28.03.2023
Teraz zobaczy moje dywizje – powiedział Pius XII, gdy się dowiedział, że umarł Stalin, który po sobie zostawił m.in. powiedzenie – Papież rzymski? A ile on ma dywizji? Od tego zacząłem swój poprzedni tekst w naszym SO i od tego zaczynam ciąg dalszy.

Dywizje Piusa XII Stalin miał zobaczyć w zaświatach, natomiast Jan Paweł II zostawił swoje na ziemi. Tej ziemi.
Pod moim tekstem znalazło się dziewiętnaście komentarzy. Za wszystkie dziękuję, a jeden przytaczam: „MAGDA; „Dywizje może i ma, ale czy są tak samo mocne dziś, jak wtedy. Śmiem wątpić. Trzeba zmobilizować młodych do pójścia do urn, a wtedy demografia zrobi swoje.”
No to policzmy
„Czy JP II jest dla Ciebie autorytetem?” – zapytał, już po pokazie „Franciszkańska 3” w TVN, Instytut Badań Pollster. 47 procent odpowiedziało; zdecydowanie TAK, a 23 proc., że raczej TAK. Razem to 70 procent badanych. NIE – odpowiedziało 21 proc., a reszta nie miała zdania.
IBRIS, czyli Instytut Badań Rynkowych i Społecznych korzysta z innych metod badawczych niż Pollster. W grudniu zeszłego roku, kiedy osoba JP II nie była jeszcze tematem dyskursu, 59 procent badanych odpowiedziało TAK na pytanie: „Czy Jan Paweł II jest dla pana/pani autorytetem?” A w połowie marca, już po pokazie w TVN, taką odpowiedź dało 72 proc. pytanych o to samo co w grudniu.
Prezes Instytutu, Marcin Duma wyjaśnia – „Przegląd” Nr.12 -, że JP II „…stał się jednym z fundamentów naszej wyobrażonej rzeczywistości…gdy ktoś…próbuje go usunąć…cała wyobrażona konstrukcja Polski zaczyna się Polakom walić”.
To, co ludzie sobie wyobrażają jest realnym faktem społecznym, stwierdził profesor Józef Chałasiński, jeden z najwybitniejszych polskich socjologów. Wyobrażenie o papieżu ponad siedemdziesięciu procent Polaków okazało się realnym narzędziem władzy. M. Duma przyrównuje to do znalezienia na ulicy koperty z milionem dolarów. Kaczyński zużył już temat uchodźców, LGBT i osób trans, nie wszyscy reagują na straszak niemiecki i prawie wszyscy nie chcą wychodzenia z UE. A prawie wszyscy nie chcą, by szargać wizerunek „naszego papieża”.
Dla młodych, na których liczy MAGDA, kult Jana Pawła to beka, lecz są mniejszością i trzeba ich dopiero zmobilizować do głosowania. Demografia zrobi swoje w ciągu kolejnych pokoleń, więc nie do jesieni 2023.
Antypapieska i antykościelna jest tylko część opozycji, ale jest głośna i narzuciła temat. To bańka, w której sami swoi myślą, że stanowią przemożną silę, ale społeczeństwo nie odpowiada ich wyobrażeniu o nim. Władza – powiedział Bertold Brecht – niezadowolona ze społeczeństwa powinna je wymienić na inne. Czy nasza opozycja ma możliwość, aby je zmienić? A przyczyniła się do tego, że obecne społeczeństwo odpowiada teraz obecnej władzy.
Kretynizm to może za mocno, ale…
Do niedawna papieskie wojsko stało z bronią u nogi, ale można było przewidzieć, że jej użyje, jeśli nastąpi takie uderzenie, jak reportaż TVN 24. Trzeba otwarcie powiedzieć, że zabrakło tam mądrego wydawcy z charakterem. Takiego, który mógłby uznać, że firmie, bardziej niż na kasowym hicie, powinno zależeć na uniknięciu kolejnej kadencji PiS, z dalszymi szykanami i zwiększonym zagrożeniem dla TVN. Zobaczymy, jak będzie wyglądać przedłużenie licencji.
Powściągliwość w walce o demokrację byłaby wskazana dla wszystkich piszących i mówiących. Są sprawy ważne, ważniejsze i najważniejsze. Są pilne, pilniejsze i najpilniejsze. Dziś najważniejsze i najpilniejsze jest odsunięcie od władzy PiS. Nie da się tego robić łatwo i przyjemnie.
Walka o tę największą dziś polityczną wartość może wymagać poświęcenia innych wartości. Kretyn jest słowem obraźliwym, ale istnieje fachowy termin, kretynizm prawniczy. To ślepe stosowanie prawa. Powiedzmy, że sąd by przyznał odszkodowanie za rozbitą szybę w samochodzie, w którym jego właściciel zostawił mdlejące od upału dziecko. Kretynizmem medycznym byłoby przekroczenie dawki morfiny, ustalonej przepisem chroniącym przed uzależnieniem, jeśliby dotyczyło umierającego na raka. A nam, dziennikarzom przydarza się kretynizm profesjonalny, gdy uważamy, że musimy publikować wszystko, co się nam udało odkryć, gdy czujemy przemożoną potrzebę głoszenia tego, co uważamy za słuszne. Bez względu na skutki, które z tego mogą wyniknąć. A przecie przewidywanie skutków, …prudenter agas et respice finem, powinno obowiązywać w każdym działaniu każdego.
Każda sprawa, afera i heca powszednieją. Teraz czeka nas mocny akcent, pochody, wiece etc. Ale wkrótce spin-doktorzy PiS mogą rekomendować stopniowe wyciszenie, by na krótko przed wyborami wszystko wybuchło na nowo. Papieżem Wojtyła został 16 października 1978. Wybory są planowane na Dzień Papieski, w niedzielę 15 października, wigilię 45 rocznicy jego wyboru. Kancelaria prezydenta wyraża zdziwienie tą datą, ale na razie to tylko tyle. Jednak nawet niezależnie od daty, mogą się znaleźć pożyteczni idioci Kaczyńskiego, którzy w szlachetnym uniesieniu zamalują tabliczki z nazwami ulic JP II, czy spróbują obalić choć jeden pomnik. Prowokacji też nie można wykluczyć.
Episkopat jest podzielony i ostrożny. Są biskupi kurczowo trzymający się PiS, lecz są też zdający sobie sprawę, że użycie papieża w wyborach oznacza znaczne przyśpieszenie i tak już trwającej w społeczeństwie erozji roli i znaczenia Kościoła. Niezależnie od wyniku wyborów. Nie było więc z tej strony głośnego potępienia ataków na JP II. Zapowiedź badań to próba rozmycia i wyciszenia afery. Kiedy jednak przed wyborami osoba i wizerunek papieża stanie się głównym tematem kampanii PiS, a wrzawa po obu stronach ogarnie kraj, biskupom trudno będzie zachować powściągliwość. Tym bardziej że kler parafialny samorzutnie włączy się do kampanii.
Primum non nocere
Chcący wygrać wybory muszą być jak adwokat, któremu w czasie postępowania wolno robić tylko to, co działa na rzecz wygrania sprawy, więc i politycy i publicyści demokratycznej opozycji w podejmowanych działaniach muszą przede wszystkim nie szkodzić sprawie, o którą walczą. Sprowadza się to do porzekadła „Głupi mówi, co wie, a mądry wie, co mówi”, czyli także; „gdzie, do kogo i kiedy”. Obowiązuje żelazna zasada kampanii wyborczej: jak najmniej ludzi zrażać i jak najwięcej przyciągnąć. Więc rozważmy czy fala ataków na Jana Pawła II zachęca kogokolwiek do głosowania przeciw PiS. I ilu byłoby takich, którzy by się wstrzymali od głosowania na opozycję, gdyby w jej narracji zabrakło antypapieskiej i w następstwie antykościelnej kampanii? Natomiast zraża się nią nie tylko trwałych wyborców PiS i zdecydowanie kościółkowych poza nim, na co trafnie wskazuje przytoczony Marcin Duma.
Powstała sytuacja, w której musimy stosować elementy techniki damage control i zaprzestać dalszego szkodzenia. Nie chować głowy w piasek, ale nie powtarzać ataków na JP II i na KK. Moderować i uspokajać dyskusję, wiedząc jak ona wpływa na szanse wyborcze. Może to pohamuje nieco bojowników w opozycji, ale nie dotrze do okopów Św. Trójcy i nie powstrzyma mobilizacji jego obrońców.
Pisałem o histerycznej sejmowej uchwale w obronie imienia JP II. Przeszła, m.in. głosami z PSL, który montuje wspólną listę z Hołownią. Opozycja, ku radości PiS podzieliła się. Szanse na stworzenie jednej wspólnej listy i wygranie wyborów zmalały, lecz nie zniknęły całkowicie. Rozsądne postępowanie może je jeszcze zwiększyć, ale to, co się teraz dzieje nie daje zbytniej nadziei na ten rozsądek.
Szkoda w postaci wyborów, przegranych m.in. przez ataki na JP II, będzie przypisana opozycji, choć nie cała się do nich włączyła. Może jej rozsądnej części uda się, choć trochę, skłonić zapaleńców, by zaprzestali dodawania paliwa władzy.
Do jesieni pojawią się nowe problemy i nastroje mogą się zmieniać. Na różne sposoby. Wśród siedemdziesięciu procent odpowiadających TAK, na zadane przez Pollstar, pytanie o autorytet papieża, dwadzieścia trzy procent dodało „raczej”. Daje to trochę do myślenia oraz trochę nadziei. Lecz będzie zero, jeśli zabraknie mądrej polityki opozycji i lepiej sobie nie wyobrażać co będzie jeśli przeważy głupia.
Cytowana na wstępie, MAGDA nie jest pierwsza i jedyna, gdy pyta: „A kiedy będzie dobry moment? Polacy muszą stanąć w prawdzie.”
Odpowiedź jest prosta. W prawdziwie demokratycznym państwie, którym nie będzie rządził PiS.

Ernest Kajetan Skalski
Ur. 18 stycznia 1935 w Warszawie) – dziennikarz i publicysta,
z wykształcenia historyk.

Polubiłem go już, kiedy był jeszcze kardynałem. Bo on sam, z własnej inicjatywy postanowił celebrować pogrzeb mojego genialnego wuja, Kazimierza Wyki.. Ponoć chodził na Jego wykłady na UJ.
Podziwiałem jego duży talent aktorski i znakomitą taktykę, dzięki której zapewnił sobie pierwszeństwo w wygłoszeniu mowy nad grobem. Równo z końcem celebracji klerycy narzucili mu na plecy płaszcz, a on natychmiast wygłosił – już jako osoba prywatna – swoje przemówienie.
Co nie znaczy, że byłem bezkrytyczny. Np. jego zwalczanie prezerwatyw w erze AIDS uważałem za oczywistą zbrodnię. Nie była to, jak się później okazało, jedyna krzywda, jaką wyrządził ludziom i samemu Kościołowi.
Groteskowy zalew całej Polski falą koszmarnej jakości pomników i pomniczków JPII nie różni się dla mnie niczym od tej rzeszy gipsowych łbów twórców „socjalizmu”. Tyle że presję w tym kierunku wywiera inna partia.
Zasmuciła mnie natomiast ta instalacja mojego znakomitego kolegi, Jerzego Kaliny. Jej słusznym uzupełnieniem byłoby dołożenie, u stóp papieża, leżącego na ziemi krzyża, na który ma spaść ten głaz.
ą
„zabrakło tam mądrego wydawcy z charakterem. Takiego, który mógłby uznać, że firmie, bardziej niż na kasowym hicie, powinno zależeć na uniknięciu kolejnej kadencji PIS, z dalszymi szykanami i zwiększonym zagrożeniem dla TVN. Zobaczymy, jak będzie wyglądać przedłużenie licencji.”
Jak my wszyscy chowani za PRL musimy a to musimy uznać ze nie ma wolnej prasy wolnych mediów
.Gdy takie sie pojawia odważą „na samodzielnosc”zaraz piszemy bzdety jak wyżej
Takie to w nas Homo sowietykuse siedzą”
Ta emisja TVN pokazała jak maja wyglądać wolne media I ze redaktorzy nie idą na żadnym pasku.
No to co ze wybory a obrońcy pis zawyją.Gdy „prawda nas wyzwala”
Z wyników sondaży, gdzie dla ok. 70% społeczeństwa JPII jest rzekomo autorytetem, nie należy wyciągać zbyt pochopnych wniosków. Niestety, dla znacznej części rodaków brak spójności poglądów nie stanowi większego problemu. Ulepione poglądy to często zlepek tego co wypada, z tym co mówi proboszcz i koledzy z pracy + zasłyszane w telewizji. To tylko przykład konfiguracji tzw „poglądów”. Próby wyciągania logicznych wniosków z sondaży nie musi pomagać w przewidywaniu rozwoju sytuacji.
W uzupełnieniu.
Pierwszy przykład braku konsekwencji zachowań ( i spójności „poglądów”) z brzegu, link:
https://www.pap.pl/aktualnosci/news%2C1401865%2Cpoparcie-polakow-dla-czlonkostwa-w-unii-europejskiej-najnowszy-sondaz.html
Gdyby traktować poważnie wyniki tego sondażu, gdzie zaledwie 15% popiera wyjście z UE, to PiS w polskiej rzeczywistości w ogóle nie powinien zaistnieć.
Niestety jest inaczej:(((
W tej sytuacji bliższy jest mi sposób myślenia MAGDY.
Podobno Doda jest popularna Dla mnie Doda jest autorytetem. Do momentu, gdy zacznie śpiewać. Ale co szkodzi popatrzeć.
https://www.youtube.com/watch?v=vPU_AW4gf_g
Partie opozycji demokratycznej mają pewen rodzaj narzędzi, którymi można „rozbroić” wspomnianą w tytule kontrofensywę. Tymi narzedziami są inne tematy kampanii, które dla obywateli RP mają w życiu codziennym decydującce a często najważniejsze znaczenie:
– szalejąca inflacja, dla ułatwienia jej społecznej percepcji nazywana drożyzną, wiekszość z nas doświadcza tego przy każdorazowej wizycie w sklepie, w rosnących czynszach, opłatach za prąd i ogrzewanie, etc.
– spadek wartości i siły nabywczej większości wynagrodzeń i emerytur (rent) w połączeniu z ciągle dokładanymi nowymi podatkami oraz narastającym kryzysem gospodarczym,
– brak funduszy europejskich z KPO i zagrożone fundusze spójności oraz drakońskie kary płacone przez Polskę z powodu nie przestrzegania werdyktów TSUE,
– fatalny stan i perspektywy służby zdrowia, oświaty i szkolnictwa wyższego,
– brak mieszkań i brak perspektyw mieszkaniowych dla młodzieży,
– kompletne rozregulowanie i zapaść systemu sądowniczego i prokuratury,
– fatalny stan instytucji publicznych począwszy od Sejmu, rządu a skończywszy na służbach specjalnych i policji na skutek celowego działania PiSu i jego akolitów – zniszczenie procedur, afery złodziejskie i korupcyjne.
Już tylko tych sześć problemów, umiejętnie nagłaśniane przez partie opozycji demokratycznej w kampanii wyborczej powinno skutecznie przyćmić i zmarginalizować, planowaną przez pisowskich najeźdzców kontrofensywę w obronie JP II.
1. Co ma wynikać z faktu, że wg sondaży 70% zadeklarowało iż JPII jest autorytetem – nie wiem.
Pan zdaje się sugerować, że te 70% z miejsca będzie gotowe głosować na PiS, byle prawdy nie ujawniać.
Tak chciałby PiS.
2. Podobnie przyjęta została PiSowska narracja, jakoby ujawnianie prawdy w toku rzetelnej pracy dziennikarskiej to „szarganie” czy też „atak” na JPII.
@1
Pozostaje jeszcze pytanie, co znaczy dla tych deklarujących 70% autorytet i w jakiej sprawie. Zapytajmy Jacka Kurskiego czy Martę zd. Kaczyńską czy papież był dla nich autorytetem w sprawie nierozerwalności małżeństwa, a Ziobrę czy Konfederatów o to czy jest autorytetem w kwestii miejsca Polski w strukturach UE. Można też zapytać te 70% „zwykłych Polaków” czy był/jest autorytetem w sprawie używania antykoncepcji. Nagle się pokaże mnóstwo „tak, ale” a to już tylko o krok od zaakceptowania prawdy.
.
@2 Sondaż pojawił się jednak w momencie, gdy JPII nie istniał w debacie publicznej jako temat. Do tej pory traktowany był głównie z bałwochwalczym uwielbieniem, a przynajmniej z ogromnym szacunkiem. W takiej atmosferze, rzetelna praca dzeinnikarska i ujawnianie faktów zbywane są jako „atak” jeszcze może z przymiotnikami typu „bezprzykładny”.
Dopiero, jak w opinii publicznej „mainstreamowej” pojawią się spychane dotychczas na margines głosy chcących „odjaniepawlenia” Polski czy obalania pomników, pokrzykiwania o „bestii z Wadowic” – wtedy pojawi się dopiero równowaga a i większość (70%?) zechce jak zawsze stanąć pośrodku. i zwyczajnie przyzna, że podobnie jak niemal wszyscy święci KRK tak i JPII z Wadowic wad nie był pozbawiony. Jeśli równolegle będą się pojawiały głosy agresywne za obroną „nieskazitelności” i agresywne głosy nawołujące do burzenia pomników, a jednocześnie spokojne wyważone teksty, jak sąsiedni na stronie SO artykuł K. Serafińskiego, to większość odrzuci agresywne skrajności.
JPII wielki? Tak, ale…
I takie podejście będzie bardziej naturalne i będzie współgrało z faktycznym postrzeganiem JPII jako autorytetu (patrz @1)
.
Podobną bardzo szybką drogę przeszło nasze społeczeństwo w sprawie aborcji. 2020 (badania CBOS) raptem 20% za liberalizacją (mniej niż w 2016), a po fali protestów, gdy w debacie pojawili się nie tylko dostojni panowie rozumiejący, że „nie należy szkodzić”, „nie zadrażniać”, „nie zrażać”, ale też często wkurzone i wulgarne kobiety, nagle się okazało, że 70% jest za liberalizacją. Wczoraj liderzy PO chcieli wpisywać „kompromis” do Konstytucji, dziś lider PO pokrzykuje, że będzie odmawiał prawa wejścia na listy, jeśli ktoś nie zgadza się na aborcję do 12 tygodnia. Doznał oświecenia, czy raczej zobaczył sondaże? To była kwestia kilku miesięcy! I w sprawie odbrązowienia JPII też w bardzo krótkim czasie może dojść do sporych zmian w postrzeganiu, zwłaszcza, że będzie to bardziej odpowiadało faktycznemu postrzeganiu „autorytetu”.
.
3
Ostatnia sprawa – Pana postulat: „nie szkodzić”.
Dalece bardziej niż reportaż o JPII szkodzi opozycji ciągła nawalanka w sprawie jednej listy. Wymyślanie liderom opozycyjnych ugrupowań od durniów, gdy zachowują się inaczej niż podpowiada dziennikarzom rozum, instynkt, doświadczenie ani trochę nie przybliża do zwycięstwa. Wręcz przeciwnie: z jednej strony sprawia, że politycy się zacietrzewiają, z drugiej zniechęca potencjalnych wyborców. Raczej powinien Pan apelować do dziennikarskiej braci, by nie obrzucała błotem (w przypadku Tomasza Lisa – gównem) opozycyjnych polityków różnych formacji. I nie grzała wciąż tematu jednej listy – od siania złych emocji ona nie powstanie.
Proszę namawiać kolegów po fachu, by opisywali pozytywne programy wszystkich formacji opozycyjnych.
Dużo bardziej się tym przyczynicie do zwycięstwa opozycji niż podsycając wzajemne animozje.
Nie ma się co martwić, że zaraz wszyscy obrońcy JP Ii zagłosują na PiS. Polacy lubią mówić jedno a robić drugie. Pewno kogoś do siebie przyciągną, ale niektórych mogą odepchnąć. Pamiętam, że jako studentka robiłam badania czytelnictwa w mojej rodzinnej wsi. I wyszło mi czarno na białym, że ulubionym pismem na wsi było ,, Nie,,. Do dziś pamietam moje zdumienie tym faktem. My to i Panu Bogu świeczkę i diabłu ogarek. Czytam właśnie książkę Overbeeka i muszę powiedzieć, że świetnie pokazał nie tylko ówczesny kościół ale i czasy PRL u. Jakbym się do dzieciństwa i wczesnej młodości cofnęła. Wypisz wymaluj moja wieś. Zresztą po latach też się niestety okazało, że ksiądz nie stronił od dzieci. A i na mnie oko zawieszał, tylko na szczęście ja na religię nie chodziłam, tylko od czasu do czasu do kościoła dla atmosfery.
Od Autora (pośredniczę):
Oczywiście, nie ma obawy, że 72 procent urażonych krytyką JP II zagłosuje na broniący go PIS. Ludźmi kierują różne, niekiedy sprzeczne ze sobą motywacje. Przy obecnym układzie sił w społeczeństwie do zdecydowania o wyniku wyborów wystarczy kilka procent wyborców z przemożną propapieską motywacją.
Ci z „przemożną papieską motywacją” mogą się obrazic za instrumentalne wykorzystywanie świętego i zagłosować przeciw PiS.
Dziennikarze powinni robić swoje – opisywać rzeczywistość.
A politycxy swoje – przekonywać wyborców, że warto na nich głosować.
.
https://demotywatory.pl/5187408/Strajk-vs-marsz