostęp wymaga płatnej subskrypcji. Mowa jest także o potencjalnych szkodach dla marki „The Times” spowodowane przez AI. „halucynacje” – zjawisko polegające na tym, że chatboty wprowadzają fałszywe informacje, a potem przypisuje je błędnie źródłu.
Słyszałem plotki, zastrzegam się, że to tylko plotki, że Redaktor Wojciech Kuszko dysponuje znacznie mniejszym budżetem na dochodzenie naszych praw autorskich niż „The New York Times”, więc może nadchodzi czas, aby powrócić do rozważań, jak uczynić ze „Studia Opinii” imperium finansowe. I wtedy tym krezusom przywalić, jak się patrzy. Czas wstać z kolan.

Andrzej Lubowski
Polski i amerykański dziennikarz i publicysta polityczno-ekonomiczny.
Oto co BARD odpowiedział na pytanie postawione przez Andrzeja Lubowskiego:
Jednym słowem – strach się bać – chociaż podobnie jak autor spoglądam w pesel i to mnie uspokaja !
Chińskie, stare : – żadna broń nie jest mocniejsza od ręki, która ją trzyma. Sprawa ma oczywiście więcej aspektów, ale trudno mi coś sformułować, bo od dawna tak na co dzień uważam że do zagłady naszej rasy (oby jak najmniej innych) doprowadzi polityka Kalego. Jakieś zapowiedzi tego były już u Norberta Wienera (Cybernetyka i społeczeństwo).
Być może na ratunek ludzkości przyjdzie kompletny brak zainteresowania AI właśnie tą ludzkością. Byty AI sobie pożeglują w swoje światy po, być może, jakimś krótkim okresie fascynacji ludźmi. Nam (nie mi, bo Pesel) zostanie pustka i niezrozumienie. (St. Lem Golem XIV).