07.11.2024
Lewy sierpowy
Co się udało zrealizować Koalicji 15 października ?
Czy rząd Tuska przywróci zaufanie do wymiaru sprawiedliwości ?
W odczuciu zwykłych obywateli „W Polsce nie było i nie ma żadnego państwa prawa, za to wciąż świetnie (wręcz coraz lepiej) ma się państwo prawników.”
Niewątpliwie jednym z najbardziej eksponowanych kierunków działania koalicji, która rok temu wygrała wybory, stało się przywrócenie praworządności i uniezależnienie wymiaru sprawiedliwości od wpływów politycznych. Minister Bodnar, przed którym stanęło to zadanie, stał się jedną z najważniejszych postaci naszego życia politycznego a doniesienia o przeprowadzanych przez niego zmianach i reformach w sądownictwie i prokuraturze są stałym tematem dyskusji toczących się sferze publicznej. Warto jednak zastanowić się, dlaczego i dla kogo to jest ważne i kto tak naprawdę jest zainteresowany tą problematyką i uczestniczy w tych dyskusjach?
Po pierwsze, przywrócenie podstawowych warunków praworządności było ważne dla poprawy pozycji Polski w UE i dla odblokowania naszych możliwości korzystania z KPO i innych funduszy europejskich. Ten efekt udało się uzyskać względnie łatwo i szybko, nawet bez przeprowadzenia istotnych reform instytucjonalnych a jedynie dzięki przedstawieniu wiarygodnego programu reform sądownictwa i wymiaru sprawiedliwości oraz dzięki zmianom personalnym przeprowadzanym w ramach bieżącego zarządzania systemem odziedziczonym po PiS.
Po drugie, uwolnienie wymiaru sprawiedliwości od wpływów politycznych i zapewnienie mu, zgodnej z zasadą trójpodziału władz, niezależności od sprawujących władzę wykonawczą powinno być ważne dla każdego obywatela, gdyż stanowi konieczny warunek obiektywnego a tym samym sprawiedliwego rozpatrzenia jego spraw. Ma to umożliwić środowiskom prawniczym właściwe pełnienie ich roli społecznej i zapewnić lepszą ochronę obywateli przed nadużyciami władzy oraz wykorzystywaniem uprzywilejowanej pozycji społecznej. Jest to jednak efekt pośredni i niepewny, natomiast bezpośrednio zapewnienie niezależności „trzeciej władzy” jest ważne głównie dla samych środowisk prawniczych (przede wszystkim dla sędziów i prokuratorów). Daje ona bowiem im swobodę działania a dzięki związanymi z nią gwarancjami (immunitetem i nieusuwalnością) tworzy z nich uprzywilejowaną, „nadzwyczajną kastę”.
W tym zakresie działania nowej ekipy, po pierwszym roku jej rządów, budzą mieszane oceny. Z jednej strony (wobec zablokowania przez Prezydenta i Trybunał J. Przyłębskiej zmian ustawowych} zmiany personalne wprowadzane w sądach i prokuraturze przez ministra A. Bodnara usuwają z decyzyjnych stanowisk osoby uzależnione politycznie od poprzedniej władzy, jednak z drugiej strony sposób powoływania nowych może budzić wątpliwości czy zawsze jest to niezależne od ocen politycznych i czy w związku z tym nie następuje po prostu zmiana zależności od dawnego ośrodka władzy politycznej na zależność od nowej władzy. Poza tym zmiany zmierzające do zapewnienia niezależności wymiaru sprawiedliwości budzą także kontrowersje dotyczące tego czy są one dokonywane wystarczająco zdecydowanie i szybko i czy zawsze przy ich przeprowadzaniu należy ściśle przestrzegać istniejącego obecnenie porządku prawnego, który został przecież tak ukształtowany przez PiS, by zablokować możliwość jego doskonalenia a na jego straży ciągle stoją KRS, Prezydent i TK J. Przyłębskiejj
Po trzecie a jak sądzę społeczne najważniejsze jest to, na ile zmiany dokonujące się w wymiarze sprawiedliwości są ważne i mogą być odczuwane przez tzw. przeciętnego obywatela oraz czy budzą one jego zainteresowanie. Dobrym przykładem jego stanowiska może być to, co w liście do redakcji napisał jeden z czytelników „Przeglądu” R. Kisiel: „W Polsce nie było i nie ma żadnego państwa prawa, za to wciąż świetnie (wręcz coraz lepiej) ma się państwo prawników. Gdyby ktokolwiek z publicystów wsłuchał się w głosy społeczeństwa, dowiedziałby się, że głównym problemem w sądach jest nie przewlekłość postępowań, ale niska jakość orzecznictwa. Szczególnie w sądach najniższej instancji bywa ona żenująca. Nie bez powodu Kaczyński wygrał wybory m. in. na hasłach zmian w wymiarze sprawiedliwości. Na miejsce „nadzwyczajnej kasty” przyszli spolegliwi wobec PiS „neosędziowie” i „neoprokuratorzy”. Po październikowych wyborach (…) na ich miejsce powrócić ma „nadzwyczajna kasta”. Tylko czy na pewno wyborcom chodziło o to … ?”
Jak z tej wypowiedzi, wynika dla zwykłego, nie uwikłanego w działania polityczne, obywatela ważne jest to by jego sprawa była rozpatrzona obiektywnie, by jej efekt nie był w sądzie rejonowym wynikiem ani porozumienia między doskonale się znającymi i tworzącymi lokalną elitę: adwokatem, prokuratorem, sędzią i komendantem policji, ani konsekwencją nieformalnych nacisków ze strony lokalnych elit biznesowych, intelektualnych czy towarzyskich. Poprawność i sprawiedliwość rozpatrzenia każdej sprawy ma zapewnić obywatelowi mechanizm odwoławczy, jednak jest on powolny, uciążliwy i kosztowny. W rezultacie spory prawne między obywatelami o różnym statusie ekonomicznym i pozycji społecznej, z góry stawiają tych słabszych (biednych czy gorzej wykształconych) na przegranej pozycji. Przykładem mogą być tu spory między przedsiębiorstwem a pracownikiem, urzędnikiem a petentem czy po prostu między obywatelami będącymi w różnej sytuacji ekonomicznym i społecznej. W rezultacie walka o niezależność wymiaru sprawiedliwości często jest traktowana przez zwykłych obywateli, jako nie dotycząca ich bezpośrednio, wewnętrzna rozgrywka o władzę i wpływy między różnymi grupami interesu w środowiskach prawniczych.
I tu pojawia się pytanie: czy zmiany w wymiarze sprawiedliwości realizowane przez koalicję demokratyczną w odczuciu społecznym prowadzą do poprawy „jakości orzecznictwa” oraz większej dostępności prawnej drogi dochodzenia swych uprawnień. Jak się wydaje, przynajmniej na razie obecna koalicja niewiele robi w tym kierunku. Mówi się wprawdzie o konieczności skrócenia zbyt przewlekłych postępowań, ale na razie nie widać w tym zakresie efektów.
Krokiem w dobrym kierunku są zapewne także prace nad ustawą o nieodpłatnej pomocy prawnej, mające ułatwić i poszerzyć jej dostępność. Niestety działania te nie przyciągają uwagi mediów i słabo docierają do opinii publicznej. A przecież można by je potraktować, jako wiodące narzędzie przybliżenia wymiaru sprawiedliwości do obywatela.
Również prawie całkowicie poza zasięgiem uwagi pozostaje konieczność wprowadzenia efektywnych form społecznej kontroli nad działaniami „specjalnej kasty”. Wymagało by to zapewne odpowiedniego zreformowania systemu odpowiedzialności dyscyplinarnej zawodów prawniczych. Dotychczasowy system odpowiedzialności dyscyplinarnej prawników zasadniczo opiera się o tzw. „model korporacyjny” z elementami modelu mieszanego. Oznacza to całkowite oddanie sądownictwa dyscyplinarnego w ręce samego środowiska prawniczego. Albo jedynie wewnątrz danej korporacji, albo z udziałem (na ogół w postępowaniach odwoławczych) innej korporacji prawniczej. Natomiast całkowicie brak jest rozwiązań pozwalających na zewnętrzny nadzór i kontrolę ich działalności. Oczywiście nie można dopuścić do podporządkowania sądownictwa dyscyplinarnego politykom, ale aby uzyskał on zaufanie społeczne nie można także pozwolić na całkowite zamknięcie go wewnątrz środowiska prawników. Rozwiązania stosowane są w tym zakresie w sądownictwie dyscyplinarnym państw europejskich są zróżnicowane, lecz zwykle opierają się albo o dopuszczenie do rozpatrywania spraw dyscyplinarnych przedstawicieli władz politycznych i/lub administracyjnych, albo o włączenie w procedurę dyscyplinarną sędziów przysięgłych lub ławników. Rozpoczęcie dyskusji a w niedalekiej przyszłości wdrożenie rozwiązań przybliżających działanie systemu prawnego do obywatela, mogłoby, jak sądzę stanowić istotny argument za zwiększeniem społecznego zaufania do polskiego wymiaru sprawiedliwości.
Janusz J. Tomidajewicz
Em. profesor ekonomii na UEP i w Uniwersytecie Zielonogórskim.
Założyciel Unii Pracy i wieloletni członek jej władz krajowych i regionalnych.