Zbigniew Szczypiński: Rozpaczliwy apel o opamiętanie się…7 min czytania


15.07.2025

Ciągłość i zmiana to dwa oblicza historii. Były takie okresy, nawet bardzo długie, w których nie było zmian, świat trwał przez dziesięciolecia, a ludzie żyli w przeświadczeniu, że to normalne, że taki jest porządek stanowiony przez jakiegoś boga czy władcę. Znamy z literatury takie opisy życia ludzi, których życie od narodzenia po śmierć, przebiegało bez żadnej zmiany jeśli nie liczyć zmieniających się pór roku. W ich przekazie były to czasy szczęśliwe. Zmiana oznacza konieczność dostosowania się do nowego – to dla niektórych jest niemożliwe, a dla wszystkich trudne.

Znane, ale często źle rozumiane chińskie – „obyś żył w ciekawych czasach” to nie jest życzenie, a przekleństwo. Wypowiadający je nie życzy komuś życia w ciekawych czasach jako czasach szczęśliwych, a wręcz przeciwnie, życzy komuś kto nie jest jego przyjacielem jak najgorzej.

Można tak długo, można tak bez końca – czas wrócić na ziemię, do tego co tu i teraz, w Polsce, w 2025 roku.

Lata naszej transformacji po odzyskaniu prawdziwej niepodległości w 1990 roku to była Wielka Zmiana, zmiana wszystkiego poczynając od naszego miejsca na politycznej mapie Europy, zmiana systemu politycznego i sojuszy, zmiana warunków życia Polek i Polaków. Zmiana oznaczała odrzucenie tego co było, wejście na zupełnie inną ścieżkę gospodarczego i społecznego rozwoju. Towarzyszył temu entuzjazm wyrażający się w zachowaniach ludzi, w budowaniu nowych form życia społecznego. Pamiętam, że w tamtych czasach wszechobecną była nadzieja, nam musi się udać, wyjdziemy zwycięsko z każdej próby, pokonamy każde trudności. Pamiętam też tamto expose pierwszego niekomunistycznego premiera Tadeusza Mazowieckiego wygłaszane w Sejmie i to, że potrzebna była kilkunastominutowa przerwa by premier odzyskał siły i mógł mówić dalej. Pamiętam, że Tadeusz Mazowiecki wracając na mównicę sejmową powiedział, że stan jego zdrowia powodowany ogromną pracą nad stworzeniem rządu jest taki, jak stan polskiej gospodarki i to jak przyjęła to sala.

Powstał rząd a potem poleciało…

Minęły lata i jak teraz wygląda nasz entuzjazm ?

W 2023 roku, dzięki wielkiej mobilizacji przede wszystkim młodzieży i polskich kobiet osunęliśmy od władzy ekipę Jarosława Kaczyńskiego, odsunęliśmy w ostatniej chwili – jeszcze jedna kadencja i byłoby pozamiatane, stalibyśmy się satrapią, w której rządziłby satrapa i jego złodziejska ekipa. To była wielka zmiana, może nie na miarę tej z lat 90, ale naprawdę znacząca, dająca nadzieję na powrót do państwa prawa, praworządności i zwykłej przyzwoitości w życiu publicznym.

Minęły niespełna dwa lata i gdzie teraz jesteśmy ?

Jesteśmy na progu kolejnej zmiany, zmiany polegającej na powrocie do tego, co było, albo jeszcze gorzej. Patrząc na to co wyrabiają niektórzy koalicjanci rządzącej koalicji i jaka jest sprawczość rządu Donalda Tuska jestem jak najgorszej myśli – grozi nam powrót rządów satrapy i pojawienie się na politycznej scenie nowych ludzi, dla których państwo to firma a władza to okazja do zarabiania wielkich pieniędzy.

Jak ostatecznie będzie tego nikt nie wie, ale każdy kto ma wyobraźnię i trochę wiedzy wie, że jesteśmy na wirażu, ostrym wirażu grożącym totalną katastrofą. Niezależnie od zagrożeń zewnętrznych – a są one ogromne – sami sobie możemy zgotować katastrofę. Teraz jest czas, w którym nie ma miejsca na swary i kłótnie wewnątrz koalicji, teraz jest czas, gdy trzeba być jak jedna pięść. To nie jest takie trudne, to jest możliwe o ile ludzie jacy teraz są u władzy mają format, mają wyobraźnię i potrafią odejść od tych małych interesów i zobaczyć jeden wspólny interes jakim jest Polska.

Słuchając tego jazgotu, tej przepychanki słownej pomiędzy politykami podobno tej samej koalicji, wiem już na pewno – tej koalicji już nie ma. Szymon Hołownia, jeden z liderów partii Polska 2050 tworzącej rządzącą koalicję, po wykryciu przez media tego nocnego spotkania z Jarosławem Kaczyńskim w mieszkaniu Adama Bielana, poszedł w zaparte, a potem poszedł na urlop wydłużając tym samym termin zakończenia zapowiadanej od miesięcy rekonstrukcji rządu. Ta rekonstrukcja miała być paliwem dla rządu, czymś co miało te fatalne opinię o sprawczości rządu zmienić, rekonstrukcja miała być nowym otwarciem.

Zamiast otwarcia jest urlop marszałka. Bardziej czytelny dowodu na to, że tej koalicji już nie ma trudno sobie wyobrazić.

Patrząc na ten sejm, na tych ludzi wiem jedno – bez radykalnej zmiany w sposobie wyłaniania władzy, bez zmian w prawie wyborczym nic się nie zmieni.

Jeżeli nadal będzie tak, że posłem może zostać każdy człowiek, niezależnie od tego kim jest, co umie i co osiągnął w swoim dotychczasowym życiu, jeżeli o wyniku wyborczym decyduje przede wszystkim kampania i to jak kandydat zostanie „sprzedany” wyborcom przez firmy zajmujące się wizerunkiem, to nic się nie zmieni, to prezydentem będzie mógł zostać człowiek z takim „szemranym” życiorysem a posłami mogą zostać , i zostają ludzie, którzy nie dostaliby pracy w żadnej poważnej firmie, która dobiera ludzi w konkursie a nie po kampanii reklamowej.

Jeżeli w Sejmie nadal będzie tak, że to sejm będzie mówił nie tylko co trzeba zrobić (i to jest słuszne) ale również jak zrobić to co jest do zrobienia (a to jest już niesłuszne), to nadal będziemy świadkami żenujących dyskusji i przepychanek słownych tych sejmowych „fachowców” od wszystkiego. Krótko mówiąc – jeżeli nie zreformujemy systemu wyłaniania i funkcjonowania władz, to będziemy wędrować od jednego kryzysu do drugiego, a każdy kolejny może być groźniejszy.

Pierwszą zmianą, niedużą, ale od czegoś trzeba zacząć, niech będzie to, że ministrowie rządu to nominaci polityczni, kto zostaje ministrem zależy od decyzji premiera i uzgodnień w koalicji (jeżeli rząd jest koalicyjny), ale wiceministrowie to muszą być fachowcy. Nie może być tak, że wiceministrowie są posłami a ich nominacje to efekt targów politycznych a nie wynik oceny ich fachowości i doświadczenia.

Najpierw żelazna zasada – jeżeli jesteś posłem i masz kwalifikacje do bycia wiceministrem to objęcie tej posady w rządzie oznacza automatyczną rezygnację z mandatu poselskiego. Miejsce posła, który decyduje sią na wejście do rządu obejmie przecież ktoś następny z listy jego partii i wejdzie do sejmu tak by nie zmniejszyła się siła danego ugrupowania.

Komisje sejmowe, a jest bardzo dużo, niech dyskutują i spierają się o programy, o to co trzeba zrobić. Sytuacja gdy w komisjach powstają plany jak zrobić coś co zostało przyjęte w programie rządu są zaprzeczeniem sensu. To, że pomału ta prawda dociera do polityków było powołanie tego zespołu do spraw deregulacji gospodarki, zespołu który prowadził znany biznesman Brzóska. Co zostanie z pracy tego zespołu to się okaże, ale był to chyba pierwszy przykład rozdzielenia tego, co trzeba zrobić od tego, jak to robić.

Jak na wiele już lat po transformacji to nie za wiele.

Jest jeszcze wiele spraw i problemów przed którymi stoi nasze państwo. Ich rozwiązanie zależy od jakości ludzi którzy uzyskali mandat do rządzenia. Jakość tych ludzi obejmuje tak wiedzę i doświadczenie jak i system wartości i normy etyczne – człowiek jest całością i nie da się tego oddzielić od siebie. To elementarna prawda o zasadach doboru ludzi do zadań, jeżeli mamy dopracowane takie zasady na poziomie firm i przedsiębiorstw to tym bardziej dziwi, że nie mamy tego na poziomie państwa. Trzeba działać, bo albo zrobimy to sami albo zrobi to ktoś za nas i nie będzie to człowiek nam życzliwy.

Polsko– obudź się !

Zbigniew Szczypiński

Polski socjolog i polityk. Założyciel i wieloletni prezes Stowarzyszenia Strażników Pamięci Stoczni Gdańskiej.

 

3 komentarze

  1. slawek 16.07.2025
  2. Kuba 16.07.2025
  3. Krzysiek 16.07.2025