2013-07-29. Gdy – ku zdumieniu widowni nie obznajomionej z tym, co naprawdę się dzieje w podziemnych organizacjach – rozpoczęła się pierwsza walka o władzę po roku 1989, nazywana elegancko wojną na górze, znalazła polityczny wyraz w wyborach prezydenckich. Współpracowałam wtedy z tygodnikiem „Po prostu”. Znalazł się on na pierwszej linii frontu: opowiadając się za Tadeuszem Mazowieckim jako kandydatem na prezydenta lepszym, według nas, od Lecha Wałęsy. Przypomnijmy, doradcami LW byli wówczas – między innymi – bracia Kaczyńscy. Po jego zwycięstwie wyborczym w wyniku paskudnej kampanii, podczas której stosowano chwyty tak brutalne, jak brudne, bracia trafili do prezydenckiej kompanii. Że rychło z niej wyszli, bo okazało się, że mają apetyty większe niż ich kandydat przypuszczał, to już inna historia.
W „Po prostu” te apetyty – i kandydata na prezydenta, i jego podpowiadaczy – widzieliśmy od początku. Nie mieliśmy złudzeń, tak co szkodliwości prowadzonej w ten sposób walki wyborczej, jak i co do dalszych zamierzeń Lecha Wałęsy i jego otoczenia, zmierzających do zagarnięcia władzy większej niż ówczesna konstytucja – a i te jej wersje, nad którymi pracowano – zezwalała.
W ramach naszego udziału w tamtej prezydenckiej kampanii wyborczej przypomnieliśmy m.in. słynny numer, jaki na łamach przedwojennych „Wiadomości Literackich” Antoni Słonimski zastosował do ośmieszenia dyktatorskich praktyk Józefa Stalina. Opublikowaliśmy wierną kopię fotomontażu, ukazującego koronowanie Stalina na cara Związku Radzieckiego. Bacznie śledziliśmy kampanię wyborczą Lecha Wałęsy. Po jego pobycie w Łodzi opublikowałam w „Po prostu” reportaż pt. „Głos na nadzieję”. Wałęsa opowiadał bowiem ludziom wszystko, na co czekali. Pamiętamy puszczanie aferzystów w skarpetkach, akcenty antysemickie, bliżej nieokreślone porządki we władzy państwowej i każdej innej, dokonywane za pomocą symbolicznej siekierki, ciosającej przeciwników w przedwyborczych spotach. Po prostu: dla każdego było coś miłego.
Widząc to, w którymś momencie zaproponowaliśmy przecięcie pierwszej strony naszego tygodnika wielkim hasłem: „Nikt ci tyle nie obieca, co Wałęsa”. Do dzisiaj żałuję, że na jego umieszczenie Ryszard Turski, wspaniały naczelny „Po prostu”, po namyśle się nie zgodził.
Teraz słyszę grę na tych samych instrumentach
„Gazeta Wyborcza” opublikowała tekst, w którym wreszcie nie anonim „z otoczenia prezesa”, wreszcie nie „prominentny polityk partii”, ale człowiek opatrzony imieniem i nazwiskiem oraz zdjęciem opowiada o zamierzeniach swojej partii. I to nie jest byle kto, ale wiceprezes partii Prawo i Sprawiedliwość, a więc osoba zapewne znająca jej zamierzenia i na nie wpływająca.
Nic dziwnego, że wywiad Agaty Kondzińskiej z Adamem Lipińskim, bo o niego chodzi, odbił się szerokim echem. Pokazano w nim linię polityczną może nie od razu partii, ale na pewno kampanii wyborczej. Wprawdzie do wyborów są przeszło dwa lata, ale zważywszy na pracowite objeżdżanie przez Prezesa polski powiatowej, kampania taka jest prowadzona. I nie tylko jej uporczywość może się zakończyć zwycięstwem PiS-u. Także ton, w jakim jest prowadzona. Także treści, jakie Prezes, witany chlebem i solą, w salach i salkach ludziom przekazuje. Są to opowieści, na które ci ludzie przychodzący, często z ciekawości, na ogół czekają. I to nie są wcale ludzie wykluczeni, jak się im wmawia, choć może i lubią tego słuchać, bo zawsze lepiej myśleć, że za nasze niepowodzenia odpowiada ktoś inny, kto nas „wyklucza”, a nasze sukcesy zawdzięczamy tylko swojemu sprytowi i mądrości. Sukcesy, którymi zresztą żaden Polak przezornie nie lubi się chwalić.
Ludziska idą na te spotkania, aby obejrzeć człowieka ciężko dotkniętego przez los śmiercią najbliższych, który jednak się nie załamuje. Przybywa przy tym, przełamując osobisty ból, jako mąż opatrznościowy, aby ratować to, co jeszcze jest do uratowania. Bo chyba każdy widzi, że kraj ledwo dyszy w niewoli pogody, obcego kapitału, władz, które nic nie robią, a jak robią to tak, aby Polakom zaszkodzić, oraz Ruskich, Niemców i Ukraińców z Żydami ukrytymi wszędzie, gdzie się da. Prezes mówi całą prawdę oraz obiecuje: będzie prawo, będzie sprawiedliwość. Albo na odwrót.
Jakie płyną obietnice
Ponieważ nie czytam licznych gazet, czasopism ani portali internetowych opanowanych przez zwolenników, by nie rzec bojowników PIS-u (wciąż się biją o najprawdziwszą prawdę, jak ci partyzanci z dowcipu, którzy nie zauważyli, że wojna się skończyła), nie wiem, co Prezes w całości opowiada. Docierają do mnie tylko strzępki złotych myśli rzucanych po Polsce. „Gazeta Wyborcza” publikując rzeczony wywiad przysłużyła się takim jak ja obywatelom drugiej kategorii i para-Polakom nie tylko nie śledzącym myśli Prezesa, ale i z góry niejako je negującym., na podstawie doświadczenia i pamięci historycznej Jak tak można, zganiłam samą siebie i sięgnęłam po programowe wyznania wiceprezesa PiS-u.
Zbiorę je, aby można było do nich wrócić po latach, gdy PiS będzie rządził kolejne i kolejne kadencje. Bo są szanse, a przynajmniej marzenia, że za przykładem węgierskim lepiej się weźmie do rządzenia niż po triumfalnym zwycięstwie wyborczym roku 2005. Jak pokazała historia, zakończyło się ono klęską po niepełnej, dwuletniej kadencji, przerwanej na własne życzenie, w wyniku tyleż dramatycznego, co nieudolnego zaplątania się między prawo i sprawiedliwość.
Teraz ma być lepiej. A konkretnie? Zbiorę w postaci jak najbardziej syntetycznej zamierzenia PiS-u, czyli to, co Prezes opowiada Polsce powiatowej, bo sądzę, że Wiceprezes wiernie wszystko przekazuje.
1. Port w Elblągu jako „IV port RP”. Sprytna nazwa oznacza zarazem IV RP i jej nie oznacza. Jest elementem pisowskiej walki o język. Cokolwiek to oznacza, choćby była to propaganda grubymi nićmi szyta. Byle ciemny lud ją kupił.
2. Na razie obowiązuje hasło „Nowe państwo”. Za nim pójdą inne, jeszcze lepsze. Bo zawsze nowe lepsze od starego, a lepsze lepsze od gorszego.
3. Tym razem pada obietnica, że gdy PiS wygra, premierem będzie Prezes. Historia pokazuje, że z obietnicami bywa różnie, a Prezes będzie premierem wtedy, gdy mu to będzie pasowało.
4. PiS wygra i będzie rządził samodzielnie. To obowiązujący aksjomat, padający w wypowiedziach zawsze – jak bowiem wiadomo, jest to partia, która w inny sposób nie stworzy rządu podczas obowiązywania obecnej konstytucji. To główna obietnica wyborcza Prezesa. Trzeba teraz troszkę zamydlić oczy wyborcom, aby nie myśleli, że PiS wejdzie w koalicję z tymi, których dzisiaj opluwa. Z SLD (ale skoro „Solidarność” ramię w ramię staje przy OPZZ-ecie…), Palikotem (ale przypomnijmy jego prawicowe koneksje…), z PSL-em (cóż, wystarczy, że wrócą do niego banici w rodzaju panów Wojciechowskiego czy Kuźmiuka…). Co na to wyborcy? Ci najwierniejsi zrozumieją. Ci oszukani – wybaczą. W końcu, polityka to nie zabawa dla grzecznych panienek. To raczej catch as chatch can. Przeciętny elektor PiS-u dobrze to zna z życia.
A dalej, to już normalny koncert życzeń dla „panny Krysi z turnusu drugiego”, cioci Jadzi z uniwersytetu, pana od papryki, pań i panów wygonionych z telewizji (publicznej, a więc „naszej”, czyli „ich”) i dla Polski powiatowej. Zwłaszcza tej, która wciąż się czuje Polską drugiej kategorii. Bo ma za mało. A inni mają za dużo.
Zamieszczam w kolejności pojawiania się, co obrazuje zarazem niejako naturalny ciąg skojarzeń. Powrót do wcześniejszego wieku emerytalnego. Mniejszy VAT. Dowolność należenia do OFE. Promocja polskich marek. Reindustrializacja (za czyje pieniądze?). Oparcie energetyki na węglu (wyłącznie?), a więc odrzucenie paktu klimatycznego. „Nie” dla GMO. Zwiększenie udziału wsi w polityce spójności. Służba zdrowia znów finansowana z budżetu. Przywrócenie (?) programu „Patriotyzm jutra” i prowadzenie aktywnej polityki historycznej. Powrót do programu mieszkaniowego „Rodzina na swoim” (nawiasem, nie ożywił on budownictwa, większość kredytów obsługiwała bowiem rynek tzw. wtórny). „Nie” dla euro. Błyskawiczna wymiana kadr. To drugi obowiązujący aksjomat w pisowskiej propagandzie. Aż dziwne, że tak bez ogródek wypowiadany. Kto się załapie już teraz, będzie rządził. Powyrzuca wszystkich, z którymi ma na pieńku. W wielkich miastach jest wiele stanowisk do obsadzenia, Polska powiatowa ma swoje mniejsze „rachunki krzywd”.
Dalej: skok na media w stylu już oglądanym, ale jeszcze skuteczniejszy, bo przecież zapowiada się rządzenie przez kolejne dekady.
Prokuratura zależna od rządu. A najlepiej od samego premiera, który pokazał wszak, jak sprawnie woła prokuratorów na dywanik i reguluje ich ruchy, aby prawo nadążało za sprawiedliwością (nawiasem, czy aby większość prokuratorów na to nie czeka?).
A na koniec, cokolwiek ma to znaczyć: repolonizacja banków. Zważywszy na umiłowanie PiS-u przez SKOKI i na odwrót, brzmi to dwuznacznie. Ale nie przejmujmy się, gdy pieniądze drobnych ciułaczy ze SKOKÓW przestaną być potrzebne, bo już nie będzie kampanii wyborczej, ale rządzenie z kasą zupełnie inną i jeszcze większą, i SKOKI mogą przestać być potrzebne. Podobnie zresztą może się zmienić sytuacja w mediach. Czy kulejące i mało słuchane oraz oglądane media z Torunia będą potrzebne, skoro będzie się panowało nad warszawską Wieżą Babel?… Ludu, nie obawiaj się. Patrz uważnie, jak teraz patrzysz, np. na głosy zbierane w warszawskim referendum za odwołaniem prezydent Gronkiewicz-Waltz zarówno pod kościołami, jak i na Marszu Wolnych Konopi.
Mają być rządy ludu, to będą. Będzie sprawiedliwość ludowa. Ludowa wytwórczość. Pomyślność ludu. Banki i fabryki. Mleko i miód. Wyborco, nikt ci tyle nie obieca, co PiS. Tylko on dobrze wie, czego chcesz naprawdę. On ci to da. Jak go wybierzesz.
A propos SKOKów
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,14351368,_Rzeczpospolita___Ojciec_Rydzyk_zapisal_sie_do_SKOK_.html
Wyborco, nikt ci tyle nie da, ile obieca ci PiS!
Nie słucham z zasady PiS’u i tego co ma do powiedzenia. Ale ten artykuł przeczytałem z zainteresowaniem. Nie wiedziałem, że akurat pani się włączy w kampanię PiS’u.
😉
Od siebie dodam, że ten program i konsekwencja w działaniu mi się nawet podoba. Kto wie – może trzeba zagłosować na PiS?
.
A czy można zapytać, co na to Tusk? Czy on ma coś konkretnego do powiedzenia i zaproponowania?
.
Chętnie zapoznam się z argumentami drugiej strony, jak już mam „wybierać”. Może następnym razem przedstawi pani równie zwięźle i atrakcyjnie program PO?
😉
No i chciałbym wiedzieć jeszcze od Tuska czy nadal tak będzie, że niezależnie od tego czy głosuję na PO lub PiS i tak do Sejmu wejdzie Kluzik-Rostowska? Albo obojętnie czy głosuję na PO czy Ruch Palikota i tak będę miał w Sejmie Palikota? Albo czy głosuję na PO czy SLD czy PiS, tak czy siak wyjdzie Gowin i Arłukowicz?
.
I chciałbym jeszcze wiedzieć, czy niezależnie czy i na kogo zagłosuję i tak wybitnie politycy z PO będą dyskutować setkami godzin w telewizyjnych studiach o byle czym jak równy z równym z innymi wybitnymi politykami rządu lub opozycji? Takimi jak Ryszard Czarniecki, który publicznie nazwał „zdrajcami ojczyzny” wszystkich, którzy nie głosują na PiS? Albo z takim Ziobro, który neonazioli kochających Adolfa Hitlera i wygwizdujący wybitnych uczonych na uniwersytetach nazwał młodzieżą o wyczulonej polskiej historycznej wrażliwości?
.
Bo jeśli tak, to po co mam głosować na Tuska? Przecież to jest zupełnie obojętne. Polska i tak się stoczy w odmęty neofaszyzmu przy milczącej aprobacie i nieróbstwie Tuska.
.
Oczekuję poważnych i precyzyjnych wyjaśnień od Tuska.
Tak sie zastanawiam, jak w opinii Autora mialby postepowac „zapracowany” Tusk.
N.B., na temat „nierobstwa” Tuska ciekawie pisza Wladyka i Janicki.
http://www.polityka.pl/kraj/analizy/1548543,1,jak-prawica-probuje-przyprawic-tuskowi-rogi.read#ixzz2aSu79wBL
@rodakzusa
Jeśli to było pytanie do mnie, to wskażę, że odpowiedź była już w moim wpisie zawarta. Chciałbym, żeby Tusk odpowiedział co zrobił dla przeciwdziałania stopniowej faszyzacji kraju i obronie go przed szaleństwami Kaczyńskiego. Co sądzi o tym, że jego ludzie rozmawiają w studiach jakby nigdy nic z „mężami stanu” uważających kiboli, którzy pokochali Adolfa Hitlera i bluźnią na uniwersytetach za kwiat prawdziwie polskiej młodzieży.
.
Chciałbym wiedzieć co Tusk sądzi o własnych wyborcach, skoro rozmawia jak nigdy nic z „wybitnymi politykami” nazywającym jego wyborców „zdrajcami”. Bo mnie w domu tak wychowali, że nigdy bym nie zaprosił na imieniny i nie wszedł do tego studia z facetem, który publicznie rozgłasza o mojej żonie, że się puszcza z każdym ruskim handlarzem wódy na Dworcu Centralnym i po całym mieście roznosi HIV-a i syfilisa.
.
Ale może Tusk i jego wyborcy byli w zupełnie innych domach wychowani i jak im się pluje w twarz to udają, że deszcz pada a już wszystko jest dozwolone, gdy im się wyhoduje sztucznie jakiegoś nadętego zmarszczonego kurdupla, którym można w każdej chwili postraszyć wyciągając go ze skrzynki z stęchłymi starymi zabawkami.
.
Bo jeśli Tusk tak rzeczywiście myśli a wyborcom PO wystarczy tylko widok zmarszczonego kurdupla, by ujrzeć w Tusku „zbawiciela” (który poza tym absolutnie nic nie może) to mi ani z Tuskiem ani z jego zniewolonymi ze strachu wyborcami wcale nie jest po drodze.
.
I ja o tym mówię. I w tej sprawie chciałbym precyzyjnych wyjaśnień.
@ Bisnetus
Savoir vivre należy do innej kategorii niż prawo wyborcze. Opisuje pan rzeczywistość fałszywie, bo przykłada jedną miarę do pojęć do siebie nieprzystających.
Jak rozumiem, nie pójdzie pan na wybory, bo dopuszczeni są do nich, a co gorsza w nich wybierani, osobnicy nie odpowiadający pana wysokim kryteriom moralnym. I to panu wolno. Nie ma u nas wyborczego przymusu. Tylko niech pan się nie dziwi, że wynikiem pana absencji będzie wystąpienie zjawisk, których obecność pan w życiu społecznym, a zwłaszcza politycznym, już dostrzega (ja – nie, choć przed nimi przestrzegam, bo widzę siłę, która dopuszcza potrzebę rządów silnej ręki; nie jest nią „Tusk”).
Pojęcie „Tusk” jest dla pana, jak odczytuję, egzemplifikacją wszystkiego, co pana uwiera, co pana mierzi i co się panu nie podoba. Do tego ma pan prawo. Obawiam się, że dostatecznie precyzyjnych wyjaśnień na temat pojęcia „Tusk” nie uzyska pan od nikogo. A na pewno ja nie napiszę tekstu odpowiadającego pana zapotrzebowaniu. Zwłaszcza na „zbawiciela”. To ryzykowne tak dalece kogoś takiego oczekiwać. A chyba to pana ból (skoro dopuszcza pan w ogóle istnienie takiego zapotrzebowania)?
Zakładam, że chce pan jak najlepiej. Ale od osiągnięcia tego dobra jest pan daleko. W sumie, w moim pojęciu, od savoir vivre’u też. Chyba że ocenia pan za dopuszczalny swój monopol w tej dziedzinie, jak i w zakresie istnienia państwa idealnego. Pisał o nim niejaki Morus. Kilka wieków w tył.
@Alina Kwapisz-Kulińska
Coraz wyraźniej widać, że się nie porozumiemy i że z Tuskiem oraz z jego wyborcami mi jest coraz dalej po drodze. To już wynika z samego rozumienia polityki i roli zasad w polityce.
.
Nie wiem skąd pani wytrzasnęła ten pogląd, że w polityce nie obowiązują żadne zasady, w tym savoir vivre. Może pani wraz z Tuskiem przyjęła zbyt poważnie do serca słowa śp. Andrzeja Leppera, że w tym kraju Wersalu już nie będzie.
.
Ja uważam zupełnie inaczej. Bez zasad tych pisanych i nie pisanych nie ma polityki, w tym demokracji i państwa. Znaczy się z upadkiem tych zasad całe państwo upada. Może tych zasad nie nazywałbym savoir vivre. To raczej system prawa i imponderabilia. Jedna z takich świętych zasad mówi, że gdy jakiś żul wypowie państwu i demokracji wojnę, to premier jest właśnie od tego by żulowi odpowiedział wojną. I jest właśnie od tego, by choćby o zakrwawionym pysku mi przytargał pod nogi strzępy zwłok tego żula, co ośmielił się wypowiedzieć państwu wojnę. Wtedy jest dobrym premierem i na następny mandat zasłużył. A jeśli Tusk tego nie umie, a co gorsza nie chce lub tego nie rozumie, to nie ma prawa być premierem. Chroń Panie Boże Polskę i nasze dzieci przed takimi premierami.
.
Dla wrażliwszych i mniej rozgarniętych, dodam, że używam tu retoryki wojennej na razie w sensie przenośnym. Ciekawe jak długo jeszcze język przenośni będzie tu adekwatnych. Jeszcze parę lat rządów tandemu Kaczyńskiego i Tuska, a przenośnie staną się nieadekwatne.
.
Tak więc jak pani i pan Tusk wymyślili sobie państwo, które ma działać bez zasad i które nie staje w obronie zasad i prawa, to proszę się nie dziwić, że polityka stała się rynsztokiem. Proszę się nie dziwić, że polską tradycją stało się coroczne buczenie i tupanie na cmentarzach podczas uroczystości upamiętniania Powstańców Warszawskich. W cywilizowanych państwach jest to absolutnie nie do pomyślenia. W Polsce zanim nie przyszedł Tusk było to też absolutnie nie do pomyślenia, aby jakieś żulstwo gwizdało na cmentarzach. Gdzie podziała się w tym kraju policja? Bo prawo z pewnością na takie zbydlęcenie nie pozwala.
.
Aha. Zapomniałem. To polityka, a w polityce prawo i zasady nie obowiązują. Według pani i Tuska.
.
No i musi się pani pogodzić, że prokuratorzy będą coraz częściej traktować swastykę jako symbol pogody ducha. Bo przecież jeśli politycy PO i innych partii rozmawiają z Ziobrą, który traktuje miłujących Hitlera nazioli za prawdziwych nosicieli polskiej wrażliwości historycznej, jak z równym sobie mężem stanu, to tym bardziej taki prokurator musi się liczyć z tym, że Ziobro prędzej czy później zostanie jego szefem jako minister sprawiedliwości i będzie za gnębienie prawdziwych polskich patriotów rozliczony.
.
Jak pani nie zrozumie, że w polityce obowiązują zasady bardziej niż gdzie indziej i że premier jest za obronę tych zasad odpowiedzialny i musi być z tego rozliczany, to może sobie pani pisać milion tekstów jak ten powyżej i będzie to pisanina na próżno.
Odpowiedź bisnetusowi na jego tekst z g. 13.46, tutaj, bo pod nim nie ma opcji odpowiedz.
Imputuje mi pan, że gdzieś napisałam, iż zasady w polityce nie obowiązują. Albo pan nie rozumie, co piszę, albo pan świadomie ocenia moje słowa nieuczciwie. Na tym powinna się skończyć nasza rozmowa.
Wyjaśnię jednak jeszcze jedno pana intelektualne oszustwo: pisze pan, że Tusk i ja mamy wymyślone jakieś wspólne państwo. Skąd te pomysły? Owszem, Donalda Tuska uważam za dobrego premiera, ale na podstawie podejmowanych decyzji, a nie jego wizji państwa. Raczej jej nie znam, zapewne w przeciwieństwie od pana. Choć, jeżeli pan uważa, ze zna moje poglądy na państwo, to i co do pana intuicji w zakresie poglądów premiera można mieć wątpliwości.
Żałuję, że zaczyna pan się irytować i iść tropem ś.p. Leppera. Wiele razy podzielałam pana poglądy. Ale nie w ocenie tego rządu i stanu państwa. A na pewno nie podzielam pana upodobania do demagogii. Chyba że jest pan bardzo młodym człowiekiem. Wtedy – mogę wybaczyć.
To pani przecież napisała, tu cytuję Savoir vivre należy do innej kategorii niż prawo wyborcze. Opisuje pan rzeczywistość fałszywie, bo przykłada jedną miarę do pojęć do siebie nieprzystających.
.
Ja to zrozumiałem, jako tezę, że w politycy nie obowiązują zasady, jak w życiu poza polityką. Z kontekstu rozmowy, wynika zatem, że to jest zupełnie normalne, jak polityk PO spotyka się jakby nigdy nic z politykiem PIS’u, który nazwał wyborców PO i innych partiami zdrajcami a jedynie wyborców PiS’u patriotami.
.
Ja się oczywiście z tym absolutnie nie zgadzam i uważam to za ekstremalnie nienormalne. Jeśli jednak źle panią zrozumiałem pani słowa, to niech mi je pani dokładniej wytłumaczy. O co chodziło z tym Savoir vivrem i nieprzystawianiu różnych miar?
Źle mnie pan zrozumiał. Savoir vivre jest umownie przyjętą kategorią zasad współżycia. Nie można go stosować do norm i ich skutków, regulujących życie polityczne. Oczywiście, możemy oceniać, czy polityk zachowuje się elegancko, czy nie. Ale to nie jedyne kryterium i, wybaczy pan, ubogie. Nie chciałabym, aby rządził moim krajem ktoś bardzo uprzejmy, ale nieskuteczny i niesprawny. W dodatku prawa wyborczego nie uchwala sobie premier. Nawet tak demoniczny, jak rzeczony „Tusk”.
@bisnetus: Święta racja! Wyniki wyborów trzeba ogłaszać, zanim się odbędą. Jak mówił tow. Gomułka: U nas wybory nie są loterią, jak na Zachodzie My wiemy, na kogo głosujemy, i wiemy, kto będzie wybrany.
Ten swietny wpis i komentaz A. Michnika w GW daja prawie pelny obraz naszej rzeczywistosci AD 2013. Swoja droga, czy musialoby byc tak jak jest gdyby przez ostatnie 25 lat nie bylo w polityce J. Kaczynskiego?
@rodakzusa: gwoli ścisłości – bliźniaków (bliźniacy to najpewniej przekleństwo tego kraju).
A po wszystkim, jak dobrze pójdzie, papież Franciszek odwiedzi wawelski grób królom równego, największego z prezydentów w polskich dziejach.
PIS i Jaroslaw Kaczynski chca polakom sprzedac idealna (by PIS ) recepte na czas kryzysu : narodowo-katolicki-socjalizm …. W czasach kryzysu tego typu utopie znajduja posluch …. Smutne ze az 30% polakow jest gotowych glosowac na PIS , mlodziezy to nie interesuje , a reszty okolo 50% nie interesuje kto nimi bedzie rzadzil …. A polskie skretyniale media robia co moga wraz z KRK , bysmy sie w 2015 obudzili w 4RP bis….
Myślę, że warto odróżnić 30% polaków od pozostałej reszty 70% Polaków. To że robiący swoje i zaję i pracą polacy się nie dają wpuszczać w bieżące maliny pityki PiSiej nie znaczy że będą spali jak przyjdzie na prwadę wyberać. Dziś mają co innego do roboty.
Kaczyński z PiSiami jest tak przewidywalny w tym pełzającym już dziś zamachu stanu, że można z góry przewidzieć następne tłumaczenie po wyborach AD 2015: a tak blisko było?!
Awanturnictwo gospodarcze i finansowe obecnego rządu zaczyna drażnić „pozostałą resztę 70% Polaków”, zaczyna do nich docierać brutalna prawda że pustymi obietnicami nawet kota się nie nakarmi.
No tak, przekonal sie o tym osobiscie JK. I pal go licho!
Do Donalda jeszcze nie dotarło, dotrze po opuszczeniu taczek – na śmietniku historii !.
Zdziwisz się Aleksy, ale to Donaldowi historia wystawi pomniki. Zapamiętaj to sobie, jeśli nie jesteś w stanie zrozumieć jego roli i wyborów dzisiaj.
@andrzej Pokonos. Człowieka inteligentnego nic nie zdziwi, rozumieć nie znaczy popierać; „historia” Niemiec i Rosji jest zobowiązana do postawienia pomnika. Nawet znam miejsce gdzie stanie – na placu Teatralnym w Warszawie, obok domu gdzie wraz z kolegami „nasz Bohater” otworzył knajpę, domu gdzie zginął Krzysztof Kamil Baczyński, którego skromne popiersie patrzy przez szklane drzwi na plac.„Dzieło”będzie przedstawiać „postać centralną” poklepywaną przez „ Angelę Merkel” z drugiej strony „Władymir Putin”,nogą obutą w ciężki sołdacki sapog, kopie „naszego Bohatera” w „śmieszną część ciała” i „„puszcza oko do „ Angeli””!.
Te 30% zawsze istniało.
Lata 50-te, do nas zagląda sąsiadka na ploteczki. Opowiada jaka obecnie jest młoda generacja i zachwyca sie kuzynem który robił za sublokatora. Jedyny z całej rodziny którego kocham. Mama spojrzała ???? wie pani pytałam się młodych w rodzinie czy jak wygrają na loterii to coś odpalą starej ciotce. Jeden odburknął, najpierw trzeba wygrać, drugi powiedział że nikomu nie powie, tylko Januszek powiedział, ciociu jak wygram to dam ci połowę. Kochany dzieciak, jedyny..
Dzisiaj Januszek by był młodym działaczem PiS a ciocie zachwycałyby się jaki to kochany młody człowiek.
Dobry tekst, Pani Alino.
Podobnie – jak Andrzej Pokonos ufam, że zadecyduje moc intelektualna 70% populacji, czyli pół i ćwierćpolaków (w mniemaniu prezesa). Należy zważyć, że elektorat prezesa jest stabilny i oscyluje wokół 25 – 30%. Ta gorsza część społeczeństwa, nie jest niestety, tak zdyscyplinowana.
I to mnie martwi.
Słuchając obietnic panajarosławowych zawsze mnie ciekawiło, dlaczegóż żaden z wyznawców nie zapyta, skąd on weźmie pieniądze na realizację zapowiedzi. Pomijając fakt, że jego „rozmowa” z narodem wygląda tak, iż nie da się zadać mu dowolnego pytania, uznałem, że pewnie wystarczą im mityczne „głębokie kieszenie”, o których ten kiepski bajkopisarz bredzi.
Tylko co się stanie, gdy te kieszenie nie dadzą do siebie sięgnąć?
A zresztą może niepotrzebnie się kłopotam. Jest przecież sporo ludzi, którzy nie muszą niczego dostać. Ważne, by innym odebrano.
Natomiast wybitny prozaik z takim zacięciem tworzy swą prozę, gdzie dobry rząd łupi biednych by w ramach współpracy publiczno-biznesowej rozdawać bogatym, że odbiorcom tej prozy dnia codziennego zaczyna to wychodzić bokiem i chce się rzygać.
@JŁ: panjarosław jak każdy dobrze wychowany dżentelmen nie mówi o pieniądzach. I tak trzymać. Przyjdą PiSie to zrobią porządek taki, że wszyscy zamiejscowi siedzący w ościennych i zamorskich krajach wrócą jak jeden mąż. Na Madagaskar.
A biedny Aleksy stracił jakoś wdzięk ostatnio, dopadła go PiSia smuta i inne choroby morskie. Może mu prezes poleciał po premii i chce wyrobić normę? Aleksy: na pobożnych życzeniach jeszcze nikt niczego nie zbudował. Czas się wybudzać.
Drodzy wielbiciele Tuska,
To, że Tusk jest lepszy od Kaczyńskiego, nie dowodzi, że jest dobrym premierem.
Mnie zastanawia dlaczego Polacy tak mało oczekują od życia – generalnie.
Bo przecież nie tylko od polityków; w restauracji zjedzą ze smakiem byle co i patrzą tylko, żeby było dużo; nie oponują kiedy są traktowani per noga w placówkach służby zdrowia;
pleban traktuje ich jak niewolników – psioczą pod nosem, ale na tacę dają i tak można by, prawie, w nieskończoność – chyba prawdą jest to, że ludzie mają to na co zasługują.
PS.Autorka stwierdza, że uważa Tuska za dobrego premiera za podejmowanie dobrych decyzji – ciekawa to teza, gdyż z tego co widać to nasz premier staje się raczej znany z wycofywania się z podjętych decyzji, a nie ich realizacji. A generalnie to wszystko zaczyna i kończy się, niestety, na zapowiedziach.
Ale skoro są tacy co widzą w Kaczyńskim nad – człowieka jakiegoś, to i będą tacy którzy zobaczą w koniunkturaliście Tusku dobrego premiera.
PS.2. Abstrahując od oczekiwań bisnetusa, trzeba obiektywnie stwierdzić, że ma on rację domagając się czegokolwiek od premiera rządu – to są kpiny i traktowanie obywateli jak idiotów, twierdzenie, że premier nie ma wpływu na to czy tamto. I tyle.
@sugadaddy
Mam inne zdanie o rodakach, może nie spotykaliśmy tych samych? (Temat z inny tekst).
Donalda Tuska uważam za dobrego premiera. Mimo że nie głosowałam na PO w I kadencji, w II – już tak. Widzę błędy premiera, nie wszystko co robi mi się podoba, ale w sumie – akceptuję efekty jego rządzenia.
Jednak premier nie jest udzielnym księciem, który może wszystko. Nie wiem, jak się kto czuje, ale odnoszę wrażenie, że ludzi jak idiotów traktuje ktoś inny. Np. wczoraj jednym uchem słuchałam wywiadu z tzw. premierem technicznym. Jak traktuje ten człowiek nas? A jak ten, kto go nakręca?
@Jerzy Łukaszewski
Jak to skąd? Z głębokich kieszeni bankierów (aplauz), marketów (aplauz) i bogaczy (ekstaza).
@AK-K
Jeśli wolno uzupełnić to jeszcze:
samochodziarzom parkingi,
chromym spacery a
impotentom upojne noce itp
Chciałbym skomentować to, co poprzednicy napisali o 30% Polaków, tym twardym elektoracie PiS i 70% reszty. Otóż – jak wyczytałem w jakiejś książce – w USA około 30% ludności nie wierzy w teorię ewolucji, wierzą w kreacjonizm i stworzenie świata w 7 dni. Więc może takie 30% tych „trochę innych” to normalny rozrzut inteligencji w wielu społeczeństwach, a nie tylko u nas?
Uważam Kaczyńskiego za nieszczęście dla Polski – ktore przytrafiło sie Jej w momencie najwiekszych mozliwosci wydobycia sie z zacofania.Niestety- po latach obserwacji rzadów PO – z bolem stwierdzam- ze nie jest to mąż stanu- jakiego Polska potrzebuje. Dopuszcza do totalnego bezprawia – pogłębiajacego sie w miare braku reakcji na jawne i bezczelne naruszanie prawa. Pozwala obrażac siebie ( jako przedstawiciela Państwa ,nie chodzi przeciez o osobe prywatna ) w imie idiotycznej zasady propagowanej przez media- ze „polityk ma miec gruba skore „.Hola- taka postawa prowadzi do lekcewazenia Pastwa i beszkarnego szkalowania kazdego innego człowieka ! Rzuca wypowiedzi nie poprzedzone namysłem – składa puste obietnice – sadząc chyba ze nie ma to konsekwencji. Przykładem -idiotyczna wypowiedz o niepłaceniu abonamentu. Wtedy- uważałam ja za wypadek przy pracy.Ale tych przypadków jest o wiele za duzo. Przestaje byc w tej sytuacji wiarygodny .ponadto- nie podejmuje żadnych wysiłków aby wyjasniac swa polityke i dementowac brednie gloszone przez opozycje. I to jego najwiekszy bąd- oddaje inicjatywe demagogom i cynikom .Doprowadzil do tego- ze Polska bezwładnie stacza sie w chaos. Odebranie zasiłkow na opieke nad ludzmi starymi przelało czare rozczarowan. Jest to podłość – tłumaczenie ze sa ludzie którzy zasiłki wykorzystuja – żałósne.Od czego jest armia urzędników ktora powinna sprawdzac ich właściwe uzycie ? Budżet ratowany najbardziej besilnymi ? o,nie ,dośc !!!!