30.03.2021

Przed świętami Bożego Narodzenia sprowadzono do Polski z Wielkiej Brytanii tysiące rodaków – tuż przed zamknięciem granic z powodu nasilenia tam pandemii. Już wtedy było wiadomo, że rozprzestrzenia się tam wyjątkowo zaraźliwy wariant wirusa. Nawet wtedy, gdy zatrzymano bezpośrednie loty z Wielkiej Brytanii do Polski, rodacy przylatywali do kraju przez Litwę. Polacy ci nie byli w ogóle badani na obecność koronawirusa – testy były dobrowolne. Obecna fala pandemii ma w dużym stopniu przyczynę w tej sytuacji.
Główny doradca premiera prof. Horban wyraził pogląd, że skoro nie można było całkowicie zapobiec przeniknięciu brytyjskiej wersji wirusa to nie było sensu wprowadzanie ograniczeń (!). Powiedział teraz: Zamknięcie granic Polski nie zmieniłoby faktu, że mielibyśmy drugą i trzecią falę pandemii. Ten wirus i tak by do nas dotarł.
Cała polityka walki z pandemią ogranicza się głównie do takich posunięć, aby uniknąć nasilenia zachorowań, bo to grozi paraliżem szpitali. Wpuszczenie rodaków z Wielkiej Brytanii, bez żadnej kontroli, przyspieszyło lawinowy wzrost zachorowań.
Zdaje się, że doradca premiera ma dużo wspólnego z prezydentem Dudą, mam na myśli określenie, jakiego użył wobec prezydenta pan Jakub Żulczyk. A to, że premier posłuchał rady, żeby nic nie robić z przyjeżdżającymi z Wielkiej Brytanii, sprawia, że zasługuje na identyczne określenie.
To, że przylatujący z Wielkiej Brytanii nie podlegali testom na koronawirusa ani kwarantannie, senator Karczewski tłumaczył tym, że … rząd obawiał się hejtu. W telewizji wyjaśnił:
Nawet gdyby ten test był wykonany… Teoretycznie, jest wykonany ten test, ktoś ma test dodatni – co z takim człowiekiem mamy robić? I tak ten człowiek wsiadał w samochód, kiedy przyjechał i powinien jechać do domu i z nikim się nie kontaktować. Ale tak naprawdę ci wszyscy, którzy przyjechali na święta z Wielkiej Brytanii, powinni się nie spotykać z rodzinami, powinni być izolowani […] Na pewno nie wszystkie rozwiązania były trafione. Na pewno popełniliśmy błędy. Natomiast jest bardzo źle, kiedy mówimy tylko o błędach.
Senator Karczewski jest lekarzem. Czy jest on debilem, czy też nas uważa za debili? Tacy ludzie u nas rządzą.

* * *
Górale mają powiedzenie: Uconyście panie, ale głupi.
Wśród antyszczepionkowców, którzy nie wierzą w obecność wirusa ani w pożyteczne skutki noszenia maseczek, znajdują się też osoby wykształcone. Niedawno pewien profesor medycyny przyznał, że wśród jego studentów – przyszłych lekarzy – trzecia część nie ma zaufania do szczepionek i nie zamierza się szczepić.
Kilka lat temu dziennikarz Polityki wybrał dziesięć najbardziej absurdalnych wypowiedzi ludzi, często znanych i utytułowanych i poddał je pod głosowanie na blogu, aby wybrać Biologiczną Bzdurę Roku 2018. Oto niektóre z nich:
- Andrzej Jacek Piotrowski, były wiceminister energii w rządzie PiS. Powiedział, że „białko to jest węgiel, w związku z tym, jeżeli mówimy o dekarbonizacji, to tak jakbyśmy powiedzieli o wyeliminowaniu człowieka”. Białko węglem nie jest (choć w skład białek wchodzą atomy węgla, azotu i wodoru, rzadziej siarki). Dekarbonizacja odnosi się do eliminacji emisji dwutlenku węgla z procesów powodowanych przez człowieka, np. produkcji energii ze spalania węgla i węglowodorów. Minister energii mógłby to wiedzieć.
- Jerzy Zięba – inżynier, który sprzedaje drogie suplementy i wygłasza wykłady, za których wysłuchanie trzeba słono zapłacić. Zniechęca do leczenia onkologicznego, udziela się także jako antyszczepionkowy celebryta. Absurdalnych wypowiedzi i szkodliwych twierdzeń ma na swoim koncie wiele, ale do Biologicznej Bzdury Roku 2018 został nominowany za stwierdzenie: „Mam nadzieję, że polskie dzieci będą masowo chorować na odrę, dlatego że będą wtedy zdrowsze!”. To łatwy do obalenia i szkodliwy fałsz, bo zachorowanie na odrę niesie ryzyko szeregu groźnych powikłań zdrowotnych – właśnie dlatego powstała na nią szczepionka.
- Piotr Strzembosz, były radny w sejmiku mazowieckim. Na Twitterze stwierdził, że „człowiek ssie mleko matki, ale ssakiem nie jest”, po czym w dyskusji dodał, że „nie każdy ssak jest zwierzęciem”. To dwie piramidalne bzdury. Człowiek należy do gromady ssaków. Każdy ssak jest zwierzęciem.
- Dorota Czajkowska-Majewska jest profesorem neurobiologii i znanym antyszczepionkowcem. Podczas pechowego dla Polaków mundialu stwierdziła, że to szczepionki biologicznie okaleczyły naszych piłkarzy, przez co ponieśli porażkę. Po pierwsze, szczepiona jest większość ludzi w cywilizowanych krajach, więc nasi konkurenci również byli szczepieni. Po drugie, szczepionki nie okaleczają – wręcz przeciwnie, dają odporność na choroby zakaźne.
- Dorota Arciszewska-Mielewczyk, posłanka PiS, stwierdziła, że „Foka to ewidentny szkodnik, a Morze Bałtyckie nie jest naturalnym środowiskiem fok”. To straszna bzdura, bo foki zamieszkują Bałtyk od 9 do 11 tys. lat i jest on dla nich, a zwłaszcza dla najczęściej występujących fok szarych, środowiskiem naturalnym. Bzdura wygłoszona zresztą w fatalnym kontekście. Wiosną i latem znajdowano zwłoki fok i morświnów ze śladami wskazującymi na działanie ludzi. Głównymi podejrzanymi byli rybacy, którzy uważają je za szkodniki.
- Firma spożywcza Sante, znana głównie z tzw. zdrowej żywności. W tym roku stwierdziła, że wodę można „strukturyzować” (i postanowiła na niej zarabiać). Po tekście na blogu „To tylko teoria”, który obala ten mit, zagroziła autorowi sądem (a następnie się z tego wycofała). Na stronie internetowej Sante publikuje znacznie więcej naukowych bzdur, np. o biofotonach w żywności. („Im wyższy stopień synchronizacji biofotonów w pokarmie, tym wyższa jego jakość. Światło przyswajane wraz z pożywieniem sprawia, że zachodzą miliardy procesów biochemicznych we właściwym czasie i miejscu”). Pojęcie biofotonu istnieje i oznacza fotony emitowane przez organizmy żywe. Nie mogą więc znaleźć się w martwym, przetworzonym jedzeniu, ale i tak nie miałyby wpływu na układ pokarmowy, który nie pochłania fotonów.
* * *
Jeśli nawet ktoś był marnym ministrem, to po zmianie władzy, kiedy przestał pełnić urząd, staje się dla mediów świetnym fachowcem, który widzi wszelkie błędy rządzących i jest chętnie zapraszany w charakterze eksperta. Działa mi na nerwy pan Arłukowicz, który rozemocjonowanym głosem prezentuje znakomite rozwiązania dla służby zdrowia. Pamiętam, że ministrem zdrowia był słabym. A ówczesny premier Tusk, w ramach robienia dobrego wrażenia na elektoracie, zlecił ministrowi Arłukowiczowi, aby w ciągu miesiąca zredukował znacznie kolejki do lekarzy. Oczywiście takie rozwiązanie było nierealne, bo wymaga poważnego programu, dużych pieniędzy i czasu. Dowcipkowano sobie, że można skrócić kolejki zmniejszając w nich odstęp między pacjentami. Program reformy zdrowia, przedstawiony teraz przez Platformę, to zagrywka. Politycy traktują nas jak debili i tylko wypada się modlić, żeby nie mieli racji.
Rządzący traktują nas niepoważnie, nie umieją bądź nie chcą rozwiązywać problemów, a pisowcy robią to bardziej ostentacyjnie i arogancko niż inni. Zachowują się jak w filmie Barei, gdzie szatniarz oznajmia klientowi: Nie mamy pańskiego płaszcza i co pan nam zrobi!
* * *
Czy są jakieś oznaki w Kościele, które wskazywałyby na nadchodzące pozytywne zmiany? Nie jestem tu optymistą.
W kościele parafialnym w Józefowie nad Wisłą, w czasie mszy pogrzebowej część wiernych była bez maseczek. Pewna kobieta zapytała, dlaczego nie noszą maseczek, na to ksiądz zapytał ją, czy jest z policji i dodał, że kościół nie jest miejscem do dyskusji. Do kobiety podszedł kościelny, także był bez maseczki, i powiedział: „Wyjdź stąd, nie przeszkadzaj”. Warto podkreślić, że msza dotyczyła osoby, która zmarła na Covid-19.
Ksiądz jest przeciwnikiem noszenia maseczek, a w momencie przekazania znaku pokoju zachęca uczestników mszy do podawania sobie rąk. Mieszkańcy Józefowa opowiadają o zachowaniu księdza, który przed kościołem ściąga kobietom maseczki, podczas mszy mówi, że ludzi próbuje się ubezwłasnowolnić maseczkami.
”W piątek na Drodze Krzyżowej było 50 osób. Wiem, bo liczyłem. Cztery miały maseczki” – mówi jeden z mieszkańców, a inny dodaje, że podczas mszy za kobietę, która zmarła na koronawirusa, ksiądz poprosił, by jej córki zdjęły maseczki i oddały tym samym hołd matce, kobiety jednak tego nie zrobiły.
Tej ciemnoty nikt nie zwalczy, bo w parafianach nie ma woli sprzeciwienia się księdzu. Ksiądz może mówić i robić co chce, bo przecież jemu powierzył Jezus klucze do nieba. Jest pewien postęp, bo pani Danuty, która zwróciła uwagę na brak maseczek, nie zlinczowano.
Decyzję w sprawie zapewnienia bezpieczeństwa w kościołach w czasie świąt rząd zostawił biskupom. Policja nie będzie tego kontrolować. Cóż, biskupi świetnie spisali się przy ujawnianiu i zapobieganiu pedofilii w Kościele, więc i tu nie zawiodą.

* * *
Czy chrześcijaństwo da się pogodzić z kapitalizmem?
Na świecie jest około 2 mld chrześcijan, w większości katolików. Ta religia przeważa w takich krajach jak USA, Wielka Brytania, Polska. A jednocześnie w ekonomicznych kontaktach między ludźmi głównie chodzi o jak największy zysk, a sytuacja zatrudnionych jest mniej ważna. Ludzie często są wyzyskiwani, pracują w ciężkich warunkach za niskie płace, ale chrześcijańskim pracodawcom nie przychodzi do głowy, aby traktować ich, swoich bliźnich, tak jak nauczał Jezus. Kapitalizm to bezlitosna konkurencja.
Widocznie katolicyzm dopuszcza wyjątki z nauk Jezusa. Jednym z wyjątków jest kapitalizm, drugim komunizm, którym to określeniem nazywa się wszelkie ruchy lewicowe, lub choćby mniej dogmatyczne. Nasi gorliwi katolicy jeździli złożyć hołd mordercy Pinochetowi, bo przecież mordował tylko „lewaków”, a tych nauki Jezusa nie obejmują.
Podobnie jest u nas w polityce. Część polityków chciałaby zbudować u nas obóz chrześcijańskiej demokracji, ale przy pomocy kapitalistycznych metod. To tylko pojęcie, bo chrześcijańska demokracja jest zwykle odległa od chrześcijaństwa, tak jak Prawo i Sprawiedliwość odległe jest od pojęć, które ma w nazwie. Życie i zdrowie innych ludzi nie ma znaczenia, co pokazał premier Morawiecki, zachęcając wyborców w czasie pandemii, żeby poszli do urn, bo rzekomo wirus jest już niegroźny.
W Brazylii nowa odmiana wirusa Covid-19, jeszcze bardziej agresywna. Prezydent Bolsonaro lekceważył pandemię i nie podjął żadnych środków, aby ją osłabić. Teraz mamy setki tysięcy zmarłych, chowani są w masowych grobach. Nie ma możliwości separacji chorych, gdyż biedni ludzie mieszkają po kilka-kilkanaście osób w pomieszczeniu. Pandemia spowodowała, że panuje głód, bo wiele osób żyło z pracy z dnia na dzień, a pandemia spowodowała utratę wielu miejsc pracy.
Jak to się stało, że ludzie wybrali sobie takiego prezydenta? Nie reagował na bandyckie karczowanie lasów Amazonii. Znane były jego wypowiedzi, takie jak np. „Jestem zwolennikiem tortur”, „przejdźmy od razu do dyktatury”, „jeśli zginą niewinni ludzie, trudno”.
Głównym kryterium oceny polityków powinno być to czy zwiększają ilość cierpienia na świecie.
* * *

* * *
Pytanie: Do czego służy rząd?
Odpowiedź: Rząd służy do mszy.
* * *
Trzy razy red. Piotr Kraśko zadawał to samo pytanie dyrektorowi tymczasowego Szpitala Narodowego w Warszawie dr. Arturowi Zaczyńskiemu, ale trudno było zrozumieć wyjaśnienia dyrektora. Redaktor Kraśko pytał o dużą liczbę wolnych miejsc w szpitalu, a jednocześnie okazuje się, że nie można znaleźć w Warszawie miejsca dla chorych i karetki czekają godzinami pod szpitalami albo jadą do odległych szpitali poza Warszawą. Dyrektor stwierdził, że ma miejsca, tylko jakoś (?) muszą mu tych chorych przysłać, a w ogóle nie jest tak źle, bo on nie widział, żeby karetki z chorymi czekały dłużej niż godzinę przed szpitalem. Tymczasem my codziennie widzimy, że sytuacja jest dramatycznie inna i słyszymy wyjaśnienia dyspozytorów: „Radźcie sobie sami, miejsc nigdzie nie ma”. Było jak u Tuwima w powiedzeniu o różnicy zdań: „Ona utrzymuje, że jest zaręczona, a on zaręcza, że ją utrzymuje”.
Gdyby ogłoszono dzień bez kłamstwa, w Polsce zapanowałoby milczenie.
PIRS
źródła obrazu
- telewizja 3: BM

„Gdyby ogłoszono dzień bez kłamstwa, w Polsce zapanowałoby milczenie.”
To jest zdanie o potencjale pierwszego zdania powieści, niczym „Ogary poszły w las.”
Czekam na powieść.
Faktycznie, to mogłoby być pierwsze zdanie książki, choć jeszcze lepiej byłoby: Ogłoszono dzień bez kłamstwa i w Polsce zapanowało milczenie.
Oczywiście musiałbym wyjaśnić, że zainterweniowała tu Siła Wyższa, bo inaczej ludzie podeszliby do tego jak do jakiegoś Dnia Bez Alkoholu czy Międzynarodowego Dnia Karmienia Piersią – olaliby to.
To nie jest oryginalny pomysł. W filmie „Kłamca, kłamca” Jim Carrey gra prawnika – notorycznego kłamcę, który nagle (wbrew sobie) realizuje urodzinowe życzenie synka aby tatuś choć przez jeden dzień mówił tylko prawdę. To kompletna dewastacja.
Gdyby ten cud dotyczył tylko polityków, a jeszcze byłby połączony z imperatywem mówienia prawdy, to byłoby fajnie. Także dziennikarze zaczęliby mówić bez ogródek, co nie zawsze byłoby ciekawe, jako że wielu z nich posiada poziom umysłowy i nawyki prostych polityków.
A rozprawy sądowe – nagle wszyscy mówią prawdę, przytaczają fakty. Może i kazania księży stałyby się bardziej interesujące?
Ale co by się działo między ludźmi, gdyby mówili sobie prawdę, a często to co uważają za prawdę?
Gdyby można było wybrać milczenie, w Polsce zapanowałaby cisza.
„świat w oczach dziecka” -połowa lat ’70-tych ubiegłego, taka audycja radiowa dwu Pań z Krakowa. Dziecko : „Prawdy mówić nie można, a nawet nie trzeba”. Logiki niezrozumiałej dla mnie od wtedy do dziś nie potrafię, podobnie jak moich grzechów, gaff i kompromitacji – zapomnieć – chyba już od trzeciego roku życia. Koszmar !
Znam to uczucie. Nagle przypominają się głupie sytuacje, reakcje, wybory. Pociechą jest świadomość, że w danym momencie mogłem być tylko na tyle mądrym. I świadomość, że wolna wola jest złudzeniem.
Przytoczę dwóch autorów:
„Nie ma takiej rzeczy jak wolność myśli. Myśl nigdy nie jest nowa, gdyż myśl jest odpowiedzią pamięci, doświadczenia, wiedzy”. – Jiddu Krishnamurti
„Otóż ludzie mylą się, poczytując się za wolnych (to znaczy sądząc, że mogą coś dobrowolnie uczynić lub czegoś zaniechać), a mniemanie to polega tylko na tym, że będąc świadomi swych czynów, nie znają przyczyn, które ich do tych czynów determinują”. – Baruch Spinoza
Prawda obiektywna także jest złudzeniem. Ale o tym pisałem gdzie indziej i za dużo by streszczać.
Do czego służy rząd ? To mi się przypomniało z tego szkolenia wojskowego studentów : „co żołnierz ma pod
łóżkiem ? żołnierz pod łóżkiem ma sprzątać !”
I jeszcze (przepraszam że przerwiem) , bo te nowości w dziedzinie obrazy. Uczuć religijnych (innych nie, mój boże, skądże) ale wiernopoddańczych, bo kto zechce bez obrazy przyznać, że jego Wybrany Władca to debil ? A co będzie, jeśli ja powiem, że one wszystkie : ten DuKaczZio-i cała reszta mogą mnie w D. pocałować ? To już obraza, czy tylko nieobowiązująca propozycja ?
https://uploads.disquscdn.com/images/59ca13cd0ba0945f16aba395e4a5b5b05c5e3210c7f1d5d6184d2c895d43ff3b.png