Andrzej Markowski-Wedelstett: Kowalski szuka fachowca9 min czytania


23.03.2025

Majsterkowicz

Odcinek 1

Jak poznać, rozeznać pod kątem zawodowym, moralnym człowieka, firmę, z którymi ma się pierwszy raz do czynienia, a zwłaszcza, gdy nie ma się w takich kontaktach zbyt wielkiego doświadczenia? Jak uniknąć wielu niespodzianek, też rozczarowań, a przede wszystkim jak nie dopuścić w dobie lawinowo rosnących kosztów usług i cen materiałów do ich niepotrzebnego ponoszenia przy zatrudnieniu fałszywego fachowca?

Generalnie rzecz ujmując nie ma takiego jednego, całkowicie sprawdzonego sposobu. Na linii pracodawca – zatrudniony każdy kontakt nosi cechy indywidualnych, wzajemnych relacji i ich uwarunkowań, najczęściej poszukujących wzajemnej wiarogodności. Świadectwa mogą być nieprawdziwe, a referencje można umiejętnie sprokurować. Pan Jaś często jest elokwentny, nawet demagogiczny w zapewnieniach o swoich umiejętnościach. Zwykle to pan Jaś jest lepszym psychologiem, skutecznie rozpracowującym ewentualnego, przyszłego pryncypała. Tym bardziej łatwo wkraść mu się w łaski Kowalskiego, gdyż ten do pana Jasia nie powinien z góry nastawiać się podejrzliwie, nie mając dowodów na jakieś panajasiowe machlojki.

Mimo, że nie ma pewnej, jednoznacznej recepty na sklasyfikowanie człowieka, zwłaszcza pod wieloma względami od pierwszego wejrzenia, to można jednak, i nawet należy, starać się wyszukać kilka sposobów mogących służyć pomocą w opisaniu, zanalizowaniu cech i właściwości zawodowych, a także psychicznych pana Jasia. Te narzędzia, to przede wszystkim wiedza i zachowania intelektualne Kowalskiego, który potrzebuje korzystać z umiejętności fachowca. Trzeba rozważyć, jakie są możliwości wejścia w duszę pana Jasia i sprawdzenia w jakiejś mierze, co w niej jest ukryte i jakim alfabetem spisana jest jego rzeczywista natura. Czy uda się rozeznać właściwości pana Jasia bez potrzeby przeznaczania na to jakiejś przestrzeni czasowej, w której pan Jaś dopiero jakością własnej pracy okaże swoje zalety i wady? Taki okres próby, to jednak dodatkowy koszt dla zleceniodawcy, a poza tym najczęściej oczekuje się od pana Jasia natychmiastowej operatywności i wszechstronnych umiejętności.

Pan Kowalski, chcąc zatrudnić fachowca, przede wszystkim sam powinien mieć jakiś zasób wiadomości o jego specjalności i o pracy, jaką mu zleca do wykonania. Pierwszym narzędziem, jakim może posłużyć się pan Kowalski rozpracowując kandydata do zatrudnienia jest więc wiedza,

jego własna wiedza o konkretnej robocie, jej znajomość, przynajmniej w jakimś zakresie. Oczywiście, Kowalski nie musi być w tej robocie aż fachowcem. Gdyby nim był, do czego by mu był potrzebny pan Jasio?

Chcąc rozeznać umiejętności pana Jasia Kowalski powinien szczegółowo i bardzo dokładnie omówić z nim temat i zakres zlecanej mu pracy. Ale nim do tego dojdzie wskazane jest rozpoznanie przez Kowalskiego ogólnych wartości i kosztów wszystkiego, czym będzie chciał w przyszłości obarczyć pana Jasia oczekując wykonania zlecenia. A więc niech pozagląda do sklepów i do hurtowni, niech pozna materiały, ich ceny, ich możliwości stosowania, rodzaje, różnice, jakie dają zabezpieczenia, jakie gwarancje… Nie mając i takiej, choćby podstawowej wiedzy o możliwościach rynku, a poprzestając tylko na poznaniu rodzaju umiejętności zawodowych kandydata do zlecenia, o czym rozmawiać? Pan Jasio natychmiast skonstatuje, że niekoniecznie trzeba być szklarzem, aby panu Kowalskiemu wciskać przysłowiowy kit

Jeżeli Kowalski, bez wzbudzania w rozmówcach uśmiechu czy politowania chce się poruszać w jakimś temacie, a przede wszystkim, jeżeli nie chce być oszukany, powinien najpierw posiąść o nim pewien zakres wiedzy, najprościej z lektury, Internetu, albo pytając się, choćby znajomych, którzy osiągnęli już z obszaru jej stosowania większe od niego doświadczenie.

Przykład:

Państwo Kowalscy uzgodnili, że wreszcie należy odnowić wnętrza domu. Od ostatniego malowania izb minęło z dziesięć lat. Trzeba pomalować także korytarz, przedsionek i klatkę schodową na poddasze. Najgorzej przedstawia się kuchnia. Piec, w którym ciągle się pali, gotując strawę dla domowników, a zwłaszcza dla świniaków, doszczętnie okopcił ściany i sufit, już nawet nie widać deseniu, ani szlaczku…

Kowalski zaczął drapać się po głowie i zastanawiać nad kosztami. Wynająć Józka z Zaborowa, który wprawdzie mało sobie liczy, ale paprze się miesiącami, a i później trzeba go wiele razy wołać do różnych poprawek? Takie miał o nim wieści od sąsiadów. Czy wynająć firmę z powiatu? O niej słyszał, że choć uwija się z robotą, to każe sobie słono płacić. Sam by się zabrał do tej pracy, ale nie bardzo umie, a i czasu nie ma, jak o świcie jedzie w pole, tak o zmroku wraca. Wymyślił w końcu, że Józka partacza nie umówi, a firmie też nie pozwoli skóry sobie zgarbować… Postanowił poświęcić dla roboty jeden dzień. Wymierzył powierzchnie wszystkich ścian i sufitów w domu i pojechał do powiatu. Oprócz paru złotych na zakupy zabrał wyliczenia tych powierzchni i jeszcze dodatkową kartkę czystego papieru oraz długopis.

Nie miał kłopotu z odszukaniem sklepu z farbami. W miasteczku było ich kilka, wszystkie zawalone towarem. Wszedł do największego i wdał się w rozmowę ze sprzedawcą. Tamten wysłuchał go i patrząc na zapisane wymiary wnętrz jego domu zaczął pokazywać mu różne rodzaje materiałów malarskich. Tłumaczył mu jakie farby lepiej, a jakie gorzej kryją podłoże. Jaka farba wymaga podkładu, a jaka nie. Którą farbą trzeba malować dwa razy, a którą, aby ściana wyglądała porządnie trzy, czy nawet cztery razy. Wskazując jedne mówił, że nie są zbyt przyjazne dla człowieka swoją chemiczną zawartością, brzydko pachną, ciągle trzeba wietrzyć, wskazując inne chwalił je, polecał ich dobre właściwości, np. zdolność przepuszczania powietrza do muru i w przeciwną stronę. Mówił, wskazując na nie: „Pomalowana nimi ściana oddycha”…

Sprzedawca tłumaczył Kowalskiemu dla krycia którą farbą ściana musi być dokładnie oczyszczona z resztek poprzedniej, a którą można nakładać na zaledwie odkurzoną, czy przetartą wilgotną ścierką. Od niego dowiedział się, jaka ściana, po jej przygotowaniu do krycia chłonie więcej lub mniej farby, co wiąże się z ilością jej wykorzystania, a więc z kosztami. Przy okazji poznał różne kleje, gipsy, szpachlówki i inne materiały uszczelniające spękania i ubytki w tynku i drewnie. Przy okazji dowiedział się o niezniszczalnych piankach poliuretanowych i masach silikonowych. Te pierwsze postanowił wykorzystać do uszczelnienia wszystkich szpar na poddaszu, te drugie do mocowania szyb w oknach, przypomniał sobie, że stary kit dawno już spękał i obsypał się, a szyby ledwo na gwoździach się trzymają.

Kowalski zapisywał sobie nazwy farb, rozpuszczalników, co, która, jaka, ile, ta na tę ścianę surową, tamta na gładką, już kilka razy malowaną, te na sufity otynkowane, a tamte na drewniane, takie podkłady do tych izb, pod takie farby, tamte do … Tej farby tyle „wyjdzie”, bo będzie się ją nanosić trzy razy, a tej tyle, bo wystarczy tylko raz pomalować. Zapisywał. Porównywał ceny. Kalkulował. Dopytywał się. Dokładnie czytał informacje na opakowaniach. Stwierdził, że z nich prawie wszystkiego można się dowiedzieć.

No tak, ta farba jest droższa, ale mniej jej wyjdzie i dłużej wytrzyma zadymianie z pieca… Ta jest wprawdzie bardzo tania, ale po roku śladu po jej barwie nie zostanie… Sprzedawca objaśniał uprzejmie i wyczerpująco. Wiedział, że gdyby nie posiadał wiedzy o swoim towarze i gdyby okazał klientowi zniecierpliwienie, ten poszedłby do konkurencji. To nie ważne, że Kowalski nie zrobi u niego zakupu. Dokona tego firma, którą Kowalski zatrudni. Sam polecił Kowalskiemu taki zakład malarski, który u niego się zaopatruje. Ten przyjął tę wiadomość z uwagą, zapisał sobie adres. Skoro sprzedawca poleca firmę wykonawczą, pewnie jest dobra, sprawdzona przez innych klientów. Na zakończenie rozmowy z uprzejmym sprzedawcą zapytał go, ile też miejscowe firmy mogą zażyczyć sobie za robociznę przy odmalowaniu jego mieszkania. Porównał sobie treść otrzymanej informacji z tymi wiadomościami, jakie już uzyskał od znajomych.

Wychodząc ze sklepu, Kowalski miał dość dokładne, choć jako niefachowiec – ogólne pojęcie na temat rodzajów materiałów malarskich, których trzeba będzie użyć do odnowienia jego domu. Wiedział i zrozumiał dlaczego trzeba będzie wykorzystać różne farby, w zależności od przeznaczenia danego pomieszczenia i podłoża. Miał zapisane dość dokładne ilości wszystkich materiałów, farb, gipsu, pianki poliuretanowej, także cementu i wapna na ubytki w tynkach. No i miał pojęcie wysokości kosztów, które trzeba będzie ponieść na materiały i mniej więcej za robociznę. O konkrety trzeba będzie się targować. Nikt mu już nie wmówi, po zakończeniu roboty, że do odnowienia jego mieszkania potrzeba było o połowę więcej farby. Kto będzie malarzy pilnować podczas roboty, kto będzie sprawdzać, ile, czego użyli? „No, mogę ekipie doliczyć 2 – 3% dodatkowych ilości na jakieś niespodziewane historie” – pomyślał.

Oczywiście, za radą sprzedawcy postanowił spisać z firmą dokładną umowę, w której będzie wyszczególniony niezbędny czas remontu, konkretne ilości materiałów, także jego użycie w danym pomieszczeniu, w zależności od rodzaju. No i – kategorycznie postanowił – będzie to umowa o dzieło, a nie zwykła umowa – zlecenie na wykonanie pracy. Celem umowy o dzieło jest bowiem uzyskanie efektu, za to tylko się płaci. Umowa – zlecenie jest transakcją na działanie. „Poza tym trzeba będzie wynegocjować jak najdłuższy okres gwarancji, przynajmniej 2 lata” – skonstatował dochodząc do firmy remontowej.

Kowalski posiadł, w sposób jak w powyższym przykładzie, wystarczający zakres wiedzy o sprawie, która dotyczyć będzie jego rodziny i jego finansów. Kontrahent zorientuje się, że jego klient nie jest w ciemię bity, będzie z nim rzeczowo rozmawiać i w głowie mu nie powstanie, by w jakiejś fazie roboty go oszukać.

Kowalski pamiętał jeszcze jedną przestrogę sprzedawcy: jeżeli wykonawca nie będzie chciał udzielić mu gwarancji (co jest bardzo mało prawdopodobne przy spisywaniu umowy), to i tak będzie odpowiadał z tytułu rękojmi, za wady dzieła na zasadach określonych w kodeksie cywilnym.

C. D. N. za dwa tygodnie

Andrzej Markowski-Wedelstett

 

One Response

  1. Angor 24.03.2025 Odpowiedz

Odpowiedz

wp-puzzle.com logo