Wiem, że część czytelników nie zrozumie tego co chciałbym powiedzieć. Nawet jak będę starał się przekazać to naj-najczytelniej, to znajdzie się ktoś, kto stwierdzi, że nie doceniam, bagatelizuje, bo zagrożenie jest realne – a ja uspokajam.
Oświadczę wiec na początku: widzę poważne zagrożenie związane ze spuszczeniem psów ze smyczy, widzę poważne zagrożenie związane z bezkarnością pospolitych łobuzów, rozzuchwalonych bezkarnością. Uważam, że ofiara zawsze jest ofiarą, a skala krzywdy jest rzeczą wtórną.
A teraz do rzeczy.
Ostatnio moja znajoma, mądry człowiek stwierdziła, że przestaliśmy się ścierać na poglądy i fakty a zaczęliśmy na narracje. Narracja – modne ostatnio słowo – oznacza w tym wypadku przyjęcie określonej optyki i dostosowywanie do niej faktów, braku faktów lub błahostek, które możemy nadmuchać do wymiarów Titanica.
Zatrzęsła nami informacja o pobiciu liderów KOD na mszy w Gdańsku. Ofiara jest ofiarą, a przemoc przemocą. Niemniej zabandażowana ręka Radomira na twisterze jest symbolem braku miary. Rozzuchwaleni chuligani, zwykła hołota niemająca specjalnych barw (może kibice, może Oenerowcy, może tajniacy, albo zwykli pijani rozrabiacy) zachowali się po chamsku i agresywnie. Ale czy nasi działacze zostali pobici – czy jednak nie? Bo jeśli do narracji pasuje nam pobicie, to zaczynamy nakręcać histerię o prawie zlinczowaniu, pobiciu i setkach agresorów.
Co powiemy, gdy ktoś zostanie pobity na poważnie? Nie umniejszam problemu i przekroczenia granicy agresji fizycznej, ale nazywajmy rzeczy zgodnie z ich nazwami, bo zabraknie nam słów.
Kontynuując temat. Na Facebooku i w prasie pojawiło się mnóstwo dramatycznych relacji, apeli, wyrazów poparcia, wierszy i egzaltowanych oświadczeń. Zgodnie z obowiązującą narracją doszło do czegoś straszliwego, faszyzm wyszedł na ulice, bojówki SA organizują noce kryształowe, a Błaszczak siedzi i zaciera ręce. Idziemy w tę stronę, tak może być w przyszłości, gdy łobuzy z orzełkiem na piersi, husarią na plecach i małym powstańcem na czapce i kiju bejsbolowym będą przekraczać kolejne granice przy jawnym przyzwoleniu siły przewodniej. Ale dzisiaj jeszcze tak nie jest. Zachowajmy umiar, by nie zabrakło słów.
Nasza antypisowska narracja jest tak samo histeryczna jak ta pisowska. Święcie wierzę, że jest znacznie przyzwoitsza i oparta o zdrowy obowiązujący w cywilizowanym świecie system wartości. Nie zmienia to faktu, że w wyniku zacietrzewiania gubimy miarę. Przykład?
Obrona Trybunału Konstytucyjnego przed bolszewickim zamachem. Ile razy, przy kolejnych okazjach ogłaszaliśmy, że to już koniec Trybunału, że już go nam uśmiercili, że już teraz to…
Brak miary. Wojna o Trybunał trwa i PiS wcale nie jest w niej faworytem. Zamiast blitzkriegu, mordercza wojna wyniszczająca, dająca stałe paliwo opozycji, wikłająca dobrą zmianę w potyczki na konferencje prasowe i oświadczenia – i konfliktująca z partnerami europejskimi. Ogłaszanie, że „teraz to już koniec” to brak miary, o tyle szkodliwy, że większość naszego społeczeństwa konfliktu nie rozumie. Kolejne ogłaszanie końca musi sprawiać wrażenie histerii lub kłamstwa i wywoływać zmęczenie tematem. A o to akurat chodzi PiS-owi.
Gdzieś usłyszałem taką mądrą rzecz. Wiek dojrzały niesie ze sobą ogrom doświadczenia, wiedzy i zdolności do przewidywania tego, co się może wydarzyć. Prawdziwym błogosławieństwem jest, gdy wraz z tą mądrością przychodzi jeszcze umiejętność nieudzielania rad na prawo i lewo. Cierpimy w opozycji na tę przypadłość – i wcale nie jest to związane z wiekiem. Wszyscy wszystkich pouczają, wiedzą lepiej i udzielają rad, a w wypadku braku reakcji odsądzają od czci i wiary. Walka opozycyjna powinna toczyć się na wielu frontach i w wielu miejscach. Na ulicznych protestach, w Internecie, na łamach gazet i na spotkaniach politycznych.
Zamiast się wzajemnie szanować, usiłujemy się wzajemnie przekonać, że nasze pomysły są lepsze, ważniejsze, bardziej patriotyczne i bardziej walczące o wolną Polskę. Jeśli nie udaje nam się przekonać – odcinamy się, krytykujemy, zaczynamy zwalczać. Brak nam miary. I brak pokory.
Nie ma w Polsce jeszcze dyktatury. Nie nazywajmy groteskowych prób kieszonkowych bolszewików dyktaturą, bo to jeszcze nie dyktatura. Nie wolno również twierdzić, że demokracja ma się dobrze, bo skoro musimy o niej mówić, to dobrze nie jest.
Nie nazywajmy prób zamachu na konstytucję końcem demokracji, bo walka trwa, będzie trwać i nie może skończyć się tak jak marzą o tym Kaczyński z Ziobrą.
Nie nazywajmy poszturchiwania pobiciem, bo musi być jakaś gradacja między tym, co spotykało opozycjonistów w PRL-u z niedawnym incydentem. Zostawmy wielkie słowa na potem. Oby się nie przydały.
Przestańmy używać narracji, zacznijmy myśleć. Myślenie jest bronią, wobec której PiS jest prawdziwie bezradny, bo nieuzbrojony.
Jacek Parol
Chapeau bas!
Wspominałem wcześniej, że aktualny styl prowadzenia polityki przypomina wojnę plemienną. Że obóz PiS i antyPiS w swoim zacietrzewieniu się do siebie zbliżają.
Być może to jeden z powodów dla których milcząca, bierna większość nie ma ochoty brać w niej choćby symbolicznego udziału.
Narracje… Obecnie to często emocje sięgające tonów historycznych a treści jakby brak.
Szanujmy siebie, szanujmy swoje słowa, szanujmy rozmówców. Amen
Najważniejsze w konkurencji z PiS jest zdanie konkludujące: „Przestańmy używać narracji, zacznijmy myśleć. Myślenie jest bronią, wobec której PIS jest prawdziwie bezradny, bo nieuzbrojony.”
*
Jednak narracja, histeria, lament, itp. też są domeną polityki. Potrzebni są specjaliści od wszystkich domen!
Zostawmy wielkie słowa na potem… to znaczy, gdy np ONRowcy posła Kaczyńskiego i Ziobry ruszą na całego i zamiasr grozić zaczną wprowadzać słowa w czyny? Faktem jest, teraz trzeba na prawdę dobrze pomyśleć jak się pozbyć p(i)sujów.
Słusznie, panie Jacku.
Tu nawet nie potrzeba wielkich słów ani teorii w rodzaju „narracji”. Wystarczy odrobina sprytu. To przecież było do przewidzenia, że histeryczna reakcja KOD-u zostanie wykorzystana przeciwko demokratycznej opozycji. Mało tego – przeciwko wartościom, których broni KOD. Po co szkodzić sprawie, o którą się zabiega? Szkoda pary.
Nietaktowne były flagi KOD-u na uroczystości żałobnej. Przeciwskuteczne było rozdmuchiwanie przykrego, bez wątpienia, zajścia (szczere wyrazy współczucia dla pokrzywdzonych). Brzydkie było zgłaszanie pretensji do policji (której dostaje się z obu stron politycznej barykady). Tak traci się poparcie społeczne.
Ludzi porusza co innego, np. powstająca ustawa antyaborcyjna. Dobry przykład, aby pokazać, jak ważny jest Trybunał Konstytucyjny. Zwłaszcza w obecnym układzie politycznym, gdy parlament może przegłosować wszystko.
Na marginesie, już 3 września Nadzwyczajny Kongres Sędziów Polskich. Nie było takiego wydarzenia w wolnej Polsce, a w przestrzeni publicznej milczenie. Gdyby nie Obserwator Konstytucyjny (http://www.obserwatorkonstytucyjny.pl/panstwo/stowarzyszenie-sedziow-polskich-iustitia-przypomina-3-wrzesnia-nadzwyczajny-kongres-sedziow/) kto by o tym wiedział, ktoś kto wysłuchał Daniela Passenta w TokFM, gdzie od kongresu odcieła się (sic!) słynna sędzia Piwnik, bo ona jest niezawisła sama z siebie.
„W świecie sowieckim obowiązuje tylko jedna reguła gry. Wszyscy się jej podporządkowują. On stoi na balkonie i kłamie. Wszyscy biją brawo, choć wiedzą że kłamie, a on wie, że my wiemy. Jednak nadal wypluwa z siebie kłamstwa, i cieszy się, że wszyscy go oklaskują.”
Tak, to nie jest o Jarosławie Kaczyńskim. To cytat z komentarza do filmu dokumentalnego „Apokalipsa Stalina”, a odnosi się do roku 1938 i Procesów Moskiewskich.
Nie reagować na drobniejsze wyczyny?
Kiedy zaczną się grubsze, to już będzie za późno.
W Republice Weimarskiej też zaczęło się od „drobniejszych”…
Bardzo łatwo jest pisać takie teksty siedząc wygodnie na kanapie. Trzeba było tam być, wtedy może i ogląd wydarzeń byłby bardziej przystający do rzeczywistości. Tak się składa, że byłam i nikomu nie życzę. Nieprzekonani niech idą na wystawę do Muzeum Żydowskiego w Berlinie. Tam są pokazane mniejsze i większe zdarzenia, na które nikt nie zareagował w porę. Nie możemy czekać, bo nie ma na co.
@ OTOOSH
@ FULLMIND
.
„Nie reagować na drobniejsze wyczyny?”
„Tam są pokazane mniejsze i większe zdarzenia, na które nikt nie zareagował w porę. Nie możemy czekać, bo nie ma na co.”
.
Przeczytałem tekst Jacka Parola raz. Spodobał mi się.
Przeczytałem Wasze uwagi po czym wróciłem do tekstu Jacka Parola. Przeczytałem go po raz drugi i trzeci.
Nigdzie nie znalazłem w tym tekście choćby cienia sugestii, że nie należy reagować.
@Mr E: KAŻDE narusznie nietykalności cielesnej jest przestępstwem. Zatem bagatelizowanie takiego faktu jest popieraniem przestępców. Policja, która jest łaskawa dla agresywnych występów ONRowców jest współwinna takim atakom na cmentarzach, czy na odczytach Michnika i nie żyjącego Władysława Bartoszewskiego oraz podczas zaaresztowania Sejmu przez Solidarność Dudy. Zatem namawiam Pana do przeczytania tekstu autora po raz czwarty. To nie są sprawy do bagatelizowania. Chyba, że chce Pan brać na siebie odpowiedzialność wraz z autorem za brak działania przez zaniechanie.
Popieram zdanie @Otoosha, @ Fullmina i @Andrzeja Pokonosa. Nie ma żadnej symetrii. Ciekawy jest tekst ks. Lutra w „Polityce” traktujący o wydarzeniach w Gdańsku, polecam. Poza tym nikt z nas nie wydobywa z siebie tak niskich tonów, jak patriotyczna młodzież (i nie tylko) kibolska, skandująca te swoje hasła „raz sierpem, raz młotem…” itd. Nie wiem, jak oni to osiągają. Ten głos musi się rodzić bardzo nisko, jest dobywany chyba z odbytu. I tam jego miejsce.
Przepraszam: @Fullminda oczywiście.
Proponowałbym nie obwiniać za wszystko policji. To są służby mundurowe, które nie robią tego co chcą, ani tego co uważają za słuszne tylko wykonują rozkazy. Nie tak dawno interweniowały zatrzymując ONRowską gówniarę i jak się to skończyło? Śledztwem wytoczonym policjantom.
Samiśmy tę policję tak zepsuli, więc teraz pijmy to piwo i nie narzekajmy na obecnie rządzących.
To nie PiS doprowadził do tego, że policjant boi się użyć rewolweru w stosunku do uzbrojonego bandyty, ale ci, którzy natychmiast po takim zdarzeniu wrzeszczeli o „nadużyciu obrony koniecznej” i tym podobnych idiotyzmach.
Doprowadziliśmy do tego, że policjant najchętniej nie robiłby nic, a jeśli już musi to ma w nosie wszystko i tylko pamięta kto aktualnie rządzi. Zwyczajny instynkt samozachowawczy.
słusznie..
napaść ogólniejszym pojęciem jest niż pobicie..
precyzja jest ważna w walce o opinię publiczną..