12.12.2023
Przeżyłem trzy wielkie zrywy społeczne.
Każdy odmieniał Polskę. Z każdego jestem dumny i wdzięczny losowi, że mogłem w nim uczestniczyć.
O tych z 80 i 89 roku można, myślę, powiedzieć, że zmieniły nie tylko Polskę, lecz świat. Jestem przekonany, że o tym, który wspólnie przeżywamy teraz, też wkrótce będzie można tak mówić. Falę populizmu zalewającą współczesny świat polskie społeczeństwo zatrzymało jako pierwsze. I oby było to inspiracją dla innych. Czas na Warszawę w Budapeszcie i wielu innych stolicach.
Żadnej ze wspomnianych przemian nie witałem z takim optymizmem, jak obecną. Mimo, że to ta obecna odbywa się w najbardziej złowrogich czasach. I mam do tego optymizmu powody. Najważniejszym jest to, że – jak się właśnie dowiedziałem z ekspose nowego premiera – po raz pierwszy ponad połowa obywateli, podobnie jak ja, wierzy, że mamy wpływ na nasz kraj, na świat, na politykę. Widzę wokół siebie i na ekranach uśmiechnięte twarze.
Widzę twarze premiera i ministrów nowego rządu. Pogodne i pełne wiary w to, że podołają, by swą misje wypełnić. Wiary czerpanej z wiedzy i doświadczenia w dziedzinach, którymi się mają zajmować. A nie z pychy i arogancji.
Czyż nie wystarczy, jak Donald Tusk powiedział, porównać oczami wyobraźni twarz Przemysława Czarnka z twarzą Barbary Nowackiej, by czuć optymizm.

Na pewno przydarzą się błędy. Ale nie drastyczne, bo takie i Donald Tusk, i wielu jego ministrów już popełniało. I wyraźnie sporo ich one nauczyły.
Z radością i nadzieją witam nadejście lepszych czasów. I w imieniu swoim oraz redakcji Studia Opinii dziękuję naszym autorom, naszym czytelnikom i wszystkim Polakom za ich udział w tym, że wreszcie nadeszły.
Wojciech Kuszko

Tak, Nowacka budzi w tym rządzie największe nadzieje.
Powodów do nadziei sporo i to mimo ekscesów JK czy GB. To właśnie na ich tle widać jak bardzo te zmiany są konieczne.
Tę Polskę, którą zwycięzcy koalicjanci nazywają koalicją 15-tego października lub ruchem 15-go października, mimo przywództwa nieco starszych, przejmują głównie politycy i eksperci w wieku od 40 do 50 lat. To ta wyczekiwana przez nas zmiana pokoleniowa, która zwiastuje nieco inną perspektywę na przyszłość. Siewcy nienawiści, wykluczenia, strachu i zamordyzmu powinni się poważnie zastanowić nad zmianą narracji. Te ostatnie „wartości” są i będą coraz bardziej w odwrocie, bo nie proponują wyborcom niczego pozytywnego.