19.02.2023
Czy istnieje jeszcze jakaś jedna, wspólna dla wszystkich polskich obywatelek i obywateli opowieść, narracja o wartościach tworzących tę naszą wspólnotę?
Czy procesy anomii rozumiane tak jak je określił Emil Durkheim, widoczne są teraz w polskim społeczeństwie i w jakich grupach szczególnie?
Co musi się stać, aby sytuacja uległa poprawie?
Takich pytań można postawić wiele. Życie jednostek ale i całych zbiorowości jest narażone na tak wiele bodźców i jest poddane działaniom takich sił zewnętrznych, przy których jednostka zerem, jednostka bzdurą … żeby przywołać zdanie poety, który też nie podołał wyzwaniom swojego czasu.
Wróćmy do tych kilku pytań, co wyżej…
Odpowiedź na pierwsze jest prosta – nie ma jednej wspólnej opowieści o wartościach tworzących wspólnotę Polek i Polaków. Historia ustąpiła polityce historycznej traktowanej jako narzędzie indoktrynacji, pozwalającej zapanować nad przyszłością w myśl zasady, że kto panuje nad przeszłością panuje nad przyszłością. Realizacją tej zasady było i jest „ustawianie” na nowo wszystkich instytucji kultury tak, aby treści przez nie przekazywane były zgodne nie tyle z prawdą historyczną, ile z bieżącym interesem politycznym rządzących.
Zewnętrzną oznaką tych działań jest nadużywanie przymiotnika narodowy. Narodowe jest wszystko, co władza tworzy, a stare instytucje dostają ten przymiotnik jako znak czasu. Nawet opowieść o historii najnowszej, tej obejmującej czas od transformacji lat 90., podporządkowana jest interesom politycznym. Widać to szczególnie tam, gdzie trzeba przywołać żyjących jeszcze ludzi i oddać im to, co zrobili w tamtych burzliwych latach. Rządzący kreują „swoich” bez względu na to jaki był ich rzeczywisty udział w tworzeniu historii. Władza nie tylko stwarza swoich bohaterów, władza feruje wyroki skazujące na zapomnienie tych, z którymi jej nie po drodze.
Kolejnym przykładem jest rozpad więzi wspólnoty religijnej w Polsce, wspólnoty praktycznie sprowadzonej do celebracji rutyn dominującego Kościoła kat. To, co zajmuje obecnie dyskurs publiczny, to wielka liczba skandali i przestępstw jego funkcjonariuszy i całkowite zbratanie (albo lepiej zblatowanie) instytucji Kościoła z władzą; zblatowanie, oparte na czerpaniu z państwowej kasy na prowadzenie swoich interesów zwanych dziełami. Efektem tej zapaści jest najszybszy w skali Europy proces laicyzacji widoczny wśród młodych i dystansowanie się od Kościoła tych, którzy nadal deklarują się jako wierzący.
Zewnętrznym wskaźnikiem tego zjawiska jest wielka zmiana obyczajowa i kulturowa, widoczna nawet w społecznościach tradycyjnie przywiązanych do wiary i Kościoła jako instytucji. Gwałtowność tych zmian jest jednym z czynników narastającej anomii jako poczucia zagubienia i nieumiejętności odróżnienia dobra od zła.
Kolejne piętra tego braku spójności, to całkowity chaos i wielość sensów wobec rozumienia takich podstawowych wartości, jak praworządność, rządy prawa czy demokratyczna legitymacja do rządzenia, uzyskana w wyborach powszechnych, równych, bezpośrednich, proporcjonalnych i tajnych. Po ośmiu latach wszystkie te wartości są zagrożone. Stały się one polem nieustającej walki politycznej tak ostrej, że zwykły obywatel nie ma szans na zrozumienie wszystkich subtelności.
W Polsce utworzyły się dwa poziomy władzy: władza państwowa i władza samorządowa. Taki system obowiązuje od czasów reformy samorządowej z lat 90. ale obecnie, w zależności od tego, kto rządzi w danym samorządzie, państwo daje lub nie daje, a zawsze różnicuje nakłady na inwestycje gospodarzom lokalnych władz. To są już dwie Polski. Różnice się zwiększają i nie widać końca konfliktom, jakie taki układ rodzi, bo rodzić musi.
Może wystarczy tych przykładów na brak wspólnej narracji o wartościach tworzących poczucie wspólnoty Polek i Polaków. Jest ich znacznie, znacznie więcej – wspomnieć można pogłębiającą się różnicę w dostępie do opieki zdrowotnej i do specjalistycznych badań i terapii medycznych. Rośnie też zróżnicowanie w dostępie do oświaty powszechnej. Narastają także różnice w wysokości świadczeń emerytalnych, spowodowane zmianami w systemie ubezpieczeń emerytalnych i zmianami zachodzącymi na rynku pracy. Wielkość grupy emerytów pobierających ekstremalnie małe emerytury jest porażająca, a działań władz państwowych, by temu zaradzić – brak. Pogłębia się proces deprecjacji zawodu nauczyciela i zawodów medycznych, bez których nie można wyobrazić sobie nowoczesnego społeczeństwa. Ostatnio obserwujemy nawet gwałtowny wzrost odejść z policji doświadczonych funkcjonariuszy z wysokimi kwalifikacjami.
Odpowiedź na drugie pytanie jest prostsza. Przejawy anomii widoczne są we wzrastającej liczbie prób samobójczych i wzroście liczby przypadków chorób psychicznych, takich jak depresja i choroba dwubiegunowa. Sądzę również, że to efektem narastającego zamętu w polskiej polityce jest wysoki poziom deklarujących niechęć do uczestnictwa w życiu politycznym i społecznym: najliczniejszą polską partią polityczną jest Polska Partia Obojętnych.
Utrzymuje się wysoki od zawsze poziom braku zaufania do innego. Ta cecha występowała od dawna w badaniach społecznych prowadzonych wśród polskiego społeczeństwa – wielki zryw w pierwszych miesiącach napaści Rosji na Ukrainę był tu fenomenem, ale trudno widzieć w tym trwałą zmianę postaw społecznych w Polsce.
Jako przejaw anomii można chyba też potraktować wielką obojętność wobec jawnych niesprawiedliwości władzy w stosunku do osób niepełnosprawnych i ich bliskich sprawujących nad nimi stałą opiekę – a także stopień społecznego przyzwolenia na ewidentne przekręty i złodziejstwa, popełniane w majestacie swoiście rozumianego prawa. Poziom obojętności graniczącej z przyzwoleniem na kolejne afery typu willa plus czy wielomilionowe dotacje dla młodych i ich firm typu krzak – to dowód na niezdolność odróżnienia dobra od zła, jak to było u Durkheima.
Co musi się stać, aby nastąpiła poprawa?
Według mnie to musi być Wielka Zmiana, zmiana władzy ale i pryncypiów, zmiana ekipy ale i przewartościowanie zasad i metod rządzenia, wyraźnego oddzielenia tego, co państwowe od tego, co lokalne, przywrócenie sensu słów takich jak praworządność i rządy prawa, naprawa stosunków z UE i innymi organizacjami międzynarodowego ładu, odejście od fałszywie pojmowanego pojęcia narodu i budowania na nim poczucia wyższości wobec innych, odejście od wiary a oparcie się na wiedzy w tworzeniu instytucji i norm społecznych.
To wszystko wymaga zmiany prawie rewolucyjnej – a nie zwykłego przejęcia władzy. Prawie tak, jak w pamiętnym 89 roku. Wtedy właśnie taka zmiana nastąpiła. Jak będzie teraz?

Zbigniew Szczypiński
Polski socjolog i polityk. Założyciel i wieloletni prezes Stowarzyszenia Strażników Pamięci Stoczni Gdańskiej.
PP Komentatorów prosimy, by uwzględnili fakt, że wszystkie komentarze są czytane przez moderatora. Niektóre są publikowane natychmiast, inne nie; reguluje to system automatycznie zgodnie ze swoimi regułami. Wielokrotne wpisanie tego samego komentarza nic nie daje: musi on tak czy tak poczekać na zatwierdzenie. Może to oznaczać oczekiwanie na efekt nawet 24 godziny.
