2013-03-10. Paweł Lisicki ma swój tygodnik i może w nim wypisywać, co chce. Może też do współpracy zapraszać – kogo mu się żywnie podoba. Z tego prawa korzysta. Nikt mu go nie odbierze.
Ale pisząc co chce i drukując teksty wybranych przez siebie autorów musi się liczyć z opinią czytelników nie podzielających jego poglądów. I na pewno z tym się liczy; ba, jestem przekonany, że na nią czeka, bo jest rasowym dziennikarzem i żyje wprost ze sporu.
Powiem więcej. Lisicki ustawił się frontem do zdroworozsądkowych i naukowych poglądów i stał się piewcą wiary prostaczków (por. żarliwa obrona o. Tadeusza Rydzyka, któremu od lat dzieje się wołająca o pomstę do nieba krzywda w Polsce we wstępniaku z dnia 4-10 marca 2013, „Czas naprawić niesprawiedliwość wobec telewizji o. Rydzyka”, s. 3). Owszem; w niej właśnie upatruje szansy na wyjście z trawiącego naszą cywilizację, a zwłaszcza Kościół katolicki, kryzysu.
Ale Pawłowi Lisickiemu nie wystarczy redagowanie tygodnika. Nie opuszcza go potrzeba publikowania książek. Tym razem nie kontynuuje (i słusznie…) nurtu beletrystycznego. Wraca do faktów, do nauki, a ściślej do teologii (osobliwie zresztą rozumianej, no ale znowu to jego prawo).
Co mówię teologii. Redaktor naczelny „Do rzeczy” stanął w szranki z egzegetami, a ściślej ze znawcami nader subtelnej wiedzy historycznej na temat szczegółów śmierci Jezusa z Nazaretu. Lisicki, publikując książkę, którą zadaje wcale nie retoryczne pytanie Kto zabił Jezusa? wezwał na pomoc ks. prof. Waldemara Chrostowskiego. Autora „ponad 2 tys. publikacji naukowych i popularnonaukowych” (to cytat z ostatniego numeru „Do rzeczy”, s. 18).
O ile mi wiadomo, bo przyznaję – nie znam wszystkich publikacji ks. Chrostowskiego – na temat akurat śmieci Jezusa chyba nic odkrywczego nie napisał.
Ksiądz profesor bardzo książkę Lisickiego chwali. Przede wszystkim dlatego, że Lisicki… podziela poglądy księdza profesora. Obaj zresztą mierzą wysoko. Mierzą się nie tylko z „terrorem poprawności politycznej”, ale w niejednym poprawiają ostatnich papieży, zwłaszcza Jana Pawła II, który poszedł stanowczo za daleko w przepraszaniu Żydów, i Benedykta XVI, który w swoich książkach o Jezusie cytuje nie tych autorów, których powinien.
Zresztą wnioski jakie emerytowany papież wyciąga – też Lisickiego nie przekonują. Ma prawo mieć swoje zdanie, wolałbym jednak by je nieco dokładniej uzasadniał (to wrażenie opieram tylko na cząstkowej lekturze fragmentu przedrukowanego w przywoływanym już numerze tygodnika Lisickiego).
No cóż, książę pod tytułem Kto zabił Jezusa? przeczytałem… kilka lat temu. Jej autorem jest wybitny biblista, a zwłaszcza znawca Nowego Testamentu. To profesor John Dominic Crossan. Napisał tylko 25 książek, artykułów pewnie tyle samo co ks. Chrostowski.
Jednak Crossana ma jedną wadę, która w oczach zarówno Lisickiego jak i jego biblijnego mentora ma jedną, ale za to nieprzezwyciężalną skazę: jest byłym księdzem katolickim. Jako taki nie zasługuje ani na lekturę, ani na poważne traktowanie.
Ja jednak wolę profesora Crossana, który od lat sześćdziesiątych minionego wieku do dzisiaj nie przestaje zgłębiać pytania, na które chyba nikt rozsądny nie może dać jednoznacznej odpowiedzi. Ale zadawać je niewątpliwie warto – Kto zabił Jezusa?
Książki Lisickiego w całości nie znam, ale ciekaw jestem czy cytuje byłego księdza, do tego skażonego niepoprawną sympatią dla żydowskiej wykładni Nowego Testamentu. Podobnie zresztą jak i ja. Bardzo bliskie są mi opracowania uczonych żydowskich. Mam nieodparte wrażenie, że głębiej wnikają w początki ruchu Jezusa, który wcale nie był chrześcijaninem. Ale to już inna historia.
Stanisław Obirek
Jeszcze trochę i ktoś napisze traktat pt.” Tragedia wolności słowa”. Wojując kiedyś o tę wolność, mało kto zdawał sobie sprawę, że ma ona i drugą stronę medalu. Każdemu wolno pisać, co się chce, a sprawą odbiorcy jest, co z tego weźmie dla siebie. Jeśli jednak w tym samym czasie edukacja schodzi na coraz większe psy, to czytelnik nie mający narzędzi do obsługi tak wielkiej ilości dostępnych mu informacji czuje się gorzej, niż gdyby tych informacji nie miał wcale. Swoista „klęska urodzaju”. Efekt: błądzących czy wręcz zabłąkanych jest coraz więcej. I w najbliższej przyszłości to się nie zmieni. A kiedy „to oni posiądą ziemię” …
Dawno temu, na lekcji religii ksiądz nauczał mnie, że Jezusa zabili ludzie. I to jego proste nauczanie miało głęboki sens. Głębszy niż polityka używana do „badań naukowych”, choć to ona zawsze wydaje nam się synonimem dna.
Z wielką uwagą przeczytałam tekst i niezmiernie żałuję, iż nie mogę wypowiedzieć się obiektywnie z powodu omijania dalekim łukiem tygodnika „uważam rze”. Nawet nie wiem jaki to obecnie tygodnik redaguje pan Lisicki. Widzę, że popełniam błąd, bo by rozsądnie ocenić „przeciwnika” trzeba znać jego retorykę.Sam tytuł książki pana Lisieckiego wprowadził mnie w osłupienie. Czyżby sugerował, ze Jezusa ukrzyżowało PO lub też RP, o Tadeuszu Rydzyku nie wspomnę. Mam tylko cichą nadzieję, ze kiedyś mocno się przejęzyczy i w ferworze dyskusji powie o Jezusie „ten Żyd”, nie pomyli się absolutnie, ale cóż to będzie za pomyłka!Pozdrawiam z poważaniem 🙂
Przepraszam. Widzę, ze niezbyt uważnie przeczytałam tekst, przypisując tytuł książki panu Lisickiemu. Proszę wybaczyć. Widzę, że „czepnęłam” się Bogu ducha winnego pana Lisickiego. W związku z powyższym, muszę zweryfikować cały poprzedni komentarz.A tak bardzo chciałam być złośliwa. Nie udało się. Proszę wybaczyć.
Ja nie widzę problemu w opowieściach o zabiciu kogoś tam w momencie kiedy nie ma podstaw do twierdzenia że zabity istniał. Dla mnie Kubuś Puchatek jest bardziej wiarygodny bo wiem kto stworzył te postać, więc nikt do misia się nie modli, jeszcze.. Ostatnio „pokłóciłem” się z przedszkolakiem o miód który Misiowi bardziej smakuje, gryczany czy lipowy. Bachorek twardo obstawał przy lipowym.
Argument był nie do odbicia, taki lubi, więc Puchatek taki też lubi…
Magog, ale rzecz dotyczy Biblii i jej interpretacji, tudzież wykorzystania tej interpretacji do osiągnięcia celów pozareligijnych. I nie ma znaczenia co pan i przedszkolak sądzicie o jej bohaterach. Tekst dotyczy jej samej.No chyba, że Biblia też nie istnieje.
Szanowny Panie Profesorze, zapraszam od czasu do czasu do mojego bloga: cheronea.blox.pl, będę wdzięczna za każdą sugestię. Bardzo często piszę notki związane z religią sensu scricte. Zazwyczaj zadaję pytania, bo nie mam patentu na mądrość objawioną. Ja SZUKAM odpowiedzi. Wiem, że wiara to nie nauka. Wiem także, że wiara nie wyklucza rozumu, ona go przerasta (w popularnym znaczeniu). Serdeczności na nowy dzień 🙂
Czytam:
„Lisicki ustawił się frontem do zdroworozsądkowych i naukowych poglądów i stał się piewcą wiary prostaczków”.
Jakakolwiek wiara w jakiegokolwiek boga nie jest zdroworozsądkowa, ani naukowo uzasadniona. Dużo bardziej wolę wiarę „prostaczków” niż pseudointelektualistów, którzy robią łamańce umysłowe, żeby uzasadnić byty nieuzasadnialne.
Każdy może woleć, co chce. Jednak nie przypominam sobie by „łamańce umysłowe” prowadziły do fanatyzmu religijnego, a przeświadczenia (nie tylko religijne zresztą) nie poddane refleksji i owszem. Mnie Lisickiego teologiczne zapędy nie przeszkadzają, szkoda jednak, że szuka sojuszników w fundamentalistach religijnych, którzy zrezygnowali z intelektualnego wysiłku uzasadniania niby-naukowo przedstawianych tez (a takim stał się niestety ks. Waldemar Chrostowski na dodatek piastujący szereg funkcji, o których przy każdej okazji przypomina, dzięki którym kontroluje i paraliżuje otwartą debatę teologiczną). Połączenie pseudonauki z żarliwością i nietolerancją dla innych punktów widzenia nie wyklucza innej formy uprawiania teologii, vide mój ulubieniec Hans Kueng i wielu mu podobnych.
Ale po co w ogóle zajmować się uzasadnianiem tego co nieuzasadnialne?
To znaczy wiem, po co. Żeby kasę wyciągnąć od tych „prostaczków”.
To, że oszust nie bije pałką, tylko kradnie „intelektualnie” nie oznacza, że nie jest przestępcą.
>…bo jest rasowym dziennikarzem…<. Z tą opinią akurat zgodzić sie nie mogę, o czym uprzejmie donoszę (jeśli to kogoś interesuje).
Przepraszam jeśli cudzysłów nie był zbyt wyraźny. Dla mnie to jest czysta, no może nawet nie tak czysta, ideologia. No więc z dziennikarstwem, a już zwłaszcza rasowym, to w istocie nie ma żadnego związku.
Nie uważam się za autorytet w tej dziedzinie i wdzięczny będę za ewentualne sprostowanie, ale wydaje mi się, że właśnie owe teologiczne „łamańce umysłowe” wielokrotnie były jeśli nie bezpośrednią przyczyną to przynajmniej pretekstem lub uzasadnieniem wielu wojen i pogromów religijnych.
Figura Chrystusa pełni na świecie wiele funkcji,w tym nieładnie mówiąc ,dojnej krowy.Dla nas Polaków,mistyczne ciało Jezusa spowijają co najmniej cztery szaty;żydowskiego obyczaju,greckiej myśli,Rzymskiej(cesarskiej)administracji oraz sarmackiego kontusza.Jeżeli pozostajemy tego świadomi,nie musimy uprawiać nadmiernej gry intelektualnej,prawda jawi się nagą.Pozdrawiamy red.Lisickiego,adoratora szaty cesarskiej i dziękujemy red,Obirkowi za światły komentarz.
Pozdrawiam ciepło!