2017-04-10.
10 kwietnia w okrągłą, jak słyszę w niektórych mediach, siódmą rocznicę samolotowej katastrofy pod Smoleńskiej, której uległ samolot z urzędującym Prezydentem RP, jego małżonką, oraz 94 osobami im towarzyszącymi wraz z załogą, obchody uzyskały wymiar państwowy. Dla niektórych – wreszcie. Czy są jednak szczęśliwi nie mogąc wziąć w nich udziału?
Nie pozwala na to wygrodzenie większej części ulicy, a konkretnie jezdni do Placu Zamkowego po skrzyżowanie z ulicą Trębacką oraz całkowity zakaz poruszania się po jezdni i chodnikach w części dalszej – od Trębackiej po Królewską. Nie wiem, czy urzęduje Ministerstwo Kultury. Mam nadzieję, że minister Gliński załatwił swoim pracownikom przepustki. Interesanci jednak do nich nie dojdą. Stanowią widocznie element niepewny. Urzędnicy mogą się zająć nadrabianiem zaległej roboty, piciem kawy i własnymi sprawami.
Suweren, w którego imieniu po wyborach wygranych większością sejmową niekonstytucyjną rządzi PiS na czele z prezesem, czyli bratem zmarłego prezydenta, wreszcie wstaje z kolan oraz odzyskuje godność. W jej ramach przemyka się między płotami, gęsto obsadzonymi przez policjantów. Nie może nawet zerknąć na zwyczajową comiesięczną wystawkę retuszowanych portretów zmarłej Pary Prezydenckiej, krzyży z brzozowych gałązek wetkniętych w łańcuchy Prezydenckiego Pałacu oraz zdobiącego chodnik biało-czerwonego krzyża ułożonego ze zniczy. Nie może obejrzeć biało-czerwonego wieńca złożonego przez prezydenckiego brata na wprost pomnika księcia Józefa Poniatowskiego. Suweren ma więc więcej godności za cenę mniejszej dowolności poruszania się. Przemyka się przez jezdnię między łaskawie uchylonymi bramkami. Niesie dziecinny wózek po schodkach, bo chodnik ma zagrodzony. Ze zrozumieniem stosuje się do poleceń służb porządkowych oraz „organizatora”, który to termin oznacza, jak się można domyślać, Ministerstwo Kultury (nomen omen) i Dziedzictwa Narodowego (też nazwa znacząca).
Pusty Trakt Królewski cały dzień czeka na wieczorny przemarsz prezesa, który po mszy w Archikatedrze pod Pałacem Prezydenckim (wstęp z identyfikatorem!) publicznie będzie dawał wyraz swojej prywatnej żałobie. W związku z którą wygłosi polityczną mowę, może wreszcie nie z obśmianej drabinki, ale, jak należy, ze sceny. Mowa będzie połączona z modlitwą i odśpiewaniem patriotyczno-religijnej pieśni. Taka to forma politycznej żałoby połączonej z pogróżkami rzucanymi w stronę tych, którzy ośmielają się psuć ten dzień. Kto nie będzie miał przepustki, będzie mógł zadowolić się widokiem prezesa na telebimie.
– Gdyby nie ci, którzy psują uroczystości, nie byłoby tych barier – rzuca zażywny pan z identyfikatorem na szyi, zawieszonym na wstążce w kolorze biało-czerwonym. Ze zrozumieniem kiwa mu głową pani ubrana na czarno-biało z patriotyczną biało-czerwoną apaszką.
Gdyby nie ten element ustawiony przy wylocie ulicy Trębackiej, podpisany jako Obywatele RP, w osobach kilku przedstawicieli, chroniony (?) gęsto przez policjantów, gdyby nie ci, którzy psują ich prezesowi jego comiesięczne wylewy żałoby, wszyscy mogliby wziąć w nich udział. Na razie muszą czekać, aż cały Naród, w zgodzie i jedności, będzie czcił to, co im w duszy gra. I ich prezesowi. Na razie muszą znosić te płoty odgradzające suwerena od tych, którzy będą maszerować w jego imieniu. Bez wybaczania tym, którzy przecież dobrze wiedzą, co czynią. Pozostaje zapytać, kogo i przed kim chroni państwowa policja. Wieczorem da się to zobaczyć na własne oczy.
Alina Kwapisz-Kulińska
Pani Alino…. jeśli Pani pozwoli podeprę się cytatem z Pani…….” Pozostaje zapytać, kogo i przed kim chroni państwowa policja”………
Śmiem twierdzić, że płot jest potrzebny, że by się stado baranów nie rozpełzło w szkodę. Ponieważ mamy do czynienia z dość poważną mozliwością wystąpienia epidemii – środki izolacyjne są wręcz wymagane.
http://online.synapsis.pl/Slowniczek/Indukowane-zaburzenie-urojeniowe.html#
Pocieszające w tym nieszczęściu jest natomiast to stwierdzenie….. – Zaburzenie urojeniowe podzielane przez dwie osoby lub przez więcej osób blisko powiązanych ze sobą emocjonalnie. Tylko jedna z tych osób wykazuje objawy pierwotnego zaburzenia psychotycznego; u drugiej (drugich) urojenia są tylko wzbudzane i zwykle ustępują, gdy osoby te są od siebie oddzielone……..
Trochę cierpliwości….:-)
Pozdrawiam
Swoich zwolenników też podzielili na lepszy i gorszy sort.
Znowu pokazali się jako OKUPANCI …
Władza zaczyna się bać społeczeństwa to bardzo zły znak dla władzy, która nie ma siły argumentu tylko argument siły. On działa tylko na krótką metę i budzi złe emocje.
Miałam te same refleksje o władzy i społeczeństwie. Jakkolwiek jest jego cząstka, która pragnie być Wielkim Narodem „świętującym” swoje rocznice, chodzącym w przepięknie patriotycznych pochodach i karzących prześmiewców. Władza ma jednak w rękach policję. Liczba policjantów, tzw. policyjnych suk (termin jeszcze z PRL-u), wygrodzeń, tablic z zakazami, była zastanawiająca. Ile to kosztowało??? Chciałabym, żeby dziennikarze, a może i posłowie, o to zapytali. Inną jednak sprawą jest stosunek szeregowych mas policyjnych do udziału w tej akcji. Obserwowałam, że wielu z nich jest zażenowanych obciachem, w którym muszą brać udział. Nie napiszę szczegółów, aby dziewczyn i chłopaków nie demaskować, ale wielu wręcz się chowało, i to gromadnie, znikając z „pola walki”. Przypomniały mi się czasy stanu wojennego, kiedy młodzi chłopacy w mundurach, np. podczas godziny milicyjnej, także dawali wyraz zażenowaniu. Symboliczny był widok dwóch z nich, którzy podczas patrolu (pod bronią) weszli do kina „Kultura” (tego przy Krakowskim Przedmieściu) i oglądali „MASH”. Ich widok publikę wprawił w zachwyt, po kinie poszła fala oklasków. A chłopaki ukłonili się radośnie (siedzieli w pierwszym rzędzie). Dzisiaj ich synowie mogliby dokładnie czuć to, co oni.
Stare dobre sprawdzone metody, presja psychiczna na tłum, który ma widzieć wszechobecność siły reprezentującej państwo i jego prawo. Kiedyś była to milicja a obecnie policja i mrzonki ludzi, że zmiana nazwy sił przymusu zmieni ich metody postępowania bo nastała demokracja.
Mają obecnie lepsze hełmy, tarcze, pałki i najważniejsze, środki łączności i podsłuchu.
Elektroniczne dane nie zajmują dużo miejsca na dysku, zawsze można dołożyć pamięć.
W mieście instaluje się syreny mające rozgonić tłum, faszeruje się wszystko kamerami dla naszego bezpieczeństwa, wszechobecne elektroniczne podglądactwo też ma nas chronić, oczywiście przed nami ni naszą głupotą, bo przestępcy znają prawo a durni obywatele nie.
Latem, w stanie wojennym odwiedził moją rodzinę kuzyn ubrany w mundur zomo, był skoszarowany jako aktywista solidarnościowy. Na nasze wybałuszone oczy odpowiedział.. a co myślicie, w koszarach mam samych członków Solidarności, od kaprala wzwyż to milicyjna kadra. Pakują nas do zarekwirowanego autokaru w pełnym rynsztunku bojowym ale bez broni palnej i siedzimy.
Upal, od siódmej rano na słońcu, bez picia aby nie sikać, w nagrzanym autokarze, otwarte jedne drzwi przy kierowcy kapralu albo sierżancie, który czeka na rozkazy aby postawić nas w innej dzielnicy w wyznaczonym miejscu.
Nigdy nie użyto nas w akcji ale optycznym straszakiem jesteśmy.
Jest nas dużo i ludzie to widzą…. boją się…
Zapytałem czy prawdą jest, że policja dostaje przed akcją narkotyki czy coś w tym rodzaju?
Nam pić nie dają przez cały dzień, gdyby dostarczono nam nawet końskie szczyny też bym wypił, jak wszyscy. Do napoju mogą dodać co chcą.
Myślisz że dodają? Nie wiem ale chłopaki zawodowcy mogliby coś więcej powiedzieć.
Tak to dawniej wyglądało, PRL był słaby i siły porządkowe działały spektakularnie i brutalnie aby zastraszyć społeczeństwo.
O zwykłym obywatelu władza g… wiedziała.
Dzisiaj wie dużo więcej.
Ale my też wiemy, to co władzy się nie podoba.
O koszt ochrony tych obchodów zapytał poseł Tomczyk z PO. W skrócie: w roku 2015 ochraniało je 89 policjantów. Obecnie, a więc w I kwartale 2017 – 772 policjantów. Mój faworyt wiceminister SW Zieliński zdążył już powiedzieć to, co ten pan, którego konstatację przytoczyłam, że koszty nie byłby tak wysokie, gdyby nie protestująca opozycja. Moim zdaniem byłby jeszcze niższe, gdyby PiS zrezygnował z organizowania tych żałosnych, a właściwie oburzających rozum i uczucia comiesięcznych seansów nie żałoby, ale nienawiści.