2018-05-11.
Współczesny nepotyzm nie budzi w polskim społeczeństwie wielkiego oburzenia. Korupcja i łapownictwo też nie są nam obce. Z powodów historycznych i obyczajowych. Przykłady nepotyzmu, upublicznione przez opozycyjne media, są dla polskich obywateli rażące, ale zrozumiałe.
Skala jednak, do jakiej PiS rozbujał nepotyzm, zaczyna irytować nawet „lepszy sort”. Media podają, że była premier Beata Szydło jest rekordzistką w tej dziedzinie, załatwiając ponoć kilkudziesięciu swoim protegowanym wygodne foteliki na państwowych posadach. Kilkudziesięciu, ale raczej bliżej setki. To zaskakujący rezultat, gdyż pani Beata nie wygląda na taką zaradną.
Sasin już wygląda.
Jest w tej samej lidze, co Szydło. Powolutku, niepostrzeżenie, „wziął” niemal całe miasto Wołomin z przyległościami, zakładając tam jakby towarzysko-rodzinną dynastię rządzącą. Niezłe wyniki mają też były prokurator PRL, Stanisław Piotrowicz i senator Jan Maria Jackowski. I inni. Niżej są ci, którzy się nieco spóźnili na starcie.
Poseł Jacek Sasin był już od dawno krytykowany za nepotyzm. W r. 2016 publicznie stwierdził, że prawo antykorupcyjne, zabraniające obsadzania na ważnych stanowiskach krewnych i znajomych, jest sprzeczne z wolnością obywatelską. Przewrotny to argument. I wciągający. I tak zaskakujący, że człowiek z ciekawości szuka w nim jakiejś logiki. Wszyscy posiadamy takie same wolności. Proste. Czy biedny człowiek, przykładowo, nie ma prawa do kupowania luksusowych towarów? Ma. O co więc chodzi?
Tego by już Szydło nie wymyśliła. Była premier reprezentuje raczej starą szkołę „pomocy” dla krewnych i znajomych. Na jej miejscu każdy by tak postąpił. Mam, no to daję. Mnie się powiodło, to wam też coś kapnie. To „święty Mikołaj” rozdający prezenty.
Ale Sasin już „Mikołajem” nie jest. W porównaniu z Szydło jest bardziej wyrafinowaną i zorganizowaną postacią polskiego nepotyzmu. I ma wizję na przyszłość. Aby nie dopuścić do odebrania wolności obywatelskiej, sprytny polityk PiS zbudował wokół siebie strukturę, złożoną z krewnych i znajomych, która ma jeden cel: pod pozorem legalności zamieniać nieuchwytne dobro wspólne w bardziej namacalne korzyści osobiste.
To, oczywiście, schemat organizacji państw mafijnych. Sasin jest w środku, jako „ojciec chrzestny”, a jego protegowani obsadzeni na ważnych stanowiskach dokładają starań, aby zachować status quo. W tym celu tworzą swoje, mniejsze struktury. Po to, żeby Sasin miał się dobrze i nigdy nie zatonął. Każdy klocek w tej piramidzie ma swój udział, aby ten jeden – najważniejszy, na samej górze – nigdy nie spadł. Bo on jest gwarantem dla całości. Wszystko w imię wolności obywatelskiej.
Nepotyzm nie jest cechą ludzką, a stanem Państwa. Najlepiej rozwija się w społeczeństwach o niskiej kulturze prawnej i politycznej, a więc tam, gdzie historycznie władza cieszyła się bezkarnością. Tak, jak w Polsce. To również objaw deficytu praworządności. To też Polska. Nepotyzm, który za PiS rozwinął się do monstrualnych rozmiarów, jest możliwy też dlatego, że mechanizmy społecznej kontroli władzy zostały osłabione, albo w ogóle zniszczone. To Polska za PiS. Błogosławieństwo dla Sasina.
Dariusz Wiśniewski

Pierwsza minęła, druga przeminie. Mafia Wołomińska.
Sasin, Szydło, Piotrowicz, Jackowski et consortes. „Wszystko mija, nawet najdłuższa żmija”, to cytat z portalu pewnej internautki. To jest tak, kiedy do władzy dochodzi 3 i 4 liga polityków a może tylko A-klasa? Na dłuższą metę sytuacja w której barany rządzą lwami jest mało prawdopodobna.
A gdzie Pan widział te lwy? Tak z czystej ciekawości pytam.
Choćby środowisko sędziowskie. A Czarny Protest? Nawet opiekunowie wraz z dziećmi protestujący w Sejmie mogą być śmiało brani za lwy. Musimy się dokładnie rozglądać dookoła, bo cierpimy na notoryczną ślepotę społeczną i brak wiary we własne siły a nie na brak lwów. Swoim zachowaniem barany powodują, że lwy i lwice dopiero się budzą.
Wyobraźnia potrafi wiele.
Panie Jerzy – mimo wszystko temu „kotemu” jest bliżej do „lwego” niz tym baranom!
Ktoś jeszcze pamięta, że Gówin był ministrem sprawiedliwości w rzondzie tuska?? się nie znał – ale miał wizję. Wedle słów następcy Andersa co to ma na białym koniu wrócić i Nas wyzwolić z pisowskiej niewoli.
w zasadzie to najbardziej zależy mi na komęcie Red. Skalskiego. Bo Ten jak już rzecze….- to klękajcie Narody. I słupki wyborczych rachunków ma w jednym paluszku.
Pozdrawiam
Nepotyzm, buta i chciwość ich gubi. A miało być tak pięknie! Ale Warszawa w miesięcznice bez miesięcznicy: jakiż to powiew świeżości! Nawet marsz świętego Rydzyka nie wypalił. Tak trzymać…
Panie Andrzeju – na marszu św. Huberta, który Pan słusznie nazwał marszem św. Rydzyka, bo był firmowanay przez tego katabasa wraz z byłym szkodnikiem białowieskim Szyszko, podobno nie było tłumów. Długo szukałem szacunków frekwencji. Wreszcie znalazłem i okazało, że według ostrożnych, zapewne zawyżonych ocen rząd wielkości uczestnictwa zawierał się w granicach 200-300 osób. Przy tak oszałamiającej frekwencji nie da się ludzi policzyć – trzeba oszacować!
Trzystu zorganizowanych sukinsynów może obalić państwo. Trzy miliony pospolitego ruszenia nie może go ocalić.