Bogdan Miś: Obciach jako czynnik postępu6 min czytania

2017-07-26.

Mało kto pamięta dziś Wacława Nałkowskiego. Przypomnę zatem: Wacław Piotr Nałkowski (1851 1911), to polski geograf, pedagog, publicysta i działacz społeczny oraz świetny nauczyciel. Ojciec słynnej pisarki Zofii Nałkowskiej i Hanny Nałkowskiej. W swoim czasie – ikona postępowej polskiej publicystyki.

W roku 1904 Nałkowski opublikował w zbiorze „Jednostka i ogół” głośny szkic (pierwodruk: „Przegląd tygodniowy“ 1898 r. nr. 40.), zatytułowany Skandale jako czynniki ewolucyi. Tekst do tego stopnia znaczący, że w latach pięćdziesiątych jego lektura była obowiązkowa w liceum; stad też moja wiedza na temat owego szkicu, dziś zapomnianego podobnie jak jego autor.

Dość krótki artykuł Nałkowskiego poświęcony jest skandalicznym aspektom sławnej sprawy Dreyfusa – francuskiego oficera pochodzenia żydowskiego, skazanego w 1894 roku po niesprawiedliwym procesie za rzekome szpiegostwo na rzecz Niemiec, zrehabilitowanego dopiero w roku 1906 wskutek przyznania się właściwego sprawcy. Przeciw oczywiście niesprawiedliwemu i bezzasadnemu wyrokowi protestowała wówczas cała postępowa opinia publiczna, na czele z wielkimi pisarzami, Emilem Zolą i Marcelem Proustem. Czynniki oficjalne – m.in. francuskie władze wojskowe – stawały na głowie, by nie dopuścić do uniewinnienia skazanego kapitana. Rozgrywano ambicje nacjonalistyczne, grano też na francuskim antysemityzmie; oskarżenia dziennikarzy i ludzi kultury o „zaprzedanie się obcym ideałom” i wręcz współuczestnictwo w zdradzie sypały się pęczkami.

Skandal był ogromny.

No i Wacław Nałkowski uznał ów skandal – jak i liczne inne ówczesne – za czynnik sprzyjający postępowi. Ujawnianie niedołęstwa i korupcji władz, obłudy kleru, publikowanie przez niezależną prasę ośmieszających i stawiających w nader kłopotliwych sytuacjach rządzących – jest, według niego, czymś dla demokratycznego społeczeństwa pożądanym, a nawet niezbędnym. Rzecz jasna, konserwatywna prawica była (i jest…) dokładnie przeciwnego zdania, uznając coś takiego za „kalanie własnego gniazda” i w ogóle czyn niepatriotyczny.

Nawiasem mówiąc – myślę sobie, że w naszej obecnej polskiej sytuacji tekst Nałkowskiego warto przypomnieć w całości, co niniejszym w formie załącznika do niniejszego szkicu czynię.

Mimo jednak interesujących odniesień tego ponad stuletniego artykułu do dzisiejszej polskiej współczesności – nie o nich chciałem dzisiaj mówić, a w każdym razie nie przede wszystkim. Prawdę mówiąc, zainspirował mnie sam jego tytuł, nasunął mi bowiem pewne skojarzenie. Nie wiem, czy do końca słuszne; niech to jednak rozsądzą nasi Czytelnicy.

Wydaje mi się otóż, że podobnie jak francuskie skandale z końca XIX wieku, tak dziś czynnikiem postępu w Polsce stało się zjawisko, znane popularnie pod nazwą „obciachu”. Nie wszyscy zapewne wiedzą, że pojęcie to trafiło już do Słownika Języka Polskiego; pozwolę sobie zatem przytoczyć jego oficjalną definicję:

obciach pot. «sytuacja narażająca kogoś na wstyd lub śmieszność»

 

No i właśnie. Mądrzy ludzie zastanawiają się nad fenomenem masowego włączenia się w bieg spraw politycznych w Polsce rzeszy młodych ludzi. O których na ogół sądzono, że interesują ich głównie różne używki i ewentualnie pite w eleganckiej kawiarni prosecco. O uczestnikach demonstracji KOD-u mawiano dość lekceważąco, że demonstrują głównie za dnia, bo wieczorami próchno świeci. A tu – rzut oka na setki tysięcy nabuzowanych wobec arogancji władz sprzeciwem pokazuje, że większość z nich – to młodzi. Często – bardzo młodzi; i w dodatku zupełnie inni od rozmaitego kibolstwaweszpolactwa, które z reguły uważano z niejakim smutkiem za reprezentatywne dla młodego pokolenia.

Otóż – jak mawiał wspaniały aktor i satyryk czasów „słusznie minionych”, niezapomniany Jerzy Dobrowolski – nic właśnie.

Reprezentatywna i znacząca jest akurat młoda inteligencja, nie kibolstwo ani wszelkiego rodzaju dziewice konkordatowe płci obojga. Zrozumieli, że to, co wyprawiają dziś rządzący – im właśnie przede wszystkim zagraża. Ruszyli. I jestem przekonany, że już nie spoczną.

Cóż ma do tego jednak wspomniany wyżej obciach?

Otóż w moim głębokim przekonaniu odegrał on rolę języka spustowego.

Młode wykształcone pokolenie nie mogło nie dostrzec, że monotonnie pokrzykująca tłustawa nieforemna pani z koszmarem bezguścia w klapie – to obciach. Że młody tłuścioch, bezczelnie eksponujący swój zatyty zad i bez zmrużenia oka przyjmujący raporty od zdegustowanych wyraźnie żołnierzy – to podobny obciach. Że inny młody arogant bez specjalistycznego wykształcenia rzucający obelgi na światowej renomy autorytety prawnicze – to też obciach. Że minister od San Escobar – to dramatyczny obciach. Dramatyczny i totalny.

Że w gruncie rzeczy każda ważniejsza figura w tej przedziwnej menażerii, na czele z tym dziwacznym tłustawym łysiejącym miłośnikiem kotów, rechocącym i zacierającym łapki na sali sejmowej, bądź też w furii obrażającym wszystkich wokół – to absolutna kwintesencja obciachu. Praktycznie po prawej stronie – powiedzmy prawdę – jest wyłącznie obciach.

A ci młodzi są na obciach wyczuleni szalenie. Zwłaszcza jeśli obiekty tego obciachu pchają się w jego odmęty dobrowolnie i z determinacją, o której pewien mój stary przyjaciel zwykł był mawiać „z taką odwagą, to boso po polu minowym zapieprzać, a nie poważnymi sprawami się zajmować”. Nikt z „nich” idiotów złośliwie nie zrobił; sami wleźli w to szambo.

I chyba już z niego nie wyjdą.

Na marginesie: „obciachowienie” prawicy to też był pewien proces. Gdzie był w nim point of no return – nie mam pojęcia. Może jakiś błyskotliwy zwischenruf któregoś z marszałków Sejmu, zwłaszcza tego wyniszczonego z podsinionymi oczami? Może wiekopomny tweet wiceministra spraw wewnętrznych? Kolejna sałatka, żarłocznie wtrząchnięta przez pannę Pawłowiczównę?

Nieważne. Osobiście stawiam na erudycję i nadzwyczajny intelekt posła Suskiego.

W jakiś niedługi czas po wprowadzeniu w naszym kraju stanu wojennego spytałem nieco złośliwie i tendencyjnie mego kolegę – zaangażowanego po „tamtej” stronie po uszy oficera Wojska Polskiego – czemu nie pomianowali mundurowych na wszystkie możliwe stanowiska decyzyjne w prasie, radiu i telewizji, ograniczając się w gruncie rzeczy do paru nieznaczących demonstracji. Odpowiedział mi: bo nie jesteśmy idiotami; wiemy, że byście nas rozstrzelali śmiechem, a śmiech to straszna amunicja.

„Ci” tego wyraźnie nie wiedzą. I bardzo dobrze, bardzo dobrze – żeby jeszcze raz zacytować Dobrowolskiego.

Bogdan Miś

Download the PDF file .

PS. Już po opublikowaniu tego tekstu ogłoszona została ciekawa analiza, do której odsyłam poniżej. Wynika z  niej, że (przynajmniej gdy chodzi o Internet) punkty przełomowe były dwa: upowszechnienie furiackiego wystąpienia JK w Sejmie i tweet wiceministra sprawiedliwości. A więc zadecydowała wściekłość jako reakcja na obrazę. Obciach zatem dopiero zadziała.

ANALIZA: 5 powodów dlaczego #PiS przegrał reformę #SN w #socialmedia – polityka w sieci

Zawetowanie przez #PAD 2 z 3 ustaw dot. m.in reformy #KRS i #SN przez większość komentatorów jest opisywania jako porażka #PiS. Reforma została odrzucona pomimo, że zmiany w sądach popiera ponad 70% obywateli. W poniższej analizie spróbujemy odpowiedzieć dlaczego #PiS przegrał walkę w socialmedia o ten kluczowy temat.

 

13 komentarzy

  1. andrzej Pokonos 26.07.2017
    • Woziwoda 26.07.2017
      • andrzej Pokonos 27.07.2017
  2. Magog 26.07.2017
  3. Obirek 26.07.2017
  4. A. Goryński 26.07.2017
  5. Pat 26.07.2017
  6. aquinus 27.07.2017
  7. slawek 27.07.2017
  8. koraszewski 27.07.2017
  9. Magog 27.07.2017
  10. hazelhard 31.07.2017
  11. Magog 31.07.2017