Marek Jastrząb: Zysk3 min czytania


07.04.2025

Pań­stwo, to JA, ma­wiał pe­wien fran­cu­ski my­SI­kró­lik. Teraz po­wie­dze­nie to ule­gło ka­sa­cji. Zo­sta­ło pod­da­ne so­fi­stycz­nej ko­sme­ty­ce i jak mawia amerykański mysikrólik, pań­stwo, to JA plus CłA, masowe zwolnienia z pracy, drożyzna, gospodarcza i militarna zapaść, oraz wydłużenie wojny na Ukrainie.

Pań­stwo jest dla niego pry­wat­nym fol­war­kiem do­star­cza­ją­cym oso­bi­stych ko­rzy­ści.  Naszym pisowskim zuchom zajęło tu osiem lat i byliby majstrowali nadal, gdyby ich nie powstrzymano. Ekipie psujów z Białego Domu dopiero się rozkręca balanga, a już słychać skowyty. Już mówi się o pomyłce i oddaniu władzy w nieodpowiedzialne ręce.

*

Zdaję sobie sprawę: wobec szaleńca mającego w ręku spluwę, lepiej być powściągliwym w okazywaniu uczuć (bo to wiadomo, czym zakończy się dyskusja z wariatem? I czy ma ona jakikolwiek sens? Pertraktacje, dywagacje, rozmowy idące w kilku sprzecznych kierunkach naraz, nie jet to metoda osiodłania politycznego mustanga). Ale choć całkowicie i ostatecznie nie rozumiem faceta udającego prezydenta i chyba nie już nie zdążę zrozumieć go za swojego życia, to stać mnie na pociągające nosem współczucie adresowane do amerykańskiego narodu.

*

Niekiedy mam się za dodatek do psy­chia­try­ka; niby je­stem u sie­bie, w swoim nie­pod­le­głym kraju, ale w rze­czy­wi­sto­ści pętam się po ogólnoświatowej fa­bry­ce toksyn i od­pa­dów. Duszę się od wściekłego par­ska­nia i pal­pi­ta­cji po­łą­czo­nych ze zło­rze­cze­niem. Za­krzy­cza­ny, ode­sła­ny do skan­se­nu dla roz­cza­ro­wa­nych, prze­gry­wa­m ko­lej­ną walkę ze szpa­ner­ską plagą sza­rań­czy i pcheł twierdzących, że jest dobrze i nic się nie stało.

Bo stało się przecież. Sojusznik, gwarant, hegemon globalnego ładu, reprezentant wielkiego kraju, zbiesił się i został opanowany przez bandę amatorów pieniactwa i rozróby. Jak dzieci wrzeszczące i roztupane w kałuży, pragną gwiazdek z nieba, tak Donald Trump i jego kamraci wyciągają ręce po zabawki, które im się nie należą. Z tym, że nie są to zabawki w ścisłym znaczeniu tego słowa, zwą się one zaś Grenlandia, Kanada, Panamski Kanał. Z tym, że na marginesie stworzonej przez nich zawieruchy rzec trzeba, że wybrane opryszki sprawujące chwilową władzę, to nie całe USA.

*

Według zwolenników niepewności i zamieszania, ja­kich bym nie uży­ł ar­gu­men­tów, wyj­dę na awan­tur­ni­ka i czepialskiego. Zaś by tam na awan­tur­ni­ka! To okre­śle­nie jest wiel­ce ła­god­ne w po­rów­na­niu z ta­ki­mi epi­te­ta­mi jak sobek, pod­lec, za­pie­kły wróg odnowienia Ameryki.


Przez swoje milczenie i brak sprzeciwu, dla świętego spokoju zgadzam się i popieram ze strachu zachwyconych demolowaniem dotychczas stabilnego USA. Tu, siłą rzeczy, nasuwa się porównanie do Pisowskiego rujnowania.

Naprawianie szkód po pisowskich szabrownikach potrwa wiele lat, gdyż ich działalność obejmowała mnóstwo dziedzin. Reperacja kraju o nazwie ostoja demokracji, potrwa jeszcze dłużej. O ile Putin nie postanowi inaczej.

Marek Jastrząb

Pisarz, publicysta

Niektóre publikacje Autora są do pobrania w Bibliotece Studia Opinii

 

źródła obrazu

  • jastrzab: BM

One Response

  1. WaszeR Londyński 08.04.2025 Odpowiedz

Odpowiedz

wp-puzzle.com logo