21.05.2024
Majsterkowicz

Sowa płomykówka jest dość dużym ptakiem. Przy długości korpusu 33 – 35 cm rozpiętość jej skrzydeł sięgać może nawet 95 cm. W zasadzie, jak wszystkie sowy, prowadzi osiadły, głównie nocny tryb życia. Czasem można ją zobaczyć, jak tuż przed zachodem słońca, bezszelestnie się poruszając, patroluje swój teren łowiecki. Płomykówki dobierają się w pary pod koniec lutego i pozostają ze sobą przez rok, ale niekiedy przez całe życie. Gniazda zakładają m. in. w opuszczonych budynkach, na wieżach kościelnych, w wiejskich stajniach i oborach, w otworach domów mieszkalnych, coraz rzadziej w dziuplach drzew. Wykorzystują też skrzynki lęgowe przygotowane przez człowieka.

Jaja samica składa wiosną. Jeżeli w sezonie pożywienia jest pod dostatkiem, para może wyhodować i wykarmić w ciągu roku nawet trzy lęgi liczące od czterech do ośmiu piskląt. Zdarzają się lata, kiedy pokarmu jest tak mało, że ponad połowa par nie przystępuje w ogóle do lęgu. W czasie wysiadywania jaj samica nie opuszcza gniazda. Jest karmiona przez samca, który w czasie nocy donosi jej pożywienie. Młode rosną bardzo szybko i już po wykluciu są zdolne połknąć całą mysz. Po dwudziestym dniu życia są już pokryte piórami i same mogą pozostawać w gnieździe. Pełną samodzielność osiągają po trzech miesiącach.
Na pożywienie płomykówki składają się prawie wyłącznie drobne gryzonie: norniki, myszy, ryjówki aksamitne. Dużo rzadziej chwytają małe ptaki, płazy, nietoperze czy owady (ćmy). Poluje o zmroku, nocą i o świcie. Z reguły szuka ofiar lecąc nisko nad polem lub łąką. Przy polowaniu posługuje się przede wszystkim słuchem, ale i wzrokiem. Gdy namierzy ofiarę, chwyta ją szponami i zabija uderzeniem dzioba w podstawę czaszki, a następnie połyka w całości. Może też robić zapasy z upolowanych gryzoni, zwłaszcza w okresie lęgowym.
Na terenie Polski gatunek tego ptaka jest objęty ścisłą ochroną.
W ostatnich latach liczebność płomykówki w naszym kraju znacznie się zmniejsza. Jedną z głównych przyczyn stanowi ograniczenie ilości miejsc, odpowiednich do założenia gniazda: przy okazji remontów wież kościelnych, strychów i stodół najczęściej zamyka się otwory wlotowe, z jakich korzystały ptaki. Inne zagrożenia, to intensyfikacja rolnictwa (spadek liczby drobnych gryzoni), stosowanie pestycydów (powodują zatrucia i zaburzenia w tworzeniu się skorupki w ciele samicy), rozbudowa dróg (kolizje z samochodami), zaburzony klimat, wypadanie piskląt z wysoko umiejscowionych gniazd. Ochrona gatunku powinna więc polegać przede wszystkim na pozostawianiu dostępu do miejsc dogodnych do założenia gniazda, a gdy nie jest to możliwe, na wieszaniu skrzynek lęgowych o specjalnej konstrukcji.


Andrzej Markowski-Wedelstett
Pierwszą Płomykówkę poznałem w bajkowej pracowni naszego przyjaciela, Leszka Wilczka w osiedlu “Szyllera” w Warszawie. Ona sobie tam latała swobodnie (lokal wielkości 60m² wys. 4,5 m) i miała parę ulubionych miejsc., Było łatwiej sprzątać. Kiedy tam byliśmy, od czasu do czasu przelatywała blisko nad nami, zupełnie bezgłośnie, i wtedy Leszek wyjmował z lodówki mysz i kładł na drewnianej tacce, a ona ją stamtąd porywała. Wodę piła sobie z olbrzymich sześciu akwariów Leszka, pełnych rozmaitych rybek i ślimaków. Jak się przeniósł do Białowieży, zabrał ją ze sobą. Tam, w rezerwacie, było jeszcze zapewne dość starych drzew. My sami mieliśmy wtedy raz – tylko te “Pujdźki” (Athene noctua), CO JAK WIADOMO wołają to po niemiecku “Kum mit!”. Nie wiem jak i kto przeniósł do zabobonów ludowych tę nazwę, przekalkowaną z niemieckiego. Bo po polskiemu to nic nie znaczy. Pozdrawiam wszystkie ptaki. AG.