14.03.2023

Mamy wojnę. Jak na razie na słowa. Amunicją jest sprawa Karola Wojtyły, biskupa krakowskiego a później biskupa Rzymu, Jana Pawła II i tego, co robił a właściwie czego nie robił w sprawie przestępstw pedofili w podległym mu Kościele. Wszystko wskazuje na to, że to dopiero początek wojny. Az strach pomyśleć jaki będzie jej koniec.
Kampania wyborcza to słowa, czasem obrazy a rzadko czyny. Kampania to działania nakierowane na przekonanie wyborców by oddali swój głos na określone ugrupowanie czy partię polityczną. Działania w kampanii mają jeden cel – uzyskać zwycięstwo w wyborach. Cel jest tak ważny, że nie będzie żadnych hamulców, liczy się tylko skuteczność.
Można pisać różne scenariusze, przewidywać różne posunięcia sztabów wyborczych – przyszłość i tak zaskoczy wszystkich aktorów i widzów sceny politycznej w Polsce i na świecie.
Wszędzie widzimy narastający chaos.
Dlatego też nie wchodząc w gorące spory, mające również odbicie na stronie SO, przedstawię inny nieco scenariusz wydarzeń w roku wyborczym 2023.
Konstytucyjny termin wyborów parlamentarnych to październik, do października jeszcze przeszło pół roku – szmat czasu. Przyglądając się dynamice procesów wewnątrz ugrupowania rządzącego, ilości konfliktów i napięć pomiędzy poszczególnymi partiami tworzącymi „Zjednoczoną Prawicę”, biorąc pod uwagę słabnącą pozycję prezesa wszystkich prezesów, skalę malwersacji i zwykłego złodziejstwa wewnątrz obozu władzy, liczbę haków i kwitów, jakie mają na innych ważnych ludzi – niektórzy inni ważni ludzie (zwłaszcza z resortów wymiaru sprawiedliwości i służb specjalnych albo byli ministrowie obrony narodowej siedzący obecnie w ostatnich lawach sejmowych) będący jednak nadal wiceprzewodniczącymi partii PiS, stale rosnąca grupa indywidualnych posłów, za którymi ciągnie się atmosfera skandalu i przestępczych machinacji z czasów, gdy zajmowali ważne stanowiska w rządzie lub gdy od nich zależała większość sejmowa w trakcie głosowań propozycji rządowych – wszystko to musi doprowadzić do wojny wewnątrz PiS, wojny na śmierć i życie, nie tylko polityczne. Taka jest logika procesów rozpadu zachodzących w takich grupach znanych w literaturze przedmiotu jako grupy przestępcze.
Można postawić dolary przeciw orzechom, że przed końcem kadencji nastąpi wojna wszystkich przeciwko wszystkim wewnątrz obozu rządzącego. Wojna, która odsunie w cień kampanię wyborczą, a nawet same wybory.
Nie wiem kto wygra, wiem kto przegra. Przegramy wszyscy !

Zbigniew Szczypiński
Polski socjolog i polityk. Założyciel i wieloletni prezes Stowarzyszenia Strażników Pamięci Stoczni Gdańskiej.
Już przegrywamy. Całkiem spotu procent młodych, wykształconych ludzi odsuwa się od polityki z obrzydzeniem. Jeszcze nie zdają sobie sprawy, że to im w niczym nie pomoże poza chwilowym sukcesem natury estetycznej. Ostateczny efekt jest taki, że dzięki ich absencji w polityce tracimy wszyscy.
Jestem tu pesymistą.
Z opisem sytuacji się zgadzam. Z konkluzją niekoniecznie. Jeżeli opozycja demokratyczna, a nawet bardziej wyborcy tejże opozycji nie dadzą się przed wyborami sprowokować do większej awantury, to przegrają pisowcy. My wszyscy jesteśmy w tym znaczeniu porzegrani, że mamy za sobą 7,5 letnie rządy tych szkodników, cynicznych nieudaczników i hipokrytów z ustami pełnymi pseudopatriotycznych frazesów i bogoojczyźniancych zaklęć. Musimy jeszcze kilka miesięcy, z zaciśniętymi zebami zachować spokój i rozsądek, bo ta totalna wojna wewnątrz obozu rządzącego może spowodować jakiś rodzaj sterowanego czy przypadkowego wybuchu społecznego. Lepiej codziennie oglądać skutki tej wojny w spokoju mimo zaciśniętych zębów, a potem wyciągnąć wnioski przy urnach wyborczych niz dać się tym ludziom po raz kolejny oszukać.
Ta wojna wszystkich przeciwko wszystkim to wojna wewnątrz obozu rządzącego, to oni tworzą struktury mafijne a w takich organizacjach, gdy słabnie główny szef różni inni wodzowie walczą o władzę – tak już się tam dzieje a zbliżający się termin wyborów walkę nasili.
Pełna zgoda, że nie możemy brać udziału w tej wojnie. Smutny wniosek końcowy – przegramy wszyscy -formułuję dlatego, ze to nadal nasze państwo, nasz kraj i wszystko co w nim się dzieje ma wpływ na nasze życie. Coraz częściej myślę sobie, że jedynym pocieszeniem, jakże złudnym, jest to, że mój horyzont czasowy nie jest długi i tego wszystkiego nie zobaczę osobiście….ale ludzi szkoda.